niedziela, 18 sierpnia 2013

3. Zaliczenie

Hello! Tęskniliście? Wiem, że tak ((

Przybywamy z jednodniowym opóźnieniem (no chyba, że nie zwróciliście uwagi na tego mojego tweeta, którego oczywiście usunęłam XD) i przynosimy wam nie tylko wcześniej obiecanego „Nimfomana”, ale także kolejną część „Zaliczenia” oraz „Blondi”. To całkiem sporo, ale i tak nie wystarczająco, aby zapłacić za tą okropną zwłokę.
Mam nadzieję, to zaspokoi wasz głód, który był spowodowany naszą absencją i brakiem aktywności. Enji  i ja staramy się wzajemnie dopingować i zmuszać do pracy (czasem bardzo rygorystycznie (dop. Enji)).
Będziemy się starać jak nasz szkolny Ruki (^ω^)Gambarimasu!~

P.S. Enji wybudziła się za marazmu nicnierobienia i prawdopodobnie teraz będzie wszystko regularnie się pojawiać. Jednocześnie beta chciała przeprosić za zwłokę, ale jak to twierdzi, cytuję: ,,Tak bardzo nienawidzę tego rozdziału! Jest taki pospolityyyy". Wyczekujcie za tydzień Reckless Point!




Ubrał się pospiesznie i wyszedł z domu, udając się do jednego z barów w okolicy. Nie przepadał za takim typem rozrywek, ale na dzień dzisiejszy miał po prostu ochotę strzelić sobie kilka mocniejszych drinków...

*

... czego niewątpliwie pożałował nazajutrz, kiedy musiał wstać na siódmą rano i wyjść do pracy, ponieważ na starcie miał fakultety z maturzystami. Był półżywy, a raczej właściwszy byłby epitet półmartwy. Ledwie potrafił skupić się na zadaniach problemowych z przykładowych arkuszy maturalnych, a kiedy już zdołał zrozumieć dane zagadnienie, za cholerę nie umiał wyjaśnić przełożonym, jak uzasadnić odpowiedź. Miał problem z przedstawieniem schematu płynności błony do wyjaśnienia zadania z ruchomością lipidów i białek błonowych w obrębie płaszczyzny dwuwarstwy.  

Był tak zmarnowany, że nie bacząc na konsekwencje wypuścił do domu całą klasę powierzoną mu na zastępstwo, samemu również udając się do swojego mieszkania. I tak długo tu nie popracuje. Przy dobrych wiatrach po dwóch miesiącach dostanie wypowiedzenie z powodu „redukcji w kadrze pedagogicznej na wskutek recesji”.

Matsumoto-kuna nie było w szkole na zajęciach, ale nie dbał o to nawet jako vice-wychowawca. Może tylko dzięki temu potrafił zachować na lekcjach względny spokój ducha i koncentrację. Następnego dnia nie miał w harmonogramie zajęć z klasą lingwistyczną, więc nie wiedział, jaka jest frekwencja chłopaka, ale z tego co udało mu się zasłyszeć w pokoju nauczycielskim i co sam zdołał zaobserwować, to również zrobił sobie wolne. Jego dłuższą absencję potwierdziła także jego matka, która zadzwoniła do sekretariatu, uprzedzając że syn nie czuje się najlepiej i zostanie w domu. Przy takim układzie sił, nie miał co liczyć, że dzisiaj wpadnie do niego na umówione korki. Mógł więc z czystym sumieniem zrelaksować się wraz ze swoim chłopakiem, który urywał się w piątki nieco wcześniej z pracy, aby pobyć trochę we dwóch.

Siedzieli w salonie i oglądali mecz baseballowy emitowany na żywo, popijając schłodzone piwo imbirowe. Przytulali się do siebie, ale z abstynencją, bo Akira nie miał zbyt ochoty na śmielsze posunięcia. Kenji doskonale to rozumiał, dlatego nie wykonywał żadnych pikantniejszych gestów.

- Aki-chan... Nie przejmuj się nim. To tylko dzieciak. Kto niby mu uwierzy? - mruknął Kenji, gładząc ciemne blond włosy swojego chłopaka.

 - Wiesz jak wygląda pedagogika i system oświaty w Japonii... Wystarczy byle pierdoła, a zaskarżą cię o molestowanie i zawieszą w wykonywaniu zawodu. A nawet jeżeli minie termin wyroku, żadna placówka mnie nie przyjmie, bo po prostu takie coś wlecze się za tobą jak smród – burczał znad  spienionej szklanki, próbując skupić się na meczu.

- Jeśli będziesz się pilnował, na pewno niczego na ciebie nie znajdą. Z resztą... po co miałbyś zarywać do takich chłystków, skoro masz mnie? - uśmiechnął się i sprzedał mu soczystego buziaka w czubek głowy.

*

Ruki nie poszedł już do końca tygodnia do szkoły. Siedział w domu i rozpaczała nad - jak to sam stwierdził – niesprawiedliwością świata oraz brakiem empatii ze strony swojego biologa. Zamknięty w pokoju, aż do piątkowego popołudnia otwierał tylko matce, która przynosiła mu zaniepokojona posiłki. Takanori jednak nie zamierzał całe dnie tonąć w gorzkich łzach, więc postanowił mimo wszystko wybrać się na dodatkowe lekcje do Akiry. Kierowała nim obca chęć zaimponowania mu na każdej możliwej płaszczyźnie życia. Uczył się już zdecydowanie lepiej, to teraz wybór padł na dopieszczenie swojego wizerunku. Wystroił się ubierając błękitną, długą koszulę ojca, swoje ulubione czarne rurki z postrzępionymi dziurami oraz wysokie vansy za kostkę. Wymalował się krzykliwie dokładnie pudrując swoją twarz odcieniem ivory. Zabrał torbę typu satchel z podręcznikiem oraz zeszytem do biologii i wrzucił kilka czarnych długopisów do bocznej kieszonki.
Jak zawsze zadzwonił domofonem do domu profesora i czekał, aż go wpuści.

Kiedy rozległo się dzwonienie do drzwi, Akira aż podskoczył z przerażenia.

- Spokojnie, to tylko domofon - zaśmiał się Kenji, masując delikatnie ramiona swojego chłopaka, które automatycznie stężały. - No przecież nie policja...

