niedziela, 14 kwietnia 2013

BwO - Roz III - Tajfun

Z opóźnieniem, ale nie chciałam dodawać Blondynki bez powiewu czegoś nowego. 


III

TAJFUN




            Nie wiem jak długo siedziałem w mojej kryjówce, jaką sobie rozgospodarowałem. Słońce już dawno zaszło, więc nie mogłem obliczyć godziny według zegara słonecznego. Mój iPhone padł śmiercią głodową, a zegarków jako takich nie nosiłem za często – i dziś dzień nie należał do tego „nie za często”. Tak więc trwałem sobie w mojej bezpiecznej luce w czasoprzestrzeni, pławiąc w błogiej nieświadomości.

Zaszyłem się gdzieś między kłosami pszenicy, kucając w wysokich trawach, które przy moim wzroście stwarzały idealny kamuflaż. Mam tylko nadzieję, że jakbym tutaj niezauważony usnął to rano sąsiad nie wpadnie na cudowny pomysł, aby urządzić drugą turę żniw i skosić zboże kombajnem, przy okazji kosząc i mnie. Jeszcze z tymi moimi blond włosami…

            Przez pierwszą godzinę – a może to było tylko dziesięć minut? – gadałem jak struty alkoholem do strachu na wróble, który w przypływie samotności zdążyłem nazwać Mr. Voo-Doo. Później znudziłem sam siebie swoim gadulstwem, więc ułożyłem się obok Mr. Voo-Doo i wpatrywałem w gwiazdy, żałując że nie znałem żadnej konstelacji. Strudzony ciężkostrawną nudą zacząłem tworzyć własne. W rezultacie wykropkowałem na niebie ikonę licealistów czyli wielkiego kutasa i podpisałem go „Akira”. Tłumaczyłem to sobie, że wieś budziła we mnie utajone dziecko. Noc nie była taka zimna, ale może to rozgrzewała mnie własna złość.

            Po jakimś czasie, kiedy traciłem już nadzieję, że zdołam naładować iPhone’a energią księżyca, usłyszałem szelest zboża nad moją głową. Zastanawiałem się czy to właściciel przyszedł sprawdzić, kto wydeptał mu pole, czy może dwóm gołąbeczkom zrobiło się ciasno w stajni i postanowili wyjść w plener, gzić się w pszenicy.

 – Tutaj jesteś! – usłyszałem zmęczone, ale wyraźne pełne ulgi sapnięcie. Pewnie to Satsu wydała okrzyk zadowolenia znalazłszy wreszcie wśród włosów „wytrych” Akiry. Albo poprawniejsza forma „wytryszek”. – Hej! Mówię do ciebie, Ruki! – dotarło do mnie kolejne ponaglenie. Rozmyślałem czy był taki zmachany po poszukiwaniach, czy po igraszkach w boksie dla koni. – Co ty właściwie wyprawiasz? – ciągnął, nie słysząc nadal odzewu.

 – Można powiedzieć, że wyję do księżyca – odparłem ignorancko, przygryzając jednocześnie kłos w zębach tak, jak to robili kowboje w westernach. Jeszcze kilkanaście godzin temu brzydziłbym się tego.

 – Wszędzie cię szukałem! Chciałem dzwonić na policję, myśląc, że postanowiłeś iść pieszo do domu.
 – Tak serio to zamierzałem, ale zaszedłem tutaj i się zmęczyłem – żachnąłem się. Czułem na sobie srogie spojrzenie przyjaciela.

 – Moja mama się martwiła, bo powiedziała, że wyszedłeś mnie szukać pond trzy godziny temu i już nie wróciłeś. Zachowujesz się jak dziecko, wiesz? Dalej fochasz się, że cię tutaj zabrałem?
 – Pierdolę to.
 – Że co robisz?
 – Pierdolę to tak samo, jak ty pierdoliłeś swoją koleżaneczkę.

            Reita zdębiał, nie wiedząc, co mi odpowiedzieć.

 – Widziałeś to?
 – Za bardzo się nie ukrywaliście. Przykro mi.

            Chwila ciszy.

 – Podglądałeś nas? – zadał krótkie pytanie, jakby to było najważniejsze w tej chwili. Cóż, dla niego pewnie było.
 – Innymi słowy chcesz wiedzieć, czy widziałem jakiego rozmiaru masz penisa?

            Chciałem podnieść się z leżenia, ale zostałem ponownie przygwożdżony do ziemi. Nie przypuszczałem, że to chude ciało może być tak ciężkie. Czułem na sobie cały ciężar Akiry plus jego gniew, dodający mu ze trzy kilogramy. Przy twarzy zaś czułem oszalałe bicie jego tętna. Złość dosłownie krążyła w jego żyłach. Zaciskał swoje gorące dłonie na moich barkach, żądne zadośćuczynienia.

 – Zapytam jeszcze raz: podglądałeś nas?
 – Co cię to tak nagle boli?

 – Wiesz, jeszcze nie mam tak wolnego internetu w domu, zaręczam, bo się na nim wychowałem. Uwierz mi, mogłeś śmiało wejść na redtube i pooglądać pornosy. Nie laguje. (Tak w ogóle lagujące porno musi być śmieszne XD). Ale nie, ty wolisz podglądać przyjaciela.

 – Czy ty naprawdę myślisz, że odczuwam satysfakcję seksualną, podglądając stosunek innych ludzi? – prychnąłem. – Ja to nie ty. Nie jestem fetyszystą.

