czwartek, 29 sierpnia 2013

3. Reckless Point

Z opóźnieniem, ale dodajemy według harmonogramy kolejną część Reckless Point. Bez dłuższego wstępu, zostawiam Was sam na sam z rozdzialikiem, bo ostatnimi czasy większość informacji pojawiło się osobno, bądź na naszym Twitterze. Między nami dodam, że szykuje się coś Dużego, co zostanie opublikowane niespodziewanie, toteż nie będę się teraz rozpisywać i poczekam na specjalną okazję.

High-life wita~  (⌒▽⌒)

P.S. Linki do rozdziałów sprzed dwóch tygodni zostaną uzupełnione w dziale E-REITUKI w najbliższym czasie, przepraszamy (_ _ )








Takanoriemu zeszło więcej czasu, niżby się tego spodziewał. Wszystko zapewne dlatego, że jego praca wyglądała dokładnie tak samo jak wtedy, kiedy pracował zupełnie w pojedynkę. Marszczył z niezadowoleniem brwi, widząc stan bezczynu i znudzenia na twarzy jego pseudowspólnika

 - Widzę, że bardzo cię zmęczyło patrzenie mi przez ramię – prychnął, nie potrafiąc dalej taszczyć na ramionach siły swojego zirytowania.

 - Na razie patrzę na ciebie z dołu – Akira sprostował pyszałkowato wypowiedź swojego współkreatora. Zebrał swoje cztery litery (a po japońsku: jeden ideogram) i pozostałe części ciała z podłogi, i zaszedł Harukiego. – Pokaż, ja coś dorysuję - odebrał piórko do tabletu z jego ręki i kilkoma pociągnięciami, za pomocą krzywych, dorysował kolejną, obfitą warstwę materiału na sukience, tworząc tren jak w sukniach wieczorowych na oscarową galę. - Niebieska byłaby ładna. To taki elegancki kolor - zaproponował.

Takanori miał optymalny widok na jego szyję, jabłko Adama, które przesuwało się za każdym razem, kiedy coś mówił. Spod jego koszuli wydobywał się zapach męskich perfum, osadzony mgliście na sprężystej skórze. Nie był mocne, ale wyczuwalne, rozwijające się i dojrzewające na ciele z każdą godziną. Bvalgari? Albo Davidoff, Klein…

Reita oparł swój podbródek na ramieniu Rukiego.

 - A jakby jej dodać kapelusz koktajlowy albo beaver hat? Biały. Z woalką. I do tego drobny bukiecik na rondzie - dalej perorował i wykonywał krok po kroku swoje pomysły. - Spuść się – mruknął po chwili. Zauważył, że Ruki nie reaguje, więc sam chwycił za drążek u krzesła obrotowego i obniżył wysokość siedzenia. - O teraz lepiej - znów wrócił do rysowania i po paru rysach skończył. - Podoba się, Panie… Suisen? Właściwie to wcześniej chciałem zapytać. To twoje prawdziwe nazwisko? Wybacz, jeśli cię urażę, ale mam wrażenie, że to tylko pseudonim. Mam rację?

Znowu go nie słuchał, a raczej nie słuchał jego słów, ale jedynie niskiego tony, dudniącego w jego uszach. Obraz przed oczami rozpływał mu się, a przecież miał włożone swoje okulary korekcyjne. Jedyną rzeczą jaka była wyraźna w tej chwili zbudowanej z czasu i warsztatu, był Suzuki, a nawet niecały on, a jedynie punkt jego ciała - muskularna szyja obita śniadą skórą i mocno zarysowana szczęka z delikatnymi zaczątkami zarostu. No i oczywiście grdyka. Oblizał się delikatnie. Miał ochotę zacisnąć na niej swoje drobne, malinowe wargi i possać. Z zamkniętymi oczami. Na pewno miała słony, męski posmaczek…

Czuł, że musi wstać, bo rurki z satyny zaczęły go uwierać między nogami. Cieszył się, że w pomieszczeniu panował półmrok i jedynym źródłem światła był ekran macbooka.


 - Spuścić się? – zamrugał powiekami, czując że znów ma brzydkie myśli. Czyżby Akira dojrzał jego zaczątki wzwodu w spodniach? – Aaa… To mi stanie… znaczy się, ja stanę, a ty sobie usiądź. Tak będzie ci wygodniej – zaproponował niewinnym głosem, nie mając władzy nad plączącym się językiem. Kiedy Akira umościł się na krześle obrotowym, Ruki niepewnie usiadł na krańcu jego uda, mając nadzieję, że nie zwróci mu uwagi. – Matsumoto Takanori, ale w świecie mody wszystkie chwyty dozwolone. Nie należy posługiwać się prawdziwymi danymi. Z resztą, nie brzmi to zbyt… górnolotnie.

 - Takka-chan! Jak słodko! – wybuchnął entuzjastycznie Akira, poznając w końcu prawdziwe nazwisko Rukiego. Nie wiedzieć czemu, tak go to rozemocjonowało.

 - Nie, nie! Nie mów tak! To obrzydliwe – wykonał tak zwany półuśmiech z cierpką nutą, dąsając się na swoje przezwisko z dzieciństwa, którego nie znosił. Nie ma jak upodobanie rodzicielki do japońskiego pop kiczu… Na dźwięk kompozycji własnego imienia i nazwiska, przed oczami stawał mu obraz młodego aktorzyny z dram.

W międzyczasie, Suzuki przesunął niedyskretnie mężczyznę centralnie na swoje kolana.
 - Nie masz nic przeciwko? Wiem, że to niemęskie, ale jak będziesz siedział w drugim krześle to tak naprawdę nic nie zobaczysz - wytłumaczył się pośpiesznie, bo widział tę przerażoną minę Matsumoto. Chociaż w jego wykonaniu to bardziej niesmak. – Powinienem projektować meble. Wtedy zrobiłbym takie krzesło obrotowe dla dwojga i można by było normalnie pracować. Chociaż podejrzewam, że w Teksasie uchodziłoby za jednoosobowe – zaśmiał się ze swojego „grubego” żartu, którego Takanori najwidoczniej nie pojął, bo tylko chrząknął.