Suzuki nie odpowiedział. Pocałował w czubek głowy swojego chłopaka - dużo wyższego od niego samego, ale za to potulnego jak króliczek – aby dodać sobie odwagi i poszedł sprawdzić, kto o tej porze składa mu wizytę vis-a-vis. Miał tylko nadzieję, że to nie była po raz kolejny jego neurotyczna ex-żona, przywiedziona pod jego progi kolejnym histerycznym napadem niesprawiedliwości. Jego zdziwienie osiągnęło skrajny poziom, kiedy zastał przy furtce niskiego blondaska z torbą załadowaną najpewniej vademecum. Co on kombinował? Zamierzał się zemścić? Nie spieszył się z otworzeniem mu bramki. Chciał spróbować go spławić, bo jego głowa buzowała od wypitego chmielu.

 - Matsumoto-kun, rozumiem, że bardzo ci zależy, aby przejść do następnej klasy z jak najlepszym wynikiem, ale wcale nie musisz tutaj przychodzić jeśli jesteś przeziębiony – oznajmił kłamliwie zatroskanym głosem, siląc się na słaby uśmiech. - Wolałbym, żebyś mnie nie zaraził. Jako nauczyciel nie mogę wziąć ot tak L4.

Rukiemu nie umknęło wrażenie, że próbuje się go pozbyć spod swojego domu. Mimo to że darzył go specjalnymi względami, nie zamierzał odpuścić.

- Nie jest chory ani nawet podziębiony. Po prostu miałem nie najlepsze samopoczucie, ale na twoje lekcje zawsze chętnie przyjdę - odparł lapidarnie. - To co? Wpuścisz mnie? – podpytywał nieświadomy tego, kto oprócz gospodarza znajduje się w środku.

Akira pokręcił zaciśniętymi ustami, ale ostatecznie z niemałym wahaniem otworzył furtkę i wpuścił gościa do swojego domu.

 - Przepraszam, jestem lekko pod wpływem alkoholu, bo mam gościa... Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci to – uprzedził go gwoli jasności, znikając w sąsiednim pokoju, gdzie on i Kenji oglądali wcześniej mecz baseballowy Chunichi Dragons z Nagoja oraz Yokohama BayStars. Stanął niezręcznie przed odbiornikiem z ekranem ciekłokrystalicznym i odchrząknął, aby chłopak na niego spojrzał.

- Będziemy mieli towarzystwo - odparł, przygryzając wargi.

- Tak? Kogo? - mężczyzna wychylił się zza wezgłowia sofy, aby zobaczyć, kto złożył im wizytę-niespodziankę.

W tym momencie Ruki wszedł do salonu, gdzie rezydował domniemany gość Akiry-sensei’a. Chłopak bacznie przyjrzał się mu i wydał nieprzychylny werdykt, że poza pospolitym niemal nudnym wyglądem ekspedienta z Seven Eleven (których to twarzy zapominamy po wyjściu ze sklepu) powinien na niego uważać.

- Cześć, jestem Ruki - przedstawił się elegancko, wciąż nie odrywając od niego lustrującego wzroku. A trzeba było zaznaczyć, że Takanori wpatrywał się w niego spod przymrużonych, ale czujnych oczu, które gdyby mogły to spaliłyby owego mężczyznę laserami. Chłopak zauważył również, że nieznajomy czuje się dość swobodnie w domu jego profesora, więc zaczął obawiać się najgorszego. Przyjaciel? Nie daj Buddo Amido chłopak! - Skąd się znacie? Kumpel-belfer? - zapytał pewny siebie, chociaż w głębi nie chciał znać prawdziwej odpowiedzi. Nie czekając na dalszy rozwój improwizowanej rozmowy, chwycił dłoń biologa i zaczął go ciągnąć w stronę stolika, przy którym zawsze się uczyli. -  Akira możemy już iść? Nie było mnie wczoraj w szkole, nie wiem co wykładałeś na lekcjach.

Wysoki mężczyzna uśmiechnął się w leniwy sposób z manierą kocura wylegującego się na swojej ulubionej kanapie.

 - Cześć Ruki, jestem Sekigawa Kenji, miło mi - przywitał chłopaka i podniósł się ze swojego siedziska w równie flegmatyczny sposób, typowy dla ludzi z grupą krwi 0.

- Am, to jest... - spojrzał na swojego chłopaka zapobiegawczo. - Swego rodzaju przyjaciel... - odpowiedział wymijająco zaciekawionemu Takanoriemu. - Dobrze, przygotuj się do lekcji – wydał mu polecenie, podwijając rękawy koszuli z odpiętymi niechlujnie mankietami.

 - Haha, nigdy nie widziałem cię w akcji, profesorku. Przy mnie nie zachowujesz się tak zaborczo - wymruczał Suzukiemu mu do ucha, tak żeby jego uczeń nie słyszał, po czym przeniósł swoje spojrzenie na Takanoriego. - Śliczny chłopak – ocenił go przelotnie.

W tym czasie uczeń czekał zniecierpliwiony, aż Suzuki-sensei do niego podejdzie. Był żądny jego atencji jak niedowartościowany prymus. Mężczyzna w końcu usiadł z ociąganiem na przeciw niego, a Ruki od razu zasypał go pytaniami. Niestety, niezwiązanymi z tematem tkanki łącznej płynnej: krwi i limfy.

Akira westchnął głośno, nie udzielając mu odpowiedzi na uporczywą salwę pytań. Zrozumiałe było, że go męczył, a jego stwierdzenia były nie na miejscu.

 – Twoja mama powiedziała, że nie będzie cię do końca tygodnia – odpowiedział znudzony w ramach usprawiedliwienia. 

 – Aki-chan, to ja wam dam trochę prywatności. Skoczę do supermarketu na małe zakupy. Chcesz coś? – westchnął Kenji, wdziewając swoją wyjątkowo pedalską kurtkę od jednego ze znanych projektantów mody.

 – Może jakieś steki. Chciałem jutro zrobić grilla w ogrodzie – powiedział, nieco się wypogadzając w jego stronę. Mężczyzna kiwnął na niego, pożegnał się z Rukim i wyszedł z domu, wsiadając na dość modny skuter (zwłaszcza we Włoszech) model vespa.