 – Nie wiem, nie pieprzyłem się z tobą – odwarknął w odwecie, puszczając mnie i zsuwając, abym mógł wstać. Nie wstałem. Nadal leżałem na wznak, patrząc na gwiazdy. Akira był obok mnie, ale on spoglądał na moją twarz, nie na niebo. Wyraźnie z czymś się bił w myślach. – Powiedz… co się stało?

            Milczałem. Nie umiałem odpowiedzieć.

 – Byłeś… zazdrosny? – zaryzykował i o dziwo… trafił.

 – Tak, byłem zazdrosny o to, że mieliśmy wypoczywać razem, a ty obściskujesz się z pannami po stajniach. Jeśli tak ma wyglądać wspólny urlop to faktycznie, wolę wrócić do Tokio.

 – Na pewno tylko o to chodzi?

            Dlaczego zadawał mi takie pytania, na które nie znałem odpowiedzi?
 – Tylko o to – sam nie wiedziałem czy skłamałem.

            Reita w ciągu dalszym na mnie patrzył. Złapał niespodziewanie moją głowę w dłonie i przysunął swoją twarz tak blisko mojej, że nasze oddechy stały się na chwilę wspólne.

 – Pocałuj mnie – wyszeptał, a ja poczułem, że po raz pierwszy w życiu naprawdę się go boję.
 – Co?
 – Pocałuj mnie.
 – Ocipiałeś! Puść mnie, chcę wracać – wyszarpnąłem się ruchem niemal obronnym.
 – Przepraszam, chciałbym coś tylko sprawdzić – tłumaczył.
 – Mogę powiedzieć ci bez sprawdzania, że nie podniecają cię chłopcy. Patrz: stajnia – rzuciłem, wstając i otrzepując spodnie z siana energicznymi ruchami. – Wybacz, ja nie dosięgnę. Sam mnie całuj, jeśli masz taką ochotę – po raz pierwszy uznałem swój wzrost za atut.

 – Dobrze. Nie ruszaj się – odparł, jakby nigdy nic. Na samą odpowiedź znieruchomiałbym, nie musiał mnie o to dodatkowo prosić.

            Nachylił się, przytrzymując mnie za ramiona, jednak nie tak, jak robi to kochanek, ale raczej dentysta chcący zaplombować ząb. Trochę zbyt mocno, zapewne z emocji.

            Długo stał nade mną, trzymając twarz przy mojej twarzy, walcząc z tym, aby wreszcie to zrobić. Czułem jego gorący oddech na swoich ustach, przyprawiający mnie o mrowienie warg.

 – Ktoś tutaj nie ma odwa…

            Uciszył mnie tym. Uciszył mnie pocałunkiem. Nie takim, jakimi raczył Satsu w szopie pana Yamamury. Ten był nieśmiały, a wręcz połowiczny, bo tylko przyłożył wargi do moich, pokazując mi jakie są ciepłe. Nie przyjąłem jego usta, bo na krótką chwilę poczułem jak moje serce zamiera. Bałem się, że zabierze z moich płuc cały oddech i sprawi, że się uduszę. Odsunąłem się, żądny dalszego życia.

 – To był najgorszy pocałunek w moim życiu. Zadowolony?

 – Tak – odpowiedział beznamiętnie i bez żalu, jakby faktycznie nie całował mnie dla podniecenia, ale jakiejś próby. Powód był znany tylko jemu. – Spokojnie Ruki. Jutro Satsu ma dniówkę w pracy, więc spędzimy ze sobą cały dzień – obiecał, co trochę mnie ucieszyło.

            Spojrzałem na krajobraz niskich gór. Gdzieś tam daleko, za nimi – a może już nad? – zbierały się ciężkie chmury.


*


            Następnego dnia okazało się, że nadciąga w nasze rejony silny tajfun, więc zabroniono nam wychodzić z domu – nie żeby poza nim było cokolwiek ciekawszego do roboty. Sami nie chcieliśmy nigdzie chadzać, bo wyjście na zewnątrz wiązało się ze zmoknięciem do majtek i nabawieniem się infekcji bakteryjnej. Abigaile zabiłaby mnie wyręczając wirusy, gdyby dowiedziała się, że miałem czelność rozchorować się na wyjeździe, przedłużając urlop, a skracając sesję.

            Gdybym wiedział, że w ten sposób mielibyśmy spędzić dzień już wczoraj ruszyłbym pieszo wzdłuż „autostrady”. Istnieje realna szansa, że za ten czas dotarłbym do jakiejś mieściny posiadającej łączność komunikacyjną ze stolicą.

            Akira od rana siedział w salonie i oglądał tradycyjnie z namiętnością TV. Na palcach jednej ręki mógłbym policzyć lecące akurat w niej ciekawe programy, ale ten jakby mógł to z braku laku oglądałby nawet MANGO TV 24 i kanały kulinarne. Czasem myślałem, że nawet jeśli odcięliby mu kablówkę to siedziałby i patrzył w śnieżący ekran dla samego wgapiania się w odbiornik. Kiedyś czytałem, że każdy człowiek posiada podświadome odruchy, które musi wykonywać wbrew sobie, instynktownie i u każdego te zachowania są inne. Między innymi jedną z najczęściej spotykanych przypadłości jest unikanie szpar w chodniku.

            Kiedy Reita pochłaniał wraz z mamą – to chyba u nich rodzinne – jakiś denny serial z aktorzynami, których imion – a nawet twarzy – nie znałem, ja w tym czasie próbowałem napisać tą gej-piosenkę. Zaniechałem tego jednak, kiedy po dwugodzinnym bilansie stwierdziłem, że mój postęp jest jakimś cudem na minusie – nie napisałem ani słowa, a wręcz dwa skreśliłem w innej piosence.

