piątek, 14 lutego 2014

How to be a Seme [OS]

* tytuł: How to be a Seme,
* autor: Enji,
* gatunek: lemon,
* rodziaj: one shot, sequel
* ostrzeżenia: seks (dużo seksu ;x), zamiana ról, bondage, RukixReita (połowicznie)
* notka odautorska:
Tak pracowitych walentynek nie miałam od lat... ufff! Jeśli ktoś z Was zastanawia się, gdzie wybyły Wasze autorki, to spokojnie, randkowały ostro, ale z yaoi~ 
Dzisiaj pierwsza porcja nowości. Nie ukrywam, że skupiłyśmy się intensywniej na szacie graficznej niż treści, co oczywiście zostanie nadrobione w następnym tygodniu. 

Mam nadzieję, że ten dzień był dla Was znośny, a teraz zapraszam na reitukowe afterparty! 

WAŻNA ADNOTACJA. To opowiadanie jest kontynuacją jednego z moich ficków. Postanowiłam je dodać, bo pasuje tematyką do dzisiejszej okazji, a jak na sequella nie jest specjalnie powiązany z głównym wątkiem. Gwoli wyjaśnienia: Haruko to przyjaciółka Reity, lesbijka, można powiedzieć, moje złośliwe alterego. Yosh~  


DOWNLOAD E-REITUKI:






1

            Ruki siedział przy swoim laptopie… Nie, wróć. Jeszcze raz. Ruki siedział przy swoim iMac’u Air (tak, to brzmi znacznie bardziej wiarygodnie) i przewijał scrollbarem to w górę, to w dół na swoim interfejsie ICQ, co było bardziej odruchem niż zajęciem. Jego oczoj…askrawa, seledynowa skórka była zbyt toksyczna dla samopoczucia Takanoriego, toteż zmienił ją sobie na… jakąkolwiek inną, która była mniej bolesna i przykra w odbiorze.
            Siedział przy swoim biurku – nienagannie czystym, świeżo wysprzątanym po wizycie Reity (z obawy robienia podejrzanych rzeczy przy jego notebooku…) – bawiąc się pod meblem designerskimi kaputkami na stopach[1].
            Zbliżały się walentynki. Informowały o tym reklamy, bombardujące go przy każdym uruchomieniu komunikatora (jakby zastrzegł sobie w katalogu publicznym ICQ, że jest sklerotykiem i prosi, aby mu permanentnie przypominano o każdym zbliżającym się evencie[2]). To oraz piętrzące się wyznania miłosne w opisach na jego liście kontaktów, dla przykładu: 好きだハニー! 愛してるよ!キスしたい![3]
            Smutne, kiedy widział, jak u jego znajomych z dnia na dzień opis z entuzjastycznego Kocham Cię zmieniał się drastycznie na To już koniec  L.
            No, ale… Co go interesowali inni (inni, czyli dla uściślenia: wszyscy ci, którzy nie nazywali się Ruki)? Związek to połączenie dwóch ludzi uczuciem, a nie dwóch ludzi i jakiegoś łażącego jak cień przydupasa, który będzie się non stop wpierdalał w sprawy pary, jakby wiedział najlepiej, co jest dla nich dobre. Wkurzały go takie dobre duszyczki… A raczej wkurzałyby go, gdyby takowe miał. Jak one się nazywały? Ach tak. Psiapsiółki od serca. BFF lub… No zapewne jakoś tam jeszcze. Słownik synonimów kobiet jest dziwny i zupełnie mu obcy.
            Walentynki bywały nie tylko czasem rozkwitu więzi, ale i ich zwiędnięcia. To rokroczna próba miłości – tylko trochę kiczowata, przereklamowana i nieekonomiczna (dla konsumentów oczywiście, nie dla producentów całego, walentynkowego badziewia, którzy zbijają krocie).
            Co jednak na to poradzić? Nie wyślesz świątecznego esemesa, nie zabierzesz do McDonalda na udka, nie kupisz pluszowego serduszka – z nami koniec nieczuła, zimna sknero. I nieważne są twoje antyglobalistyczne zapewnienia, że miłość nie jest do kupienia i można ją celebrować cały rok, a nie jedynie w Dzień Świętego Walentego. Jednak tak to bywało z kobietami. Mężczyźni są inni… Są, prawda?
            Postanowił zobaczyć, co na ten temat sądzi sam Reita. A co mu najlepiej to zdradzi, jak nie wszechobecny, obowiązkowy w niepisany sposób opis?
            Zjechał nieco niżej pod znak „re” i…
           
れいた (^3^) Tomorrow: Fapfaping Day! (^ ^;)

            Ruki oniemiał z ręką na panelu dotykowym. Gdyby miał go teraz narysować jakiś mangaka[4] to w jego speech bubble [5] nad za dużą głową pojawiłyby się ogromne: WTF?!
            Ruchem niemal agresywnym otworzył okno rozmowy do tego perfidnego, świńskiego…

 <ルキ> Ej, co to ma być za opis?!

            Chwila oddechu i przemyśleń: jest na niewidoku, czy go nie ma? Pod okienkiem komunikat: Guy is typing. Ha, czyli był. Wybornie.

<れいた (^3^)> Może byś się przywitał, co?

            Zgasł. Ach, Akira i jego granie na zwłokę. Strzelił ręką w czoło, co się komiksowo nazywało facepalmem, a w realnym życiu politowaniem.

<ルキ> No to powiedziałem „ej”.
<れいた (^3^)> To taki skrót od hey? Leniwy jesteś. Naprawdę.
<ルキ> -.-
<ルキ> Witaj moje najukochańsze, cudowne Kochanie :*. Jak Ci minął dzień, co?
<れいた (^3^)> Od razu lepiej.
<れいた (^3^)> A. Nie narzekam.
<ルキ> No. Skoro uprzejmości mamy za sobą, to teraz mi powiedz, po jakiego kija ci ten opis?! 

            Znowu przerwa i ten komunikat: Guy is typing. Ruki ze zdenerwowania stukał w touch panel. Prawie włączył dziesięciokrotnie przeglądarkę, ale to nie było ważne.

<れいた (^3^)> Oj. Dobrze, że mi zwróciłeś uwagę. Miałem przecież napisać: Kocham Cię Ruki. Czekam na jutrzejsze bzykanie z Tobą ♥. Zaraz to poprawię.

            Ruki wcisnął się mocniej w biurowe krzesło, tak mocno, że prawie obróciło się wokół własnej osi. Skarnie boskie z tym człowiekiem.

<れいた (^3^)> Wtedy na pewno przeczyta to Kai, Aoi, Uruha, Koga-san.
<ルキ> Dobra już, dobra. Zrozumiałem przekaz.
<ルキ> I tak miło by było, gdybyś zmienił to na coś bardziej… Politycznego.  
<れいた (^3^)> Na przykład samo: Kocham Cię Ruki ♥ ? Masz rację, to „bzykanie z Tobą” jest trochę zbereźne.
<れいた (^3^)> A z resztą. Co się będę ograniczać.
<れいた (^3^)> ICQ powinno mieć jakieś oznaczenie PEGI.

            Takanori coś czuł, że samo facepalm nie jest tutaj wystarczające, aby wyrazić odczucia wobec zachowania Reity. Zaraz będzie uderzał głową w biurko, póki nie pęknie mu puder na twarzy, jak tynk na zwietrzałej ścianie.

<ルキ> Rei, patrzyłeś do kalendarzyka? Kiedy masz PMS?   
<れいた (^3^)> No zaraz po tobie, nie?
<ルキ> Dobra. Nie było tematu.
<ルキ> Ale serio, chciałbym, żebyś zmienił swój opis.
<れいた (^3^)> Jak baba. Ale ty panikujesz…
<ルキ> Razisz moją męskość. =.=
<れいた (^3^)> Ja? A nie kilogramy tapety na twarzy i lateksowe spodnie na tyłku?
<ルキ> Podobały ci się, bo gapiłeś się na nie, jak robotnik na przechodzącą dupę.
<れいた (^3^)> Czekałem tylko na to, kiedy ci strzelą w kroku.
<れいた (^3^)> na tyłku* sorry. Na kroczu to raczej niemożliwe.

            Gdyby w porę nie zauważył, że właśnie zgrzyta furiacko zębami, jak nic jutrzejsze walentynki spędziłby u stomatologa. Może i tak spędzi, jeśli zaraz się nie opanuje i pojedzie do Akiry solidnie mu walnąć pod wpływem emocji.

<ルキ> Sądzisz, że mam małego, tak?
<れいた (^3^)> No ej. Nie obrażaj się zaraz… 
<れいた (^3^)> Poza tym… tobie to i tak niepotrzebne. Jesteś uke. 

            Ruki zapowietrzył się. Pewnie dlatego, aby zająć swoje usta czymś innym niż wyklinanie na całe gardło, bo wulgaryzmy zbierały mu się na języku.

<ルキ> I chcesz powiedzieć, że nie mam szans bycia seme?
<れいた (^3^)> Nie no, szanse zawsze są!
<れいた (^3^)> Jak pójdziesz na kurację hormonami i urośniesz jakieś… 10 cm…
<れいた (^3^)> …w kroku.