Ruki wyprostował się na kolanach mężczyzny, jakby ktoś uderzył w jego barki bambusowym drągiem. Przeszył go kolejny prąd. Czuję Go! Czuję! – krzyczał w sobie z radości. Rozpływał się pod wpływem ciepła jego nóg. Były mocne, twarde, wyćwiczone… Na pewno potrafił nieźle ścisnąć partnera w łóżku. To znaczy, partnerkę.

 - Projektowanie ubrań w ogóle jest niemęskie – stwierdził odrobinę pobłażliwie.

Przesiedzieli tak jeszcze dłuższą chwilę, dopóki nie przerwał jej smartfon Reity. Był to już sygnał, że musi się zbierać, jeśli nie chce mieć do czynienia ze swoją siostrą.
 - Muszę lecieć. Młodzież czeka na kolację. Nieważne, że nie umiem gotować. Nikogo nie obchodzi moje bytowanie. Po to zostałem samotnym artystą w trasie, żeby mi nikt nie zawracał tyłka, a i tak rodzina cię ściągnie zza oceanu. Eh, wybacz. Zawracam ci głowę problemami, które cię nie dotyczą. – rzucił okiem na efekty ich pracy. Małe bo małe, nawet maleńkie, ale zawsze coś. Każdy kroczek w przód cieszy. - Wyślij mi to na maila - poprosił i zapisał adres do swojej poczty elektronicznej w jego szkicowniku. - Do jutra.- pożegnał się zdawkowo, pozostawiając subtelny dotyk swoich ust na policzku Rukiego.

Haruki nie miał mu tego za złe, że musi biec zająć się sprawami rodzinnymi.. Znów dopadła go melancholia, bo pomyślał, że Suzuki ma własne dzieci oraz żonę. Nie miał odwagi ani czelności o to wypytać. Ani tego wieczoru, ani w następnych dniach współpracy. Mimo wszystko w myślach zrodziła mu się pewna propozycja. Paliła go w koniuszek języka, a nawet w krocze, więc musiał ją w końcu z siebie wydusić. W czwartkowy wieczór zapytał go swoim nieśmiałym głosikiem osoby, która boi się zapytać swojego zwierzchnika o przysługę, mianowicie:

 - Reita-kun, może… Poszlibyśmy jutro razem na drinka? To znaczy… jeśli masz inne plany z rodziną, to zrozumiem – zamotał się w tym co mówi, więc urwał i spojrzał na mężczyznę psim wzrokiem.

  - Jasne – przytaknął, promiennie się uśmiechając. - Czemu nie? W końcu odpocznę od niańczenia siostrzeńców - pomasował swój zbolały kark i ruszył do stolika po metr krawiecki. - A teraz stań prościutko, bo musze cię zmierzyć tu i ówdzie. Masz wzrost w miarę jak przeciętna japonka, a jak widzisz wszyscy wyszli z warsztatu – przyłożył wstążkę do jego ramienia i poprowadził, aż do ud. Delikatnie zahaczał placami o jego ubranko. Na pewno łaskotało to Takanoriego. Zapisał w notatniku wymiary. Wstał z klęczek i przytrzymał kciukiem końcówkę miarki, ręką robiąc obwód wokół jego bioder. Już miał zapisać kolejne ciągi pomiarów, kiedy nagle złapał się za szyję, masując ją nerwowo. – Cholera, ale mnie trzyma - syknął i próbował rozluźnić mięśnie własnym dotykiem jednak bezskutecznie.

Ruki stał prosto tak, jak go o to poprosił, odrobinę bojąc się obietnicy zmierzenia go. Miał kobiecą talię i biodra, i miał wrażenie, że Akira nie omieszka mu tego wytknąć.  Z drugiej strony, może dzięki temu bardziej mu się spodoba? Cienka, polimerowa taśma metra krawieckiego oplotła jego kibić, następnie nieco wyżej – w talii. Robiło mu się ciepło, kiedy Akira owijał się ramionami, na klęczkach, wokół wybranych partii jego ciała. Miał nadzieję, że tylko za bardzo się nie podnieci, bo Reita dostanie jedną część ekstra do zmierzenia… Co wcale nie podobało się Harukiemu. Nie posiadał zbyt „sążnistej” męskości, którą wypadało się chwalić we wzwodzie.

 - Skurcz? – spojrzał zaskoczony na dziwne pląsy swojego miernika. - Mogę ci go… rozmasować – zaproponował rozochocony, aby odwrócić uwagę wspólnika od potu, jaki perlił się na jego szyi oraz czole. Suzuki naturalnie przystanął na tą drobną przysługę i usiadł na sofie, obracając się doń plecami. Ściągnął z siebie jeansową katanę, prezentując swoje umięśnione łopatki pod cienką podkoszulką. Ruki przełknął nerwowo ślinę. Miał palącą ochotę całować jego spięte mięśnie. Jego kark, szyję, ramiona, plecy. Ocierać się czubkami palców, wierzchem dłoni, torsem, biodrami… Westchnął do siebie i zaczął ugniatać spięte sfery jego ciała. Nie miał nad sytuacją kontroli. Jego usta same zbliżały się do karku Akiry, ale nie miał odwagi go skubnąć wargami. Jedynie owiewał przeźroczyste włoski swoim ciepłym oddechem. Satysfakcjonowało go, kiedy się jeżyły i opadały.