- Co ci szeptał do ucha? Hm? Nie podoba mi się ten typek! W ogóle dlaczego umawiasz się z kimś skoro dobrze wiedziałaś, że mamy dzisiaj razem lekcje? To niegrzeczne - wymawiał zbitki głosek niczym karabin maszynowy. Był dość mocno zirytowany. Zaledwie kilka dni wcześniej zabrania mu się dotykać i włączać do jego życia prywatnego, a później kiedy mają się spotkać na korepetycjach, zaprasza jakiegoś gościa na piwko. - Jak chcesz się rozerwać, to ze mną też można! Nie musimy się tylko uczyć - nie dał powiedzieć ani jednego słowa Akirze w ramach defensywy. Kiedy w końcu zamilknął, zaczął się wypakowywać. - Ten cały Kenji jest jakiś dziwny. Nie podoba mi się. Kim on w ogóle jest? Wygląda strasznie przeciętnie. I jest wielki. Nie cierpię ogromnych facetów, bo myślą, że są fajni, jako że są wyżsi. Pewnie ci się chwalił, że ma dużego - zaśmiał się gorzko.

Dopiero wtedy Akira spojrzał poważnie na swojego niesubordynowanego wychowanka.
  – Zachowujesz się jak emocjonalny terrorysta, wiesz? To naprawdę nie jest zabawne. Męczy mnie to… Chcę skończyć te korepetycje i oboje będziemy w końcu zadowoleni z tego, że się od siebie wzajemnie uwolnimy – czuł, że dopiero teraz puszczają mu nerwy. Zapewne przez alkohol, ale to nie było jego winą, że w Takanorim odzywało się stare, zdziecinniałe alter ego egocentryka. Suzuki nie umiał się powstrzymać przed byciem kąśliwym. Zabolało go to, co powiedział na temat jego chłopaka. Osoby, którą darzył silnym, ustabilizowanym uczuciem. – I do twojej wiadomości, chciałbym żebyś się odwalił od Kenjiego, bo to nie twoja sprawa z kim chodzę. Uważam, że jest wspaniałym mężczyzną i w przeciwieństwie do ciebie potrafi się zachować. Dużo ci do niego brakuje i nie mam na myśli wzrostu. Jeśli spróbujesz tylko w jakikolwiek sposób rozwalić mi ten związek, odwrócę się od ciebie jak wszyscy inni nauczyciele i również będę twoim wrogiem.

Chłopak wsłuchiwał się w oskarżenia swojego nauczyciela, którego gromki ton rósł z każdym kolejnym słowem. Ruki drżał przerażony, bo po raz pierwszy został postawiony w takiej sytuacji, jak i po raz pierwszy Akira podniósł na niego głos w tak gniewny sposób.

 - A-ale... - po policzkach spłynęły mu słone łzy. Nie miał siły uciekać czy ukrywać swoją twarz, więc płakał na oczach profesora. Nie potrafił już dłużej okłamywać siebie i jego. - Dlaczego go tak bronisz?! Ja... Dlaczego na przykład nie wolisz mnie? Czemu mnie nie lubisz?! Dlaczego nie w taki sposób jak ja?! Po co go ogóle zaprosiłeś, to twoja wina! Mogło być tak, jak wcześniej, kiedy byliśmy tylko we dwoje - krzyczał zachrypniętym od płaczu głosem. Było mu już wszystko jedno, bo i tak stracił to, na czym mu najbardziej zależało. Przetarł mokre policzki. Spojrzałna Akirę i znowu się rozpłakał, kiedy uświadomił sobie, że nigdy nie będzie mógł z nim być. Z tym przystojnym, inteligentnym i dojrzałym mężczyzną, który tak po prostu niefortunnie go w sobie rozkochał.

Akira zastygł, nie wiedząc, jak powinien zareagować. Rukim targnęła lekka histeria. Ale nie taka zwykła, jaką mają rozpieszczone dzieci z „dobrych” (czy też przedobrzonych) rodzin. Takanori zachowywał się dokładnie tak, jakby naprawdę coś go bolało i to bardzo mocno. Tak, jakby coś go wewnętrznie męczyło. Zaburzenie kompulsyjno-obsesyjne? Nie był psychologiem tylko pedagogiem, więc sceptycznie podszedł do swoich obserwacji.

Bardzo nieśmiało przybliżył się do chłopaka, kiedy ten widocznie się uspokoił. Nie wiedział, czy powinien robić to, co uroiło się w jego głowie. Profesjonalizm tego zabraniał, ale w tej chwili profesjonalizm był ostatnią potrzebną rzeczą. Objął go ostrożnie i przyciągnął do siebie, przytulając w serdecznym, ojcowskim uścisku.

 – Dlaczego płaczesz? Przepraszam, jeśli cię zraniłem. Poniosło mnie, wcale nie chciałem być aż tak nieprzyjemny – próbował go uciszyć, gładząc jego plecy w odruchowy sposób. W ten sposób w jaki zawsze głaskał swoją żonę, a później Kenjiego.

Nauczyciel przełamał się w sobie i pod wpływem niewielkiego impulsu złożył buziaka na czole Rukiego. Teraz zdawał się być jeszcze mniejszy, jeszcze słabszy… Był większym niewiniątkiem niż Kenji – nie dało się tego ukryć – co niebywale podobało się profesorowi Suzukiemu. Wiedział też, że musi to w sobie bezwzględnie zdławić.

Ruki westchnął cicho i wtulił się mocno w Akirę. Trzymał go silnie i pewnie. Długo trwali w beztroskim uścisku, więc Takanoriemu widocznie znudziło się przytulanie. To było niewystarczające, aby ukoić gorzki ból. Ręce chłopaka na ramionach Akiry zwolniły uścisk i spojrzeli sobie w oczy. Chłopak wykorzystał rozkojarzenie nauczyciela i chwycił jego koszulę w swoje dłonie, wpijając się w jego usta z skrywaną dotąd pasją. Całował go namiętnie, obejmując mocno wargami ponownie objął mężczyznę silnym uściskiem, aby mu nie uciekł. Nie wyślizgnął się znowu i zrugał za niezdyscyplinowanie.

Czuł, że pod jego dotykiem Akira drętwiał z zaskoczenia, a po plecach i lędźwi mężczyzny przebiegł intensywny dreszcz podniecenia. Złapał za koszulę ucznia i zacisnął na niej palce, ale nie odepchnął go, tak jak i nie oddał pocałunku. Dopiero kiedy odzyskał siłę w ręce, odsunął od siebie chłopaka, patrząc na niego roziskrzonymi oczami. To było dziwne, że nie miał ochoty dzisiaj na żadne psoty z Kenjim, a z tym młodzieńcem, którego ledwo znał i za którym ledwo przepadał, nabrał chęci, aby trochę się popieścić. Wiedział jednak, że karygodnym było samo w sobie to, do czego doszło. Nie mówiąc już o czymkolwiek odważniejszym. Skąd w jego głowie takie rozwiązłe myśli?