            To już przestawało być śmieszne. Co było tego wyznacznikiem? To, że Ruki czuł, jak napływają mu do oczu parzące łzy złości – tak, dosłownie były jak wrzątek, który Akira podsycał swoimi docinkami.
            Prawdopodobnie przesadzał i był egzaltowany, ale czego się spodziewać po zakompleksionym neurotyku? Poza tym nie miał ochoty ukrywać tego przed sobą, że cała ta sytuacja go boli. W ten sposób czułby się jeszcze gorzej. Dlaczego? Bo Rei traktował go jak kobietę. Nie szanował siedzącego w nim mężczyzny, którym bezsprzecznie przecież był. Status geja wcale nie odbierał mu narządów. Wzajemne docenienie jest bardzo ważne. Ba. Niemal kardynalne w związku męsko-męskim. A nawet jakimkolwiek związku, choćby unii dwóch państw. Teraz brak demokracji jest tematem bardzo gorącym.
            Cały ten ubytek szacunku przejawiał się w niesmacznych, sprośnych żartach Akiry, które czasami nie tylko były żartami, ale obelgami. Takanori wiedział, że Reita ma toporne poczucie humoru, niekiedy przybierające niemal sadystyczny wyraz. Nie przeszkadzałoby mu to, gdyby nie dotyczyło to tak często jego osoby.
                Koniec tego. Udowodnię mu, że się myli. Pieprzony syndrom playboya.

<ルキ> Pewnie masz rację.

            Odpisał sucho i beznamiętnie, aby nie dać po sobie poznać, że spanikował i obmyśla na nim wyrachowaną pomstę. Ale jak na razie musi mu wystarczyć sama zmiana jego nicka na liście, ku pokrzepieniu serduszka i ego.

<ルキ> Zmieniając temat.
<ルキ> Co robimy jutro? 
<れいた uke> Wiesz…
<れいたuke> Myślałem o jakimś love hotelu.
<れいたuke> wcześniej o restauracji
<れいたuke> czy coś
<れいたuke> A ty?
           
            Rei wyraźnie się ożywił. Te sfery były jego żywiołem. Nie tylko w teorii, ale i w praktyce. Zwłaszcza w praktyce.
            O tak… Kiedy padło hasło „love hotel” w lędźwi Rukiego zaczęły łaskotać go płomyki podniecenia. Na chwilę zapomniał o swojej irytacji, bo jego oczy zaszły fantazjami, którymi zaraził się kiedyś tam od Akiry (coraz częściej zdarzało mu się myśleć podczas prób o tym, jak… CENZURA +18). Wszystko jednak powróciło do niego ponownie, kiedy to w swoich własnych wyobrażeniach leżał pod basistą i wymyślnie jęczał jego imię, błądząc we własnych zmysłach.
                Trzeba zakończyć te wszystkie stereotypy. 

<ルキ> Tak, rabu hoteru  będzie dobre.
<ルキ> Proponujesz Meguro czy Shibuya[6]?  
<れいたuke> Meguro chyba. Ten disnejowski pałacyk jest fajny.
<ルキ> Byłeś już tam? (*・ω・)
<れいたuke> Nigdy nie idę do tego samego love hotelu dwa razy.
<ルキ> Boisz się, że cię gdzieś rozpoznają? 
<れいたuke> Ta, zwłaszcza jak chodzi się z chłopakiem. I to z zespołu

            Ruki postukał się z namysłem palcem po dolnej wardze. Coś mu nie pasowało w tym zdaniu. Ach tak. Był taki maleńki, maluczki problem, a mianowicie…

<ルキ> Rei… W sumie to. Mamy kłopocik.
<れいたuke> No?
<ルキ> Wiesz, bo do love hoteli nie wpuszczają singli i obcokrajowców[7]. A jak jest z gejami? 
<れいたuke> …
<れいたuke> Faktycznie.
<れいたuke> Nie wiem. Chyba mamy problem.
<ルキ> …
<ルキ> Teraz dopiero o tym myślisz. Super.
<れいたuke> Spokojnie mój mały ukesiu. Zostaw to seme. My mamy na to swoje sposoby.

            Takanoriemu nie pozostało nic innego, jak odpisać: -.-. I poczekać do dnia następnego z nadzieją, że Reita faktycznie posiada jakiś w miarę sensowny plan (inny niż: Ruki przebierz się za uczennicę w seifuku[8]. Nikt cię nie rozpozna).


2

            Ruki musi pilnie zapamiętać, że jeśli koniecznie chce być dobrym, liczącym się seme wśród wielkookich uke, to po porady musi przychodzić do…
 – Harukooo… – zaczął Reita swoim szalenie męskim głosem (jak na imago[9] lolitki) i zamrugał powiekami. To już wolał podlizywanie w wydaniu Kai’a (przynajmniej nie ranił uszu swoimi decybelami).
            Przyjaciółka Akiry spojrzała z politowaniem to na Rukiego, to na jego chłopaka i westchnęła umartwiona, jakby znów wlepiono jej nadgodziny w przedszkolu (tak, ostatnio Haruko zatrudniła się jako pomoc przedszkolna). W tamtej chwili była ona najbardziej męską personą w pomieszczeniu i najwidoczniej nie za bardzo przypadała jej do gustu nowa rola. 
 – Już wiem, czemu mnie przyjęli do tego przedszkola. Mam doświadczenie z dziećmi w każdym wieku – parsknęła ironicznie i zmierzyła Rukiego nieokreślonym spojrzeniem. – No to… co się stało mój kochany, niedoszły chłopaku? – tym razem jej wzrok (nie mający innego wyjścia) przeskoczył na Reitę.
 – Ettoo… Ruki delikatniej ci to powie. Ja nie umiem się wysłowić – szturchnął wokalistę konspiracyjnym kuksańcem w bok. Zbędnym, jak to pomyślał sobie Takanori, masując obolałe biodro.
                Dasz sobą pomiatać jak uke? Sprzeciw się mu. Toż to uzurpacja.
 – Wiesz… w zasadzie to… nie sądzę, aby… poza tym to… – wymamrotał do siebie, całkiem bezsensownie. I gdzie się podziała cała jego asertywność? Przy Akirze zawsze dawał za wygraną, ale nie było to sprawą jego uroku osobistego, bo przecież Reita nie był ani trochę słodki. Bardziej słonokwaśny, kiedy się solidnie podniecił, ale… Ruki potrząsnął głową. – Chodzi o to, że potrzebujemy pokój w love hotelu.
            Haruko zrobiła wniebowziętą minę, jakby chciała powiedzieć: „A oto nadszedł dzień triumfu kobiet nad mężczyznami”.
 – Ou. Rozumiem. A do czego jestem wam potrzebna? Mam was poprowadzić za rączkę do recepcji i poprosić za was o klucz? – jej uśmiech był coraz szerszy i bardziej władczy.
 – Taka chętna jesteś, żeby iść ze mną za rączkę? – odgryzł jej się Reita, chcąc nastraszyć Haruko swoim „brzydkim, dwuznacznym spojrzeniem”, ale najwidoczniej zdążyła się już na to zahartować. – Bo wiesz… chcę żebyś udawała moją dziewczynę.
            Radosna mina dziewczyny w jednej chwili zrzedła.
 – Że co proszę?! Боже мой[10]! Chyba za mało się… – urwała i usiadła, bo aż z oburzenia podskoczyła z swojego krzesła. – Nie będę udawać twojej dziewczyny. Zapomnij.
            Reita zmarszczył swoje brwi, co nie było częstym widokiem – chyba głównie dlatego, że wyglądało to koszmarnie. Nagle postarzał się o kilkanaście dobrych lat, jakby chcąc wzbudzić respekt w kobiecie swoim wiekiem. Teraz było widać między nimi prawie dziesięcioletnią różnicę.
 – Dlaczego? – zapytał gniewnie.
 – Bo jesteś facetem – niemal splunęła, jakby chciała się tego wyrazu jak najszybciej pozbyć z ust.
 – Cholera Ruki, chyba musieliśmy trafić na to, jak ma okres – zironizował cierpko.
 – Tak, bo to twoja najinteligentniejsza wymówka dla mojego złego samopoczucia. Nie interesuje cię to, że może miałam ciężki dzień w pracy, albo cokolwiek innego! Ugh. Podziwiam cię Ruki za to, że potrafisz wytrzymać z tym tak mało empatycznym człowiekiem! Христос![11]
 – W zasadzie to… – odezwał się wokalista.
 – Nie, Ruki. Ja to załatwię. Posłuchaj, Haruko…
 – Dlaczego nim tak rządzisz? Daj mu powiedzieć, ty chamie! Może wolę słuchać jego niż ciebie i twoich despotycznych zaczepek? Ruki na pewno jest wrażliwy i wie, jak obchodzić się z kobietą. W inny sposób niż w tych twoich pornosach.
            Reita najchętniej by jej coś odpyskował, ale widział wyraźnie, że taką drogą nie dojdzie do kompromisu.
 – Baby! – bąknął pod nosem i wyłączył się z negocjacji.
            Haruko odetchnęła piersiowo, tak że jej biust – chudy, bo chudy – uniósł się w górę, jakby w pocieszającym Reitę geście. Wzięła łyka wody w szklance i ciągnęła dalej.
 – Nie powiedziałam, że wam nie pomogę, ale że nie będę twoją dziewczyną-na-niby. Będę udawać partnerkę Rukiego.
            Para spojrzała na siebie porozumiewawczo.
 – Erm… dlaczego? – zapytał Ruki nieśmiało. Nie czuł się dobrze w tej gęstej atmosferze.
 – Właśnie, dlaczego? Jestem bardziej męski – odparł z przekąsem jego chłopak. – Jeszcze cię wezmą za lesbijkę.
 – Właśnie dlatego – wycedziła. – Męskość nie jest wyznacznikiem „mogę na wszystko sobie pozwalać”. Każdy ma takie same prawa i obowiązki. Poza tym… jestem niższa i wolę iść z Rukim.
 – Niższa od kogo? – uniósł jedną brew Akira.
 – Od mojej dziewczyny.
 – A co ona ma do tego?
 – Myślisz, że sobie tak po prostu wejdziesz samemu do pokoju bez partnerki? Musisz mieć osobę towarzyszącą. Z resztą, może ja też bym chciała w walentynki się zabawić, co? Samolubie?
 – Możesz iść ze mną za rękę, ale nie chcesz. Sama sobie odmawiasz walentynkowej przyjemności. Nawet nie wiesz, ile fanek by się pozabijało na twoim miejscu za taką szansę.
            Haruko odchrząknęła, jakby udawała, że nie słyszała słów swojego przyjaciela.
 – Ruki na mój gust ma lepszą prezencję. 
 – Powiedziała lesbijka, więc ci wybaczam.
 – Nie mogę z tobą! Aż sobie naleję coś mocniejszego.
            Wstała od stołu i zniknęła w głębi korytarza. Po chwili wróciła, niosąc w ręku butelkę likieru kawowego i kieliszek. Odkorkowała ją i nalała sobie odrobinę drinku.
 – Ruki, poczęstujesz się?
 – A ja? – pomachał ręką Akira.
 – Ty nie pijesz. Nie przy mnie, bo potem masz dziwne zapędy.
 – Ruki ma gorsze.
 – Znów się za niego wypowiadasz!
 – A ty go bronisz jak mamusia.
 – Bo ty go wyraźnie zaszczułeś. Potwór.
 – A ty go rozpieszczasz. To jest facet.
 – O, nagle to zauważyłeś? Brawo!
            Ruki zamknął powieki. Słuchał ich tak długo, jak tylko potrafił wytrzymać, ale jako iż nie należał do osób cierpliwych, jego pokłady spokoju szybko się wyczerpały.
 – CHOLERA JASNA! JA TUTAJ JESTEM! – krzyknął w końcu przeponowo, tak że oboje zamilkli, patrząc na niego z takim zaskoczeniem, jakby zauważyli w tym pomieszczeniu kogoś, kogo wcześniej tu nie było. Kogoś obcego.
 – Ugh. Извините[12].
 – Jesteś tak mały, że o tobie zapomnieliśmy.
 – Haruko. Nalej mi, napiję się jednak.
 – Z tym kolesiem na trzeźwo się nie da czasami, co? – uśmiechnęła się i poszła po kieliszek dla gościa.
            Reita obrócił się w stronę Rukiego.
 – Dobry jesteś… – wymruczał z uznaniem.
            Chłopak uśmiechnął się, myśląc, że chce mu przyznać, że jednak mógłby być seme, jeśli by chciał, skoro potrafi ujarzmić taki żywioł.
 – Serio?
 – Tak – powiedział, odchylając się w krześle. – Baby zawsze znajdą wspólny język.
            Wracając, Haruko przypadkowo usłyszała ich końcową wymianę zdań. Zmarszczyła groźnie brwi, jakby właśnie nad czymś się głowiła. Tak, obmyślała właśnie misterny plan, jak utemperować Akirze ego, które doprowadzało ją do apopleksji. I nawet już znalazła doskonałe narzędzie do tego, aby się na nim odrobinę pomścić. Uśmiechnęła się niemal kokieteryjnie do Rukiego, nalewając mu kieliszek gęstego likieru.