Suzuki od razu się rozluźnił. Praca drobnych dłoni na jego szyi była znakomita. Wyćwiczona. Podręcznikowa. Terapeutyczna. Ruki pewnie nie jeden raz rozmasowywał komuś skurcz. Był bardzo dobry.
 - Jesteś świetny…- mruczał do niego agitująco. Przechylił głowę lekko do tyłu. Rozsunął swoje dłonie szerzej i wysunął biodra w przód. Przyjął swobodniejszą pozycję. – Oh God! Takka… kto cię tak nauczył masować? Albo jestem taki spięty, albo masz bardzo sprawne palce  – komplementował jego techniki masażu na swój zachodni sposób, nie przejmując się tym, jak jego słowa mogą brzmieć dla kogoś z boku. Z boku Ameryki, czyli Japonii.

Komplementy wypowiadane z ust Akiry tym słabym, ochrypłym głosem, jakby był bliski szczytowania sprawiały, że Ruki miał ochotę wspiąć się na jego plecy i opleść go udami. Był znacznie bardziej erotyczny niż ruchy jego dłoni, które posuwały się to w górę, to w dół. 

 - Dawno nie uprawiałem seksu… - szepnął półgębkiem i złapał za dłonie wspólnika, które nadal spoczywały na jego szyi.- Okay, dzięki już mi lepiej - wstał i pokręcił swoją głową kilka razy dla pewności. Mięśnie były idealnie rozluźnione i rozpalone. Czuł przyjemny żar pod swoją skórą. - No to… zbieramy się, nie? Jutro też jest dzień.

Takanori przytaknął skinieniem głowy, chociaż myślami był skupiony wokół jednego: Dlaczego przyznaje mi się, że dawno nie uprawiał seksu? Haruki nie potrafił wynaleźć innego uzasadnienia jak to, że zwyczajnie ma – chociaż to bardzo zuchwałe – ochotę na figle i to… z nim. Na jutrzejszym spotkaniu przy odrobinie alkoholu. Był niepomiernie szczęśliwy i naładowany testosteronem, którego po jego androginicznej fizjonomii nie było widać. Fala hormonów była na tyle silna, że zaczynał się obawiać tego, czy da radę do jutra wytrzymać bez stosunku. Pod wpływem euforii, jaka nim zawładnęła, wspiął się na palce i oddał mu buziaka, jakim go niedawno uraczył. 

   - Nie przejmuj się. Nie tylko ty – wyznał mu z miną udawanej cnotki. – Do zobaczenia jutro… ja wrócę taksówką. Muszę jeszcze tutaj posprzątać kilka rzeczy.


Pożegnali się. Ruki podskoczył z radości i pobiegł do hangaru ze swoimi projektami, aby poszukać odpowiednich ubrań na jutrzejszy wieczorek. W końcu magazyn z kolekcjami wszystkich projektantów był największą szafą świata. Niestety, niepocieszony nie znalazł tam praktycznie niczego, co odpowiadałoby gustowi Akiry. Ściągnął do siebie brwi i postukał obcaskami o posadzkę. Szykowała się wyprawa do jakiegoś glamrockowego butiku.

Tak też uczynił. Wysłał smsa do Akiry, że jutrzejszego dnia się spóźni do Domu Mody Chokeberry, bo musi pilnie odebrać dostawę nowych materiałów i dzianin. Faktycznie jednak szukał specjalnej kreacji. Zdecydował się na jeden z białych t-shirtów oversized, czarną marynarkę z ekoskóry nabijaną na ramionach ćwiekami. Ze swojej szafy dorzucił niebosko obcisłe rurki z brązowego weluru. Miał nadzieję, że to wystarczy.

 - O jesteś! Spore to twoje spóźnienie, a to niby ja powinienem nosić zegarki na obu nadgarstkach - przywitał się z Suisenem i podał mu kawę, co było zapowiedzią tego, że pozostałe godziny upłyną im pod znakiem ciężkiej modowej harówki.

Z każdą kolejną godziną, która stawała się coraz bardziej wieczorowa, dzieląca ich coraz skąpiej od wypadu na drinka, Suzuki poświęcał coraz mniej uwagi pracy. Chciał się już napić i zrelaksować. Ewentualnie relaksować, pijąc. Miał tyle na głowie ostatnimi czasy, że marzył mu się niemal perwersyjnie chłodny koniaczek z lodem.

 - Takka i tak już nic nie wymyślimy – kwękał, nie potrafiąc oderwać myśli od wizji męskiej popijawy. - Jedźmy do domu odświeżyć się i na drinki! Co ty na to?

Myśli Harukiego wcale nie skupiały się dzisiaj na projektowaniu. Jak widać – Akiry również. Obaj byli bardzo rozstrojeni emocjonalnie. Pragnęli odrobinę się nastroić alkoholem, być może uda im się zacieśnić więzi… Ruki znów ulegał swoim złudnym nadziejom, że tak naprawdę Reita nie chce się napić, ale pobyć z nim samym na mniej oficjalną modłę. Kto wie? Może do czegoś między nimi dojdzie…? 

 - Przekseruję te arkusze i możemy iść się przyszykować – starał się zachować beznamiętną minę. Pokerową twarz, niczym ciszę przed burzą. Podał mu swój adres oraz opisał drogę, jak ma dojechać – oczywiście taksówką – do Shinagawa. W drodze powrotnej do swojego apartamentu, wstąpił do monopolowego z egzotycznymi alkoholami. Nie miał pojęcia, co jest w guście Suzukiego, więc kupił uniwersalną i męską wódkę, amerykańskie whiskey oraz trochę białego rumu. W sklepie z delikatesami wybrał odrobinę tropikalnych, świeżych owoców do sokowirówki, aby móc ewentualnie spreparować ciekawe drinki. Smoothie, slushy, margarita…

Po przybyciu od razu się odświeżył pod natryskiem i przebrał. Upewnił się czy jego prawie-chłopak, Keisuke, aby na pewno nie wróci wcześniej niż planował, ale na szczęście fotomodel powiadomił go o opóźnieniu sesji zdjęciowej w Rio. Uśmiechnął się złośliwie i dokończył swoją toaletę. Zabiegi pielęgnacyjne. Peeling. Balsamowanie. Potem kolorówka – makijaż. Teraz pozostało mu jedynie oczekiwanie na gościa…

