* autor: Enji,
* gatunek: lemon,
* rodziaj: one shot, sequel
* ostrzeżenia: seks (dużo seksu ;x), zamiana ról, bondage, RukixReita (połowicznie)
* notka odautorska:
Tak pracowitych walentynek nie miałam od lat... ufff! Jeśli ktoś z Was zastanawia się, gdzie wybyły Wasze autorki, to spokojnie, randkowały ostro, ale z yaoi~
Dzisiaj pierwsza porcja nowości. Nie ukrywam, że skupiłyśmy się intensywniej na szacie graficznej niż treści, co oczywiście zostanie nadrobione w następnym tygodniu.
Mam nadzieję, że ten dzień był dla Was znośny, a teraz zapraszam na reitukowe afterparty!
* gatunek: lemon,
* rodziaj: one shot, sequel
* ostrzeżenia: seks (dużo seksu ;x), zamiana ról, bondage, RukixReita (połowicznie)
* notka odautorska:
Tak pracowitych walentynek nie miałam od lat... ufff! Jeśli ktoś z Was zastanawia się, gdzie wybyły Wasze autorki, to spokojnie, randkowały ostro, ale z yaoi~
Dzisiaj pierwsza porcja nowości. Nie ukrywam, że skupiłyśmy się intensywniej na szacie graficznej niż treści, co oczywiście zostanie nadrobione w następnym tygodniu.
Mam nadzieję, że ten dzień był dla Was znośny, a teraz zapraszam na reitukowe afterparty!
WAŻNA ADNOTACJA. To opowiadanie jest kontynuacją jednego z moich ficków. Postanowiłam je dodać, bo pasuje tematyką do dzisiejszej okazji, a jak na sequella nie jest specjalnie powiązany z głównym wątkiem. Gwoli wyjaśnienia: Haruko to przyjaciółka Reity, lesbijka, można powiedzieć, moje złośliwe alterego. Yosh~
DOWNLOAD E-REITUKI:
1
Ruki
siedział przy swoim laptopie… Nie, wróć. Jeszcze raz. Ruki siedział przy swoim
iMac’u Air (tak, to brzmi znacznie bardziej wiarygodnie) i przewijał
scrollbarem to w górę, to w dół na swoim interfejsie ICQ, co było bardziej
odruchem niż zajęciem. Jego oczoj…askrawa, seledynowa skórka była zbyt
toksyczna dla samopoczucia Takanoriego, toteż zmienił ją sobie na… jakąkolwiek
inną, która była mniej bolesna i przykra w odbiorze.
Siedział
przy swoim biurku – nienagannie czystym, świeżo wysprzątanym po wizycie Reity
(z obawy robienia podejrzanych rzeczy przy jego notebooku…) – bawiąc się pod
meblem designerskimi kaputkami na stopach[1].
Zbliżały
się walentynki. Informowały o tym reklamy, bombardujące go przy każdym
uruchomieniu komunikatora (jakby zastrzegł sobie w katalogu publicznym ICQ, że
jest sklerotykiem i prosi, aby mu permanentnie przypominano o każdym
zbliżającym się evencie[2]).
To oraz piętrzące się wyznania miłosne w opisach na jego liście kontaktów, dla
przykładu: 好きだハニー!
愛してるよ!キスしたい![3]
Smutne,
kiedy widział, jak u jego znajomych z dnia na dzień opis z entuzjastycznego Kocham
Cię zmieniał się drastycznie na To już koniec L.
No,
ale… Co go interesowali inni (inni, czyli dla uściślenia: wszyscy ci, którzy
nie nazywali się Ruki)? Związek to połączenie dwóch ludzi uczuciem, a nie dwóch
ludzi i jakiegoś łażącego jak cień przydupasa, który będzie się non stop
wpierdalał w sprawy pary, jakby wiedział najlepiej, co jest dla nich dobre.
Wkurzały go takie dobre duszyczki… A raczej wkurzałyby go, gdyby takowe miał.
Jak one się nazywały? Ach tak. Psiapsiółki od serca. BFF lub… No zapewne jakoś
tam jeszcze. Słownik synonimów kobiet jest dziwny i zupełnie mu obcy.
Walentynki
bywały nie tylko czasem rozkwitu więzi, ale i ich zwiędnięcia. To rokroczna
próba miłości – tylko trochę kiczowata, przereklamowana i nieekonomiczna (dla
konsumentów oczywiście, nie dla producentów całego, walentynkowego badziewia,
którzy zbijają krocie).
Co
jednak na to poradzić? Nie wyślesz świątecznego esemesa, nie zabierzesz do
McDonalda na udka, nie kupisz pluszowego serduszka – z nami koniec nieczuła,
zimna sknero. I nieważne są twoje antyglobalistyczne zapewnienia, że miłość nie
jest do kupienia i można ją celebrować cały rok, a nie jedynie w Dzień Świętego
Walentego. Jednak tak to bywało z kobietami. Mężczyźni są inni… Są, prawda?
Postanowił
zobaczyć, co na ten temat sądzi sam Reita. A co mu najlepiej to zdradzi, jak
nie wszechobecny, obowiązkowy w niepisany sposób opis?
Zjechał
nieco niżej pod znak „re” i…
れいた (^3^):
Tomorrow: Fapfaping Day! (^ ^;)
Ruki
oniemiał z ręką na panelu dotykowym. Gdyby miał go teraz narysować jakiś
mangaka[4]
to w jego speech bubble [5]
nad za dużą głową pojawiłyby się ogromne: WTF?!
Ruchem
niemal agresywnym otworzył okno rozmowy do tego perfidnego, świńskiego…
<ルキ>
Ej, co to ma być za opis?!
Chwila
oddechu i przemyśleń: jest na niewidoku, czy go nie ma? Pod okienkiem
komunikat: Guy is typing. Ha, czyli był. Wybornie.
<れいた (^3^)> Może byś się
przywitał, co?
Zgasł.
Ach, Akira i jego granie na zwłokę. Strzelił ręką w czoło, co się komiksowo
nazywało facepalmem, a w realnym życiu politowaniem.
<ルキ> No to powiedziałem „ej”.
<れいた (^3^)> To taki skrót od
hey? Leniwy jesteś. Naprawdę.
<ルキ> -.-
<ルキ> Witaj moje najukochańsze, cudowne
Kochanie :*. Jak Ci minął dzień, co?
<れいた (^3^)> Od razu lepiej.
<れいた (^3^)> A. Nie narzekam.
<ルキ> No. Skoro uprzejmości mamy za sobą, to
teraz mi powiedz, po jakiego kija ci ten opis?!
Znowu przerwa i ten komunikat: Guy is typing. Ruki
ze zdenerwowania stukał w touch panel. Prawie włączył dziesięciokrotnie
przeglądarkę, ale to nie było ważne.
<れいた (^3^)> Oj. Dobrze, że mi
zwróciłeś uwagę. Miałem przecież napisać: Kocham
Cię Ruki. Czekam na jutrzejsze bzykanie z Tobą ♥. Zaraz to poprawię.
Ruki wcisnął się mocniej w biurowe krzesło, tak mocno, że
prawie obróciło się wokół własnej osi. Skarnie boskie z tym człowiekiem.
<れいた (^3^)> Wtedy na pewno
przeczyta to Kai, Aoi, Uruha, Koga-san.
<ルキ> Dobra już, dobra. Zrozumiałem przekaz.
<ルキ> I tak miło by było, gdybyś zmienił to na
coś bardziej… Politycznego.
<れいた (^3^)> Na przykład samo: Kocham Cię Ruki ♥ ? Masz rację, to
„bzykanie z Tobą” jest trochę zbereźne.
<れいた (^3^)> A z resztą. Co się
będę ograniczać.
<れいた (^3^)> ICQ powinno mieć
jakieś oznaczenie PEGI.
Takanori coś czuł, że samo facepalm nie jest tutaj
wystarczające, aby wyrazić odczucia wobec zachowania Reity. Zaraz będzie
uderzał głową w biurko, póki nie pęknie mu puder na twarzy, jak tynk na
zwietrzałej ścianie.
<ルキ> Rei, patrzyłeś do kalendarzyka? Kiedy
masz PMS?
<れいた (^3^)> No zaraz po tobie,
nie?
<ルキ> Dobra. Nie było tematu.
<ルキ> Ale serio, chciałbym, żebyś zmienił swój
opis.
<れいた (^3^)> Jak baba. Ale ty
panikujesz…
<ルキ> Razisz moją męskość. =.=
<れいた (^3^)>
Ja? A nie kilogramy tapety na twarzy i lateksowe spodnie na tyłku?
<ルキ> Podobały ci się, bo gapiłeś się na nie,
jak robotnik na przechodzącą dupę.
<れいた (^3^)>
Czekałem tylko na to, kiedy ci strzelą w kroku.
<れいた (^3^)>
na tyłku* sorry. Na kroczu to raczej niemożliwe.
Gdyby w porę nie zauważył, że właśnie zgrzyta furiacko
zębami, jak nic jutrzejsze walentynki spędziłby u stomatologa. Może i tak
spędzi, jeśli zaraz się nie opanuje i pojedzie do Akiry solidnie mu walnąć pod
wpływem emocji.
<ルキ> Sądzisz, że mam małego, tak?
<れいた (^3^)>
No ej. Nie obrażaj się zaraz…
<れいた (^3^)>
Poza tym… tobie to i tak niepotrzebne. Jesteś uke.
Ruki zapowietrzył się. Pewnie dlatego, aby zająć swoje usta
czymś innym niż wyklinanie na całe gardło, bo wulgaryzmy zbierały mu się na
języku.
<ルキ> I chcesz powiedzieć, że nie mam szans
bycia seme?
<れいた (^3^)>
Nie no, szanse zawsze są!
<れいた (^3^)>
Jak pójdziesz na kurację hormonami i urośniesz jakieś… 10 cm…
<れいた (^3^)>
…w kroku.
To już przestawało być śmieszne. Co było tego
wyznacznikiem? To, że Ruki czuł, jak napływają mu do oczu parzące łzy złości –
tak, dosłownie były jak wrzątek, który Akira podsycał swoimi docinkami.
Prawdopodobnie przesadzał i był egzaltowany, ale czego się
spodziewać po zakompleksionym neurotyku? Poza tym nie miał ochoty ukrywać tego
przed sobą, że cała ta sytuacja go boli. W ten sposób czułby się jeszcze
gorzej. Dlaczego? Bo Rei traktował go jak kobietę. Nie szanował siedzącego w
nim mężczyzny, którym bezsprzecznie przecież był. Status geja wcale nie
odbierał mu narządów. Wzajemne docenienie jest bardzo ważne. Ba. Niemal
kardynalne w związku męsko-męskim. A nawet jakimkolwiek związku, choćby unii
dwóch państw. Teraz brak demokracji jest tematem bardzo gorącym.
Cały ten ubytek szacunku przejawiał się w niesmacznych,
sprośnych żartach Akiry, które czasami nie tylko były żartami, ale obelgami.
Takanori wiedział, że Reita ma toporne poczucie humoru, niekiedy przybierające
niemal sadystyczny wyraz. Nie przeszkadzałoby mu to, gdyby nie dotyczyło to tak
często jego osoby.