3

            Hol, jak na atrapę bajkowego pałacyku, był mało reprezentacyjny. Trącił mocnym oświetleniem – zapewne mającym za zadanie nagrzać szyszynki[13] klientów, aby byli bardziej chętni do figli – oraz rozgotowującą klimatyzacją. Na podłodze czerwony dywan, imitujący recepcję drogiego hotelu.
 – Akira chyba powoli staje się melodramatyczny – oceniła Haruko, mając na myśli disnejowską fasadę budynku.
 – Albo naoglądał się princess porno – dorzucił swój komentarz Ruki, czym wywołał uśmiech dziewczyny.
 – Myślę, że bardziej prince porno – zauważyła i podeszła do ogromnej tablicy z rozkładem wszystkich pokojów dostępnych w tym hotelu na chwilę obecną. Każdy miał indywidualny charakter i odpowiadał innym predyspozycjom fizycznym (w końcu nie każdy jest wyćwiczony do seksu na karuzeli czy samolociku ginekologicznym) oraz innym fetyszom.
            Haruko zaczęła oglądać każdy pokój drobiazgowo, co było zaskakujące dla Rukiego, skoro tak naprawdę decyzja o apartamencie nie leżała w polu jej obowiązków – mogła to olać, nie ona miała się tam pieprzyć. Mimo to wolał jej nie przerywać zaangażowania – nie ukrywał, że ta dziewczyna ze słowiańskim temperamentem go przerażała. Tym bardziej, że już mu pokazała swoje oblicze konspiratorki – doprowadzając do tego, że pogodził się spektakularnie z Reitą, kończąc mocnym orgazmem w hotelu Dolce Resto.
 – Hm, Kochanie, co myślisz o tym? – wskazała palcem podświetloną fotografię, wolną rękę owijając wokół ramienia Takanoriego. Mężczyzna poruszył się niespokojnie, jakby ta poza była dla niego niewygodna. Dziewczyna posłała mu uspokajające spojrzenie.
            Ruki popatrzył na wybrany przez nią pokój. Nie należał do tych ekstremalnych z rodzaju kabiny promu kosmicznego, pociągowej toalety czy izby w chacie gasshō[14], gdzie spało się na matach. I bardzo dobrze. Nie czuł się na tyle ‘mocarnie’, aby próbować swoich sił w czymś takim. Dobre miejsce na szybki numerek, nie na noc pełną zmysłowych doznań. Wolnego dążenia do obłędu, intensywnego doprowadzania ciał do orgazmu… A co oferował taki pokój, imitujący wnętrze samochodu? Dziwną, gimnastyczną (akrobatyczną?) pozycję, szybkie, płytkie ruchy i… w ogóle nie było dyskusji, żeby Ruki spał na atrapie siedzenia metro czy grzbiecie konika na biegunach! I to z Reitą na sobie.
            Zdjęcie pokazane przez Haru prezentowało standardowy plan znany z amatorskiego porno. Dużo pluszu, żywej czerwieni, łóżko z baldachimem, wyposażony we wszystkie niezbędniki: multimedialne repetytoria z seksu i zabawki. Jedyną nowością była mała lodóweczka w rogu pokoju, której zawartość była zagadkowa, ale Takanori był pewien, że nie trzymano tam oranżady czy mrożonek. Chociaż może ktoś lubił seks w wędlinach? Przez chwilę pokazał mu się obraz stosunku w chłodni masarni. Fuj!
 – Chyba będzie dobry – odpowiedział dość sztucznie pewnie dlatego, że nie spędzi tam nocy z nią, ale ze swoim chłopakiem. Z nim mógłby kochać się nawet przy drzewie.
            Nie było co eksperymentować – chociaż Reita najpewniej poczuje się zawiedziony jego sztampowym podejściem, ale zgadywał, że gdyby stałby teraz przed tą tablicą wraz z nim – wylądowałby na masce radiowozu z gołymi półdupkami, jęcząc żałośnie, aby pchał go mocniej.
            Ruki odebrał klucz do wybranego pokoju.
            Wewnątrz, w skali 1:1 wyglądał jeszcze bardziej księżniczkowato – trochę jak pokój nastoletniej baby doll. Przesytu różu nie było, ale i tak dekoracje nie grzeszyły męskością – chociaż wolał szczytować w koronkowej kołderce niż oglądać rzeźby fallusów. Zastanawiał się, dlaczego akurat ten zwykły pokój przykuł uwagę Haruko – musiał być w tym jakiś wyższy cel, inaczej nie rozmyślałaby tak długo pod tablicą. Poza tym nie sądził, żeby zwykły pokoik małolaty był szczytem fantazji dziewczyny – tak temperamentnej i frywolnej.
            Przysiadł nienaturalnie na łóżku, jakby mościł się na szpilkach czy materacu fakira. Obok niego zaraz znalazła się Haruko, siadając z takim „rozmachem” jakby w ogóle nie czuła skrępowania, że jest właśnie na dwuosobowym łóżku obok faceta w dzień zakochanych, w hotelu, który służy jedynie – jedynie! – do pieprzenia się. Pewnie dlatego, że była lesbijką.
            Chwilę siedzieli w ciszy, rozmyślając o bliskiej przyszłości swoich związków – mówiąc prościej: fantazjowali. Zapewne byłoby to ich jedyne zajęcie, aż do przybycia Akiry i…
 – Haruko-chan, jak w zasadzie nazywa się twoja dziewczyna?
 – Moja dziewczyna?
            Dziwnie zabrzmiało to w ustach Haruko. Ruki nie przypominał sobie wcześniej, aby znał osobiście jakąkolwiek inną lesbijkę.
 – Miku–chan – odpowiedziała. – Miku jest całkiem fajna. Ma tendencję do zachowywania się po męsku, ale reflektuje się czułością, jak to kobieta – ciągnęła dalej, chcąc najpewniej odrobinę rozruszać tą nudę między nimi. – A Rei... jest wobec ciebie taki, jak przy mnie? To znaczy... Czy jest dla ciebie dobry? – przygryzła dolną wargę ekspresowo starając się dobrać odpowiednie słowa. – Czy też jest empatyczny, czy pokazuje swoją wyższość przy każdej okazji? Odnoszę wrażenie, że strasznie się tobą rządzi, ale może to tylko tak na pokaz, przy "widowni"...
– Nie… To nie tak. On po prostu niekiedy nie potrafi się zachować. – mruknął z nutką zażenowania w głosie. Nie sądził, że dojdzie do takiej rozmowy z kimkolwiek. Ale miała rację – Akira przy innych zachowywał się aż z przesadnym nietaktem. Wręcz chamsko wobec niego. Swojego chłopaka. – A zresztą. Nie mam zamiaru go bronić – odwrócił twarz w jej stronę. – Zachowuje się jak palant. Nie docenia mojej wartości.
            Haruko nie musiała przybierać teraz żadnej miny oburzenia czy rozgoryczenia – sam brak reakcji w jej wydaniu pokazywał, jak bardzo była zdenerwowana.
– Ach tak... – powiedziała mrukliwie, aby nie robić pauzy w rozmowie. – Tak, to nawet w jego stylu. Jeśli chce się ujarzmić Akirę, trzeba mieć cierpliwość i temperament. Z drugiej strony – spojrzała na Rukiego. – Ty przecież je masz. Dziwne, że jeszcze sobie z nim nie poradziłeś. Tak, masz charakter buntownika. Chyba nie czujesz się... ograniczony – ściągnęła brwi do siebie, oczekując wyjaśnienia – ...fizycznie – dokończyła. – Skoro tutaj niczego ci nie brakuje – postukała go palcem po czole.  – Umysł steruje ciałem. Bardzo źle, jeśli jest odwrotnie.
            Oburzony potrząsnął głową, krzywiąc się zniesmaczony.
– Uważasz, że nie potrafię sobie poradzić z Akirą, bo jest zbyt głupi? – prychnął, w głębi serca przyznając jej jednak rację (albo jakiś jej znikomy ułamek). Przecież jest mądrzejszy i w pełni gotowy do górowania nad Reitą. To, że jest od niego niższy, nie spycha go dożywotnio do roli uke. Na przykład taki Napoleon, nie grzeszył wzrostem, a dyrygował nie tylko armią, ale i cesarstwem!