Przygotowania Akiry były znacznie bardziej skąpe i pragmatyczne. Wziął prysznic w tempie ekspresowym. Jedynym kosmetykiem jakiego używał były perfumy. Opsikał nimi swoje najbardziej wonne sfery i półnagi zabrał się za wybieranie czegoś ze swojej skąpej, tymczasowej szafy. Do swojego ubioru nie przykładał tak dużej wagi, aby nie uzyskać efektu przestrojenia. Jego atutem było ciało. Umięśniony „pakiet” na brzuchu, płaskie, twarde pośladki i szerokie ramiona, tworzące z biodrami idealną figurę V-kształtną. Wiedział, że zawsze wygląda dobrze, ale żeby wkupić się w łaski Takanoriego postanowił ubrać się nieco bardziej elegancko. Wiele kobiet mówiło mu, że w koszulach epatuje seksapilem. Przywdział jedną z kilku satynowych koszul. Czarną.

 - Gdzie to się wujek wybiera? – zapytał sceptycznie Kaoru, słysząc jak Akira krząta się, z nietypową dla siebie częstotliwością, w łazience.
 - Na randkę? - zawtórował złośliwie bratu Hikaru. Akira spojrzał na nich z żądzą krwi w oczach. Akuratnie zapinał skórzany pas od spodni.
 - Nie, nie idę na randkę. Wybieram się na drinka ze znajomym… A dla was znaczy to tyle, że zostajecie w domu. Zamknięci na siedem spustów - uśmiechnął się chytrze i wyminął gapiów w progu. Po drodze zwinął z szafki jakiś poradnik. Zszedł po schodach na dół będąc już gotowym.
 - Czyli nie wrócisz do domu na noc? To na pewno tylko drink? - chłopak stanął przed nim z założonymi na piersi rękoma. Oczekiwał wyjaśnień od swojego opiekuna zupełnie tak, jakby zamienili się rolami.
 - Jak niby wyobrażasz sobie mnie wracającego pod wpływem na motorze? Hm?
 - Ale są przecież taksówki! - oburzył się drugi z bliźniaków. Akira westchnął i przetarł oczy, bo zaczęło mu się w nich, dosłownie, dwoić.
 - Nie mam ochoty wracać taksówką, ok? Idę się napić z moim wspólnikiem, podejrzewam, że alkohol da nam kilka pomysłów i będziemy starali się wykorzystać ten chwilowy impuls - wyjaśnił mocno zirytowany. Jak dzieci śmieją go pouczać?! Jest ich wujkiem, nie matką. Nie zostawia ich na tydzień samych, tylko raptem jedną noc. - Coś się jeszcze? - dopytał  gwoli formalności, przekręcając klamkę od drzwi frontowych. Przez ramię miał przełożoną skórzaną kurtkę.
 - Nie.
 - Więc dobranoc - pożegnał się i zamknął mieszkanie na klucz. Na zewnątrz czekała już – przed chwilą zanegowana - taksówka.
W trakcie jazdy czytał nieprzerwanie w skupieniu poradnik Jak kochają się mężczyźni. Suzuki nie był gejem. To ciekawość brała nad nim górę, a on nie miał zamiaru jej tłamsić.
Zadzwonił do mieszkania pod numerem 45. i czekał, aż gospodarz mu otworzy.

Takanori podskoczył  słysząc dzwonek od drzwi. Odłożył na bok swoją psinkę i podszedł tanecznym krokiem do drzwi. Był cały w skowronkach, od kiedy tylko Suzuki oznajmił mu, że ma ochotę na seks… To znaczy, nie powiedział tego dosłownie, ale między słowami dało się odczytać taki sens.

Gość niekulturalnie czytał dalej swoją lekturę, chcąc dokończyć wątek o przygotowaniach do stosunku, kiedy Haruki pojawił się w drzwiach swojego apartamentu.

-  Oh, cześć! Sorki! – przeprosił gospodarza i zamknął z trzaskiem ilustrowany poradnik. Mężczyźnie od razu rzuciła się w oczy okładka z dwu- - a w przypadku Rukiego jednoznaczną – fotografią. Dwa nagie, męskie ciała splecione w rytmie stosunku. Ruki zakwitnął dorodnym rumieńcem, już nawet nie dopuszczając do siebie myśli, że mogą spędzić dzisiejszy wieczór gdzieś indziej niż w sypialni, a już na pewno nie na niczym innym jak na kochaniu się… 

 - Witaj, elegancko się ubrałeś. Do twarzy ci – pochwalił go i przeniósł aluzyjnie wzrok na jego rękę z poradnikiem. – Czy to znaczy, że coś… zaplanowałeś na ten wieczór? – miał na myśli oczywiście ubiór, a nie książkę, ale zapewne w połączeniu z jego zainteresowanym i roziskrzonym spojrzeniem, nabrało to zupełnie innego wymiaru. 

Kocim ruchem zaprowadził gościa  do salonu połączonego z barkiem, a raczej stanowiskiem

barmańskim. Takanori nie był wielbicielem alkoholi, ale uwielbiał koktajle i soki różnego rodzaju.

 - Kupiłem whiskey i wódkę, bo nie wiedziałem, co lubisz, ale pewnie w barku zostało jeszcze jakieś wino i rum po Kou – oznajmił, wyjmując specjalne dizajnerskie literatki na kolorowe drinki z opalizowanego szkła.