            Słyszałem, że w serialu chyba zabierało się na jakąś scenę łóżkową – poinformowało mnie o tym dopingowanie Reity: tak! Pocałuj ją! – więc spojrzałem znad notatnika, aby sprawdzić, czy chociaż aktorka była jakaś ładna. Nie była, więc wróciłem do kartkowania brulionu. W pewnej chwili usłyszeliśmy głośne huknięcie pioruna i telewizor wypełnił się czernią, oznajmiając że prąd się skończył.

            Czyżby kurczaki w piwnicy przestały biegać w kołowrotku? – pomyślałem złośliwie, patrząc na Akirę, który oscylował na granicy załamania nerwowego, a życiowej tragedii.

 – Może to i lepiej – odezwała się pani Suzuki. – Właśnie miałam zamiar powiedzieć ci, abyś zasłonił oczy i nie podglądał.
 – Mamoo… a ponoć urosłem!

 – Gdyby pani wiedziała, co ten człowiek ogląda w internecie…
 – No, Akira. W ten sposób nigdy nie znajdziesz żony.

 – Ale ja… ja może nie chcę… – odburknął, a ja już się bałem riposty pani Suzuki, więc powoli zacząłem się podnosić z fotela, przygotowując do ewakuacji.

 – W tym kraju męża jeszcze długo nie będziesz miał – uraczyła nas swoją jednoznaczną uwagą. Powoli zacząłem się namyślać, czy to ona nie jest założycielką fanklubu na facebooku yaoi-fangirl +45.

 – Idę do góry pracować – oznajmiłem, chcąc jak najszybciej uciec z epicentrum rodzinnej sprzeczki.
 – Widzisz? Zraniłaś uczucia Ruki’ego – rzucił za mną Akira.

 – To na co czekasz? Idź go pociesz, jak na kochanka przystało, a ja pójdę zrobić obiad.
            Usłyszałem za sobą kroki na schodach.

 – Chodź do mnie – złożył „zaproszenie” do swojego pokoju, otwierając drzwi.

            Podobnie jak sypialnia Suzuki-ane (tytuł starszej siostry), tak samo i Akiry wyglądała tak, jakby czas zatrzymał się tam dziesięć lat temu. Stare tomy nieaktualnych już mang stały poukładane na regałach razem z dyskografią protoplastów visual kei’u i zachodnich zespołów punkowych. W rogu, na biurku stał oldskulowy w dzisiejszych czasach komputer, jeszcze z kineskopowym monitorem poobklejanym naklejkami z postaciami z Słonecznego Patrolu. Na ścianach wisiały wypłowiałe z kolorów postery LUNA SEA i X-Japan. W drugim kącie stała oparta o ścianę akustyczna gitara. Może była już stara, ale nie wyglądała na wysłużoną, co dziwne nie było. W tym kierunku Akira wykazywał słomiany zapał.

 – No i… co planujesz? – zapytałem, odkładając brulion na biurko.

 – Nie wiem – ziewnął Akira. – Napisałeś już coś do gej-piosenki?

 – Nie – odpowiedziałem monosylabicznie. Z jednej strony Rei się zmieszał, z drugiej jednak jakby uspokoił. To był jedyny człowiek, jakiego znałem, który potrafił pogodzić na twarzy w tym samym czasie dwie sprzeczne emocje. – I mów na to „utwór z wątkiem homoerotycznym”. Tak jest bardziej dyplomatycznie.

 – Nie zainspirowałem cię… „po wczorajszym”? – zapytał półżartem. Stanąłem naprzeciwko siedzącego w krześle biurowym przyjaciela, nie wiedząc co mu odparować.

 – W zasadzie… o co ci chodziło? – zaryzykowałem, przygryzając dolną wargę.

 – Chciałem sprawdzić czy jesteś zazdrosny o mnie. Cieszę się, że wynik wyszedł ujemnie – uraczył mnie niemalże brutalną odpowiedzią. Więc tylko tyle? Skaranie boskie z tym człowiekiem. Bałem się pomyśleć, co by mi zrobił, jakby chciał sprawdzić czy na niego lecę. Obawiam się, że pocałunek już by mu nie wystarczył.

 – Aha. To już wiem, co robiłeś wczoraj w stajni. Sprawdzałeś tylko, czy Satsu jest o mnie zazdrosna – mruknąłem ironicznie, siadając na łóżku. Może tylko ja tak to odebrałem, ale powiedziałem to tak… z wyrzutem?

 – Ona? Ona nie lubi reituki – powiedział, jakby się chwalił, licząc że z tego powodu zacznę ją wielbić.

 – A więc pewnie odwaliłaby się, gdyby dowiedziała się, że reituki to prawda – wydedukowałem, uśmiechając się złośliwie.
 – Ale NIE jest – położył nacisk na negację, marszcząc swoje blond brwi.

 – Nie będzie żadnego pairingu z Rukim w roli głównej, jeśli nie napiszę tej piosenki dla Abigaile.

 – Pomóc ci? – zapytał trochę za bardzo entuzjastycznie, co zabrzmiało dziwnie, biorąc pod uwagę, że mowa była o yaoistycznej piosence.

 – A w jakiej formie byś tą pomoc zaoferował?