– Nie, myślę, że nie jest głupi, a właśnie dobrze robi, skoro korzysta ze swojej... "siły" – chociaż ciężko było Haruko ocenić, czy Akira był faktycznie silny, czy też nie. Widziała jego muskulaturę tylko przez zarys materiału (i nigdy też specjalnie się w nią nie wpatrywała). Prezentować, nigdy jej ostentacyjnie nie prezentował, ile są w stanie udźwignąć jego ramiona. – Nawet zaryzykowałabym, mówiąc, że cały problem polega na tym, że to ty nie wiesz jak wykorzystać swoje atuty. Seks to nie tylko ćwiczenia rozciągające. To o wiele bardziej skomplikowane... – zmieszała się "po dziewiczemu" (można było śmiało zgadywać, że nie co dzień rozprawiała z facetem o seksie i to na takim „poziomie”). – Z resztą! Chyba nie muszę ci mówić, na czym to polega. Nie muszę... prawda? – znów zakończyła wypowiedź w ten swój akwizytorski sposób: pytaniem do adresata.
            Marszcząc brwi, przeczesał palcami włosy, zastanawiając się nad czymś przez dłuższą chwilę.
- Nie musisz mi mówić niby o czym? – udając ogromne zdziwienie, podparł się ręką o łóżko, zakładając nogę na nogę. Pozę tą Haru zmierzyła bardzo krytycznym spojrzeniem, więc zaraz się wyprostował.
            Wiedział, że musi ją sprowokować do dalszego mówienia. Każda, choćby najmniejsza sugestia, może mu pomóc w osiągnięciu celu. Tak, Haru bez wątpienia była jego – w tej chwili, przed TĄ nocą – ostatnią deską ratunku.
– O tym, jak wykorzystywać rozum podczas... no, podczas. To znaczy przed, nie w trakcie! – chyba przeceniła odrobinę swoją odporność psychiczną. Rozmawianie o seksie z mężczyzną… STARSZYM mężczyzną – i to w dodatku z takim, który sypiał z jej przyjacielem – nie było takie proste. Wzięła głęboki oddech. Czuła się tak, jakby rozmawiała z ojcem i radziła mu, jak poprawić swoją potencję. – Jeśli nie możesz przewyższyć kogoś, osłab go. Logiczne, że w ciągu kilkunastu minut nie będziesz bardziej... nie będziesz potężniejszy od Akiry. Dlatego trzeba zadziałać w drugą stronę. Musisz go omotać.
– Co masz na myśli? – każde kolejne słowo Haru coraz bardziej nakłaniało go do przemyślenia tego wszystkiego. A co, jeśli miała rację? Jeśli teraz nie pokaże Akirze, że jest w stanie być na górze, przez resztę życia będzie płaszczyć się przed nim, mrucząc do jego ucha, jak bardzo go pragnie i że zrobi wszystko, by posuwał go szybciej, mocniej, głębiej… Jakie to upokarzające!
            Czas zmienić miejsca, kochanie.
 – Ale jak mam to zrobić?
 – Przede wszystkim, musisz sprawić, aby był bezbronny. Potrafisz to zrobić, Ruki-san? – zadawała stanowczo za dużo pytań. Za dużo i zbyt szybko. Pewnie to przez pracę z dziećmi w przedszkolu, gdzie bez przerwy trzeba było wypytywać: Chcesz nocniczek, Suzu-chan? Masz kredeczki? Chcesz jeszcze kleiku ryżowego? Etc. Jednak te pytania nie były bezsensu. Wymuszały samodzielne myślenie i włączały trybiki kombinatoryki. 
– Zależy, o jaką bezbronność Ci chodzi – uśmiechnął się lekko, na samą myśl o leżącym pod nim Akirze z zarumienionymi policzkami i odpływającym wzrokiem. Czuł wręcz jego palce, wplatające się w jego włosy, telepatycznie przekazujące mu błagalnie o więcej i więcej, i więcej…
            Potrząsnął głową, speszony swoją szybką utratą samokontroli. Jeszcze mu stanie przy niej, i co? Przerazi się. I koniec korepetycji z serii: „How to be the seme” poziom A1.
– Bo jeśli chodzi o to, potrafię Reitę wręcz przywiązać do łóżka.
– „Przywiązać”, tak? Jak bardzo dosłowne „przywiązanie do łóżka” masz na myśli? – uśmiechnęła się pocieszona, jakby chciała mu przekazać na migi: „ciepło, ciepło, cieplej…”. Mogłaby nawet dorzucić coś w stylu: Nie przeczę, że potrafisz go zająć i przytrzymać w łóżku przy sobie – ale brzmiało to zbyt frywolnie. Oraz zalotnie. Nie chciała wyjść na kolejną pustą laskę, która chce mu się przymilić.
– Nie rozumiem – dopiero po chwili zdał sobie sprawę z dwuznaczności tych słów. Do czego ona chciała go przekonać? – Jak ty to widzisz?
 – A jak myślisz, jak można przywiązać kochanka do łóżka w love hotelu, który jest wyposażony chyba we wszystkie legalne sex zabawki? – odchrząknęła, naprowadzając go już na prostą drogę, jak dziecko.
– Uważasz, że Akira, jak gdyby nigdy nic, pozwoliłby się przywiązać do łóżka? – starał się schować rumieńce za pasmami włosów, słysząc o ‘legalnych’ zabawkach. – Jesteś jego przyjaciółką. Dobrze wiesz, że to się nie uda.
            Haruko poczuła wzbierające rozczulenie, kiedy na twarzy Rukiego pojawiły się nikłe, blade pąsy, gdy zaczęła opowiadać o technikach erotycznych „dla uke”. Boże… i ten uroczy, niewinny mężczyzna miał przypiąć tamtego napaleńca do łóżka i sprawić, żeby uległ? Hola, hola! A może to tylko taka przykrywka? Być może przy Akirze – swoim chłopaku – zachowywał się bardziej dziko i budziły uśpione żądze? Jakby nie było na koncertach fanservice wokalisty był naprawdę ostry i widowiskowy… Zwłaszcza przy the $ocial Riot Machine.
 – Jak już mówiłam, jest tutaj wiele zabawek… Wystarczy ruszyć głową – uśmiechnęła się znacząco.
            Widząc, że Takanori w ciągu dalszym ma nietęgą minę, ale najwidoczniej nie chce po raz kolejny pytać „o co ci chodzi?”, aby nie wyjść na niepełno-sprytnego, postanowiła dać mu jeszcze jedną małą wskazówkę. 
 – Cała magia tkwi w sile spojrzenia…  – zdradziła konspiracyjnie. – Rozumiesz, co mam na myśli, czy lepiej zaprezentować?
– Spojrzenia… – bąkną półgębkiem, rozkładając jej słowa na czynniki. Brzmiąca banalnie wskazówka[15].
 – Sam dobrze wiesz, że w opaskach jest Akirze do twarzy… – poszerzyła swój uśmiech niemal jadowicie. Teraz nie było żadnych wątpliwości, że obydwoje wiedzieli, o co chodzi. A więc tak osłabia się siłę spojrzenia wedle Haruko… Tak, ten który powiedział, że najprostsze rzeczy są najtrudniejsze, miał rację. Czy zatem najprostsi ludzie są najbardziej skomplikowanymi? Dając za przykład Akirę, można było się z takim założeniem śmiało zgodzić.
            Pewnie rozmawialiby jeszcze jakąś chwilę albo dwie, gdyby nie zabrzęczał iPhone Rukiego.
 – Hm, to on – stwierdził z lekkim roztrzęsieniem w intonacji. Haru położyła mu rękę na ramieniu, chcąc odrobinę pokrzepić.
 – Pamiętaj, to tylko Akira. Ten sam, co zwykle. Tylko ty pokażesz mu obcą twarz… Więc nie ma się co przejmować – puściła mu perskie oczko, wstając z miejsca. – No to, ulatniam się. Napisał, w którym pokoju jest Miku?
 – W… – zerknął na wyświetlacz ukradkiem – …siedemnaście.
 – Ha! Wiedziałam! – krzyknęła entuzjastycznie, robiąc mały bałagan na twarzy Rukiego w postaci zmieszania. Z takimi słowami i odczuciami pozostawiła go samego w pokoju z trzęsącymi się kolanami.