Koniec tego. Udowodnię mu, że się myli. Pieprzony
syndrom playboya.
<ルキ> Pewnie masz rację.
Odpisał sucho i beznamiętnie, aby nie dać po sobie poznać,
że spanikował i obmyśla na nim wyrachowaną pomstę. Ale jak na razie musi mu
wystarczyć sama zmiana jego nicka na liście, ku pokrzepieniu serduszka i ego.
<ルキ> Zmieniając temat.
<ルキ> Co robimy jutro?
<れいた uke>
Wiesz…
<れいたuke>
Myślałem o jakimś love hotelu.
<れいたuke>
wcześniej o restauracji
<れいたuke> czy
coś
<れいたuke> A
ty?
Rei wyraźnie się ożywił. Te sfery były jego żywiołem. Nie
tylko w teorii, ale i w praktyce. Zwłaszcza w praktyce.
O tak… Kiedy padło hasło „love hotel” w lędźwi Rukiego
zaczęły łaskotać go płomyki podniecenia. Na chwilę zapomniał o swojej irytacji,
bo jego oczy zaszły fantazjami, którymi zaraził się kiedyś tam od Akiry (coraz
częściej zdarzało mu się myśleć podczas prób o tym, jak… CENZURA +18).
Wszystko jednak powróciło do niego ponownie, kiedy to w swoich własnych
wyobrażeniach leżał pod basistą i wymyślnie jęczał jego imię, błądząc we
własnych zmysłach.
Trzeba
zakończyć te wszystkie stereotypy.
<ルキ> Tak, rabu hoteru będzie dobre.
<ルキ> Proponujesz Meguro czy Shibuya[6]?
<れいたuke>
Meguro chyba. Ten disnejowski pałacyk jest fajny.
<ルキ> Byłeś już tam? (*・ω・)
<れいたuke>
Nigdy nie idę do tego samego love hotelu dwa razy.
<ルキ> Boisz się, że cię gdzieś rozpoznają?
<れいたuke> Ta,
zwłaszcza jak chodzi się z chłopakiem. I to z zespołu.
Ruki postukał
się z namysłem palcem po dolnej wardze. Coś mu nie pasowało w tym zdaniu. Ach
tak. Był taki maleńki, maluczki problem, a mianowicie…
<ルキ> Rei… W sumie to. Mamy kłopocik.
<れいたuke> No?
<ルキ> Wiesz, bo do love hoteli nie wpuszczają
singli i obcokrajowców[7]. A
jak jest z gejami?
<れいたuke> …
<れいたuke>
Faktycznie.
<れいたuke> Nie
wiem. Chyba mamy problem.
<ルキ> …
<ルキ> Teraz dopiero o tym myślisz. Super.
<れいたuke>
Spokojnie mój mały ukesiu. Zostaw to seme. My mamy na to swoje sposoby.
Takanoriemu
nie pozostało nic innego, jak odpisać: -.-. I poczekać do dnia następnego z
nadzieją, że Reita faktycznie posiada jakiś w miarę sensowny plan (inny niż: Ruki
przebierz się za uczennicę w seifuku[8].
Nikt cię nie rozpozna).
2
Ruki musi pilnie
zapamiętać, że jeśli koniecznie chce być dobrym, liczącym się seme wśród
wielkookich uke, to po porady musi przychodzić do…
– Harukooo… – zaczął Reita
swoim szalenie męskim głosem (jak na imago[9]
lolitki) i zamrugał powiekami. To już wolał podlizywanie w wydaniu Kai’a
(przynajmniej nie ranił uszu swoimi decybelami).
Przyjaciółka Akiry spojrzała z politowaniem to na Rukiego,
to na jego chłopaka i westchnęła umartwiona, jakby znów wlepiono jej nadgodziny
w przedszkolu (tak, ostatnio Haruko zatrudniła się jako pomoc przedszkolna). W
tamtej chwili była ona najbardziej męską personą w pomieszczeniu i
najwidoczniej nie za bardzo przypadała jej do gustu nowa rola.
– Już wiem, czemu mnie
przyjęli do tego przedszkola. Mam doświadczenie z dziećmi w każdym wieku –
parsknęła ironicznie i zmierzyła Rukiego nieokreślonym spojrzeniem. – No to… co
się stało mój kochany, niedoszły chłopaku? – tym razem jej wzrok (nie mający
innego wyjścia) przeskoczył na Reitę.
– Ettoo… Ruki delikatniej
ci to powie. Ja nie umiem się wysłowić – szturchnął wokalistę konspiracyjnym
kuksańcem w bok. Zbędnym, jak to pomyślał sobie Takanori, masując obolałe
biodro.
Dasz sobą pomiatać jak uke? Sprzeciw się mu. Toż to
uzurpacja.
– Wiesz… w zasadzie to…
nie sądzę, aby… poza tym to… – wymamrotał do siebie, całkiem bezsensownie. I
gdzie się podziała cała jego asertywność? Przy Akirze zawsze dawał za wygraną,
ale nie było to sprawą jego uroku osobistego, bo przecież Reita nie był ani
trochę słodki. Bardziej słonokwaśny, kiedy się solidnie podniecił, ale… Ruki
potrząsnął głową. – Chodzi o to, że potrzebujemy pokój w love hotelu.
Haruko zrobiła wniebowziętą minę, jakby chciała
powiedzieć: „A oto nadszedł dzień triumfu kobiet nad mężczyznami”.
– Ou. Rozumiem. A do czego
jestem wam potrzebna? Mam was poprowadzić za rączkę do recepcji i poprosić za
was o klucz? – jej uśmiech był coraz szerszy i bardziej władczy.
– Taka chętna jesteś, żeby
iść ze mną za rączkę? – odgryzł jej się Reita, chcąc nastraszyć Haruko swoim
„brzydkim, dwuznacznym spojrzeniem”, ale najwidoczniej zdążyła się już na to
zahartować. – Bo wiesz… chcę żebyś udawała moją dziewczynę.
Radosna mina dziewczyny w jednej chwili zrzedła.
– Że co proszę?! Боже мой[10]! Chyba za
mało się… – urwała i usiadła, bo aż z oburzenia podskoczyła z swojego krzesła.
– Nie będę udawać twojej dziewczyny. Zapomnij.
Reita zmarszczył swoje brwi, co nie było częstym widokiem
– chyba głównie dlatego, że wyglądało to koszmarnie. Nagle postarzał się o
kilkanaście dobrych lat, jakby chcąc wzbudzić respekt w kobiecie swoim wiekiem.
Teraz było widać między nimi prawie dziesięcioletnią różnicę.
– Dlaczego? – zapytał
gniewnie.
– Bo jesteś facetem –
niemal splunęła, jakby chciała się tego wyrazu jak najszybciej pozbyć z ust.
– Cholera Ruki, chyba
musieliśmy trafić na to, jak ma okres – zironizował cierpko.
– Tak, bo to twoja
najinteligentniejsza wymówka dla mojego złego samopoczucia. Nie interesuje cię
to, że może miałam ciężki dzień w pracy, albo cokolwiek innego! Ugh. Podziwiam
cię Ruki za to, że potrafisz wytrzymać z tym tak mało empatycznym
człowiekiem! Христос![11]
– W zasadzie to… – odezwał
się wokalista.
– Nie, Ruki. Ja to
załatwię. Posłuchaj, Haruko…
– Dlaczego nim tak
rządzisz? Daj mu powiedzieć, ty chamie! Może wolę słuchać jego niż ciebie i
twoich despotycznych zaczepek? Ruki na pewno jest wrażliwy i wie, jak obchodzić
się z kobietą. W inny sposób niż w tych twoich pornosach.
Reita najchętniej by jej coś odpyskował, ale widział
wyraźnie, że taką drogą nie dojdzie do kompromisu.
– Baby! – bąknął pod nosem
i wyłączył się z negocjacji.
Haruko odetchnęła piersiowo, tak że jej biust – chudy, bo
chudy – uniósł się w górę, jakby w pocieszającym Reitę geście. Wzięła łyka wody
w szklance i ciągnęła dalej.
– Nie powiedziałam, że wam
nie pomogę, ale że nie będę twoją dziewczyną-na-niby. Będę udawać partnerkę
Rukiego.
Para spojrzała na siebie porozumiewawczo.
– Erm… dlaczego? – zapytał
Ruki nieśmiało. Nie czuł się dobrze w tej gęstej atmosferze.
– Właśnie, dlaczego?
Jestem bardziej męski – odparł z przekąsem jego chłopak. – Jeszcze cię wezmą za
lesbijkę.
– Właśnie dlatego –
wycedziła. – Męskość nie jest wyznacznikiem „mogę na wszystko sobie pozwalać”.
Każdy ma takie same prawa i obowiązki. Poza tym… jestem niższa i wolę iść z
Rukim.
– Niższa od kogo? – uniósł
jedną brew Akira.
– Od mojej dziewczyny.
– A co ona ma do tego?
– Myślisz, że sobie tak po
prostu wejdziesz samemu do pokoju bez partnerki? Musisz mieć osobę
towarzyszącą. Z resztą, może ja też bym chciała w walentynki się zabawić, co?
Samolubie?
– Możesz iść ze mną za
rękę, ale nie chcesz. Sama sobie odmawiasz walentynkowej przyjemności. Nawet
nie wiesz, ile fanek by się pozabijało na twoim miejscu za taką szansę.
Haruko odchrząknęła, jakby udawała, że nie słyszała słów
swojego przyjaciela.
– Ruki na mój gust ma
lepszą prezencję.
– Powiedziała lesbijka,
więc ci wybaczam.
– Nie mogę z tobą! Aż
sobie naleję coś mocniejszego.
Wstała od stołu i zniknęła w głębi korytarza. Po chwili
wróciła, niosąc w ręku butelkę likieru kawowego i kieliszek. Odkorkowała ją i
nalała sobie odrobinę drinku.
– Ruki, poczęstujesz się?
– A ja? – pomachał ręką
Akira.
– Ty nie pijesz. Nie przy
mnie, bo potem masz dziwne zapędy.
– Ruki ma gorsze.
– Znów się za niego
wypowiadasz!
– A ty go bronisz jak
mamusia.
– Bo ty go wyraźnie
zaszczułeś. Potwór.
– A ty go rozpieszczasz.
To jest facet.
– O, nagle to zauważyłeś?
Brawo!
Ruki zamknął powieki. Słuchał ich tak długo, jak tylko
potrafił wytrzymać, ale jako iż nie należał do osób cierpliwych, jego pokłady
spokoju szybko się wyczerpały.
– CHOLERA JASNA! JA TUTAJ
JESTEM! – krzyknął w końcu przeponowo, tak że oboje zamilkli, patrząc na niego
z takim zaskoczeniem, jakby zauważyli w tym pomieszczeniu kogoś, kogo wcześniej
tu nie było. Kogoś obcego.
– Ugh. Извините[12].
– Jesteś tak mały, że o
tobie zapomnieliśmy.
– Haruko. Nalej mi, napiję
się jednak.