 – Nie licz na żadne mizianko, ale jak tak bardzo nie wiesz, jak wygląda bliskość z mężczyzną, to mogę tylko zaproponować masaż. Niestety nie erotyczny, jak poradziła Abigaile, bo nie mamy neta – powiedział teatralnie zawiedziony. – Hm, moja siostra ma chyba w pokoju tomy jakiś yaoi. Mogę ci przynieść do przeglądu, jeśli miałoby ci to pomóc.

 – Chyba samo patrzenie mnie nie zabije – to był mój komentarz, którego nie dało się niestety post factum wyciąć.
            Tak więc wylądowałem z gejowskim komiksem w rękach i Akirą siedzącym mi okrakiem, tak bezwstydnie na pośladkach, że niemal mi wpijał w nie swoje przyrodzenie.

 – Zdejmiesz koszulkę? – zapytał profilaktycznie, chociaż wiedział, że odmówię… Wiedział, prawda?
 – Dzięki, ale zimno mi będzie – to była wymówka dla moich kompleksów, które zdążyły dać mi się we znaki.
 – Nie wierzysz mi, że cię rozgrzeję? – zaśmiał się ochryple nad moim uchem.

 – Ta rozmowa to też część nawenowania mnie? – zapytałem w obawie, ale nie dostałem informacji zwrotnej, co miało chyba oznaczać, że nie ma ochoty dalej ze mną flirtować.

Po tych słowach poczułem gorące, duże dłonie wsuwające się pod materiał, aby dotknąć moich nagich pleców. Poruszyłem się niespokojnie, chcąc przyzwyczaić do ich dotyku. Zadrżałem przeszyty rozgrzewającym ciepłem jego rąk, które zaczęły pocierać bardzo delikatnie jak na swój rozmiar i siłę moje spięte mięśnie. Zabrałem się za przeglądanie książki. Manga opowiadała jakąś prostą, szkolną historyjkę, skąd wiedziałem, że nie mam co liczyć na rozwlekłe wyznania miłosne tylko ostre, pornograficzne sceny. Utwierdził mnie w tym już następny rozdział, nie pozwalając przygotować się psychicznie.

Zamknąłem na chwilę komiks, mrugając powiekami.

 – No, no. Nie wiedziałem, że moja siostra też lubi takie mocne sceny. Chyba faktycznie jesteśmy spokrewnieni – zaśmiał się mój masażysta, wyglądając mi przez ramię na strony mangi. – Spokojnie Ruki, ja też nie mam takiego penisa. Nie musisz się przejmować, więc czytaj dalej – próbował mnie najprawdopodobniej z (de)motywować. – Jest o centymetr krótszy… – zaśmiał się.

            Miałem ochotę go zrzucić z siebie, bo mnie centralnie zawstydzał bardziej niż materiał gay porno w moich rękach. Westchnąłem i otworzyłem wolumin ponownie.

            Patrzyłem na pojękującego w rogu strony chłopaka w roli uke. Jego partner ściskał wargami twardniejący sutek w niemal brutalny sposób. Nie, zaraz, w zdecydowanie brutalny sposób – pomyślałem sobie, wyobrażając, że to mój sutek został tak potraktowany. Zabolało. Seme schodził rękami niespiesznie po zgrabnych plecach kochanka, zaciskając je na drobnych, nagich pośladkach – dlaczego nagich chyba mi po drodze umknęło.

 – Czy tutaj dobrze cię dotykam? – usłyszałem cichy szept nad swoim uchem, a ja zastanawiałem się czy to postać z komiksu do mnie przemówiła. Akira musiał powtórzyć pytanie, aby zaskarbić sobie moją uwagę. – Widzę, że bardzo cię wciągnęła manga.

 – Nie, po prostu mnie tak słabo masujesz – fuknąłem.

 – Tak lepiej? – zapytał, sięgając rękami niżej, ciut nad pośladkami. Ciepło jego dłoni rozlewało się po całym moim ciele.
 – Nie waż się dotykać niżej – ostrzegłem go, gwoli informacji i znów zaczytałem się w komiks.

            Tym razem seme pchnął na ścianę swojego kochanka, unosząc jego nogę tak, aby mógł go nią objąć w pasie. Sam wargami zaczął pieścić jego szyję, zahaczając nimi o ramiona. W pewnym momencie przygryzł jedno z nich delikatnie, tak że uke zawył z bólu prosząc, aby przestał być taki brutalny.

 – Wyżej Rei… wyżej… – naprowadziłem przyjaciela, kiedy skorzystawszy z mojego polecenia zaczął masować moje barki mocnymi, rytmicznymi ruchami. Z moich ust dobyło się jęknięcie zadowolenia. – Tak… właśnie tutaj.

            Ukryłem zarumienioną twarz w komiksie, pomrukując jak najciszej, aby mnie nie słyszał. Reita trafił na mój czuły punkt i bardzo zwinnie go pieścił palcami.

            W dalszej części autor mangi już nie oszczędzał moich oczu. Przyciskający do ściany kochanka chłopak chwycił swojego penisa i zaczął nim wchodzić w ciasną szparkę. Rozumiałem jeszcze rozmiar jego członka, ale po co były te… żyły? I takie ilości spermy, która niezwykle żywo zaczęła wylewać się z posuwanego chłopaka? Rozdziewiczony w dzikim rytmie uke zaciskał paznokcie na plecach mężczyzny, który mimo, że krzyczał bezgłośnie, wyglądał jakby miał zaraz zemdleć z rozkoszy.
            W tym samym momencie Rei zaczął drapać moje łopatki drapieżnie, sprawiając że wygiąłem się pod impulsami przyjemności.