4

            Reita odebrał SMS-a nadesłanego z numeru Rukiego. „Dwadzieścia trzy” – brzmiała treść. Uśmiechnął się do siebie, kierując swoje kroki w stronę windy.
            Idąc korytarzem minęła go tanecznym korkiem Haruko, również cała w skowronkach. Trzymając w sobie nadal pierwiastek hetero, musiał przyznać, że miała ku temu powody: Miku-chan była naprawdę urocza, pomimo częstego używania z rozpędu zaimka[16], mówiąc o sobie – za co zawsze go przepraszała, bo „to z przyzwyczajenia, gdyż pisze bardzo dużo fan fiction z męskim narratorem”.
            Kiedy Haru przeszła obok niego, poczuł mocne pacnięcie w okolicach…
 – Ej… Czy ty, lesbijko, klepnęłaś mnie w tyłek? – zerwał się jak oparzony. – Bolało!
 – To było tak na rozgrzewkę.
            Stał zdezorientowany, patrząc na przyjaciółkę ogłupiały, ale odpowiedzią był tylko jej szyderczy uśmiech posłany zza ramienia.
            Gdyby to nie był ten czort Haru, zignorowałby tą niepoważną zaczepkę. Jednak ta malusia dziewczyna była diablicą – wszystko robiła z premedytacją. Czasem odnosił wrażenie, że i kichała, mając w tym „wyższy cel”.
            Wszedł chwilowo do windy, aby znaleźć się jak najszybciej na odpowiednim piętrze. Bez problemu znalazł drzwi z liczbą 23. Wziął głęboki oddech i już miał chwycić za klamkę, kiedy dostrzegł przewieszony przez nią jakiś skrawek materiału.
            Opaska na oczy. W kolorze fioletowym.
            Co to miało znaczyć?
            Jeśli tego nie zrobi – nie dowie się, toteż bez wahania zdjął swoją bandankę i zastąpił nową maską. Od święta można zrobić coś szalonego, a dzisiaj właśnie był ten dzień – dzień zakochanych.
            Akira na tyle trawiła ciekawość, co też przygotował dla niego Ruki, że czuł jak jego części ciała, od pasa w dół, zaczynają pulsować z podekscytowania. Nacisnął na klamkę. Drzwi ustąpiły bez problemu.
            W zamieszanie wprawiło go to, że nie widział, gdzie się znajdywał – nie znał rozmieszczenia mebli, ani ich rodzaju – ani też kto był w pokoju… Czuł się obezwładniony.
 – Tutaj jestem kochanie – usłyszał cichy, głęboki szept wyłaniający się z ciemności, tuż przed jego twarzą. Ten męski głos w połączeniu z czernią przed oczami i zalegającą ciszą naokoło… Czuł, że zadrżał. Ten cichy głos był teraz jedyną pewną i znajomą rzeczą wokół niego. Przewodnikiem – to za nim miał podążać.
 – Gdzie? – zapytał, wyciągając rękę w przód. Chwyciły ją przyjemne dłonie Rukiego. Czuł jego chłodny pot między palcami – był czymś zdenerwowany. – Co się stało? Twoje ręce drżą…
            Chwila ciszy go wprawiała w zakłopotanie – nie wiedział, jaki wyraz twarzy ma teraz Ruki. Ani w co jest ubrany… A może już jest nagi? Chciał to sprawdzić, ale miał ograniczone pole manewru.
 – Kochanie, nie tylko ręce – czuł ciepło jego warg na swojej szyi. Był blisko. Niebezpiecznie blisko, a on nie mógł go w żaden sposób dotknąć. – Ja cały drżę…
 – Ruki… – westchnął niemal jękliwie i zatoczył półkulisty ruch ręką. Nie natrafił palcami na jego postać, ku swojemu zdumieniu. Gdzie teraz był? – Chcę cię dotknąć… – prawie szepnął „proszę”.
 – Tutaj jestem – naprowadził dłoń Reity swoją tak, aby spoczęła na jego torsie. Dłuższą chwilę zagubione palce błądziły po omacku po jego klatce, dotykając barków, ramion, kołnierza koszuli, ciepłej skóry tuż za nim… Wsunęły się nieznacznie za materiał, szukając sutka.
 – Co masz teraz na sobie?
 – Jak myślisz? – odpowiedział pytaniem, podsycając ciekawość Akiry.
 – Hm… – wydał odgłos zadumy. – Coś, co łatwo i szybko można zdjąć – zawyrokował, próbując wymacać guziki od jego koszuli.
 – Nie, nie. Nie tak szybko – upomniał go Ruki i odsunął te łase rączki od zapięcia.
 – Ruki, nie wygłupiaj się – skarcił go, chcąc ponownie dobrać się do małych guziczków. Daremnie, bo chłopaka już nie było przy nim.
– Rei… Popsujesz zabawę – znów ciepłe, ale mokre ręce Takanoriego zaczęły go mamić, ujmując jego twarz i przechylając nieznacznie na lewy bok.
          Uspokoił go przelotnym pocałunkiem. Reita przeczuł, że jego usta chcą umknąć równie pośpiesznie, co nęcący go dotyk rąk, dlatego przytrzymał Takanoriego, przejmując kontrolę nad pocałunkiem. Połączył ich wargi brutalnie językiem, a Ruki całkiem instynktownie zaczął poruszać swoim, drażniąc swojego kochanka – jego podniebienie, wrażliwe na pieszczoty usta.
          Zauważył, że Akira ciężej oddycha, że jego ręce plączą się, znów chcąc się zaspokoić dotykiem jego nagiej skóry… Reita przechylał mu głowę swoją wzrastającą zachłannością, chcąc najpewniej sprawić, aby zapomniał o swoich zamiarach.
          Ruki oderwał się od niego w nagłym porywie.
 – Do-dosyć – próbował go przywołać do porządku.
 – Co jest mały? – poklepała go duża dłoń Akiry, znająca już jego położenie.
          Spiął się w sobie na dźwięk tych słów. Reita nawet nie wiedział, ale właśnie w tej chwili jeszcze bardziej go zachęcił do tego, aby się nim pobawić.
 – Chodźmy na łóżko, kochanie – złapał jego rękę i poprowadził za sobą, jak dziecko. Reita nie sprzeciwiał się. Bardzo zależało mu na tym, aby już być razem z Rukim na jednym łóżku. – Usiądź i się rozluźnij – polecił krótko. Takie zdawkowe komendy w ustach jego kochanka były nowością dla Akiry, ale zdał się na jego fantazję.
 – Nie pomożesz mi w tym? – uśmiechnął się pod nosem szelmowsko.
 – To ja liczyłem na twoją pomoc. Przecież to ja się denerwuję… – wymruczał mu w usta, siadając okrakiem na jego kolanach.
 – Mmm, mam rozumieć, że masz ochotę na loda? Uch, chcę się już kochać… – wybąkał zawiedziony.
 – Ale ty jesteś napalony. Spokojnie, Skarbie. Mamy całą, długą noc dla siebie – szeptał w jego włosy, dotykając czubka głowy swoimi wargami. On go uspokajał, a sam z każdą kolejną chwilą, kiedy wsiąkał bardziej w jego objęcia, czując ten cudowny zapach i ciepło, miał ochotę już zedrzeć z siebie ubrania i zrezygnować ze wszystkiego, co zaplanował. Byle go już czuć w sobie i poddawać wzajemnemu szaleństwu narastającemu z każdy kolejnym urwanym jękiem. Nie, zaraz… Dzisiejszej nocy role się nareszcie odwrócą. To on będzie nadawał im tempo. To on będzie zaspakajał swojego penisa, wciskając go w rozdrażnione ciało Akiry, które będzie drżało pod wpływem bólu i rozkoszy… To on będzie dawał im przyjemność.
 – To, co takiego przygotowałeś? – wyrwał go z rozmarzenia, zapobiegając przedwczesnej erekcji w jego spodniach. 
 – Będziesz musiał się rozebrać.
 – Całkiem? – przełknął niespokojnie ślinę, czując że już zaczyna wzmagać się w nim podniecenie.
 – Tak… – wymruczał uwodzicielskim głosem, kołując paluszkiem po jego rozsuniętych wyzywająco wargach. Były wilgotne od pocałunków i całkiem miękkie. Podatne na jego dotyk. Ciepłe. Chętne, aby mnie przyjąć – stwierdził, kiedy wsunął mu palec w głąb ust, a on zaczął go bezwiednie ssać. 
 – I co potem? – był spragniony dalszych relacji. Jego głos zdradzał desperację.