– Z tym kolesiem na
trzeźwo się nie da czasami, co? – uśmiechnęła się i poszła po kieliszek dla
gościa.
Reita obrócił się w stronę Rukiego.
– Dobry jesteś… –
wymruczał z uznaniem.
Chłopak uśmiechnął się, myśląc, że chce mu przyznać, że
jednak mógłby być seme, jeśli by chciał, skoro potrafi ujarzmić taki żywioł.
– Serio?
– Tak – powiedział,
odchylając się w krześle. – Baby zawsze znajdą wspólny język.
Wracając, Haruko przypadkowo usłyszała ich końcową wymianę
zdań. Zmarszczyła groźnie brwi, jakby właśnie nad czymś się głowiła. Tak,
obmyślała właśnie misterny plan, jak utemperować Akirze ego, które doprowadzało
ją do apopleksji. I nawet już znalazła doskonałe narzędzie do tego, aby się na
nim odrobinę pomścić. Uśmiechnęła się niemal kokieteryjnie do Rukiego,
nalewając mu kieliszek gęstego likieru.
3
Hol, jak na atrapę bajkowego pałacyku, był mało
reprezentacyjny. Trącił mocnym oświetleniem – zapewne mającym za zadanie
nagrzać szyszynki[13]
klientów, aby byli bardziej chętni do figli – oraz rozgotowującą klimatyzacją.
Na podłodze czerwony dywan, imitujący recepcję drogiego hotelu.
– Akira chyba powoli staje
się melodramatyczny – oceniła Haruko, mając na myśli disnejowską fasadę
budynku.
– Albo naoglądał się
princess porno – dorzucił swój komentarz Ruki, czym wywołał uśmiech dziewczyny.
– Myślę, że bardziej
prince porno – zauważyła i podeszła do ogromnej tablicy z rozkładem wszystkich
pokojów dostępnych w tym hotelu na chwilę obecną. Każdy miał indywidualny
charakter i odpowiadał innym predyspozycjom fizycznym (w końcu nie każdy jest
wyćwiczony do seksu na karuzeli czy samolociku ginekologicznym) oraz innym
fetyszom.
Haruko zaczęła oglądać każdy pokój drobiazgowo, co było
zaskakujące dla Rukiego, skoro tak naprawdę decyzja o apartamencie nie leżała w
polu jej obowiązków – mogła to olać, nie ona miała się tam pieprzyć. Mimo to
wolał jej nie przerywać zaangażowania – nie ukrywał, że ta dziewczyna ze
słowiańskim temperamentem go przerażała. Tym bardziej, że już mu pokazała swoje
oblicze konspiratorki – doprowadzając do tego, że pogodził się spektakularnie z
Reitą, kończąc mocnym orgazmem w hotelu Dolce Resto.
– Hm, Kochanie, co myślisz
o tym? – wskazała palcem podświetloną fotografię, wolną rękę owijając wokół
ramienia Takanoriego. Mężczyzna poruszył się niespokojnie, jakby ta poza była
dla niego niewygodna. Dziewczyna posłała mu uspokajające spojrzenie.
Ruki popatrzył na wybrany przez nią pokój. Nie należał do
tych ekstremalnych z rodzaju kabiny promu kosmicznego, pociągowej toalety czy
izby w chacie gasshō[14],
gdzie spało się na matach. I bardzo dobrze. Nie czuł się na tyle
‘mocarnie’, aby próbować swoich sił w czymś takim. Dobre miejsce na szybki
numerek, nie na noc pełną zmysłowych doznań. Wolnego dążenia do obłędu,
intensywnego doprowadzania ciał do orgazmu… A co oferował taki pokój, imitujący
wnętrze samochodu? Dziwną, gimnastyczną (akrobatyczną?) pozycję, szybkie,
płytkie ruchy i… w ogóle nie było dyskusji, żeby Ruki spał na atrapie siedzenia
metro czy grzbiecie konika na biegunach! I to z Reitą na sobie.
Zdjęcie pokazane przez Haru prezentowało standardowy plan
znany z amatorskiego porno. Dużo pluszu, żywej czerwieni, łóżko z baldachimem,
wyposażony we wszystkie niezbędniki: multimedialne repetytoria z seksu i
zabawki. Jedyną nowością była mała lodóweczka w rogu pokoju, której zawartość
była zagadkowa, ale Takanori był pewien, że nie trzymano tam oranżady czy
mrożonek. Chociaż może ktoś lubił seks w wędlinach? Przez chwilę pokazał mu się
obraz stosunku w chłodni masarni. Fuj!
– Chyba będzie dobry –
odpowiedział dość sztucznie pewnie dlatego, że nie spędzi tam nocy z nią, ale
ze swoim chłopakiem. Z nim mógłby kochać się nawet przy drzewie.
Nie było co eksperymentować – chociaż Reita najpewniej
poczuje się zawiedziony jego sztampowym podejściem, ale zgadywał, że gdyby
stałby teraz przed tą tablicą wraz z nim – wylądowałby na masce radiowozu z
gołymi półdupkami, jęcząc żałośnie, aby pchał go mocniej.
Ruki odebrał klucz do wybranego pokoju.
Wewnątrz, w skali 1:1 wyglądał jeszcze bardziej
księżniczkowato – trochę jak pokój nastoletniej baby doll. Przesytu różu nie
było, ale i tak dekoracje nie grzeszyły męskością – chociaż wolał szczytować w
koronkowej kołderce niż oglądać rzeźby fallusów. Zastanawiał się, dlaczego
akurat ten zwykły pokój przykuł uwagę Haruko – musiał być w tym jakiś wyższy
cel, inaczej nie rozmyślałaby tak długo pod tablicą. Poza tym nie sądził, żeby
zwykły pokoik małolaty był szczytem fantazji dziewczyny – tak temperamentnej i
frywolnej.
Przysiadł nienaturalnie na łóżku, jakby mościł się na
szpilkach czy materacu fakira. Obok niego zaraz znalazła się Haruko, siadając z
takim „rozmachem” jakby w ogóle nie czuła skrępowania, że jest właśnie na
dwuosobowym łóżku obok faceta w dzień zakochanych, w hotelu, który służy
jedynie – jedynie! – do pieprzenia się. Pewnie dlatego, że była lesbijką.
Chwilę siedzieli w ciszy, rozmyślając o bliskiej
przyszłości swoich związków – mówiąc prościej: fantazjowali. Zapewne byłoby to ich
jedyne zajęcie, aż do przybycia Akiry i…
– Haruko-chan, jak w
zasadzie nazywa się twoja dziewczyna?
– Moja dziewczyna?
Dziwnie zabrzmiało to w ustach Haruko. Ruki nie
przypominał sobie wcześniej, aby znał osobiście jakąkolwiek inną lesbijkę.
– Miku–chan –
odpowiedziała. – Miku jest całkiem
fajna. Ma tendencję do zachowywania się po męsku, ale reflektuje się czułością,
jak to kobieta – ciągnęła dalej, chcąc najpewniej odrobinę rozruszać tą nudę
między nimi. – A Rei... jest wobec ciebie taki, jak przy mnie? To znaczy... Czy
jest dla ciebie dobry? – przygryzła dolną wargę ekspresowo starając się dobrać
odpowiednie słowa. – Czy też jest empatyczny, czy pokazuje swoją wyższość przy
każdej okazji? Odnoszę wrażenie, że strasznie się tobą rządzi, ale może to tylko tak na pokaz, przy "widowni"...
– Nie… To nie tak. On
po prostu niekiedy nie potrafi się zachować. – mruknął z nutką zażenowania w
głosie. Nie sądził, że dojdzie do takiej rozmowy z kimkolwiek. Ale miała rację
– Akira przy innych zachowywał się aż z przesadnym nietaktem. Wręcz chamsko
wobec niego. Swojego chłopaka. – A zresztą. Nie mam zamiaru go bronić –
odwrócił twarz w jej stronę. – Zachowuje się jak palant. Nie docenia mojej
wartości.
Haruko nie musiała przybierać teraz
żadnej miny oburzenia czy rozgoryczenia – sam brak reakcji w jej wydaniu
pokazywał, jak bardzo była zdenerwowana.
– Ach tak... –
powiedziała mrukliwie, aby nie robić pauzy w rozmowie. – Tak, to nawet w jego
stylu. Jeśli chce się ujarzmić Akirę, trzeba mieć cierpliwość i temperament. Z
drugiej strony – spojrzała na Rukiego. – Ty przecież je masz. Dziwne, że
jeszcze sobie z nim nie poradziłeś. Tak, masz charakter buntownika. Chyba nie
czujesz się... ograniczony – ściągnęła brwi do siebie, oczekując wyjaśnienia –
...fizycznie – dokończyła. – Skoro tutaj niczego ci nie brakuje – postukała go
palcem po czole. – Umysł steruje ciałem.
Bardzo źle, jeśli jest odwrotnie.
Oburzony
potrząsnął głową, krzywiąc się zniesmaczony.
– Uważasz, że nie
potrafię sobie poradzić z Akirą, bo jest zbyt głupi? – prychnął, w głębi serca
przyznając jej jednak rację (albo jakiś jej znikomy ułamek). Przecież jest
mądrzejszy i w pełni gotowy do górowania nad Reitą. To, że jest od niego
niższy, nie spycha go dożywotnio do roli uke. Na przykład taki Napoleon, nie
grzeszył wzrostem, a dyrygował nie tylko armią, ale i cesarstwem!
– Nie, myślę, że nie
jest głupi, a właśnie dobrze robi, skoro korzysta ze swojej... "siły"
– chociaż ciężko było Haruko ocenić, czy Akira był faktycznie silny, czy też
nie. Widziała jego muskulaturę tylko przez zarys materiału (i nigdy też
specjalnie się w nią nie wpatrywała). Prezentować, nigdy jej ostentacyjnie nie
prezentował, ile są w stanie udźwignąć jego ramiona. – Nawet zaryzykowałabym,
mówiąc, że cały problem polega na tym, że to ty nie wiesz jak wykorzystać swoje
atuty. Seks to nie tylko ćwiczenia rozciągające. To o wiele bardziej
skomplikowane... – zmieszała się "po dziewiczemu" (można było śmiało
zgadywać, że nie co dzień rozprawiała z facetem o seksie i to na takim
„poziomie”). – Z resztą! Chyba nie muszę ci mówić, na czym to polega. Nie
muszę... prawda? – znów zakończyła wypowiedź w ten swój akwizytorski sposób:
pytaniem do adresata.
Marszcząc
brwi, przeczesał palcami włosy, zastanawiając się nad czymś przez dłuższą
chwilę.
- Nie musisz mi mówić
niby o czym? – udając ogromne zdziwienie, podparł się ręką o łóżko,
zakładając nogę na nogę. Pozę tą Haru zmierzyła bardzo krytycznym spojrzeniem,
więc zaraz się wyprostował.
Wiedział,
że musi ją sprowokować do dalszego mówienia. Każda, choćby najmniejsza
sugestia, może mu pomóc w osiągnięciu celu. Tak, Haru bez wątpienia była jego –
w tej chwili, przed TĄ nocą – ostatnią deską ratunku.