 – Wystarczy – upomniał go. – Wiesz przecież, że to niedozwolone… Radził bym, abyś wiesz… Nie wspominał o tym nikomu – jego głos zabrzmiał nieco desperacko, więc szybko się zreflektował. – W takim razie może ponaginamy trochę zasady i napijesz się ze mną piwka? Mam imbirowe ale. Powinno ci smakować – zaproponował z większą asertywnością. – A jak już przerobimy materiał, to może pooglądamy razem telewizję. Jak sam powiedziałeś… wcale nie musimy się jedynie wspólnie uczyć.

Przeczuwał tak zwanym szóstym zmysłem, że w ten sposób Ruki zrozumie opacznie jego intencje. To była impertynencka zabawa jego newralgicznymi uczuciami, ponieważ on sam tej propozycji, spędzenia wspólnie wieczoru, nie traktował poważnie. Dla zakochanego chłopaka – nadinterpretowującego wszystko kilkukrotnie – jednak była to kluczowa szansa na zbliżenie się.

 - Może darujmy sobie lekcje i chodźmy już teraz oglądać telewizję? - spytał, wstając i pokusił się, aby chwycić dłoń nauczyciela. Uśmiechnął się ciepło, chcąc zabezpieczyć się przed odtrąceniem.

Akira westchnął, co było zbyt poczciwe jak na odmowę, więc w duecie umościli się na kanapie. Zbliżała się pora postprodukcyjnej sieczki intelektualnej, czyli tak zwanych talk-show, teleturniejów oraz dram. Kenji dość długo nie wracał ze swojej przeprawy po hipermarketach, co ucieszyło  w duchu Takanoriego. Piwo, którym po wewnętrznym monologu poczęstował go profesor, zaczęło krążyć w jego żyłach i wywołało mimochodem senność. Dlatego też po chwili usnął, układając się wygodniej na kolanach Akiry, który wpółleżał rozłożony na meblu wypoczynkowym.

Suzuki nie sądził, że alkohol tak efektywnie podziała na nich obu, że utną sobie drzemkę w dość intymnej pozie. Obudziło go lekkie poszturchiwanie jego ramienia i niezbyt łagodny ton głosu.

 - C-co jest? – otarł kącik swoich ust ze śliny, która zebrała się podczas snu. - Ach, Kenji, wróciłeś - zauważył, że wysoki chłopak spogląda z dystansem na jego bez żenady okupowane kolana. - Em... To nie tak jak... wygląda. Przysnęło mi się. Nam.
 - Korepetycje po dopingu alkoholowym? A więc to te twoje niekonwencjonalne metody – fuknął opryskliwie zachmurzając się.

 - Ech, porozmawiajmy. Poczekaj, Takanori... Obudź się - cucił chłopaczka, samemu się podnosząc. Zasiedział się i jego pośladki były lekko odrętwiałe. Zostawił Matsumoto samego, idąc na piętro, aby porozmawiać na osobności z rozhisteryzowanym Kenjim.

- Aki... Wiesz, że daję ci dużo luzu, jeżeli chodzi o takie sprawy, ale naprawdę nie rozumiem, co robisz  lub robiłeś z tym chłopakiem...! - zaczął Kenji w miarę zrównoważonym tonem. - Ponoć mieliście się uczyć biologii, jak co tydzień, ale sądząc po tym, co dzisiaj widziałem, nie jestem pewien w jaki sposób nauczasz. Przez ćwiczenia praktyczne?

 - Ken-chan, nie bądź ironiczny. To tylko nastolatek! Ma niespełna siedemnaście lat. Naprawdę sądzisz, że miałbym go pragnąć w jakikolwiek sposób? – Suzuki próbował się wytłumaczyć. - Proszę cię. Dobrze wiesz, że realne życie gejów ma niewiele wspólnego z takimi kawaii yaoi, gdzie słodcy chłopcy kochają się w swoich nauczycielach...Z wzajemnością.

Chłopak chyba nieco się uspokoił, chociaż nadal nerwowo bawił się swoimi palcami.
 - Po prostu niewiele gejów lubi, kiedy partner pasywny jest od nich wyższy... Martwię się, że znajdziesz sobie… małego uke, takiego ślicznego jak tamten blond maluszek. Nie dość, że drobny to młodziutki...
 - Twój wzrost mi nie przeszkadza - pogłaskał Kenjiego po policzku, sprawiając, że zarumienił się mdłym różem. - Przyjemnie jest przytulić się do ciebie w zimny, jesienny wieczór, wiesz?

Tymczasem chłopak wyrwał się ze snu z powodu podniesionych głosów roznoszących się po klatce schodowej. Podniósł się z rozgrzanej sofy i rozejrzał bacznie dookoła. Kilka nap od jego koszuli było rozpiętych, więc kołnierzyk zsunął mu się z ramienia. Prezentował się niechlujnie roznegliżowany i rozwichrzony po nieplanowanej drzemce. Ruszył w stronę z której napływały odgłosy rozgorączkowanej dyskusji na temat domniemanej niewinności Suzukiego.

 - Aki, co się stało? - zapytał cichym, zaspanym bardziej głosikiem niż pełnym głosem, kiedy zastał mężczyzn wykłócających się dość spokojnie - czyli bez zbędnych wyzwisk i podnoszenia tonu do nieznośnych decybeli.

Ruki zauważył, że Kenji taksuje go gniewnie z ognikami w oczach. Domyślił się, że zapewne chodzi mu o jego rozłajdaczony ubiór, czy egzemplifikując: na wpół odsłonięte blade ramię. Chłopak nie zamierzał nic z tym robić, a nawet dla żartu sięgnął dłońmi do rozporka udając, że go zasuwa, bo był „otwarty". Uśmiechnął się pyszałkowato, świętując swoją wiktorię nad tyczkowatym mężczyzną.

 - Rozmawiam z moim chłopakiem na osobności - oznajmił nauczyciel używając swojego pedagogicznego głosu, prawie beznamiętnego. Tak, ażeby poczuł się intruzem. - I chciałbym dokończyć tą rozmowę, więc możesz już wrócić do domu, bo trochę to zajmie - skłamał, ale czuł, że musi pobyć nieco z Kenjim, aby mu odpłacić tą stresującą inscenizację. Wiedział, że miał wiele kompleksów z powodu swojego wzrostu. Przyciągał kobiety, ale panowie unikali go jako rywala... A gdy już nadarzył się jakiś skądinąd gej, z reguły wolał, aby był jego namiętnym, zaborczym seme.