Akira zmierzył sylwetkę Harukiego. Ten glamrockowy strój! Tak nietypowy dla niego, ale jakże w stylu Akiry. Ćwieki na ramionach. Koszulka, której motyw rzucał się w oczy. Kreacja, która mówi, sama w sobie kusi, co dopiero na jego ciele…

 - Cóż… Ty też wyglądasz dzisiaj inaczej. Nowy image? Czy to ja tak na ciebie niegrzecznie działam? - zażartował. – Jeśli o mnie chodzi, to chciałem się wczuć w te wasze klimaty.  Wiesz… Wszyscy chodzicie w Chokeberry tak elegancko ubrani. Prawdę mówiąc, nie chodzi mi się w tym tak źle, jak sądziłem - podrapał się po głowie tłumacząc swoją metamorfozę. Zdjął swoją ramoneskę, bo w środku było ciepło i powiódł za Rukim. Uważnie lustrował wystrój domu. Było gustowne, przestronne. I ten barek w centrum, ustawiony niczym konsola DJ-a. Czyżby odbywały się tutaj jakieś tematyczne imprezy? Reita chętnie będzie wpadał.

 - Głupio mi, bo nic nie kupiłem. Późno wyszedłem z domu i brakło mi czasu - dość koślawo nakreślił swoje usprawiedliwienie. Takanori machnął na niego ręką prezentując swój asortyment zakupionych alkoholi. – Ale odkupię swoją winę i za karę, wypiję cokolwiek mi tylko zaserwujesz - przysunął się do niego znacząco. Sprawnie obracał szklaneczką między palcami. – Także eksperymentuj śmiało. Takanori zachichotał, co było dobrym zwiastunem.

 - Masz może lód? Nie akceptuję innego whiskey. Nieco przereklamowane, ale wciąż je lubię.

 - No dobrze – Haruki wzruszył ramionkami i sporządził prosty, dwuskładnikowy drink w specjalnej szklaneczce do ognistej. Podał destylat swojemu gościowi, a sam zajął się wyciskaniem miąższu z granatów w swojej elektronicznej sokowirówce. Miał zamiar zaprawić korzennymi przyprawami, dodać skruszony w blenderze lód oraz oczywiście dolał do całego drinka wódkę. Ze spreparowanym drinkiem usiadł obok Akiry i spojrzał nań znacząco, uruchamiając pilotem wieżę hi-fi. Poza fikuśnym strojem, przywdział również zalotną minę kogoś, kto tylko czeka na przyflirtowanie.

 - Po co ci ta książka? – zainteresował się złożonym obok nich podręcznikiem. – O czym to jest? – zamrugał niewinnie powiekami, popijając rozkosznie przez słomkę swój trunek. Ten zabieg sprawiał, że szybciej się upijał, ale nie dbał o to. Nie chciał rozetrzeć pomadki z ust. – Planujesz zostać na noc, czy wrócisz taksówką? – dodał kolejne pytanie, jakby to łączyło się w jakiś sposób z poprzednimi. W zasadzie, w logice Rukiego, tak właśnie było. Liczył na mały lub większy numerek z przystojnym Suzukim.

Suzuki rozsiadł się śmielej na eleganckiej skórzanej sofie w kolorze brudnej czerwieni. Ruki wyglądał jakby już był wstawiony, gdyż lepił się do niego i zasypywał odważnymi pytaniami.

 - Doprawiłeś się czymś wcześniej zanim przyszedłem? Oczy ci się świecą jak dwa małe iskierki - zwrócił uwagę na jego otwarte gesty. Był bardzo otwarty. To nie ten Haruki, którego poznał pierwszego dnia, kiedy się spotkali. Zwinny, konkretny w słowach - sprawiał wrażenie męskiej kokietki. Akira nie miał nic przeciwko temu.

Rozmówca spojrzał na niego zalotnie i zaśmiał się.
 - Nie… Nie piłem. Zwykle jestem bardziej rozluźniony w swoim własnym mieszkaniu. Ty tak nie masz? – zapytał retorycznie,

Suzuki sięgnął po przedmiot, którym zainteresował się gospodarz. Obejrzał go z dwóch w stron i odłożył na miejsce, jakby nie był wart dłuższej troski.

 - Tak sobie czytam. Jestem z natury ciekawski i biorę się za wszystko, co przykuje moją uwagę - upił spory łyk trunku i kontynuował. - Lubię dowiadywać się pewnych rzeczy, żeby nie być niewtajemniczonym. Móc się wypowiedzieć na dany temat, mimo, że właściwie jest mi to do niczego niepotrzebne - opróżnił szklaneczkę z alkoholu i zwrócił ją ku Rukiemu.- Zrobisz mi takie cudo jak to co pijesz teraz? - poprosił.
-Chciałem zostać na noc…jeśli to nie problem. Po alkoholu mogą nam jakieś pomysły wpaść do głowy. No wiesz. Będzie się czym pochwalić w poniedziałek.- w trakcie jak Takanori preparował drugą porcje owocowego rumu, Akira zwierzył się ze swoich planów na dzisiejszą noc.

Haruki nie do końca uwierzył w jego wywód. Zapewne nie chciał się wydać z tym, co planuje na dzisiejszy wieczór. Zdradzić się przedwcześnie ze swoim finałem. Przecież jaki normalny mężczyzna w celach stricte edukacyjnych zabiera ze sobą w gościnie gejowską Kamasutrę! To przeczyło wszelkim zasadom etyki i tradycji. Jednoznacznie wskazywało na chęć wykorzystania swojej pomocy naukowej, bo jakby to inaczej wytłumaczyć…?

 - Mhm, czyli… wnioskujesz przez to, że będę chciał z tobą porozmawiać o gejowskim seksie? Skąd te przypuszczenia, że ja w ogóle coś wiem na ten temat? – zaśmiał się pruderyjnie i podał koktajl alkoholowy Akirze. Przysiadł się bliżej ze swoją dozą trunku.

Oj tak, będzie się czym i komu chwalić dzisiejszą nocą – skomentował w myślach wypowiedź, trochę naiwną z resztą, Reity. Na głos jednak nie wygłosił nic.