– O tym, jak
wykorzystywać rozum podczas... no, podczas. To znaczy przed, nie w trakcie! –
chyba przeceniła odrobinę swoją odporność psychiczną. Rozmawianie o seksie z
mężczyzną… STARSZYM mężczyzną – i to w dodatku z takim, który sypiał z jej
przyjacielem – nie było takie proste. Wzięła głęboki oddech. Czuła się tak,
jakby rozmawiała z ojcem i radziła mu, jak poprawić swoją potencję. – Jeśli nie
możesz przewyższyć kogoś, osłab go. Logiczne, że w ciągu kilkunastu minut nie
będziesz bardziej... nie będziesz potężniejszy od Akiry. Dlatego trzeba
zadziałać w drugą stronę. Musisz go omotać.
– Co masz na myśli? –
każde kolejne słowo Haru coraz bardziej nakłaniało go do przemyślenia tego
wszystkiego. A co, jeśli miała rację? Jeśli teraz nie pokaże Akirze, że jest w
stanie być na górze, przez resztę życia będzie płaszczyć się przed nim, mrucząc
do jego ucha, jak bardzo go pragnie i że zrobi wszystko, by posuwał go
szybciej, mocniej, głębiej… Jakie to upokarzające!
Czas
zmienić miejsca, kochanie.
–
Ale jak mam to zrobić?
– Przede
wszystkim, musisz sprawić, aby był bezbronny. Potrafisz to zrobić, Ruki-san? –
zadawała stanowczo za dużo pytań. Za dużo i zbyt szybko. Pewnie to przez pracę
z dziećmi w przedszkolu, gdzie bez przerwy trzeba było wypytywać: Chcesz
nocniczek, Suzu-chan? Masz kredeczki? Chcesz jeszcze kleiku ryżowego? Etc.
Jednak te pytania nie były bezsensu. Wymuszały samodzielne myślenie i włączały
trybiki kombinatoryki.
– Zależy, o jaką bezbronność Ci chodzi – uśmiechnął się
lekko, na samą myśl o leżącym pod nim Akirze z zarumienionymi policzkami i
odpływającym wzrokiem. Czuł wręcz jego palce, wplatające się w jego włosy,
telepatycznie przekazujące mu błagalnie o więcej i więcej, i więcej…
Potrząsnął głową, speszony swoją
szybką utratą samokontroli. Jeszcze mu stanie przy niej, i co? Przerazi się. I
koniec korepetycji z serii: „How to be the seme” poziom A1.
– Bo jeśli chodzi o to, potrafię Reitę wręcz przywiązać
do łóżka.
– „Przywiązać”, tak? Jak bardzo dosłowne „przywiązanie do
łóżka” masz na myśli? – uśmiechnęła się pocieszona, jakby chciała mu przekazać
na migi: „ciepło, ciepło, cieplej…”. Mogłaby nawet dorzucić coś w stylu: Nie
przeczę, że potrafisz go zająć i przytrzymać w łóżku przy sobie – ale
brzmiało to zbyt frywolnie. Oraz zalotnie. Nie chciała wyjść na kolejną pustą
laskę, która chce mu się przymilić.
– Nie rozumiem – dopiero po chwili zdał sobie sprawę z dwuznaczności tych
słów. Do czego ona chciała go przekonać? – Jak ty to widzisz?
– A jak myślisz, jak można
przywiązać kochanka do łóżka w love hotelu, który jest wyposażony chyba we
wszystkie legalne sex zabawki? – odchrząknęła, naprowadzając go już na prostą
drogę, jak dziecko.
– Uważasz, że Akira, jak gdyby nigdy nic, pozwoliłby się przywiązać do
łóżka? – starał się schować rumieńce za pasmami włosów, słysząc o ‘legalnych’
zabawkach. – Jesteś jego przyjaciółką. Dobrze wiesz, że to się nie uda.
Haruko
poczuła wzbierające rozczulenie, kiedy na twarzy Rukiego pojawiły się nikłe,
blade pąsy, gdy zaczęła opowiadać o technikach erotycznych „dla uke”. Boże… i
ten uroczy, niewinny mężczyzna miał przypiąć tamtego napaleńca do łóżka i sprawić,
żeby uległ? Hola, hola! A może to tylko taka przykrywka? Być może przy Akirze –
swoim chłopaku – zachowywał się bardziej dziko i budziły uśpione żądze? Jakby
nie było na koncertach fanservice wokalisty był naprawdę ostry i widowiskowy…
Zwłaszcza przy the $ocial Riot Machine.
– Jak już mówiłam, jest tutaj wiele
zabawek… Wystarczy ruszyć głową – uśmiechnęła się znacząco.
Widząc,
że Takanori w ciągu dalszym ma nietęgą minę, ale najwidoczniej nie chce po raz
kolejny pytać „o co ci chodzi?”, aby nie wyjść na niepełno-sprytnego,
postanowiła dać mu jeszcze jedną małą wskazówkę.
– Cała magia tkwi w sile
spojrzenia… – zdradziła konspiracyjnie.
– Rozumiesz, co mam na myśli, czy lepiej zaprezentować?
– Spojrzenia… – bąkną półgębkiem, rozkładając jej słowa na
czynniki. Brzmiąca banalnie wskazówka[15].
– Sam dobrze wiesz, że w
opaskach jest Akirze do twarzy… – poszerzyła swój uśmiech niemal jadowicie.
Teraz nie było żadnych wątpliwości, że obydwoje wiedzieli, o co chodzi. A więc
tak osłabia się siłę spojrzenia wedle Haruko… Tak, ten który powiedział, że
najprostsze rzeczy są najtrudniejsze, miał rację. Czy zatem najprostsi ludzie
są najbardziej skomplikowanymi? Dając za przykład Akirę, można było się z takim
założeniem śmiało zgodzić.
Pewnie rozmawialiby jeszcze jakąś chwilę albo dwie, gdyby
nie zabrzęczał iPhone Rukiego.
– Hm, to on – stwierdził z
lekkim roztrzęsieniem w intonacji. Haru położyła mu rękę na ramieniu, chcąc
odrobinę pokrzepić.
– Pamiętaj, to tylko
Akira. Ten sam, co zwykle. Tylko ty pokażesz mu obcą twarz… Więc nie ma się co
przejmować – puściła mu perskie oczko, wstając z miejsca. – No to, ulatniam
się. Napisał, w którym pokoju jest Miku?
– W… – zerknął na
wyświetlacz ukradkiem – …siedemnaście.
– Ha! Wiedziałam! –
krzyknęła entuzjastycznie, robiąc mały bałagan na twarzy Rukiego w postaci
zmieszania. Z takimi słowami i odczuciami pozostawiła go samego w pokoju z
trzęsącymi się kolanami.
4
Reita odebrał SMS-a nadesłanego z numeru Rukiego.
„Dwadzieścia trzy” – brzmiała treść. Uśmiechnął się do siebie, kierując swoje
kroki w stronę windy.
Idąc korytarzem minęła go tanecznym korkiem Haruko,
również cała w skowronkach. Trzymając w sobie nadal pierwiastek hetero, musiał
przyznać, że miała ku temu powody: Miku-chan była naprawdę urocza, pomimo
częstego używania z rozpędu zaimka僕[16], mówiąc o sobie – za co zawsze go przepraszała, bo „to z przyzwyczajenia,
gdyż pisze bardzo dużo fan fiction z męskim narratorem”.
Kiedy Haru przeszła obok niego,
poczuł mocne pacnięcie w okolicach…
–
Ej… Czy ty, lesbijko, klepnęłaś mnie w tyłek? – zerwał się jak oparzony. –
Bolało!
–
To było tak na rozgrzewkę.
Stał zdezorientowany, patrząc na
przyjaciółkę ogłupiały, ale odpowiedzią był tylko jej szyderczy uśmiech posłany
zza ramienia.
Gdyby to nie był ten czort Haru,
zignorowałby tą niepoważną zaczepkę. Jednak ta malusia dziewczyna była diablicą
– wszystko robiła z premedytacją. Czasem odnosił wrażenie, że i kichała, mając
w tym „wyższy cel”.
Wszedł chwilowo do windy, aby znaleźć
się jak najszybciej na odpowiednim piętrze. Bez problemu znalazł drzwi z liczbą
23. Wziął głęboki oddech i już miał chwycić za klamkę, kiedy dostrzegł
przewieszony przez nią jakiś skrawek materiału.
Opaska na oczy. W kolorze fioletowym.
Co to miało znaczyć?
Jeśli tego nie zrobi – nie dowie się,
toteż bez wahania zdjął swoją bandankę i zastąpił nową maską. Od święta można
zrobić coś szalonego, a dzisiaj właśnie był ten dzień – dzień zakochanych.
Akira na tyle trawiła ciekawość, co
też przygotował dla niego Ruki, że czuł jak jego części ciała, od pasa w dół,
zaczynają pulsować z podekscytowania. Nacisnął na klamkę. Drzwi ustąpiły bez
problemu.
W zamieszanie wprawiło go to, że nie
widział, gdzie się znajdywał – nie znał rozmieszczenia mebli, ani ich rodzaju –
ani też kto był w pokoju… Czuł się obezwładniony.
–
Tutaj jestem kochanie – usłyszał cichy, głęboki szept wyłaniający się z
ciemności, tuż przed jego twarzą. Ten męski głos w połączeniu z czernią przed
oczami i zalegającą ciszą naokoło… Czuł, że zadrżał. Ten cichy głos był teraz
jedyną pewną i znajomą rzeczą wokół niego. Przewodnikiem – to za nim miał
podążać.
–
Gdzie? – zapytał, wyciągając rękę w przód. Chwyciły ją przyjemne dłonie
Rukiego. Czuł jego chłodny pot między palcami – był czymś zdenerwowany. – Co
się stało? Twoje ręce drżą…
Chwila ciszy go wprawiała w
zakłopotanie – nie wiedział, jaki wyraz twarzy ma teraz Ruki. Ani w co jest
ubrany… A może już jest nagi? Chciał to sprawdzić, ale miał ograniczone pole
manewru.
–
Kochanie, nie tylko ręce – czuł ciepło jego warg na swojej szyi. Był blisko.
Niebezpiecznie blisko, a on nie mógł go w żaden sposób dotknąć. – Ja cały drżę…
–
Ruki… – westchnął niemal jękliwie i zatoczył półkulisty ruch ręką. Nie natrafił
palcami na jego postać, ku swojemu zdumieniu. Gdzie teraz był? – Chcę cię
dotknąć… – prawie szepnął „proszę”.
–
Tutaj jestem – naprowadził dłoń Reity swoją tak, aby spoczęła na jego torsie.
Dłuższą chwilę zagubione palce błądziły po omacku po jego klatce, dotykając
barków, ramion, kołnierza koszuli, ciepłej skóry tuż za nim… Wsunęły się
nieznacznie za materiał, szukając sutka.
–
Co masz teraz na sobie?
–
Jak myślisz? – odpowiedział pytaniem, podsycając ciekawość Akiry.