 – Ugh – stęknąłem bezsilnie.
 – Podoba ci się? Gdzie jeszcze mam cię podotykać?
 – A-Akira…
 – A może tutaj? – zapytał retorycznie i zaczął jedną ręką masować mi kark, a drugą przesuwać wzdłuż kręgosłupa w taki sposób, że czułem jak wszystkie włosy na ciele mi stają.
 – Akira… starczy… – westchnąłem słabo.
 – Dlaczego? Widzę, że ci przyjemnie.
 – Czuję się, jakbyś mnie…
 – Ja cię tylko masuję, Ruki.
 – Tak, ale twój… twój… – ukryłem twarz w poduszce zawstydzony. Nie potrafiłem mu powiedzieć. Kiedy Akira poruszał dłońmi cały unosił się i opadał, kołysząc tak, że jego męskość ocierała się o moje pośladki. Coraz bardziej, coraz mocniej…
 – Co moje?

            Chciałem, żeby po prostu przestał to robić… przestał spuszczać całą moją krew w dół do…

 – Chyba mama cię wołała. Idź to sprawdzić – rzuciłem pospiesznie, niemal błagalnie, chcąc się uwolnić od dotyku jego rąk, które doprowadzały mnie do gorączki podniecenia. Z mężczyzną.

            Akira posłusznie zszedł ze mnie, wychodząc z pokoju, aby sprawdzić czy faktycznie jest potrzebny gdzie indziej.
            Korzystając z sytuacji, szybko podniosłem się z łóżka, sięgając dłońmi do mojego krocza, aby sprawdzić czy już zdążył mi stanąć. Przez chwilę go dotykałem.

 – Fuck – zakląłem, czując pod palcami twardą górkę. Może nie miałem pełnej erekcji, ale na pewno mój penis nie był miękki.
            To pewnie przez sceny w yaoi i zniewieściałe postacie, wzmagane dotykiem Akiry. Albo odwrotnie. Zastanawiające jednak było…

 – Co ty robisz? – zapytał stojący w progu Reita, który jakoś szybko zdążył wrócić. Niechcący zobaczył jak macam swoje krocze. – Wiesz, jeśli chciałeś się mnie pozbyć, żeby sobie trochę… wystarczyło poprosić. Też jestem facetem i zrozumiałbym.

 – Wal się.
 – No nie wiem, kto tutaj bardziej potrzebuje walenia.
            Zacisnąłem szczękę, postanawiając się nie odzywać na jego zaczepki.

 – Pokaż, co już napisałeś – rzucił Reita, odstawiając puszkę z piwem, którą sobie przyniósł i sięgnął po mój notatnik.
 – Nic nie napisałem – przyznałem się, aby nie poczuł się rozczarowany pustymi kartkami.

 – Nic? To po kija cię masowałem – prychnął urażony, wertując inne moje prace. – Daj, ja zaraz coś wymyślę.

            Oznajmiwszy, że zamierza nabazgrolić mi w brulionie, wziął wieczne pióro – aż dziw, że wiedział jak się nim obchodzić – i odkorkował je. Rozłożył się wygodnie na łóżku, leżąc na brzuchu.

 – Więc… zaczniemy może… – postukał się stalówką po ustach.

 – Nie, to nie jest dobry pomysł. Oddaj mój notatnik – upomniałem się, ale Akira puścił moją uwagę mimo uszu. ,
 –         Pewnego razu na farmie
            Kochaliśmy się w łajnie – wyrecytował i zaczął zapisywać swoją rymowankę. Zdębiałem.
 – Przestań! Oddaj mi to! – próbowałem mu zabrać zeszyt, ale Akira zasłonił go ręką, dalej bezczeszcząc.
 –         Lubiliśmy mizianie w sianku,
            Co dzień o poranku.
            On miał stado krów
            I kutasa wielkiego jak…
Co się rymuje z „krów”?

 – Zaraz ci przywalę? – rzuciłem, wskakując na Reitę, aby odebrać własność siłą.

 – „Mój rów”! Co? Tak bardzo nie podoba ci się moja piosenka? Wiesz, że mnie ranisz? – zapytał, przekręcając na wznak i trzymając zeszyt w górze na wyciągniętej ręce. Nie potrafiłem go dosięgnąć, leżąc na nim.

 – Akira! – warknąłem rozgniewany, przysiadując na jego podbrzuszu, aby schwytać swój brulion. Udało mi się dostać go z powrotem, ale długo nie zdążyłem się pocieszyć tym, że go odzyskałem, gdyż…

 – Ups. To ja nie będę przeszkadzać – usłyszeliśmy głos pani Suzuki, stojącej jakimś cudem w rogu pokoju. Oczywiście nie zapukała, bo to śmieszne pukać w swoim domu, do pokoju syna. – Chciałam tylko zapytać, czy nie chcecie się napić herbaty, ale widzę, że jesteście sobą zajęci…

            Nawet nie zdążyliśmy się wytłumaczyć, gdyż kobieta zniknęła z pola naszego widzenia. Swoją drogą Akira nie wyglądał, jakby chciał się specjalnie tłumaczyć.

            Chyba stracił już nadzieję, że znów będzie hetero w oczach swej rodzicielki. Swoją drogą, jeśli mama Akiry była chociaż w połowie tak uparta jak on sam, nie było co się wykłócać… Klamka zapadła. Jesteśmy gejami.