Ruki obdarzył Akirę zdziwionym spojrzeniem. Jak to ma iść? Już? Ot tak sobie? Przyglądał się parze przed nim. To jak stoją naprzeciwko siebie i spoglądają w swoje oczy z tylko im znanym, palącym uczuciem. Ten widok nim wstrząsnął. Akira wyglądał na szczęśliwego. Rozanielonego.

Chłopak właśnie w tym momencie zdał sobie sprawę, że jest tylko rozpieszczonym nastolatkiem, któremu się spodobał przystojny nauczyciel o – na (nie)szczęście innej orientacji. Jakkolwiek wcześniej wydawało mu się, że jest to coś bajecznego, tak teraz widział to z zupełnie innego aspektu. Już nie było bajecznie, a bajkowo. Brzmiało to jak durna powieść dla słodkich, nastoletnich dziewczynek, które z podobną abstrakcyjnością rozmarzają się na temat okresu, depilatorów i gołowąsej płci przeciwnej.

 - Dobrze, więc do widzenia profesorze - pożegnał się z płytkim ukłonem i pospieszył z sypialni. Kątem oka tylko zauważył jak przytulają się do siebie. Zamknął delikatnie drzwi i zszedł mozolnie na dół, wlokąc stopy schodek po schodku.

Wracał do domu na piechotę, a chłód wieczoru smagał jego skórę, wzbudzając ciarki. W dodatku snuł się osowiale, toteż na miejscu znalazł się dopiero po północy. Rodzice już spali. On sam nie mógł jednak zasnąć. Paradoksalnie resztę weekendu przespał, pasywnie brodząc we własnej nudzie i niedoli.

Na poniedziałkową lekcję biologii spóźnił się przerywając dobrą passę punktualności. Wrócił na swoje stare miejsce w kozim rogu sali. Stopniowo zaczął dystansować się do profesora. Zwracał się do niego per pan, podczas ich prywatnych lekcji notował tylko to, co mu dyktował i jeśli już poruszał jakiś temat rozmowy był on związany jedynie z przedmiotem. Ich relacje zamieniły się w czysto formalne takie, jakie pierwotnie powinny wyglądać między uczniem i senseiem. Takanori zadbał również o wyniki z innych przedmiotów i zatroszczył o wizualną cześć swojej osoby. Do szkoły ubierał się schludnie, a do Suzukiego elegancko i skromnie, dopinając każdą część garderoby na ostatni guzik.

Zmienił się diametralnie, jakby jego usposobienie przebiegunowało się z niegrzecznej półkuli na tą bardziej pacyfistyczną. Nawet jego rodzice spostrzegli wybielającą metamorfozę i byli dumni, że w końcu wydoroślał, pozostawiając swój szarogęsi charakter w przeszłości.

On sam jednak nie czuł się lepiej. Wmawiał sobie, że wszystko jest tak, jak być powinno... ale przecież nie było! I zdał sobie z tego dobitnie sprawę podczas dodatkowych lekcji z profesorem Suzukim, kiedy odpłynął myślami gdzie indziej. Akira spytał go, co się dzieje, ale Takanori nie umawiał wydusić z siebie nawet półsłowa, nie chcąc dodatkowo poczuć się śmiesznym w oczach pedagoga.

Zaś Suzuki przyglądał się bacznie zachowaniu Rukiego z boku, chcąc sprawdzić, czy w ciągu dalszym próbuje robić w jego stronę podchody nie fair play. Z dumą zauważył, że dał sobie spokój ze swoją platoniczną miłostką, skupiając się jedynie na nauce, a nie relacjach. Był nawet gotowy oznajmić mu, że nie musi dłużej chodzić do niego na korepetycje i mitrężyć czas przy książkach. Postanowił zaanonsować to na następnych, piątkowych zajęciach. W końcu ten śmiesznie niepoważny pocałunek na dywanie był tylko chwilą słabości ucznia. Formą odreagowania. Może chciał jedynie spróbować  bliskości z prawdziwym mężczyzną, a wiedział, że Akira jest doświadczonym i w pełni homoseksualnym facetem, to nie odepchnie go i nie zabroni odrobiny swobody?

Rozmyślał o tym dość często, chcąc rozgryźć ten „orzech”… Tak, to z pewnością coś związanego z hormonami. Przecież wiele uczennic przymilało się do niego, robiąc zakochane oczy, ale nijak to nie oznaczało, że robią sobie nadzieję na bycie jego małżonką. Skoro obustronnie osiągnęli już swój cel, mogą przestać organizować mitingi poza szkołą. Tym bardziej, że zbliżały się wakacje i temperatura również drapieżnie wzrastała. Tak też się stało. Pożegnali się bez większych emocji. Ruki przyjął informację bez zbędnej teatralności, nawet życzył mu miłych ferii letnich i podziękował za włożoną pracę w jego nieobowiązkową naukę.

Kiedy rozpoczął się cały miesiąc wypoczynku, miał wreszcie czas, aby zająć się w końcu swoim ukochanym. Pojechali na urlop do tropikalnego Miyazaki, następnie Kenji wprowadził się do domu Suzukiego na czas bliżej nieokreślony. Jednak parabola ich miłości zamiast wzrastać, najwidoczniej osiągnęła swój szczyt i flaczała w dół do osi X. Od tego czasu ich związek przestał być tak kwiecisty… Akira zaczynał odczuwać brak życia szkolnego, który podsuwało mu pedagogiczne skrzywienie zawodowe. Zbyt duża ilość wolnego czasu i zbyt duża frekwencja chłopaka zaczynała go rozleniwiać.  Niemal, hm, nużyć. Dlatego dość entuzjastycznie zareagował na nadchodzące rozpoczęcie roku szkolnego. Wszyscy jego wychowankowie – tak, pod nieobecność nauczycielki z angielskiego został pełnoprawnym wychowawcą klasy lingwistycznej, co i uczniowie, jak i on sam przyjęli bez żalu – zmienili się przez ten miesiąc wspólnej nieobecności. Ruki chyba nieco urósł, ale nadal był uroczym blondynkiem z nieco bardziej słoneczną karnacją.