–
Hm… – wydał odgłos zadumy. – Coś, co łatwo i szybko można zdjąć – zawyrokował,
próbując wymacać guziki od jego koszuli.
–
Nie, nie. Nie tak szybko – upomniał go Ruki i odsunął te łase rączki od
zapięcia.
–
Ruki, nie wygłupiaj się – skarcił go, chcąc ponownie dobrać się do małych
guziczków. Daremnie, bo chłopaka już nie było przy nim.
– Rei… Popsujesz
zabawę – znów ciepłe, ale mokre ręce Takanoriego zaczęły go mamić, ujmując jego
twarz i przechylając nieznacznie na lewy bok.
Uspokoił
go przelotnym pocałunkiem. Reita przeczuł, że jego usta chcą umknąć równie
pośpiesznie, co nęcący go dotyk rąk, dlatego przytrzymał Takanoriego,
przejmując kontrolę nad pocałunkiem. Połączył ich wargi brutalnie językiem, a
Ruki całkiem instynktownie zaczął poruszać swoim, drażniąc swojego kochanka –
jego podniebienie, wrażliwe na pieszczoty usta.
Zauważył,
że Akira ciężej oddycha, że jego ręce plączą się, znów chcąc się zaspokoić
dotykiem jego nagiej skóry… Reita przechylał mu głowę swoją wzrastającą
zachłannością, chcąc najpewniej sprawić, aby zapomniał o swoich zamiarach.
Ruki
oderwał się od niego w nagłym porywie.
–
Do-dosyć – próbował go przywołać do porządku.
–
Co jest mały? – poklepała go duża dłoń Akiry, znająca już jego położenie.
Spiął
się w sobie na dźwięk tych słów. Reita nawet nie wiedział, ale właśnie w tej
chwili jeszcze bardziej go zachęcił do tego, aby się nim pobawić.
–
Chodźmy na łóżko, kochanie – złapał jego rękę i poprowadził za sobą, jak
dziecko. Reita nie sprzeciwiał się. Bardzo zależało mu na tym, aby już być
razem z Rukim na jednym łóżku. – Usiądź i się rozluźnij – polecił krótko. Takie
zdawkowe komendy w ustach jego kochanka były nowością dla Akiry, ale zdał się
na jego fantazję.
–
Nie pomożesz mi w tym? – uśmiechnął się pod nosem szelmowsko.
–
To ja liczyłem na twoją pomoc. Przecież to ja się denerwuję… – wymruczał
mu w usta, siadając okrakiem na jego kolanach.
–
Mmm, mam rozumieć, że masz ochotę na loda? Uch, chcę się już kochać… – wybąkał
zawiedziony.
–
Ale ty jesteś napalony. Spokojnie, Skarbie. Mamy całą, długą noc dla siebie –
szeptał w jego włosy, dotykając czubka głowy swoimi wargami. On go uspokajał, a
sam z każdą kolejną chwilą, kiedy wsiąkał bardziej w jego objęcia, czując ten
cudowny zapach i ciepło, miał ochotę już zedrzeć z siebie ubrania i zrezygnować
ze wszystkiego, co zaplanował. Byle go już czuć w sobie i poddawać wzajemnemu
szaleństwu narastającemu z każdy kolejnym urwanym jękiem. Nie, zaraz…
Dzisiejszej nocy role się nareszcie odwrócą. To on będzie nadawał im tempo. To
on będzie zaspakajał swojego penisa, wciskając go w rozdrażnione ciało Akiry,
które będzie drżało pod wpływem bólu i rozkoszy… To on będzie dawał im
przyjemność.
–
To, co takiego przygotowałeś? – wyrwał go z rozmarzenia, zapobiegając
przedwczesnej erekcji w jego spodniach.
–
Będziesz musiał się rozebrać.
–
Całkiem? – przełknął niespokojnie ślinę, czując że już zaczyna wzmagać się w
nim podniecenie.
–
Tak… – wymruczał uwodzicielskim głosem, kołując paluszkiem po jego rozsuniętych
wyzywająco wargach. Były wilgotne od pocałunków i całkiem miękkie. Podatne na
jego dotyk. Ciepłe. Chętne, aby mnie
przyjąć – stwierdził, kiedy wsunął mu palec w głąb ust, a on zaczął go
bezwiednie ssać.
–
I co potem? – był spragniony dalszych relacji. Jego głos zdradzał desperację.
–
A później będę… – przymknął powieki, kiedy dłonie Akiry zaczęły ugniatać jego
ramiona z zniecierpliwienia.
–
Powiedz to… powiedz… co dalej…? – wymuszał na Rukim ciąg dalszy, szczypiąc jego
sutek przez koszulę.
–
Agh! Rei… Nie tak mocno… Bo nie umiem się skupić… – mamrotał. Dlaczego Akira
miał taką władzę nad nim? Wystarczyło, że dotknął kawałka jego nagiej skóry, a
już tracił kontrolę nad gardłem.
Reita zabrał swoją rękę posłusznie.
–
A więc, co będziesz robił z moim nagim ciałem, Kochanie?
–
Będę je pieścił tak, jak jeszcze nigdy tego nie robiłem…
–
Och… – westchnął, łapiąc Rukiego pod boki, jakby miał stracić równowagę. – Zrób
to już… Rozbierz mnie – miął niecierpliwie rękawy jego koszuli.
Patrzył na swojego kochanka
oniemiały. Jego reakcja była dla niego czymś nowym… Rei i taki błagający ton
głosu. W takim razie, jak będzie się zachowywał, kiedy przyjdzie moment na
penetrację jego wnętrza? I to nie tylko odcinkiem. Całą długością członka. Do
końca. Do orgazmu.
Zaczął zdejmować z Reity przyciasną
koszulkę. Chwilę podniecał się widokiem nagiego torsu swojego kochanka. Jeździł
z lubieżnością po nim koniuszkami paznokci, okrążając delikatne sutki. Kiedy
stanęły pod jego palcami, przysunął do nich swoje usta i zaczął je pieścić
szczytem języka. Później ssał je, nasłuchując pomruków Reity.
Akira nie pozostawał sztywny – może
poza jednym, jedynym miejscem, które zaczynało mu stawać. Ręką wymacał krocze
Rukiego, naciskając je i sprawdzając jego twardość.
–
Też chcesz possać? – zapytał zaczepnie Reitę, widząc (a przede wszystkim
czując) jego rozgorączkowanie.
–
Nie ma czego, jesteś miękki – odparł szyderczo, prowokując do działania. Ruki
nie dawał się wyprowadzić z równowagi.
–
Mam sam siebie podniecić, Skarbie? – odpowiedział pytaniem, dając do
zrozumienia Reicie, co o tym myśli.
–
Gdybym mógł to zobaczyć…
–
Wszystko w swoim czasie – wyszeptał mu do ucha, zrzucając z swoich ramion
koszulę i przytulając do niego swoją nagą klatkę piersiową. Akira wstrzymał
oddech. Na pewno miał przymknięte powieki, chociaż nie mógł tego zobaczyć.
Przez dłuższy czas jego duże ręce
zajmowały się dotykaniem w najróżniejszy sposób odkrytej części ciała Rukiego.
Kiedy nie wystarczyły mu same dłonie do zaspokajania swojego łaknienia,
dołączył spragnione wargi. Najpierw całowały zapalczywie jego szyję, poczym
zaczęły ssać jego grdykę. Najczulszy punkt instrumentu wokalisty.
–
To, że cię teraz nie widzę i muszę sobie wyobrażać, jak właśnie wyglądasz,
jeszcze bardziej mnie podnieca… – mruczał w zapomnieniu. – Czy masz rumieńce na
policzkach?
Ruki dotknął palcami swojej twarzy.
Był rozpalona jak hartowana stal. Ale nie jedynie na policzkach – on cały
płonął.
–
Nie tylko…
–
Czy on też jest rumiany?
Takanori zmieszał się tym pytaniem.
–
Nie bardziej niż twój – odpowiedział wymijająco.
–
Skąd wiesz?
–
Powiedzmy, że – mruknął, sięgając do rozporka od Reity – … mam przeczucie.
Rozpiął jego spodnie, uwalniając
sterczącą erekcję. Zdjął z niego jeansy, klęcząc na wysokości rozsuniętych
kolan. Podniósł na ręce odstający kształt w jego bokserkach i ścisnął
delikatnie. Reakcja Reity była podobna – jego dłonie również się zacisnęły, ale
na kołdrze.
–
Nie sprawdzisz, czy masz rację? – nęcił go Akira.
–
Za wszelką cenę chcesz, abym ci już obciągnął, prawda? – zapytał teatralnie
znudzony, zapuszczając dłoń w głąb bielizny Rei’a, od strony nogawki. Zaczął
sprawdzać jego członek na oślep, macając jaki jest jego kształt na chwilę
obecną, jaka grubość, czułość… Jego szacunki potwierdzały pomruki wydawane
przez ściśnięte zęby.
Chcąc sobie ułatwić pracę, zsunął z
jego bioder bokserki, odrzucając na bok.
– Czy to już
będziesz mnie pieścił tak, jak jeszcze nigdy? – dopytywał się z
niecierpliwością, jakby miał lada chwila wybuchnąć.
Tak,
zaraz wybuchnie, ale… ze zdenerwowania – pomyślał Ruki, a jego usta przeciął
niemiły grymas. Czego jednak nie zrobi, aby pokazać mu, że on też potrafi być
atakującym?
Wziął
do ręki futrzaste, różowe kajdanki i usiadł za Reitą, biorąc rozprężający
oddech.
– Kochanie. Obejmij mnie od tyłu – wydał
polecenie.
– O tak?
– Nie, daj ręce za plecy i spróbuj położyć je
na moich biodrach. O, właśnie tak – nakierował go werbalnie.
– Co to takiego?
– Nowa pozycja. Spodoba ci się – wyszeptał w
jego ucho uwodzicielsko, wywołując na jego ustach zadziorny półuśmiech. Jaka
szkoda, że za chwilę będzie musiał go zetrzeć z jego twarzy. Kajdanki nie były
tym, czego chciał seme.
Jednym sprawnym ruchem umieścił mu
obręcze kajdanek w przegubach. Akira czując chłód nieznanego metalu, który
skrępował jego ręce, szarpnął się niespokojnie.
–
C-co to ma być?!
–
Element gry wstępnej.
–
Co zamierzasz mi zrobić…? – mocował się z łańcuchem, nie przyjmując do siebie,
że to ani trochę nie jest skuteczne. Ogarniała go wewnętrzna panika. – Zabieraj
to gówno! To nie jest śmieszne!
–
Ciii… kochanie, nie unoś się – pogłaskał jego włosy.
–
Ugh! Rozkuj mnie i zdejmij to z oczu…! Ruki! Rusz się…! Ruki!
–
Uspokój się albo uciszę cię czymś innym niż knebel – syknął mu do ucha, widząc,
że grzeczny ton go nie satysfakcjonuje
–
Twój penis nie uciszyłby nawet… ugh… prze-przestań! – stęknął bezradnie, czując
jak miął w dłoniach jego penisa. Tak chaotycznie, że nie potrafił opanować
drżenia swoich ud. – A-ah! Mówię, sta-starczy…! Już…
–
Gniew i podniecenie to zniewalająca mieszkanka, prawda?