 - Dlaczego miałbym z tobą o tym rozmawiać? - zdziwił się. Zachowanie projektanta było coraz dziwniejsze i nie rozumiał, co było tego przyczyną. - Chcę uniknąć sytuacji, w której ktoś, jakiś hipotetyczny gej-fanatyk będzie mnie wyzywał od homofobów, bo wolę seks z kobietą. Jeśli zarzuci mi: „skąd możesz wiedzieć. jak wygląda seks męsko-męski?!". Ja z nabytą wiedzą, powiem, że wiem. Tu w Japonii maci boom na to yaoi, a i biznes mody nie stroni od unisexu. Warto być przygotowanym. - Spojrzał na Takanoriego. Na jego twarzy znajdowała się mieszanka szoku, zawiedzenia, żalu. Rukiego zmroził ton Reity, aż po same koniuszki palców. Był taki poważny, jak jeszcze nigdy. To zabolało.

 - Myślałem, że… no bo wziąłeś tą książkę tu… a mogłeś zostawić w domu… - wymamrotał do siebie, ale miał ochotę zapaść się pod ziemię. Niepotrzebnie to dodawał. Jego słowa tylko rozdrażniły Akirę i wywołały falę niechcianego dissu. Ruki poczuł gorycz wódki w ustach. Zemdliło go z rozczarowania oraz wstydu. Co za wpadka… Ale przecież wszystko… przecież on… 

Niestety. Cokolwiek Ruki zinterpretował jako oznaki jego homoseksualnej orientacji, okazało się być fałszem. Akira wolał kobiety. Tylko z nimi chciał się kochać. Tylko taki stosunek sprawiał mu przyjemność, a męskie ciało w sposób seksualny go odstręczało. Czuł, że jego twarz wydłużyła się od zawodu. Próbował ją ukryć za rękawami marynarki. Kolana mu zmiękły, a chciał wstać i ewakuować się do łazienki.

 - O cholera... - Reita uderzył się w czoło. Jakim cudem nie zauważył wcześniej, że Ruki jest czy raczej może być homoseksualistą? Odłożył szklankę z drinkiem i objął dłońmi jego przedramiona. – Ja… nie mówiłem tego o tobie, tylko o ludziach, którzy nie podchodzą zdrowo do własnej orientacji. I tu mówię o wszystkich przypadkach: homo, hetero, bi, trans. Nie przyrównuj się do nich, nie jesteś fanatykiem! Nie uważam, że jesteś jak oni... lubię cię - przytulił go mocno do siebie. Jego ramiona ciasno trzymały go w objęciach. - Wiesz, że im dłużej się z kimś przytulasz, tym większe masz do niego zaufanie? – próbował go pokrzepić. W rzeczywistości tylko sobie stwarzał poczucie komfortu.

- Ja… przepraszam na chwilkę… - wybąkał niewyraźnie. Reita przeczytał go jak książkę. I co z tego?! Skoro robi wszystko to, czego robić nie powinien! Dupek! Nie wiedział nawet jak się z nim należycie obejść. O nie, nie mógł mu pozwolić odejść do łazienki. Musiał go przytrzymać przy sobie, zapewniając że „to nie jego miał na myśli”.

 - Wstań - poprosił Suzuki i sięgnął po pilota od wieży, aby muzyka grała głośniej.  - W tańcu też buduje sie zaufanie... - szepnął na ucho niższemu od siebie mężczyźnie. Uniósł ich splecione dło2nie w górę i postawił pierwszy krok. Na początku próbowali swoich sił w walcu angielskimi. Była to jednak tylko słaba improwizacja. Powoli w swoim tempie stawiali kroki tworząc swój własny rodzaj tańca. Wykonali kilka obrotów wspólnie. Reita silnie złapał mężczyznę w okolicach lędźwi i przechylił w dół. Ruki zawisł w powietrzu, po czym ostrożnie opuszczany niżej położył się na sofie.  - Jestem okropnym tancerzem.- stwierdził zadowolony i uśmiechnął się.

 - N-nie dotykaj mnie… puść… - chciał go odepchnąć, ale Akira w ciągu dalszym wiedział lepiej, czego chce Ruki. Niestety, wiedział i właśnie to był największy problem. Wzbudzał w chłopaku sprzeczne emocje. Chciał uciec, a jednocześnie zostać przy nim i się rozpłynąć w jego silnych objęciach. – Po co mam ci ufać? Ja jedynie muszę pilnować, abyś nie zostawił mnie z robotą. Nie potrzebuję zaufania… - wyburczał. Nie chciał z nim tańczyć. To było idiotyczne. Na co cała ta szopka? Dziecko chce cukierka, więc aby je zagadać to proponuje się wymuszoną zabawę? Doskonale wiedział, że mamusie i tatusiowie nieraz bawili się na odczepnego. Teraz było tak samo. Suzuki go nie chciał. Jedyne czego pragnął, to uspokoić jego emocje. Takanori miał ochotę się rozpłakać. Być całkowicie sam… Jednocześnie bał się, że kiedy zostanie sam, to będzie miał do siebie zbyt wiele pretensji. Żal pewnie nie dałby mu usiedzieć na miejscu. 

Położył się na sofie, a raczej Akira go położył. Oparł głowę o mebel wypoczynkowi i przymknął powieki. Alkohol go usypiał… Głowa mu ciążyła przez zbyt dużą ilość myśli wielkiego gabarytu. Miał ochotę przespać się z tą cała sytuacją. Podparł się na łokciach i zdjął marynarkę nabijaną ćwiekami, odrzucając na bok. Przybrał dość swobodną, wyzwoloną pozę. Spojrzał na Reitę wzrokiem pełnym litości. 

Suzukiemu czegoś brakowało. Jednego elementu do tej całej mozaiki, jaką był Haruki i jego niewytłumaczalne, agresywne zachowanie. Nie chodziło tylko o orientację, szkopuł tkwił w czymś bardziej delikatnym. Złapał za jego podbródek i delikatnie uniósł do góry, żeby patrzyli sobie w oczy.
 - Wiesz…że nie będę wobec ciebie mniej powściągliwy z tego powodu? - oznajmił pewnym siebie tonem, zanim go wypuścił.