Kiedy w dniu rozpoczęcia szkoły, zamiast starej wychowawczyni, do klasy wszedł dziarski Akira oznajmiając, że będzie ich wychowawcą do końca dni w tej placówce, poczuł, że grunt zaczyna mu się osuwać spod stóp. Dotknęła go obawa, że jako opiekun dowie się, że podczas wakacji ten słodki Ruki wpadł w pewien nałóg. Nie potrafił znieść obecności samego siebie, a brak kontaktu z Suzukim wpłynął na niego bardzo negatywnie. Z początku było to tylko parę próbnych razy, ale później robił to regularnie, na ilość.

Mijały kolejne ciągi ogłupiających dni, a Ruki popadał w paranoję. Ilekroć widział Akirę, zaciągał rękawy koszuli, niemalże chowając całe dłonie pod materiałem mundurka szkolnego. Na lekcjach biologii czy godziny wychowawczej, zawsze trzymał rękawki w palcach, a kiedy były upały z równomiernym powodzeniem i determinacją kamuflował się pod odzieżą.

Sprawowanie wychowawstwa nijak nie kolidowało z obowiązkami nauczycielskimi Akiry, głównie dlatego, że dość dobrze radził sobie z młodzieżą. Wszystko wydawało się być idealnie…
 …jednak profesor Suzuki pewnego niepozornego dnia kompletnie spóźnił się na zajęcia z klasą lingwistyczną. Wyglądał na niewyspanego i nie odświeżonego nawet na poziomie rozczesania włosów. Odrobinę zarośnięty, a koszula najwyraźniej nie była wyprasowana, bo gdzieniegdzie światło rzucało cienie na drobne pogięcia bawełny. Sam mężczyzna nie zdążył jeszcze „zażyć” kawy, bo głowa ciążyła mu tak boleśnie, jak gdyby był skacowany z całym pakietem jadłowstrętu, światłowstrętu i migreny. Nie przywitał uczniów tylko od razu przeszedł do konkretów, zadając im przekserowaną krzywo kartę pracy z ćwiczeń, po czym wyszedł z klasopracowni wymawiając rozmową z dyrektorem. W efekcie siedział w swoim kantorku i sączył kwaśny napój energetyzujący.

Uwadze Takanoriego nie umknął nieład, w jakim zaprezentował się profesor tego poranka. Chciał podpytać, czy co się stało, czy dobrze się czuje. Ale nie mógł. Nie byli już w takich relacjach jak niegdyś, że mógł sobie pozwolić bez żadnych oporów wypytywać o życie prywatne senseia.

Nie. Teraz był dla niego tylko uczniem. 生徒[1]. Alias mały upierdliwy nastolatek, który w końcu wyrósł na ludzi i z którym nie chce się mieć nic wspólnego, po za „ach tak, to mój uczeń, maturzysta”. Tego dnia znów to zrobił, nie oszczędzając się. Pod koniec tygodnia Akira nadal się zdawał być czymś przygnębiony, ale trzymał profesjonalnie fason.

Mężczyzna przez cały tydzień chodził wizualnie i mentalnie podłamany, i ciężko było mu prowadzić lekcje, kosmetycznie ukrywając ten fakt. Nie mówił jednak nikomu o zaistniałych zmianach… Nawet zaufanym kumplom z pokoju nauczycielskiego. Przecież nie mógł. Nikt nie mógł wiedzieć, że zerwał z chłopakiem. A nie chciał okłamywać, że rzuciła go dziewczyna, bo przecież każdy doskonale wiedział, że jest „singlem” – co zadziwiało wszystkie panie z grona pedagogicznego, łase na ślicznego i „wyćwiczonego” biologa. Swoją drogą, skąd one sobie w ogóle dopowiedziały tego „wyćwiczonego”?! Cholerna poczta pantoflowa, a tym przypadku czółenkowa.

 – Niedługo będziecie mieć sprawdzian z aparatu ruchowego człowieka, który będzie obejmował również znajomość kości. Wszystkich kości – uczniowie zajęczeli na ponurą wizję sesji zakuwania. – Jako że nawet jako student miałem z tym nieco kłopotu, rozbiję wam to na dwie części i osobno zaliczycie szkielet człowieka, żeby nie uczyć się wszystkiego na raz. Aby w dość przyjemny sposób zorientować się co-gdzie-jest-zlokalizowane, zadam każdemu do zreferowania króciutko po jednej części ciała… Panowie z tyłu, proszę się nie śmiać. Wiem, że panowie bardzo chętnie by nam poopowiadali o męskich narządach rozrodczych, chociaż nie wiem czy wiecie, ale prącie nie posiada kości i jest jedynie połączone z kością kulszową ciałkami jamistymi i gąbczastymi – odchrząknął.

Losowanie tematów zajęło sporą część lekcji, ale nie przeszkadzało to Akirze ani tym bardziej uczniowskiej części klasy. W końcu była to sekcja lingwistyczna, która nie potrzebowała biologii w swoim planie lekcji i przeprowadzał ją dość po tak zwanych „łebkach”.

Takanori dostał przedramię. Kiedy wrócił z zajęć, od razu przysiadł do zadania z biologii, aby mieć je z głowy i nie martwić się, że zapomni go odrobić podczas weekendu. Wypisał sobie na kartce wszystkie najważniejsze informacje oraz dołączył wydruk szkieletu ręki z niezbędnymi podpisami poszczególnych kości, ażeby później na podstawie rysunku umieć przedstawić ich rozmieszczenie. 

W ciągu tygodnia nie działo się nic ciekawego. Ruki złapał kilka gorszych ocen z historii, ponieważ na ostatni rok zmienili im nauczyciela. Był rozsierdzony, ale nie roztrząsał tego, prąc dalej z prądem czasu – do przodu.
W końcu nadeszła lekcja biologii, a wraz z nią prezentacje uczniów. Ruki był gdzieś w połowie kolejki.

 - Przedramię. Proszę, panie Matsumoto teraz pan - wywołał go beznamiętnie nauczyciel i Takanori wymaszerował na forum klasopracowni biologicznej. Zaczął powoli czytać swoje skąpe notatki, ale w pewnym momencie Suzuki-sensei przerwał jego orację i poprosił, aby wskazał, gdzie się znajdują po kolei wymienione kości za fantom posługując się własną ręką. Ruki pobladł. Wymamrotał coś, że nie umie wskazać, bo się nie przygotował. Topielec chwyta się nawet brzytwy na morzu. On chwytał się jej zbyt często i zbyt permanentnie, czym teraz miał przypłacić.