 – A później będę… – przymknął powieki, kiedy dłonie Akiry zaczęły ugniatać jego ramiona z zniecierpliwienia.
 – Powiedz to… powiedz… co dalej…? – wymuszał na Rukim ciąg dalszy, szczypiąc jego sutek przez koszulę.
 – Agh! Rei… Nie tak mocno… Bo nie umiem się skupić… – mamrotał. Dlaczego Akira miał taką władzę nad nim? Wystarczyło, że dotknął kawałka jego nagiej skóry, a już tracił kontrolę nad gardłem.
            Reita zabrał swoją rękę posłusznie.
 – A więc, co będziesz robił z moim nagim ciałem, Kochanie?
 – Będę je pieścił tak, jak jeszcze nigdy tego nie robiłem…
 – Och… – westchnął, łapiąc Rukiego pod boki, jakby miał stracić równowagę. – Zrób to już… Rozbierz mnie – miął niecierpliwie rękawy jego koszuli.
            Patrzył na swojego kochanka oniemiały. Jego reakcja była dla niego czymś nowym… Rei i taki błagający ton głosu. W takim razie, jak będzie się zachowywał, kiedy przyjdzie moment na penetrację jego wnętrza? I to nie tylko odcinkiem. Całą długością członka. Do końca. Do orgazmu.
            Zaczął zdejmować z Reity przyciasną koszulkę. Chwilę podniecał się widokiem nagiego torsu swojego kochanka. Jeździł z lubieżnością po nim koniuszkami paznokci, okrążając delikatne sutki. Kiedy stanęły pod jego palcami, przysunął do nich swoje usta i zaczął je pieścić szczytem języka. Później ssał je, nasłuchując pomruków Reity.
            Akira nie pozostawał sztywny – może poza jednym, jedynym miejscem, które zaczynało mu stawać. Ręką wymacał krocze Rukiego, naciskając je i sprawdzając jego twardość.
 – Też chcesz possać? – zapytał zaczepnie Reitę, widząc (a przede wszystkim czując) jego rozgorączkowanie.
 – Nie ma czego, jesteś miękki – odparł szyderczo, prowokując do działania. Ruki nie dawał się wyprowadzić z równowagi.
 – Mam sam siebie podniecić, Skarbie? – odpowiedział pytaniem, dając do zrozumienia Reicie, co o tym myśli.
 – Gdybym mógł to zobaczyć…
 – Wszystko w swoim czasie – wyszeptał mu do ucha, zrzucając z swoich ramion koszulę i przytulając do niego swoją nagą klatkę piersiową. Akira wstrzymał oddech. Na pewno miał przymknięte powieki, chociaż nie mógł tego zobaczyć.
            Przez dłuższy czas jego duże ręce zajmowały się dotykaniem w najróżniejszy sposób odkrytej części ciała Rukiego. Kiedy nie wystarczyły mu same dłonie do zaspokajania swojego łaknienia, dołączył spragnione wargi. Najpierw całowały zapalczywie jego szyję, poczym zaczęły ssać jego grdykę. Najczulszy punkt instrumentu wokalisty.
 – To, że cię teraz nie widzę i muszę sobie wyobrażać, jak właśnie wyglądasz, jeszcze bardziej mnie podnieca… – mruczał w zapomnieniu. – Czy masz rumieńce na policzkach?
            Ruki dotknął palcami swojej twarzy. Był rozpalona jak hartowana stal. Ale nie jedynie na policzkach – on cały płonął.
 – Nie tylko…
 – Czy on też jest rumiany?
            Takanori zmieszał się tym pytaniem.
 – Nie bardziej niż twój – odpowiedział wymijająco.
 – Skąd wiesz?
 – Powiedzmy, że – mruknął, sięgając do rozporka od Reity – … mam przeczucie.
            Rozpiął jego spodnie, uwalniając sterczącą erekcję. Zdjął z niego jeansy, klęcząc na wysokości rozsuniętych kolan. Podniósł na ręce odstający kształt w jego bokserkach i ścisnął delikatnie. Reakcja Reity była podobna – jego dłonie również się zacisnęły, ale na kołdrze.
 – Nie sprawdzisz, czy masz rację? – nęcił go Akira.
 – Za wszelką cenę chcesz, abym ci już obciągnął, prawda? – zapytał teatralnie znudzony, zapuszczając dłoń w głąb bielizny Rei’a, od strony nogawki. Zaczął sprawdzać jego członek na oślep, macając jaki jest jego kształt na chwilę obecną, jaka grubość, czułość… Jego szacunki potwierdzały pomruki wydawane przez ściśnięte zęby.
            Chcąc sobie ułatwić pracę, zsunął z jego bioder bokserki, odrzucając na bok.
– Czy to już będziesz mnie pieścił tak, jak jeszcze nigdy? – dopytywał się z niecierpliwością, jakby miał lada chwila wybuchnąć.
          Tak, zaraz wybuchnie, ale… ze zdenerwowania – pomyślał Ruki, a jego usta przeciął niemiły grymas. Czego jednak nie zrobi, aby pokazać mu, że on też potrafi być atakującym?
          Wziął do ręki futrzaste, różowe kajdanki i usiadł za Reitą, biorąc rozprężający oddech. 
 – Kochanie. Obejmij mnie od tyłu – wydał polecenie.
 – O tak?
 – Nie, daj ręce za plecy i spróbuj położyć je na moich biodrach. O, właśnie tak – nakierował go werbalnie.
 – Co to takiego?
 – Nowa pozycja. Spodoba ci się – wyszeptał w jego ucho uwodzicielsko, wywołując na jego ustach zadziorny półuśmiech. Jaka szkoda, że za chwilę będzie musiał go zetrzeć z jego twarzy. Kajdanki nie były tym, czego chciał seme.
            Jednym sprawnym ruchem umieścił mu obręcze kajdanek w przegubach. Akira czując chłód nieznanego metalu, który skrępował jego ręce, szarpnął się niespokojnie.
 – C-co to ma być?! 
 – Element gry wstępnej.
 – Co zamierzasz mi zrobić…? – mocował się z łańcuchem, nie przyjmując do siebie, że to ani trochę nie jest skuteczne. Ogarniała go wewnętrzna panika. – Zabieraj to gówno! To nie jest śmieszne!
 – Ciii… kochanie, nie unoś się – pogłaskał jego włosy.
 – Ugh! Rozkuj mnie i zdejmij to z oczu…! Ruki! Rusz się…! Ruki!
 – Uspokój się albo uciszę cię czymś innym niż knebel – syknął mu do ucha, widząc, że grzeczny ton go nie satysfakcjonuje
 – Twój penis nie uciszyłby nawet… ugh… prze-przestań! – stęknął bezradnie, czując jak miął w dłoniach jego penisa. Tak chaotycznie, że nie potrafił opanować drżenia swoich ud. – A-ah! Mówię, sta-starczy…! Już…
 – Gniew i podniecenie to zniewalająca mieszkanka, prawda?
            Rei odchylił głowę na bok, zaciskając usta w linijkę.
 – Podniecenie… Nie wiem, o czym mówisz. Jestem wściekły… tylko i… ACH! – wrzasnął, kiedy czuł jak go liże w najczulszym miejscu. – A-ahh! Stój!
 – Poddaj się temu… – mruczał mu w członek hipnotycznie. Był teraz jedyną rzeczą na jakiej oślepiony Akira był skupiony. Przepełniał go. – Nie wygrasz…
 – N-nie – bąknął tylko bezsilnie, opierając się o ścianę.
            Wiedział, że w tej chwili jest tylko narzędziem w łapkach Rukiego. Tak bardzo mu się to nie podobało, tak bardzo chciał, aby role były odwrócone… Z drugiej strony, jeszcze nigdy nie czuł, aby masowanie jego członka było tak przyjemne. Tak zdecydowane, dokładne.
 – Rei, zwilgotniałeś… – wyszeptał, palcem dotykając czubka jego prącia. W drobnej dziurce zbierała się już wydzielina, którą Ruki rozmazał po główce. Następnie palec włożył w usta i oblizał niespiesznie.
            Widząc, że ta informacja nie ruszyła Akiry, nachylił się nad jego uchem i wyszeptał prowokująco:
 – Przydałoby się, abyś zwilgotniał z drugiej strony.
 – C-co? Chyba nie zamierzasz mnie…
 – Jak obiecałem – będę cię teraz pieścił, jak jeszcze nigdy.
            Chcąc opanować protesty wyrzucane obronnie przez Reitę, postanowił nie wdawać się w dalsze dyskusje i przejść do działania.
 – Zaraz wracam – mruknął, całując przelotnie swojego kochanka.