*


            W nocy tajfun wcale nie ucichł, a wręcz zaczął szaleć jeszcze intensywniej na tych pustkowiach, korzystając z tego, że naokoło jest tak cicho. Zupełnie, jakby chełpił się tym, że o tej porze tylko jego słychać. Pioruny zdawały się bawić w grę „który trzaśnie bliżej domu Suzukich”, a deszcz zatrudnił się jako DJ zapodając im bita do zabawy, bębniąc po szybach piątą godzinę jedną nutę: bum-bum-bum. Chyba znienawidzę techno. Bez wątpienia mam skrzywienie zawodowe, jako muzyk. Już nie chcę poruszać kwestii wiatru, który hałasował głośniej, niż rozbijający się po pijaku Uruha – nie żeby którykolwiek z nas rozbijał się ciszej. Wszystko to nie dawało mi zmrużyć oka na dłużej niż 3 sekundy. Pewnie byłoby to znośne, gdyby nie fakt, że burza przepłaszała kurczaki w piwnicy i nie było prądu, tak więc Ruki został pozbawiony dostępu do laptopa – tak, owszem, laptop to taki przenośny, cienki komputer z akumulatorem, ale działa tylko pod warunkiem, że go naładujesz. Ja tradycyjnie zapomniałem. Chyba tylko dlatego, że się przyzwyczaiłem do mojego zapominalstwa i byłem zbyt zmęczony, nie zdenerwowałem się.

            Po godzinie bezczynnego leżenia w ciemnościach i nasłuchiwania, jak Koron chrapie w nogach mojego łóżka, zlewając na tajfun, stwierdziłem że mam nienormalnego psa. W drugiej turze refleksji stwierdziłem zaś, że naprawdę nie zasnę w ciągu najbliższych dwóch godzin i muszę jakoś spożytkować wolny czas. Zastanawiałem się, czy Akira też ma problem ze snem. Mogłem to w prosty sposób sprawdzić, przechodząc przez łazienkę do niego, jednak obawiałem się złośliwych komentarzy „O, panienka boi się burzy?”. Do opuszczenia mojego legowiska zmobilizował mnie kolejny błysk za szybą. Wstałem i licząc w głowie do trzech, otworzyłem drzwi do ubikacji.

            Po chwili byłem już w pokoju Reity. W powietrzu słyszałem miarowy oddech, ale nie byłem pewien, czy aby na pewno śpi. Poczułem lekką zazdrość, że tak łatwo było mu zasypiać, nie zwracając uwagi na warunki. Podszedłem ostrożnie na palcach w stronę jego łóżka. Nachyliłem się nad leżącym w bezruchu przyjacielem, nasłuchując jak oddycha. Zanim zdążyłem dojść do jakichkolwiek wniosków, obserwowany przeze mnie mężczyzna odwrócił się, chwycił mocno za ramiona i wciągnął pod kołdrę bez słowa wyjaśnienia. Uniósł się błyskawicznie, pochylając nade mną przykryty pościelą.

 – Jednak przyszłaś do mnie – wyszeptał uwodzicielskim głosem, którego jeszcze u niego nie znałem. Nie, zaraz. Znałem z wieczoru w stodole, kiedy niechcący podejrzałem go z Satsu.

            Akira bez uprzedzenia zaczął łapczywie całować moją szyję, dysząc spragniony pieszczot. Poruszał wargami szybko, chwytając rozpaloną skórę i muskając ją równie ciepłym językiem. Obejmowany przez niego kurczowo nie potrafiłem wydusić ani słowa. To było takie paraliżujące czuć jego walące w klatce piersiowej serce tuż przy swoim. Całe moje ciało nagle zaczęło płonąć i dusić w nieregularnych wdechach, kiedy on lizał moją szyję. Nie wiem kiedy, ale zacząłem dyszeć, aby zwalczyć bezdech w płucach. Reita zaczął rękami wpełzać pod koszulkę, by podtykać nagich pleców. Wygiąłem się, gdy jego pieszczoty stawały się mocniejsze.

 – Nie bój się. Będę dla ciebie dobry – usłyszałem jakieś bezsensowne słowa zapewnienia, podczas gdy jego dłonie zaczęły podciągać koszulkę, aby odsłonić mój tors. Nie zdążyłem się odezwać, bo jego wargi już zacisnęły się na moim sutku, przygryzając go. Zamknąłem powieki, odwracając głowę w drugą stronę, kiedy zaczął go namiętnie ssać, odbierając w całym ciele siły. Robił to jednak krótko, gdyż szybko odsunął twarz, jakby coś mu się nie zgadzało.

 – Zapamiętałem je odrobinę większe… – wymruczał Reita, a jego ręka posunęła się niżej. Wsunął ją pod moje bokserki i ścisnął mojego penisa. Nie potrafiłem już dłużej siedzieć cicho.

 – Rei… cholera, co ty robisz? – jęknąłem pod wpływem prądu, jaki mnie przeszył na wskroś, kiedy chwycił w dłonie najczulsze miejsce.

            Akira błyskawicznie odsunął się na dźwięk mojego głosu i niemal jak oparzony wyskoczył spod kołdry. Stał tak dłuższą chwilę, z daleka patrząc na zarys mojego roznegliżowanego ciała. Koszulka na moim torsie nadal była podciągnięta po sutki. Wziął głęboki oddech w płuca i oparł się o ścianę, mierzwiąc włosy.

 – Ruki… możesz mi wyjaśnić… co robisz w nocy, w moim pokoju? – starał się opanować drżący głos, aby brzmiał jak najspokojniej.