Rei odchylił głowę na bok, zaciskając
usta w linijkę.
–
Podniecenie… Nie wiem, o czym mówisz. Jestem wściekły… tylko i… ACH! –
wrzasnął, kiedy czuł jak go liże w najczulszym miejscu. – A-ahh! Stój!
–
Poddaj się temu… – mruczał mu w członek hipnotycznie. Był teraz jedyną rzeczą
na jakiej oślepiony Akira był skupiony. Przepełniał go. – Nie wygrasz…
–
N-nie – bąknął tylko bezsilnie, opierając się o ścianę.
Wiedział, że w tej chwili jest tylko
narzędziem w łapkach Rukiego. Tak bardzo mu się to nie podobało, tak bardzo
chciał, aby role były odwrócone… Z drugiej strony, jeszcze nigdy nie czuł, aby
masowanie jego członka było tak przyjemne. Tak zdecydowane, dokładne.
–
Rei, zwilgotniałeś… – wyszeptał, palcem dotykając czubka jego prącia. W drobnej
dziurce zbierała się już wydzielina, którą Ruki rozmazał po główce. Następnie
palec włożył w usta i oblizał niespiesznie.
Widząc, że ta informacja nie ruszyła
Akiry, nachylił się nad jego uchem i wyszeptał prowokująco:
–
Przydałoby się, abyś zwilgotniał z drugiej strony.
–
C-co? Chyba nie zamierzasz mnie…
–
Jak obiecałem – będę cię teraz pieścił, jak jeszcze nigdy.
Chcąc opanować protesty wyrzucane
obronnie przez Reitę, postanowił nie wdawać się w dalsze dyskusje i przejść do
działania.
–
Zaraz wracam – mruknął, całując przelotnie swojego kochanka.
Akira siedział na klęczkach wsparty o
ścianę. Całkiem nagi. Rozpalony dwa razy bardziej niż kiedykolwiek – ze złości
i podniecenia. Słyszał gdzieś ciche szmery, szuranie, ale nic mu te odgłosy nie
zdradzały. Wkrótce poczuł przy sobie ponownie obecność Rukiego. Jego oraz
lekkie, podrażniające smyranie po piersi. Cienka, miękka końcówka zataczała po
niej coraz węższe okręgi, w końcu kołując po samych obrzeżach sutka.
–
Łaskocze – szepnął słabo, napinając mięsień piersiowy.
–
Przecież nie masz łaskotek.
Nasadka przeniosła się na koniuszki
jego warg, otaczając je znudzonym, półkolistym ruchem.
–
To piórko?
–
Może – padła znów wymijająca odpowiedź, a szurająca końcówka przeskoczyła na…
–
Ru-ruki… drażnisz go… – syknął Akira, zaciskając spętane dłonie w pięści.
Łaskotanie czubka jego penisa było nie do zniesienia. Zwłaszcza tej
nadwrażliwej, małej dziurki, gdzie zbierało się nasienie. Nie mógł go nawet
samemu zaspokoić…
–
A tu mogę?
Piórko przesunęło się na nasadę
prącia, poruszając to w górę, to w dół. Biodra Akiry same również zaczęły się
kołysać.
–
N-nie… zabierz to…
–
Dobrze – miękka końcówka zeszła po członku w dół, w stronę ud. Chwilę
poocierała się o nie, jakby szukając drogi do…
–
A-agh!
Piórko toczyło koła wokół różowego
otworu. Bardzo, bardzo czułego, jak się okazało, co niezwykle się podobało
Rukiemu. Z satysfakcją słuchał jak stęka, kiedy on go łaskotał.
–
Ale czuły…
–
Zamknij się.
–
Pewnie bardzo ci się już chce…
–
Nie. Zapomnij.
–
Ocierasz się jak suczka z cieczką.
Akira ścisnął uda, aby nie mógł go
już drażnić.
–
Trochę cię trzeba ostudzić. Za bardzo się wyrywasz.
Te słowa przeraziły Akirę. Chciał się
podnieść. Zasłonić jakoś swoje świętości, ale udało mu się tylko przewrócić na
plecy, czym jeszcze bardziej się ograniczył. Ruki wykorzystał to i rozsiadł się
na jego podbrzuszu rozkrocznie. Rei poczuł jego twarde krocze.
–
Ponoć miałeś ochotę na loda – wymruczał.
To, co dotknęło rozpalonej skóry
Akiry było niewymiernie gorsze od piórka. Wydał z siebie bolesne stęknięcie,
kiedy zimna kostka lodu przejechała wzdłuż jego torsu. Woda z topniejącego lodu
spływała seksownie po jego mięśniach brzucha. Ruki zlizał ją i ponownie
prześliznął kostką po ciele mężczyzny.
–
Jesteś sadystą – wydusił z siebie i wciągnął energicznie powietrze, kiedy lód
znów zetknął się z jego torsem.
Takanori, chcąc uciszyć jego obelgi,
włożył kostkę lodu w swoje usta i pocałował Akirę. Kiedy rozchylił swoje wargi,
wepchnął mu bryłkę językiem. Szybko zaczęła się rozpuszczać na jego
podniebieniu.
–
Masz gęsią skórkę… Zaraz cię rozgrzejemy.
Reita nie mógł się odezwać. Usłyszał
jak Ruki potrząsa czymś energicznie, a po chwili rozpyla puszystą piankę na
jego torsie. Bita śmietana.
Zaczął zlizywać krem z jego ciała.
Powoli, jakby na próbę, czy smakuje dobrze. Przesunął się pośladkami na uda
kochanka i jeszcze raz wstrząsnął puszką. Wycisnął śmietankę na jego wzwód –
wyglądający już na bolesny od niezaspokojenia. Chwycił w rękę sztywny penis i umieścił
go w swoich wargach. Rei jęknął umęczony, nareszcie dostając to, czego chciał.
Ruki ssał go mocno, nie zatrzymując się i nie zwalniając. Robił to tak, jakby
miał do czynienia z jakimiś słodyczami. Akirę zalała fala gorąca. Czuł, jak
jego narząd wibruje pobudzany ssącymi ruchami warg. Był duży, ale Ruki
pochłaniał go łakomie, ledwie łapiąc oddech. Rozluźnił swoje gardło pod naporem
członka. Rei szarpnął się nerwowo, wpychając go w głąb przełyku. Ruki robił wszystko, aby doprowadzić go do
szaleństwa. Ściskał go językiem, pocierając tak mocno, żeby jak najszybciej
wytrysnął.
–
R-ruki… dochodzę… – sapał,
próbując opanować gorączkowe wstrząsy.
Ruki ścisnął jego jądra, wsuwając go
całego głęboko w swoje gardło. Wprawił go jęknięciem w drżenie, kiedy
szczytował, aby wzmóc jego doznania. Przełknął ciepłą spermę, jaka wypełniła
jego usta. Miał zbolałe, podpuchnięte wargi od pocierania jego członka, więc
zwilżył je językiem. Wyprostował się.
Powoli zbliżali się do wielkiego
finału. Ruki zdawał sobie sprawę z tego, że musi teraz przygotować ciało Reity
do przyjęcia go. Jednak bez pośpiechu. Akira potrzebował drobnej pauzy – to
podpowiadało mu jego dyszenie, próbujące wyregulować oddech.
Uniósł się, aby zdjąć z siebie
spodnie, które już nie tylko go obciskały w kroczu, ale i obcierały. Szybkim
ruchem pozbył się też bokserek.
Kiedy rozsiadł się nagimi pośladkami
na udach Akiry, ten westchnął ciężko. Złapał w rękę swoją męskość i zaczął
przesuwać nią powoli po ciele mężczyzny.
–
A to… co to takiego, Kochanie? – zapytał cicho Ruki. Wisiał nad Reitą,
podpierając się jedną ręką. Drugą cały czas trzymał członek prosto, pocierając
nim różne punkty na jego wciąż czułym ciele.
Przesunął nim między udami mężczyzny,
delikatnie sięgając na próbę w stronę pośladków. Akira spiął je odruchowo. Ruki
wrócił do góry. Obrócił się w stronę nóg – jak do 69 – i opuścił nad jego
twarzą. Wziął tubkę żelem i rozprowadził
lubrykant na palcach, uznając że już czas go nasmarować.
–
Skarbie, powiedz „A” – wyszeptał w jego stronę prosząco, ujmując udami głowę
kochanka. Usta Reity rozwarły się, pokazując trochę wysunięty język, a on
wsunął w nie swoje prącie.
Może, kiedy Akira skupi się na
miłości oralnej, nie będzie aż tak czuł, jak wdzierają się w niego palce z
nawilżaczem. Wyprężył się nad nim i wyciągnął rękę w stronę jego otworu, drugą
wspierając się na łokciu. Przejechał ostrożnie po wrażliwym rowku,
pozostawiając śliski ślad. Wydawał mu się taki mały, że odczuwał obawy przed
wsunięciem w niego choćby palca, ale w końcu przemógł się. Wśliznął go z małym
oporem. Reita zacisnął wargi na jego członku, ale nie wydał żadnego odgłosu.
Ruki zaczął delikatnie drążyć w nim
koła. Powoli, bez pośpiechu. Słysząc stłumiony jęk swojego kochanka, dołożył
kolejny palec i zaczął pogłębiać swoje ruchy, dopóki nie mruknął z
przyjemności. Był gorący. Tak samo jak jego członek, który płonął w wargach
Rei’a.
Kiedy wsunął ostatni, trzeci palec,
zaczął to robić w taki sposób, aby nacisnąć ten najczulszy punkt w jego
wnętrzu. Był chyba za gwałtowny, bo Akira pojękiwał coś z pełnymi ustami.
Wyciągnął więc swoją dłoń i nachylił swoje wargi nad pobudzonym miejscem.
Wszedł w nie powoli językiem, zataczając koniuszkiem małe ósemki. Na szyi
poczuł ponownie postawionego penisa, gdy go lizał. Sam czuł uderzającą krew do
głowy, bo w tej samym czasie Reita też zaczął pieścić go wymyślnie językiem. W
tamtej chwili było im bardzo przyjemnie…
Za przyjemnie – pomyślał Ruki,
będąc o krok od wybuchu. Oderwał się energicznie od ciała Akiry, wyciągając swój
członek z jego gardła. Nie chciał dojść.
–
C-co jest? – zapytał słabo Akira, całkiem skołowany wszystkimi wydarzeniami
wieczoru.
–
Zmiana pozycji.
–
Zdejmij mi chociaż maskę – mamrotał bezbronnie, kiedy Ruki mościł go w pozycji
wypiętej na stosie poduszek, aby było mu choć trochę wygodnie. Ze spiętymi
rękami, nie miał jak się podeprzeć.
Reita wiedział, że nadchodzi moment,
kiedy…
–
Zdejmę ci ją tylko pod jednym warunkiem – szeptał w jego stronę, smarując swoją
męskość żelem.
–
Co takiego? Mam jęczeć? – prychnął upokorzony, opadając na poduszki. Było mu
wszystko jedno – wiedział, że mimo to zostanie zerżnięty.