            Akira siedział na klęczkach wsparty o ścianę. Całkiem nagi. Rozpalony dwa razy bardziej niż kiedykolwiek – ze złości i podniecenia. Słyszał gdzieś ciche szmery, szuranie, ale nic mu te odgłosy nie zdradzały. Wkrótce poczuł przy sobie ponownie obecność Rukiego. Jego oraz lekkie, podrażniające smyranie po piersi. Cienka, miękka końcówka zataczała po niej coraz węższe okręgi, w końcu kołując po samych obrzeżach sutka.
 – Łaskocze – szepnął słabo, napinając mięsień piersiowy.
 – Przecież nie masz łaskotek.
            Nasadka przeniosła się na koniuszki jego warg, otaczając je znudzonym, półkolistym ruchem.
 – To piórko?
 – Może – padła znów wymijająca odpowiedź, a szurająca końcówka przeskoczyła na…
 – Ru-ruki… drażnisz go… – syknął Akira, zaciskając spętane dłonie w pięści. Łaskotanie czubka jego penisa było nie do zniesienia. Zwłaszcza tej nadwrażliwej, małej dziurki, gdzie zbierało się nasienie. Nie mógł go nawet samemu zaspokoić…
 – A tu mogę?
            Piórko przesunęło się na nasadę prącia, poruszając to w górę, to w dół. Biodra Akiry same również zaczęły się kołysać.
 – N-nie… zabierz to…
 – Dobrze – miękka końcówka zeszła po członku w dół, w stronę ud. Chwilę poocierała się o nie, jakby szukając drogi do…
 – A-agh!
            Piórko toczyło koła wokół różowego otworu. Bardzo, bardzo czułego, jak się okazało, co niezwykle się podobało Rukiemu. Z satysfakcją słuchał jak stęka, kiedy on go łaskotał.
 – Ale czuły…
 – Zamknij się.
 – Pewnie bardzo ci się już chce…
 – Nie. Zapomnij.
 – Ocierasz się jak suczka z cieczką.
            Akira ścisnął uda, aby nie mógł go już drażnić.
 – Trochę cię trzeba ostudzić. Za bardzo się wyrywasz.
            Te słowa przeraziły Akirę. Chciał się podnieść. Zasłonić jakoś swoje świętości, ale udało mu się tylko przewrócić na plecy, czym jeszcze bardziej się ograniczył. Ruki wykorzystał to i rozsiadł się na jego podbrzuszu rozkrocznie. Rei poczuł jego twarde krocze.
 – Ponoć miałeś ochotę na loda – wymruczał.
            To, co dotknęło rozpalonej skóry Akiry było niewymiernie gorsze od piórka. Wydał z siebie bolesne stęknięcie, kiedy zimna kostka lodu przejechała wzdłuż jego torsu. Woda z topniejącego lodu spływała seksownie po jego mięśniach brzucha. Ruki zlizał ją i ponownie prześliznął kostką po ciele mężczyzny.
 – Jesteś sadystą – wydusił z siebie i wciągnął energicznie powietrze, kiedy lód znów zetknął się z jego torsem.
            Takanori, chcąc uciszyć jego obelgi, włożył kostkę lodu w swoje usta i pocałował Akirę. Kiedy rozchylił swoje wargi, wepchnął mu bryłkę językiem. Szybko zaczęła się rozpuszczać na jego podniebieniu.
 – Masz gęsią skórkę… Zaraz cię rozgrzejemy.
            Reita nie mógł się odezwać. Usłyszał jak Ruki potrząsa czymś energicznie, a po chwili rozpyla puszystą piankę na jego torsie. Bita śmietana.
            Zaczął zlizywać krem z jego ciała. Powoli, jakby na próbę, czy smakuje dobrze. Przesunął się pośladkami na uda kochanka i jeszcze raz wstrząsnął puszką. Wycisnął śmietankę na jego wzwód – wyglądający już na bolesny od niezaspokojenia. Chwycił w rękę sztywny penis i umieścił go w swoich wargach. Rei jęknął umęczony, nareszcie dostając to, czego chciał. Ruki ssał go mocno, nie zatrzymując się i nie zwalniając. Robił to tak, jakby miał do czynienia z jakimiś słodyczami. Akirę zalała fala gorąca. Czuł, jak jego narząd wibruje pobudzany ssącymi ruchami warg. Był duży, ale Ruki pochłaniał go łakomie, ledwie łapiąc oddech. Rozluźnił swoje gardło pod naporem członka. Rei szarpnął się nerwowo, wpychając go w głąb przełyku.  Ruki robił wszystko, aby doprowadzić go do szaleństwa. Ściskał go językiem, pocierając tak mocno, żeby jak najszybciej wytrysnął.
 –  R-ruki… dochodzę… –  sapał, próbując opanować gorączkowe wstrząsy. 
            Ruki ścisnął jego jądra, wsuwając go całego głęboko w swoje gardło. Wprawił go jęknięciem w drżenie, kiedy szczytował, aby wzmóc jego doznania. Przełknął ciepłą spermę, jaka wypełniła jego usta. Miał zbolałe, podpuchnięte wargi od pocierania jego członka, więc zwilżył je językiem. Wyprostował się.
            Powoli zbliżali się do wielkiego finału. Ruki zdawał sobie sprawę z tego, że musi teraz przygotować ciało Reity do przyjęcia go. Jednak bez pośpiechu. Akira potrzebował drobnej pauzy – to podpowiadało mu jego dyszenie, próbujące wyregulować oddech.
            Uniósł się, aby zdjąć z siebie spodnie, które już nie tylko go obciskały w kroczu, ale i obcierały. Szybkim ruchem pozbył się też bokserek.
            Kiedy rozsiadł się nagimi pośladkami na udach Akiry, ten westchnął ciężko. Złapał w rękę swoją męskość i zaczął przesuwać nią powoli po ciele mężczyzny.
 – A to… co to takiego, Kochanie? – zapytał cicho Ruki. Wisiał nad Reitą, podpierając się jedną ręką. Drugą cały czas trzymał członek prosto, pocierając nim różne punkty na jego wciąż czułym ciele.
            Przesunął nim między udami mężczyzny, delikatnie sięgając na próbę w stronę pośladków. Akira spiął je odruchowo. Ruki wrócił do góry. Obrócił się w stronę nóg – jak do 69 – i opuścił nad jego twarzą. Wziął tubkę  żelem i rozprowadził lubrykant na palcach, uznając że już czas go nasmarować.
 – Skarbie, powiedz „A” – wyszeptał w jego stronę prosząco, ujmując udami głowę kochanka. Usta Reity rozwarły się, pokazując trochę wysunięty język, a on wsunął w nie swoje prącie.
            Może, kiedy Akira skupi się na miłości oralnej, nie będzie aż tak czuł, jak wdzierają się w niego palce z nawilżaczem. Wyprężył się nad nim i wyciągnął rękę w stronę jego otworu, drugą wspierając się na łokciu. Przejechał ostrożnie po wrażliwym rowku, pozostawiając śliski ślad. Wydawał mu się taki mały, że odczuwał obawy przed wsunięciem w niego choćby palca, ale w końcu przemógł się. Wśliznął go z małym oporem. Reita zacisnął wargi na jego członku, ale nie wydał żadnego odgłosu.
            Ruki zaczął delikatnie drążyć w nim koła. Powoli, bez pośpiechu. Słysząc stłumiony jęk swojego kochanka, dołożył kolejny palec i zaczął pogłębiać swoje ruchy, dopóki nie mruknął z przyjemności. Był gorący. Tak samo jak jego członek, który płonął w wargach Rei’a.
            Kiedy wsunął ostatni, trzeci palec, zaczął to robić w taki sposób, aby nacisnąć ten najczulszy punkt w jego wnętrzu. Był chyba za gwałtowny, bo Akira pojękiwał coś z pełnymi ustami. Wyciągnął więc swoją dłoń i nachylił swoje wargi nad pobudzonym miejscem. Wszedł w nie powoli językiem, zataczając koniuszkiem małe ósemki. Na szyi poczuł ponownie postawionego penisa, gdy go lizał. Sam czuł uderzającą krew do głowy, bo w tej samym czasie Reita też zaczął pieścić go wymyślnie językiem. W tamtej chwili było im bardzo przyjemnie…
            Za przyjemnie – pomyślał Ruki, będąc o krok od wybuchu. Oderwał się energicznie od ciała Akiry, wyciągając swój członek z jego gardła. Nie chciał dojść.
 – C-co jest? – zapytał słabo Akira, całkiem skołowany wszystkimi wydarzeniami wieczoru.
 – Zmiana pozycji.