Akira wysłuchiwał uważnie wypowiedzi każdego z uczniów, aby wyłapać ewentualny błąd czy dopowiedzieć coś samemu. Kiedy nadeszła kolej Rukiego zmarszczył czoło, kiedy tak olewczo potraktował obszerny temat kości.

 – Nie mamy czasu, aby się zatrzymywać, a to ważne… – wybąkał i podszedł do chłopaka, łapiąc jego ramię, chcąc wskazać odpowiednie kości: promienistą i łokciową. Uczeń wzdrygnął się, kiedy Akira chwycił jego rękę, aby podwinąć mu rękaw. Szarpał się lekko i prosił, żeby go puścił, jednak to nie wystarczało, a na więcej nie mógł sobie pozwolić. Nauczyciel podwinął nieco rękaw ucznia, pomimo jego protestów, ale kiedy zobaczył tuż za nim różowe pręgi blizn, zrozumiał, co było na rzeczy. – W zasadzie lepiej pokazać  je na manekinie, żebyście rozpoznali ich kształt. Tak będzie lepiej dla ludzi z pamięcią fotograficzną  – zreflektował się, podchodząc do szkieletu w rogu klasy i przysuwając go w stronę katedry. Ukradkiem szepnął Rukiemu do ucha, aby został po lekcji, bo ma zamiar z nim porozmawiać. Poważnie porozmawiać.
Suzuki w porę się zatrzymał, za co Ruki był mu dozgonnie wdzięczny. Uniknie opryskliwych wyzwisk ze strony kolegów z klasy. Z drugiej strony, będzie zmuszony zaprzyjaźnić się z kozetką u pedagoga szkolnego. Wrócił roztargniony na swoje miejsce i czekał wzburzony na oficjalny bądź nieoficjalny koniec lekcji. Część uczniów patrzyła się na niego złowrogo. Takanori nie wiedział, co było gorsze. To że zrobił z siebie niedouczonego głupka przed klasą czy fakt, że Akira wie o jego samookaleczeniu?

Po raz pierwszy pragnął, aby zajęcia trwały jak najdłużej. Godzinnie jak na uniwersytecie.
Dzwonek jednak rozbrzmiał – działając amnezyjnie na część uczniów, ku uldze Takanoriego – a blondyn wylądował w kantorku z Suzukim.

Wychowawca zaproponował herbaty, ale Ruki odmówił. Podobnie nie chciał nic słodkiego. Pewnie zdenerwowanie odebrało mu apetyt. Akira spróbował wyciągnąć odpowiedzieć na pytanie „dlaczego to robi”, chociaż było oczywistym, że jej nie dostanie tak po prostu. Według psychologii będzie musiał zachować postawę odwrotną do postawy chłopaka. Czyli postawę tak zwaną „do”, ekstrawertyczną.

 - Wiesz, że powinienem zadzwonić do rodziców, prawda? – Takanori wyraźnie się ożywił, a jego oczy zaczęły miotać się zdenerwowane po obiektach w pomieszczeniu. - Nie zrobię jednak tego, póki co, bo psychiatrzy twierdzą, że to faktycznie stresująca rzecz dla młodego człowieka. A skoro nie potrafisz powiedzieć o tym rodzicom to może... Ja mógłbym ci jakoś pomóc? W końcu myślę, że jesteśmy sobie dość bliscy.  No i oboje jesteśmy… mężczyznami. Nie żebym uważał się za drugiego ojca, ale jako wychowawca... sam wiesz, jak jest.

Akira zauważył, że mówi głosem pełnym nadziei, że zyska jego aprobatę... Dlaczego? Czemu tak mu zależało, aby odnowić z kontakty młodym Matsumoto?
 - W każdym razie, rozmowa ze mną nie będzie dla ciebie tak stresująca jak z rodzicami czy lekarzem-specjalistą.

Widać było, że chłopak był przerażony tym, jak cała sytuacja się potoczyła. Akira wie, że się tnie i wyraża bezinteresowną chęć pomocy, co wiązało się z widywaniem i - wbrew pozorom - dość intymnymi rozmowami we dwóch. Tylko we dwóch. Vis-a-vis.

Suzuki nie naciskał na niego, ale chłopak bał się, że jeśli nie zgodzi się albo zacznie wykręcać, to Akira opowie rodzicom o tym i o całej reszcie ekscesów jaka zaszła przez ubiegły rok. Przecież można pomyśleć, że ma kliniczne zachwianie emocjonalne, skoro nagle zmienia się, a wcześniej podkochuje w nauczycielu.

Matsumoto niechętnie umówił się na prywatne spotkanie z Suzukim w ten weekend i - o zgrozo - kazał przyjść Rukiemu do swojego domu. Kenji pewnie znów będzie zły, a po atrakcjach ostatniej wizyty, na pewno nie spuści ich z oczu. Kolejny widz i kolejny świadek jego chorego nałogu samookaleczenia. Taka-chan nie chciał ponownie mieszać w ich związku przez swoje egoistyczne pobudki jedynaka, który sądzi, że wszystko mu się należy od losu.



[1] (jap.) seito – uczeń.

11 komentarzy:

  1. Alli-sama, Enji-sama, to jest naprawdę świetnie. Cały czas modliłam się, żeby się to nigdy nie skończyło. Więc przeczytam jeszcze raz.
    W ogóle tak bardzo fangurl. ''CZY ON MU SIEDZIAŁ NA KOLANACH ? *OO* AHGHHJKGFBHGUFD''
    Ten Kenji... jest straszny. Dużo wyższy? DLACZEGO POMYŚLAŁAM O NAPAKOWANYM RUSKU W ROZMIARACH 3M X 2M? NIEEEE, NO LUDZIE, MÓZGU, DAFUQ.
    Biedny 'Takaś :c Tak go chamsko potraktował zamiast spokojnie mu wyjaśnić.
    Czy Akira nie mówił, że zerwał z chłopakiem? Więc czemu ''Kenji pewnie znów będzie zły''?
    Nie ważne. SIEDZIAŁ MU NA KOLANACH!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz sprawię, że Twój mózg eksploduje (.‿.). Ten fragment pisałyśmy już dość dawno temu. Cały czas w głowie miałam obraz Kenjiego, ale nie potrafiłam go przypisać do żadnej twarzy. A PRZECIEŻ KOGOŚ MI PRZYPOMINAŁ. Szczupły, niemal chudy, wysoki, odrobinę zarośnięty, fashionista, ,,pedałkowaty"...
      Pewnego dnia dotarła do mnie brutalna prawda. KAOLU. Nie wiem, co we mnie wstąpiło D:

      A tak, powiedział to Ruki, który nie wie przecież, że zerwali.