–
I tak będziesz – Ruki uśmiechnął się pod nosem i przysunął w stronę jego
pośladków. Serce w jego piersi waliło jak młot pneumatyczny. Był cholernie
podniecony i ledwo nad sobą panował. Nogi miał miękkie, ale za to jego członek…
Położył dłonie na tyłku Akiry, ale
czuł, że na sam ich dotyk zaciska mięśnie. Zaczął go niedbale masować, aby się
rozluźnił, a kiedy poczuł, że opór ustępuje, podniósł wyżej swojego penisa i
wepchnął silnym ruchem w sam środek.
–
Agh! – rozległ się krzyk. – Zdejmij mi to z oczu! – wrzeszczał.
–
Zdejmę… tylko gdy… – zaczął upojonym głosem, próbując opanować swoje ruchy –
gdy… ugh – odchylił głowę, robiąc przerwę z każdym pchnięciem. Rumieńce oblały
jego twarz. – Gdy obiecasz mi, że będziesz patrzył…
–
N-na co…? – Akira szepnął w poduszkę, przygryzając ją w zębach. Bolało go jak
diabli. Czuł się rozrywany.
–
Jak ci to robię – mamrotał w obłędzie. – Jak cię pieprzę.
Reita zamilknął. Penis ocierał się w
jego wnętrzu chaotycznie. Nie był jeszcze głęboko, a już czuł, że dłużej nie
wytrzyma tego tępego bólu. Choć ich tempo było ociężałe, to i tak było tego za
dużo dla Akiry. Może jeśli zdejmie maskę… Skupi się na czymś innym niż na tej
erekcji w sobie.
–
Ru… – wydyszał. – Będę na ciebie patrzył – obiecał mu żałosnym głosem. –
Zdejmij to…
Zagadką było, jak ma patrzeć na
Rukiego – na swojego seme – skoro leży wypięty do niego tyłem. Może już
postradał zmysły od tego rytmu?
Takanori posłuchał go i niedbałym
ruchem ściągnął mu opaskę z oczu. Akira w końcu mógł przejrzeć, gdzie jest,
gdzie leży, jak, co się dzieje… Mógł, aczkolwiek zobaczył w tej chwili coś
zupełnie innego. Coś, co sprawiło, że prąd przebiegł wzdłuż jego męskości,
zacieśniając otwór, w którym był Ruki.
Naprzeciwko łóżka stało ogromne
lustro, które odbijało wszystko to, co robił mu w tej chwili mężczyzna. Widział
jak z ekstazą na twarzy kocha go, przygryzając wargi, aby nie jęczeć głośniej od
niego. Ciało Akiry kołysało się w rytm tego, jak go posuwał.
–
Ty chory… zboczeńcu… – ukrył twarz w poduszce, czując jak upokorzony oblewa się
rumieńcami. Dłonie Ru złapały go za głowę i podniosły ją do góry.
–
Obiecałeś – upomniał go. – Patrz na nas…
Reita zacisnął zęby i uniósł
spojrzenie na odbicie w lustrze. Patrzył na przyjemność Rukiego, a ten obraz
przeszywał go na wskroś. To było takie zawstydzające, ale… podniecało go.
Próbował się stawiać, ale widząc jak dobrze jest teraz swojemu kochankowi,
postanowił dać mu jak najwięcej. Ten jeden, jedyny raz.
Zacisnął się na nim, aby być jeszcze
ciaśniejszym i pomimo drażniącego bólu, zaczął się poruszać, nabijając na
członek. Był tam… był na dnie.
–
Cholera! Uderz w to! – krzyczał, czując jak niewiele mu brakuje, aby wbić w
jego prostatę. Ruki słysząc nawoływania Akiry, owinął rękę wokół jego prącia,
stymulując z dwóch stron.
W końcu Rei to poczuł – jak rozkosz
zalewa go od wewnątrz. Kolana mu zadrżały.
–
T-tak! Mo-mocniej – jęknął długo, napinając się.
W tym samym momencie Ruki zaczął
szczytować w jego odbycie. Mówi się, że męski orgazm jest szybki i intensywny.
Jego zaś w tej chwili był długi i stopniowy.
Na zakończenie ścisnął penisa Akiry i
potrząsną nim kilka razy mocno, dopóki nie poczuł pod palcami lepkiego
nasienia.
Rei
opadł bezwładnie – w każdym tego słowa znaczeniu – i nie poruszał się, dopóki
Ruki nie odzyskał władzy w palcach i nie ściągnął mu kajdanek. Pomasował swoje
obolałe przeguby. Nagle ręce wydały mu się takie lekkie, kiedy mógł nimi
wreszcie swobodnie operować.
Westchnął do siebie. Bardziej od
poskręcanych nadgarstków bolał go jednak tyłek. Próbował się z dozą
delikatności ułożyć na boku, aby nie podrażniać newralgicznych sfer, które
pulsowały poprzecierane. Milczał. Na twarzy Akiry figurował grymas pomieszany z
zadumą. Ruki przewidział, że po wszystkim może być na niego zły – ba, nawet
furiacko wściekły. Że będzie wyklinał, wyzywał, zaprzysięgnie na nim równie
sadystyczną zemstę… Ale na takie zachowanie z jego strony nie był w żaden
sposób przygotowany. Nie przewidział, że nie zechce odezwać się do niego choćby
półsłowem, partykułą umacniającą zdanie („fuck”).
Był
odwrócony tyłem, odcinając się od kontaktu wzrokowego. Naciągnął na siebie
kołdrę, ale chwilę później zrzucił ją z siebie agresywnym ruchem.
–
Muszę się umyć – bąknął, wstając ociężale. Ruki nie miał zamiaru go
zatrzymywać. Prysznic był teraz dobrą rzeczą, aby go odstresować i załagodzić
samopoczucie – chociaż nie sądził, aby Reita w tej chwili miał jakikolwiek
problem z „poczuciem samego siebie”.
Kiedy jego kochanek zniknął za
drzwiami łazienki, Takanori rozmyślał nad wszystkim tym, co dzisiaj udało mu
się osiągnąć. Być może Reita faktycznie był na niego obrażony do granic jego
półmęskiego focha, ale mimo wszystko to, jak czuł się w tej chwili Ruki było
zdecydowanie lepsze. W końcu miał wyraźne odczucie, że wyrównał wszystkie
rachunki i zażegnał kompleksy niższości w związku. Udowodnił im obu, że jest w
stanie dominować – nie dzięki sile fizycznej, ale pomysłowości. Uśmiechnął się
do siebie półgębkiem. Tak, był zajebisty.
Po dziesięciu minutach drzwi od
łazienki ponownie się otworzyły i wyszedł z nich odświeżony, wilgotny Akira,
owinięty jedynie w ręcznik. Podszedł do łóżka, jednak starając się jak
najbardziej unikać kontaktu z Rukim, jakby się obawiał, że ma jeszcze jeden
„prezencik”. W ciągu dalszym utrzymywał za swój punkt honoru pomijanie go
głębokim milczeniem. Przysiadł śmiesznie – bokiem – na łóżku i skrzywił swoje
usta w niezadowoleniu. Unikając niewygodnych póz, siadał z manierą panienki –
łącząc nogi, wykręcając kolana. Rozczulał go w głębi. Może o tym nie wiedział –
ba, na pewno o tym nie wiedział – ale zachowywał się teraz bardzo dziewczęco.
Nie zdejmował nikłego uśmiechu z ust.
Przysunął się i bardzo delikatnie pocałował chłodne od wody ramię mężczyzny.
–
Rei… – wymruczał pobłażliwie, kołując palcem po jego mięśniach. Akira wzdrygnął
się. Jego kark zjeżył się gęsią skórką. Powtórzył jego imię jeszcze głębszym
głosem, szepcząc je w jego ucho. Splótł palce z jego dłonią.
Może powinien potraktować go tak, jak
obchodził się z dziewczynami w takich kryzysowych chwilach? Hm… Jak rozmawiało
się z dziewicami, które straciły dopiero cnotę?
Jak on utracił swoją czystość? Z
dużym trudem przypomniał sobie przez mgłę sklerozy i alkoholu ich pierwszy,
energiczny, pełen złości seks. Byli wtedy pijani i napaleni. Bynajmniej on.
Ruki przecież po pierwszej nocy wyrzucił Reitę z sypialni, drąc na niego mordę
mocniej niż on jego tyłek… Taka prognoza nie podobała się Takanoriemu. Były
walentynki – musiał znaleźć jakąś fajkę pokoju.
Fajka pokoju – dlaczego
pomyślał o tym tak dwuznacznie? Gdyby nie dwa orgazmy Akiry, na pewno zrobiłby
mu loda.
–
Dlaczego się nie odzywasz? – zapytał go, obejmując od tyłu i przywierając do
tych umięśnionych pleców swoim torsem. – Zraniłem cię?
–
Nie… – posilił się na zwięzłą odpowiedź.
–
To co jest na rzeczy? – dopytywał się matczynym głosem. Taka nadopiekuńczość
wyraźnie potrząsnęła Akirą, bo odruchowo spiął mięśnie i wyprostował sylwetkę,
jakby chcąc przypomnieć mu swój wzrost oraz wiek.
–
Nic, po prostu… Jestem w lekkim szoku – odpowiedział w końcu bardziej ochoczo,
jak delikwent na przesłuchaniu, któremu funkcjonariusz zaproponował
cheeseburgera, kawę i papierosa na zachętę.
Ruki zaśmiał się ochryple, słysząc,
że udało mu się wstrząsnąć Reitą. Tak, tym zatwardziałym playboyem, który
nawalał w eroga[17]
równie wprawnie, co weterani w World of Warcraft. Niby taki znawca, a wpadł w
tak banalną miłosną pułapkę. Zaraz… Wcale nie była banalna. Zwyczajnie
zorganizował ją z zaskoczenia i to dało mu przewagę.
–
Ale już dobrze?
Rei nic nie odrzekł, tylko spojrzał
na Rukiego dwuznacznie.
–
Wiesz, co cię jutro czeka, za to co zrobiłeś, prawda? – już nie marszczył swoich
ust, jak francuska matrona, tylko rozciągał je w łuk półuśmiechu. Rukiego
przerażała sama myśl tego, jaka może być zemsta Rei’a… Sądząc po tytułach płyt
na jego regale – typu: „Pornole na sto dwa”[18]
– Takanori cieszył się, że był ubezpieczony na wysoką kwotę. Szkoda tylko, że
więcej wybulił na gardło, a nie pomyślał o swoim tyłku, kiedy wiązał się z
Akirą.
–
Nie, wolę żyć w błogiej nieświadomości… – burknął Ruki, chcąc osunąć się na
drugą stronę łóżka, ale ramiona Reity pokrzyżowały jego zamiary.
–
Myślałeś, że w taki sposób mnie utemperujesz, tak? – zacisnął dłonie na jego
klatce piersiowej. – To mnie tylko bardziej zachęca… Że mam takiego zadziornego
uke.
–
Nie nazywaj mnie jak postaci z yaoi…
Uspokoił się, bo jego usta musnęły
wargi Akiry. Bardzo delikatnie.