            Nadal trwałem w lekkim szoku, ciągle czując na swojej szyi i sutkach jego ciepłą ślinę.

 – Nie umiałem zasnąć – wyszeptałem cicho, odzyskując władzę nad ciałem, które jakby ścierpło w bezwładzie. – I myślałem, że może…

 – Że co? – nachylił się nad łóżkiem, rękami opierając się o jego barierkę w nogach. Nie widziałem jego twarzy, ale słyszałem wyraźnie, że jest wściekły. Byłem ciekawy na kogo, skoro to on wciągnął mnie do swojego łóżka i zaczął w niepohamowany sposób…

 – Myślałem, że nie śpisz. Skąd miałem wiedzieć, że w taką burzę ktoś w ogóle może zmrużyć oko – żachnąłem się. – Szukałem zajęcia.

 – Mogłeś przynajmniej…

 – Co mogłem? Zapukać? W nocy? – spojrzałem na Akirę z politowaniem i aż pożałowałem, że nie może zobaczyć mojej twarzy.

            Zamilkliśmy, obaj będąc skrępowani zaistniałą sytuacją.

 – Czekałeś na „nią”, prawda? – odezwałem się z znacznie większą goryczą w głosie niż zamierzałem. Z jakiegoś powodu nie umiałem nazwać jej po imieniu.

 – Nie twoja sprawa – usłyszałem w zamian. Słowa Reity były równie oschłe, co moje.

 – W takim razie jesteś głuchy, bo w taki tajfun nie wiem, kto by przyszedł. Chyba tylko ekipa naukowa z National Geographic zbierająca materiały na film o tajfunach lub gówniarze kręcący filmiki na youtube, ubezpieczeni na milion jenów.
 – Czy twój ton głosu wynika z tego, co przed chwilą ci zrobiłem?

            Zacisnąłem zęby. Mimo wszystko nie chciałem, by tak mówił, bo to co robił było… przyjemne. Przyjemne w chory sposób.

 – Nie szkodzi – powiedziałem, podnosząc się i naciągając koszulkę na tors. – To nie było zamierzone. Nie mnie chciałeś… – urwałem zmieszany, sprawiając pozory że nie umiem dokończyć zdania. Tak naprawdę nie chciałem go kończyć.
            Akira potrząsnął, jakby chciał się pozbyć jakiś myśli.

 – Jęczałeś – powiedział po chwili ciszy, a ja aż pożałowałem, że się odezwał. Ba, pożałowałem, że w ogóle zachciało mi się przychodzić do jego pokoju! – Było ci przyjemnie?
 – Jęczałem, bo mnie przyciskałeś. Ciężki jesteś.
 – Inaczej to brzmiało.
 – No tak. Masz już doświadczenie, zapomniałem. Satsu jęczała z innego powodu.
 – Jeśli chcesz być już taki dokładny, to wiedz, że nic nie robiliśmy.
 – Nie no oczywiście, że nie. Rozebrała się, bo jej gorąco było.
 – Chciałem tylko trochę… popatrzeć.
 – Popatrzeć? A potem co? Nie wierzę, że wytrzymałeś w… takim stanie.

 – Ruki, ja ciebie nie pytam, co ty robisz sobie, chociaż wiem, że dziewczyny nie masz od bardzo dawna – odgryzł mi się. Odchrząknął i przysiadł na materacu obok mnie. – Nie wiem czy ci wiadome, ale… w niektórych wsiach japońskich, w niektórych rodzinach jeszcze panuje zwyczaj, że kobieta do ślubu musi być dziewicą. Satsu pochodzi właśnie z takiej rodziny. Jeśli bym jej coś zrobił, źle by się to dla niej skończyło, a ja nie chciałbym jej niszczyć szczęścia swoim egoizmem. Gdybym ją rozdziewiczył, musiałbym zostać jej mężem. Tak, mógłbym zapłacić za zszycie jej błony, ale to się nie kalkuluje. Poza tym sama myśl, że próbowało się innego mężczyzny przed swoim mężem i okłamywanie go, co do swojej czystości… Jakbym się wkurzył – wytłumaczył mi pokrótce, ale ja nadal nie rozumiałem jednego. Najważniejszego.

 – To dlaczego na nią czkałeś w sypialni?

 – Obiecałem jej, że jeśli tylko da mi szansę, to pokażę jej, że można pieścić się z mężczyzną, bez uszczerbku na cnocie.
            Zmarszczyłem czoło, bo to zabrzmiało obleśnie i seksistowsko.

 –  Ładne nazwanie orala – prychnąłem. – Dobrze wiesz, że by ci tego nie zrobiła. Nie dziewica.

 – Nie to miałem na myśli, świnio – wstał powoli i podszedł bezszelestnie do okna. Uchylił je odrobinę, aby deszcz nie nakapał do środka i sięgnął po paczkę z papierosami. Zapalił jednego. Ja również się poczęstowałem i w chwilę później oboje staliśmy razem zaciągając się dymem w milczeniu.

 – Mogę dzisiaj spać z tobą? – zapytałem, zaskakując sam siebie swoją… odwagą? Rei wypuścił mgiełkę z ust i wyrzucił niedopałek przez okno.

 – Po tym wszystkim, co ci zrobiłem nie boisz się? – dopytywał się, wracając po cichu do łóżka. – A może chcesz więcej? – wymruczał mi do ucha, przechodząc akuratnie obok mnie. Prawie zakrztusiłbym się dymem, gdybym nie wypuścił go nosem. Zacząłem pokasływać w rękę. Zgasiłem peta i również wyrzuciłem na deszcz.