      Dziękujemy za doping fankom ;3; Postaram się więcej nie nawalić /Enji

      Usuń
    2. Mano, usunął mi się długi komentarz T_T No nic, postaram się go uratować.
      Dafuq, Kaolu? Ach i ja też na początku pomyślałam o Golden Bomber, ale ruski mi się przypomnieli i tak wyszło. To teraz zmiksujmy. Twarz Kenjiego z Bombera, tors ruska w rozmiarze XXXXL (tu wpadł mi obraz kolesia z choinką ze Świątecznej blondynki, ach ten szpan na kartę. Nic tylko szelki we wzorek mikołajów i czapka mikołaja z uszami elfa w zestawie. Prawie jak świąteczna rusałka leśna) i brzydkie nogi Kaolu. Dobra.
      ''...gdzie słodcy chłopcy kochają się w swoich nauczycielach'' Wydał się. Powiedział to przecież w sprawie Taki, nazwał go słodkim. Tego, który spał mu na kolanach i całował, nazwał słodkim. Powinien go od razu zganić, wywalić z domu czy coś (chamsko, ale jak inaczej), a ten na wszystko mu pozwalał i jeszcze nazwał go słodkim. Oj Kenji, chyba jesteś na przegranej pozycji. Oj, JUŻ JESTEŚ :))))))))
      ''Ruszył w stronę z której napływały odgłosy rozgorączkowanej dyskusji na temat domniemanej niewinności Suzukiego.'' i tu aż zrobiło mi się przykro, bo myślałam, że usłyszy coś w stylu ''Irytuje mnie ten głupi bachor, nie znoszę go, kocham tylko ciebie'' ajj... to by był cios... naprawdę mi się przykro zrobiło.
      Och ty chamie, przez ciebie dziecko się kaleczy. Teraz to przesadziłeś.

      Ps. Czekam na Haiku~
      Weny!
      Aww, serio za tydzień nowa notka? *u*

      Usuń
    3. Kaolu xDDDDDDDD

      Usuń
    4. Yuuriko, spokojnie, będzie dobrze! W końcu to jakby... fluff? Przynajmniej ja ten fick odbieram tęczowo, puchato, plastelinowo...

      Hai, notka będzie za tydzień, już ja o to zadbam~!
      I arigatou raz jeszcze ♥ /Enji

      Usuń
  2. Czy uda mi się skleić komentarz? Oto jest pytanie~ Naprawdę... x.x'
    No więc... :0 <- mniej więcej taką minę miałam przez prawie cały czas, gdy to czytałam. Jezusie, co za emocje.
    Ogólnie to na początku za bardzo trollowałam, cieszyłam się jak głupia, a jak doszłam do wątku z Kenji'm - wkurzałam jak nienormalna. Btw, przez to imię cały czas wyobrażałam sobie Kenji'ego jako Kenji'ego z Golden Bomber. W tym makijażu. To okropne. DDD::: A potem już się wyciszyłam i czytałam spokojnie. Powoli, z dokładnością, bo nareszcie doczekałam się kolejnej części.
    I znów minutka radochy, bo się rozstali. Łoho~
    Od początku zastanawiałam się w jakich okolicznościach Ruki zacznie się samookaleczać i jak lub czy w ogóle, Akira się o tym dowie. Rozważałam wiele opcji, ale o takiej nie pomyślałam.
    Ach, pomocny Suzuki znowu w akcji~! Już zaczynam sobie wymyślać ciąg dalszy.
    Na koniec powiem tylko, że jestem baaaaaaardzo miło zaskoczona. Rozdział był świetny, naprawdę. Życzę weny i czekam na nowości. (`・ω・´)”

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do wyglądu Kenjiego to... ekhm... również odeślę Cię komentarz wyżej, ale jeśli chcesz mieć mózg w całości, to lepiej sobie to daruj ^^".

      Ohoho, skąd wiedziałaś, że będzie się samookaleczał? D:

      Bardzo dziękuję, za doping, jak i sumienność ; _ ; Beloved fans <3 /Enji

      Usuń
    2. Nie darowałam sobie i teraz mam za swoje... Lgobdinceibcl. ;;;;;;;;

      A co do samookaleczania Rukiego - jestem jasnowidzem. :-):-):-) A tak na serio to była o tym mowa w "ostrzeżeniach" w pierwszej części. ^▽^

      Usuń
  3. Genialne! Proszę, chcę więcej! PROOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOSZĘ!

    OdpowiedzUsuń
  4. TO BYŁO BOSKIEEEEEEEEEEEEEEEE! Pod każdym względem, ani jedna linjka nie była zbędna jak zawsze, wszystko trzeba przeczytać, ominąć choćby jedną literkę to przy tym grzech haniebny. To już oficjalnie mogę powiedzieć, że kocham to opko. Tylko okaleczanie???????? NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE
    I... i-iii-iii mam rozumieć, że to zakończy się jak przy Sore Wa Itai, opowiadaniu Asu?????????? OBY NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE. PROSZĘEEEEEEEEEEEEEEEEEE TYLKO NIE TO. MAM DOŚĆ ZŁYCH ZAKOŃCZEŃ. Chcę obrzydliwie przesłodzone zakończenie, happy ending xd MUSI BYĆ! PO PROSTU MUSI! Choć wiem, że pewnie wyprzedzam fakty i wszystko może się przecież zmienić....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sesja ta jest bardzo długa, właściwie najdłuższa z wszystkich (około 230 stron~ chociaż po przeróbce pewnie liczba ulegnie redukcji) i zanim dojdziemy do końca, wszystko się powywraca jeszcze z dwadzieścia razy i dwadzieścia jeden wróci do normy, więc na pewno nie musisz się obawiać, że zakończymy w takim momencie i w taki sposób. Jak w takim razie? To musi pozostać na razie naszą słodką tajemnicą. Dlatego prosimy o wytrwałość ^^
      Musimy przypomnieć, że angst to to nie jest - warto o tym pamiętać w chwilach zwątpienia! A my dość rygorystycznie trzymamy się naszych oznaczeń, spokojnie c: //Enji&Allisven

      Usuń