–
Dziękuję – wyszeptał. Ruki poczuł, jak na jego policzki wstępuje gama różów.
–
Za co? – obrócił się w stronę kochanka.
–
Że nie jest z tobą monotonnie. Jeszcze żadna dziewczyna nie robiła ze mną
niczego tak… odważnego.
–
Nie dziwię im się… Pewnie ukrywałeś swoją duszę erotomana.
–
Zastanawiam się… Jak to jest, że nie lubisz zboczonych kobiet, a sam jesteś
zboczuchem?
Ruki, aż wzdrygnął się słysząc jego
słowa.
–
Że niby kim jestem?
Reita odchylił się od mężczyzny,
uśmiechając przebiegle.
–
Perwersem. Strasznym. Naprawdę.
–
Nie prawda! – zasłonił twarz, jak dziecko, które oskarża się o coś brzydkiego.
– Jestem ułożony. Cielesność to dla mnie walor sztuki…
–
Jestem dla ciebie walorem sztuki? – rozpromienił się Rei, rozkładając na łóżku
w pozycji jakiegoś greckiego bóstwa. Ruki zgromił spojrzeniem jego frywolne
zachowanie.
–
Coś strasznie dowcipny się zrobiłeś. Tyłek już nie boli?
–
Pociesza mnie fakt, że jutro obaj nie usiądziemy na dupie. Kto będzie kierował?
Haruko ma prawo jazdy?
Takanori położył się obok Akiry i
wbił mocniej w poduszkę.
–
Przestań, bo już czuję siniaki na prostacie – zmrużył powieki. – I nie wiem,
czy ma. To twoja przyjaciółka.
–
Ale to ty z nią spiskowałeś parę miesięcy temu – przypomniał mu Reita. Pił
zapewne do tego pamiętnego incydentu w pseudowłoskim hoteliku.
–
Bo zadajesz się z jakąś agentką tajnego wywiadu – parsknął Ruki. – Kobiety to
wcielone diabły.
–
Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że ten cały pomysł z zabawkami to był wymysł Haru-chan…
– Akira rzucił mu podejrzliwe spojrzenie. Doskonale wiedział, jaka była geneza
ich spotkania w DOLCE RESTO i szczerze, nagła dominacja jego kochanka mocno mu
zalatywała rosyjskimi perfumami przyjaciółki.
Ruki specjalnie udał, że nakrywa się
kołdrą, aby nie mógł zobaczyć jego jednoznacznego, zbaraniałego wyrazu twarzy.
–
No wiesz. Coś za często myślisz o Haruko. To jakaś psychoza – burknął, chcąc
odwieść Reitę od tematu jego konsultacji uke–uke. – Ale nie dziwię się, bo w
zasadzie to bardzo ładna dziewczyna – uśmiechnął się chochlikowato.
–
Coś sugerujesz? – Akira zmarszczył brwi. Chwilę milczał, ale wkrótce poderwał
się energicznie, jakby dostał nagłego ataku konwulsji. – Zaraz, zaraz! Co
robiliście sami w tym pokoju przed moim przyjściem?
Ruki zagwizdał teatralnie, wywracając
oczami na baldachim łóżka. Poczuł dłoń zaciskającą się na jego…
–
Rei… nie dotykaj go. Śpi – mruknął niezadowolony.
–
Powiedz, co robiliście…
–
Sam ją jutro zapytasz. Panią-bardzo-ładną-przyjaciółkę…
–
Wiadomo. Nie proponowałem byle komu seksu.
–
Dlatego tak rzadko go uprawiałeś.
–
Nadrabiam z tobą, kochanie – wyszeptał Rukiemu do ucha, muskając ustami jego
małżowiny. Mężczyzna zadrżał. Jego ciepły oddech w połączeniu z głębokim
głosem… Przy nim czuł się jak epileptyk.
Reita nakrył ich obu kołdrą i
przysunął do siebie Takanoriego, jak ulubioną przytulankę. Wokalista próbował
się trochę wyrywać, walcząc o przestrzeń osobistą, ale ostatecznie poniósł
klęskę, więc przytulił się do większego od siebie Akiry.
–
Słodkie – skomentował to.
–
Nie mów tak… – mruknął bezbronnie, tonąc w poduszce.
Wcześniej tego nie czuł, ale kiedy
tylko zamknął oczy, osaczyło go zmęczenie.
EPILOG
Został obudzony bardzo niefortunnie
przez brak dyskrecji Reity w tym, co robi. A trzeba było nadmienić, że siedział
i przeglądał zawartość płyt DVD jakie można było znaleźć w ich pokoju. Były to
filmy jednej kategorii, jako że znajdowali się w love hotelu… Filmy które można
było znaleźć w przeglądarce z zakładkami Reity w „Best of…”.
–
Cholera jego mać, wyłącz to – warknął Ruki znad poduszki i ponownie opadł na
miękki puch, próbując odizolować się od tych dyskomfortowych dźwięków
wydawanych naprzemiennie przez aktorów. No, głównie aktorki… Zaraz, zaraz… Aktorki?
– Mógłbyś mi okazać szacunek i oglądać coś odpowiedniejszego dla gejów.
–
Nabawiłbyś się kompleksów – usłyszał niewzruszoną odpowiedź.
Ruki uniósł się na łóżku jak
czuwająca surykatka. Zaś nos zmarszczył myszowato.
–
Długo już tak siedzisz?
–
Nie bardzo.
Mężczyzna przerzucił wzrok nieco
bardziej w bok na stos pudełek o nieprzyzwoicie kolorowych okładkach i złapał
się za głowę.
–
Tyle zdążyłeś już obejrzeć?!
–
Nie, no co ty – Reita popukał się palcem po głowie. – To są te, które widziałem
wcześniej. Odłożyłem je sobie na bok.
Ruki rozdziawił buzię.
–
Jesteś chory i niewyżyty. Uciekam od ciebie – warknął, odrzucając kołdrę i
kompletując swoje wczorajsze, porozrzucane ubranie. Tak naprawdę chciał się
stąd jak najszybciej zwinąć, aby Reita sobie czasem nie przypomniał o tym, że
miał się mścić. Może Ruki nie miał dobrej pamięci, ale jeżeli chodziło o własny
tyłek – dosłownie? – sam instynkt samozachowawczy narzucał mu pewne komunikaty.
–
E-e. Nie tak szybciutko, najukochańszy – wyrósł przy nim Akira, kładąc na jego
ramieniu swoją łapę wątpliwej czystości po oglądaniu tych wszystkich „filmów”.
Ruki ścisnął mocniej w rękach
pozbieraną odzież. Po jego plecach przebiegł mocny dreszcz.
–
Nie zapomniałeś o czymś? – mruknął mu do ucha zuchwale.
–
Nie wydaje mi się…
Rei nie zaważając na protesty
mężczyzny, złapał go i przewiesił sobie przez ramię.
–
Przypomnisz sobie w trakcie – z tymi słowami na ustach, Akira wyniósł Rukiego
do łazienki.
*
–
Haruko, czas dorosnąć – oznajmił rodzicielsko Akira, popychając ją ździebko
zbyt brutalnie w stronę samochodu.
–
Widzę, że ten gest wpychania do wozu dziewczyn masz wyuczony – parsknęła,
kompletnie nie wiedząc, o co mu chodzi.
–
Nie marudź. Siadaj za kółkiem, czas na naukę jazdy – otworzył jej drzwi
samochodu od strony kierowcy i zamknął za nią. Haruko zaimponowała ta udawana
szarmanckość.
Obróciła się do tyłu, patrząc jak do
dwuśladowca gramoli się z finezją inwalidy Akira, po czym zasiada jej
dziewczyna Miku. Kiedy pośladki Reity zetknęły się z tapicerką, zrobił taką
minę, jakby miał niedobór błonnika. Haruko dosłownie promieniowała triumfem.
Wyjrzała przez szybę SUV-a i puściła perskie oczko do Rukiego, który stał przed
maską, chcąc się pożegnać.
Dziewczyna oparła lekceważąco łokieć
o siedzenie kierowcy i wychyliła, aby spojrzeć na swojego przyjaciela.
–
Może lepiej, żeby Miku usiadła z przodu, a ty się położysz, co? Taka poważna
kontuzja…
–
Spadaj – to była konkluzja ich rozmowy. Akira ścisnął mocniej uda, ale nic nie
powiedział.
–
A tak w ogóle, to… mam prawo jazdy.
[1] Nie wiem, czy kiedykolwiek
zwróciłaś uwagę na jego domowe papucie, ale wyglądają jak damskie baleriny J.
[2] Event czyli (ang.) wydarzenie.
[3]
Od lewej: Suki da hanii! (uwielbiam Cię Kochanie!), Aishiteru yo! (Kocham
Cię!), Kisu shitai (chcę Cię pocałować!).
[4]
(jap.) autor mangi.
[5] (ang) chmurka komiksowa.
[6] Nazwy dzielnic Tokio.
[7] Obcokrajowców tylko czasem, kiedy
hotel jest opatrzony tablicą: only japanese. Singli zaś zawsze (chociaż w
jednej z książek Murakamiego czytałam, że dziewczyna spędziła samotnie – po
znajomości - noc w love hotelu).
[8] (jap.) mundurek marynarski.
[9] U owadów: dorosły osobnik.
[10] Bozhe moĭ ! (ros.) Mój Boże!
[11] Khristos! (ros.) Chryste!
[12] Izvinite (ros.) przepraszam.
[13] Część podwzgórza mózgu
odpowiadająca za komendy: śpij-czuwaj oraz strzeżenia cnoty (decyduje o
podjęciu stosunku seksualnego).
[14] Japoński styl architektoniczny –
drewniane domy.
[15] Fragment z dialogiem między Rukim
a Haruko pisany w porozumieniu i współpracy z pewną osobą.
[16] Czyt. boku (męskie ja,
jakiego używają zazwyczaj młodzi chłopcy).
[17] Odłam gatunku gier japońskich visual
novel, które opowiadają prostą, fabularną historyjkę i jest wzbogacona o
sceny pornograficzne.
[18] Musiałam wstawić cytat mojego
brata!
Genialne! Super, świetne i kurde, aż brak epitetów aby określić fajność tego opowiadania. Moja zboczona dusza znowu została zaspokojona na jakiś czas ( czyt. może do jutra.) A teraz kończe to moje walentynkowe coś, które przygotowałem, ale chyba to się opóźni nieco...
OdpowiedzUsuńTen shot jest wspaniały normalnie! Cudnee...nwm co napisać T.T emocje tej całej fascynacji mi jeszcze nie opadły wiec nie wymyśle nic mądrego ani nic ; d wybaczcie :3 no...nie mam pojęcia co dalej napisać...przeczytalam wszystkie dzisiejsze notki :3... dobra...życzę wenki i wgl...
OdpowiedzUsuńAhh...całkiem fajny ten szablon...też mam niską samoocenę ale ten szablon jest serio fajny...chyba nawet lepszy niż ten co proponowałam (czarny, biały, czerwony) :3
To było boskie :-D
OdpowiedzUsuń