- Nie chcę żebyś był… - mruknął cicho w jego usta. Spuścił swój wzrok winowajcy. – Właściwie wolałbym, żebyś się przy mnie nie hamował – dołączył swoje życzenie w myślach. Wstał i podszedł do barku przynosząc sobie wódki. Dolał czystej do resztki i wypił „na eksa”, pokasłując cicho. Nie przywykł do tak mocnych spirytualiów. 

 - W takim razie, co ciekawego wyczytałeś z tej książki? – rzucił pytaniem, jakby ostentacyjnie zapominając o całej sytuacji. Akira namyślił się nad odpowiedzią, upijając łyk swojego whiskey.

 - Wszystkiego i niczego. Opis pozycji, ciekawych gadgetów, zabiegów higienicznych. Takie tam, nic ciekawego… od samego patrzenia jakoś mi nie stanął – wybąkał, opróżniając powoli drinka, który miał robić za serum dobrej konwersacji. Takanori przybrał minę, jakby głęboko nad czymś myślał i za chwilę miał podzielić się z gościem swoimi wnioskami. Nie przeliczył się.

 - Nie będę jak „tamci geje” i nie wytknę ci niczego, mówiąc „co ty możesz wiedzieć o gejowskim seksie” – zaczął matowo, uśmiechając się lekko w stronę okna. Alkohol grzał go w piersi. To było jedyne ciepło, jakie właśnie czuł. – Ale… opisy pozycji i zabawek do masturbacji to trochę mało. Jest coś, czego nie piszą w tych-twoich-książkach – spojrzał na niego oskarżycielsko. – Nie piszą o uczuciach, jakie się z tym wiążą. Nic tylko, jak dojść do orgazmu jak najbardziej komfortowo. Nikt nie wspomina o wspólnym zaufaniu, o uczuciu symbiozy, zależności. To, co się czuje, kiedy obejmuje cię większy i silniejszy mężczyzna, i to, jak możesz poczuć się przy nim bezpiecznie. Wiesz, że cię obroni i da ci ciepło, jakiego nie da ci nikt inny. I nawet, jeżeli seks gejowski może wydawać się wulgarny i odrobinę odrażający, tak naprawdę jest pełen uczuć i namiętności… Ale pewnie masz rację. Książka da ci „wszystko co musisz wiedzieć” o nas, gejach. 

Akira milczał słuchając, co ma do powiedzenia, a z każdym kolejnym jego słowem było mu coraz bardziej głupio i głupio… Aż w końcu nadeszła druzgocząca pointa i jedyne co mu zostało, to nazwać siebie skończonym Królem Idiotów.
 - Takka… ja przepraszam… - próbował dosięgnąć go swoim słabym głosem. Reita jako facet patrzył na innych mężczyzn przez pryzmat samego siebie. Każdy jest inny. Ruki jako gej na pewno był bardziej uczuciowy, więc zgadywał, że mocno go zranił. Słowa, które jego samego by nie obeszły, na pewno ugodziły jego wspólnika.

Haruki wstał z sofy i odstawił kieliszek. Pociągnął jeszcze łyk wódki i poczuł, że robi mu się niedobrze, przeceniając swoje zdolności w upijaniu się na czczo. Z nerwów nic nie jadł przed wizytą Akiry. Pobiegł więc do łazienki, nachylając się nad toaletą. Nie zwymiotował. Przymknął powieki. Było mu tak źle. Miał ochotę wyrzucić z siebie cały żal w stronę muszli klozetowej. Usłyszał, jak zaniepokojony wspólnik stuka nieśmiało do drzwi łazienki.

 - Takanori? - Odpowiedziała mu cisza. Mężczyzna nacisnął na klamkę, która ku jego uldze ustąpiła. - Dobrze się czujesz? - przyklęknął przy nim i głaskał uspokajająco po plecach.

Projektant podpierał się łokciami o deskę klozetową i kręcił przecząco głową.

 - Nie... Nie przepraszaj. To ja powinienem. Popsułem zabawę i wieczór... i w ogóle. Egoista ze mnie, w dodatku przewrażliwiony. Zaraz mi przejdzie, nie przejmuj się mną - pochylił się znów nad washletem, ale jedynie splunął śliną zmieszaną z alkoholem. - Możesz się śmiać, ale boję się wymiotować. Nie lubię tego. Jako dziecko zawsze się tego obawiałem - odparł przez łezki w oczach. - Dlatego nigdy się nie upijam. Dzisiaj mnie chyba trochę poniosło.

Dotyk Akiry działał kojąco. Czuł, że jego mięśnie drżą mniej spazmatycznie. Mdłości ustępowały. 

 - Hej, spokojnie. Nic się nie stało. Miewałem gorsze nieprzyjemności na imprezach - szeptał do niego. Widział, że się rozluźniał. Jego mięśnie przestały drżeć, a oddech się pogłębił. - Nikt nie lubi wymiotować. Myślisz, że ja lubię? Kiedy wyglądam jak upaprany dzidziuś? - zażartował, aby podnieść go na duchu. Pomógł mu wstać z klęczek, Takanori trzymał go jednak na dystans. Usiedli znów na kanapie, ale wspólnik nadal przypominał bardziej laleczkę dolfie niż żywego. Był woskowy. Naturalnie miał jasną skórę wpadającą w translucent, a teraz wyglądał jeszcze bladziej i żaden puder tego nie zmieniał.

- Teraz to... pewnie już nie chcesz zostać u mnie na noc - stwierdził, wzruszając zobojętniale ramionami.

-  Nie mów tak. Zostanę na noc. Nie mam zamiaru zmienić swoich planów - uniósł dłoń i przesunął ją w stronę jego twarzy. Pogładził go kciukiem po policzku. - Mógłbyś się zarumienić. Jesteś strasznie anemiczny. Wolę jak więcej życia kwitnie na twojej buźce. I nie mam na myśli różu kosmetycznego.