            Podszedłem do łóżka, w którym leżał już Reita i niepewnie zacząłem patrzeć na miejsce, na materacu jednoosobowego łóżka, które za chwilę miało się stać dwuosobowym. Na miejsce dla mnie. Akira uchylił kołdrę w zapraszającym geście, więc nieśmiało zacząłem się kłaść. Pościel była nagrzana od naszych ciał, które jeszcze niedawno pod nią leżały i…

 – Jesteś zimny – zauważyłem, kiedy niechcący dotknął stopą mojej łydki.

 – Staliśmy przy oknie – powiedział i opatulił się mocniej kołdrą. Jako że mieliśmy jedno nakrycie i poduszkę, to leżeliśmy dość blisko siebie, dlatego czułem jak lodowate było ciało Akiry. Sypiał w samych bokserkach, więc miał odsłonięty tors i całą resztę, wystawione na chłód nocy.

 – Jak masz się do czegoś przydać w tym łóżku, to… – powiedziawszy to, przysunął mnie jeszcze bliżej siebie tak, że prawie przykrywałem go sobą w ramach drugiej kołdry. Połowa mnie znajdowała się praktycznie na nim. Nie chciałem nic mówić, ale czułem przez swoje spodenki i bokserki Akiry jego męskość tuż przy mojej. Nie wiem czy to złudzenie, ale jego zdawała się być dużo większa. – Ogrzejesz mnie trochę.

            Przymknąłem powieki. Kiedy wdychałem powietrze, napełniał mnie zapach jego wody kolońskiej, co mnie w pewien sposób upajało i wyciszało. Przy nim nawet tajfun zdawał się szaleć nieco ciszej. A może już się po prostu uspokajało?
 – Rei…? – wyszeptałem do niego, chcąc sprawdzić, czy już zdążył zasnąć. To było takie dziwnie intymne, że był tak blisko mnie, że nie musiałem do niego mówić, ale mogłem szeptać.

 – Tak?
 – Żeby nie było, że coś przed tobą ukrywałem, ale kiedyś… chciałem spróbować seksu z mężczyzną.

            Akira nie odpowiedział. Nie wygarnął mi nawet jakie to ohydne było wyznanie i że właśnie zniszczyłem mu dzieciństwo w jego rodzinnym domu.

 – Wiesz Ru. To, że cię przez pomyłkę całowałem, że pozwoliłem spać w swoim łóżku i to na sobie, to jeszcze nic nie znaczy. Żadna z tych rzeczy nie sprawia, że nagle jesteś jakoś mniej obrzydliwy jako facet – wytłumaczył w typowy dla siebie sposób. To był mój stary Reita. Tymi słowami chyba przegonił moje wątpliwości, co do tego, że tak naprawdę jest typowym hetero. A więc mogłem spokojnie zasnąć. Tak też zrobiłem, kiedy tylko tajfun za oknem i tajfun emocji w moim sercu przycichł.

            Ciało Akiry już nie było lodowate od chłodu nocy, ale gorące od ciepła mojego serca. 

8 komentarzy:

  1. Fajnie tak sobie odświeżyć blondynkę.
    Po raz setny...
    ..dobra, może dwusetny..
    ..pięcio?

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam to znów i nadal szczerze nienawidzę tej całej Satsu czy jaj tam. :)

    Akira, jesteś głupi.

    OdpowiedzUsuń
  3. O mój Boże na motorze.
    Czekałam na tą część i czekam na następną.
    Dawno nie czytałam żadnego opowiadania z takim natchnieniem.
    Moja mama znów weźmie mnie za wariatkę. No cóż być w skupieniu i co chwilę wybuchać śmiechem XD Jak dla mnie Reita od dzisiaj może już zawsze pisać piosenki XD Normalnie widziałam minę Reity jak zobaczył, że to Ruki XD No ale ja też jak jestem zaspana nie kojarzę faktów. Może nie rzuciłabym się na pierwszą lepszą osobę bo było by to dziwne. Chociaż, po mnie wszystkiego można się spodziewać. Aaa... i rozumiem Rukiego też się boje burzy. ;c No więc czekam, ale tak poważnie czekam na następną część ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie też uważam, że ten epizod z macaniem Rukiego vel Satsu był nieco naciągany, ale co tam~ Każdy pretekst, aby pohomosić tych dwoje jest dobry.

      Miyo-chan, na naszym twitterze (RRStoryFactory) na bieżąco informujemy o postępach w fickach oraz co i kiedy będzie dodane, także zaglądaj jeśli Ci to ułatwi sprawę z oczekiwaniem na nowości ^^.

      Konsolkę z twitterem masz u dołu strony, jeśli nie masz tam konta. /Enji

      Usuń
  4. Mam konto i nawet was obserwuję. Tylko wiadomo jak to ja, albo nie zauważę albo zapomnę. Najlepiej będzie jak sobie gdzieś zapiszę, że mam pilnować rozdziałów XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, dość rzadko tam piszemy. Łatwo przeoczyć tweeta.
      Najlepiej zaglądać bezpośrednio na profil co jakiś czas :3. /Enji

      Usuń
  5. Boże jak się wczytałam to aż oderwać się nie mogłam, niecierpliwie czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. yaoi-fangirl +45. << umarłam.
    A serio: JESTEM ZACHWYCONA!

    OdpowiedzUsuń