W duchu trochę pokrzepiła go myśl, że nie zostawi go całkiem samego tej nocy. Zadręczyłby się wyrzutami sumienia, a już na pewno nie byłby wstanie usnąć bez ziołowych leków. Miło byłoby, gdyby Akira go utulił do snu, chociażby swoim głębokim ale aksamitnym głosem. Keisuke zawsze to robi, jeśli go o to prosi. Ale jego sublokator nie był heteroseksualny. I przede wszystkim nie był Akirą...
 - Um - przetarł oczy. Był trochę zmęczony, w czym utwierdzało go uczucie piachu pod powiekami. Do jego dłoni dołączyły palce Akiry. Serce przyspieszyło mu w piersi. - Zarumienić? - powtórzył za nim i spróbował się uśmiechnąć wyzywająco. - Nie dajesz mi powodów.

 - Niezły chwyt. Prawie się nabrałem - odwzajemnił uśmiech i pokiwał palcem karcąco. Postanowił zagrać jego asem, skoro tak bardzo tego chciał, prowokując.  - Chcesz powód?- spytał. Przelotnie spojrzał na swoją ofiarę i przysunął się szybkim, kocim ruchem, układając powoli na nim. Półleżał na mężczyźnie, opuszczając swoją twarz ku jego klatce piersiowej. Złapał niedelikatnie za jego policzki i odchylił głowę w bok tak, ażeby mieć lepszy dostęp do jego smukłej szyi. Polizał ją delikatnie. Poruszył się w przód, zahaczając o wyprofilowane biodra Rukiego. - I jak? - szepnął rozochocony. Ucałował jego nos i podniósł się z niego.- Myślę, że masz zapas mnie przynajmniej na najbliższy tydzień. 

Ruki szarpnął się pod nim. Zacisnął mocno palce na jego leistej koszuli i pociągnął, tak że mocno opięła się na jego torsie. Źrenice Takanoriego rozszerzyły się, dopóki nie nakrył ich powiekami. Westchnął głośno, w niekontrolowany sposób
 - A-ach... N-nie rób tak... nie dla zabawy - przełknął nerwowo ślinę. Wedle życzenia Suzukiego był już zupełnie spąsowiały. Ciśnienie miał w normie a nawet ponad nią. - Ciebie? Ciebie ma się dość przez resztę tygodnia, jak tylko wchodzisz do warsztatu - uśmiechnął się złośliwie. - Akuratnie to... był jeden z przyjemniejszych kontaktów z tobą.

 - Jesteś strasznie słodki - oparł się wygodnie na kanapie. Zmarszczył śmiesznie brwi. Odwrócił twarz w stronę mężczyzny. - Sugerujesz coś? Huh? Ze mną się wspaniale współpracuje. Jestem mistrzem w odnajdywaniu rytmu z innymi - fuknął jak obrażone dziecko. 
 - Lepiej nalej mi jeszcze - podsunął mu szklankę pod nos. Wyjął z kieszeni spodni paczkę papierosów, a z niej jedną sztukę. - Zapalę sobie - poinformował o swoich zamiarach, jako że w domu swojej siostry miał surowy zakaz palenia tytoniu. Nie czuł potrzeby pytania o zgodę, skoro Takanori sam był palącym. Miał za to ochotę trochę pogrymasić. Ruki był taki skory do zacieśnienia więzi, to może robić za jego prywatną meido. Gdyby Akira poprosił, żeby się przebrał, pewnie nie miał by nic przeciwko. W sumie była taka jedna rzecz, którą Takka robił naprawdę wybitnie...

Reita stanął dumnie na swoich nogach, a dłonie powędrowały do zapięcia koszuli. Odpiął wszystkie guziki po kolei i zdjął koszulę w bardzo zmysłowy sposób. Tak jak robią to mężczyźni stricte przed stosunkiem.

8 komentarzy:

  1. Jakoś tak mi się żal zrobiło Ru, po tym jak Rei mu obwieścił, że jest hetero ;__;

    Już się nie mogę doczekać tego masażu *∀*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Orientacja Reity nie jest problemem nie do przejścia C:Zapewniam, że Ruki(czy też raczej my) wie jak ją obejść :D

      Usuń
  2. Wah. Ważne, że się bardziej nie popsuło. Czułam, że byłoby zbyt idealnie i cały czas wręcz błagałam ''niech się na siebie nie wkurzą D:''
    Haha, jak mi jest wesoło gdy się przytulają ;w;
    Sankju za notki c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie Yuuriko trzymamy rękę na pulsie. Aczkolwiek nie mogę obiecać, że żadna ich kłótnia nie pójdzie za daleko! 8D
      A Enji się nie podobał ten fragment z przytulaniem i tańcem :< Cieszę się, że ktoś docenił ten mały epizod, w którym Reita okazuje jakieś uczucia ^^. /Allisven

      Usuń
    2. Dla mnie takie małe ''nie mogę obiecać'' to ogromny spoiler! CICHOSZA, ALLI-SAMA!
      Enji się nie podobało? A to niby Alli nigdy się nic nie podoba.
      Pozdrawiam Cię, Enji-sama! c(#*v*#c)

      Usuń
  3. Chyba jednak Reita ma ochotę uprawiać seks z Rukim. Tak wnioskuje po końcówce. Fajnie się czyta to, jak Ruki tak się zadurzył w Reicie. Swoją drogą ciekawy został mu wymyślony pseudonim w branży mody.
    Nie dziwie się, że Ruki pomyślał, że Reita ma ochotę z nim na seks, jak sam powiedział, że dawno nie uprawiał. Wiadome, co można sobie pomyśleć, a zwłaszcza, jak przychodzi się z takim poradnikiem. Ruki mu powiedział prawdę, książka wszystkiego nie powie. Uczucia w takich poradnikach nie są zawarte, bo to tylko chodzi o seks.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zakochałam się w tym. Chcę jeszcze

    OdpowiedzUsuń
  5. przegapiłam tą część :( bardzo mi się podobało :D chcę jeszcze

    OdpowiedzUsuń