 – Zdejmij mi chociaż maskę – mamrotał bezbronnie, kiedy Ruki mościł go w pozycji wypiętej na stosie poduszek, aby było mu choć trochę wygodnie. Ze spiętymi rękami, nie miał jak się podeprzeć.
            Reita wiedział, że nadchodzi moment, kiedy…
 – Zdejmę ci ją tylko pod jednym warunkiem – szeptał w jego stronę, smarując swoją męskość żelem.
 – Co takiego? Mam jęczeć? – prychnął upokorzony, opadając na poduszki. Było mu wszystko jedno – wiedział, że mimo to zostanie zerżnięty.
 – I tak będziesz – Ruki uśmiechnął się pod nosem i przysunął w stronę jego pośladków. Serce w jego piersi waliło jak młot pneumatyczny. Był cholernie podniecony i ledwo nad sobą panował. Nogi miał miękkie, ale za to jego członek…
            Położył dłonie na tyłku Akiry, ale czuł, że na sam ich dotyk zaciska mięśnie. Zaczął go niedbale masować, aby się rozluźnił, a kiedy poczuł, że opór ustępuje, podniósł wyżej swojego penisa i wepchnął silnym ruchem w sam środek.
 – Agh! – rozległ się krzyk. – Zdejmij mi to z oczu! – wrzeszczał.
 – Zdejmę… tylko gdy… – zaczął upojonym głosem, próbując opanować swoje ruchy – gdy… ugh – odchylił głowę, robiąc przerwę z każdym pchnięciem. Rumieńce oblały jego twarz. – Gdy obiecasz mi, że będziesz patrzył…
 – N-na co…? – Akira szepnął w poduszkę, przygryzając ją w zębach. Bolało go jak diabli. Czuł się rozrywany.
 – Jak ci to robię – mamrotał w obłędzie. – Jak cię pieprzę.
            Reita zamilknął. Penis ocierał się w jego wnętrzu chaotycznie. Nie był jeszcze głęboko, a już czuł, że dłużej nie wytrzyma tego tępego bólu. Choć ich tempo było ociężałe, to i tak było tego za dużo dla Akiry. Może jeśli zdejmie maskę… Skupi się na czymś innym niż na tej erekcji w sobie.
 – Ru… – wydyszał. – Będę na ciebie patrzył – obiecał mu żałosnym głosem. – Zdejmij to…
            Zagadką było, jak ma patrzeć na Rukiego – na swojego seme – skoro leży wypięty do niego tyłem. Może już postradał zmysły od tego rytmu?
            Takanori posłuchał go i niedbałym ruchem ściągnął mu opaskę z oczu. Akira w końcu mógł przejrzeć, gdzie jest, gdzie leży, jak, co się dzieje… Mógł, aczkolwiek zobaczył w tej chwili coś zupełnie innego. Coś, co sprawiło, że prąd przebiegł wzdłuż jego męskości, zacieśniając otwór, w którym był Ruki.
            Naprzeciwko łóżka stało ogromne lustro, które odbijało wszystko to, co robił mu w tej chwili mężczyzna. Widział jak z ekstazą na twarzy kocha go, przygryzając wargi, aby nie jęczeć głośniej od niego. Ciało Akiry kołysało się w rytm tego, jak go posuwał.
 – Ty chory… zboczeńcu… – ukrył twarz w poduszce, czując jak upokorzony oblewa się rumieńcami. Dłonie Ru złapały go za głowę i podniosły ją do góry.
 – Obiecałeś – upomniał go. – Patrz na nas…
            Reita zacisnął zęby i uniósł spojrzenie na odbicie w lustrze. Patrzył na przyjemność Rukiego, a ten obraz przeszywał go na wskroś. To było takie zawstydzające, ale… podniecało go. Próbował się stawiać, ale widząc jak dobrze jest teraz swojemu kochankowi, postanowił dać mu jak najwięcej. Ten jeden, jedyny raz.
            Zacisnął się na nim, aby być jeszcze ciaśniejszym i pomimo drażniącego bólu, zaczął się poruszać, nabijając na członek. Był tam… był na dnie.
 – Cholera! Uderz w to! – krzyczał, czując jak niewiele mu brakuje, aby wbić w jego prostatę. Ruki słysząc nawoływania Akiry, owinął rękę wokół jego prącia, stymulując z dwóch stron.
            W końcu Rei to poczuł – jak rozkosz zalewa go od wewnątrz. Kolana mu zadrżały.
 – T-tak! Mo-mocniej – jęknął długo, napinając się.
            W tym samym momencie Ruki zaczął szczytować w jego odbycie. Mówi się, że męski orgazm jest szybki i intensywny. Jego zaś w tej chwili był długi i stopniowy.
            Na zakończenie ścisnął penisa Akiry i potrząsną nim kilka razy mocno, dopóki nie poczuł pod palcami lepkiego nasienia.
            Rei opadł bezwładnie – w każdym tego słowa znaczeniu – i nie poruszał się, dopóki Ruki nie odzyskał władzy w palcach i nie ściągnął mu kajdanek. Pomasował swoje obolałe przeguby. Nagle ręce wydały mu się takie lekkie, kiedy mógł nimi wreszcie swobodnie operować.
            Westchnął do siebie. Bardziej od poskręcanych nadgarstków bolał go jednak tyłek. Próbował się z dozą delikatności ułożyć na boku, aby nie podrażniać newralgicznych sfer, które pulsowały poprzecierane. Milczał. Na twarzy Akiry figurował grymas pomieszany z zadumą. Ruki przewidział, że po wszystkim może być na niego zły – ba, nawet furiacko wściekły. Że będzie wyklinał, wyzywał, zaprzysięgnie na nim równie sadystyczną zemstę… Ale na takie zachowanie z jego strony nie był w żaden sposób przygotowany. Nie przewidział, że nie zechce odezwać się do niego choćby półsłowem, partykułą umacniającą zdanie („fuck”).
            Był odwrócony tyłem, odcinając się od kontaktu wzrokowego. Naciągnął na siebie kołdrę, ale chwilę później zrzucił ją z siebie agresywnym ruchem.
 – Muszę się umyć – bąknął, wstając ociężale. Ruki nie miał zamiaru go zatrzymywać. Prysznic był teraz dobrą rzeczą, aby go odstresować i załagodzić samopoczucie – chociaż nie sądził, aby Reita w tej chwili miał jakikolwiek problem z „poczuciem samego siebie”.
            Kiedy jego kochanek zniknął za drzwiami łazienki, Takanori rozmyślał nad wszystkim tym, co dzisiaj udało mu się osiągnąć. Być może Reita faktycznie był na niego obrażony do granic jego półmęskiego focha, ale mimo wszystko to, jak czuł się w tej chwili Ruki było zdecydowanie lepsze. W końcu miał wyraźne odczucie, że wyrównał wszystkie rachunki i zażegnał kompleksy niższości w związku. Udowodnił im obu, że jest w stanie dominować – nie dzięki sile fizycznej, ale pomysłowości. Uśmiechnął się do siebie półgębkiem. Tak, był zajebisty.
            Po dziesięciu minutach drzwi od łazienki ponownie się otworzyły i wyszedł z nich odświeżony, wilgotny Akira, owinięty jedynie w ręcznik. Podszedł do łóżka, jednak starając się jak najbardziej unikać kontaktu z Rukim, jakby się obawiał, że ma jeszcze jeden „prezencik”. W ciągu dalszym utrzymywał za swój punkt honoru pomijanie go głębokim milczeniem. Przysiadł śmiesznie – bokiem – na łóżku i skrzywił swoje usta w niezadowoleniu. Unikając niewygodnych póz, siadał z manierą panienki – łącząc nogi, wykręcając kolana. Rozczulał go w głębi. Może o tym nie wiedział – ba, na pewno o tym nie wiedział – ale zachowywał się teraz bardzo dziewczęco.
            Nie zdejmował nikłego uśmiechu z ust. Przysunął się i bardzo delikatnie pocałował chłodne od wody ramię mężczyzny.
 – Rei… – wymruczał pobłażliwie, kołując palcem po jego mięśniach. Akira wzdrygnął się. Jego kark zjeżył się gęsią skórką. Powtórzył jego imię jeszcze głębszym głosem, szepcząc je w jego ucho. Splótł palce z jego dłonią.
            Może powinien potraktować go tak, jak obchodził się z dziewczynami w takich kryzysowych chwilach? Hm… Jak rozmawiało się z dziewicami, które straciły dopiero cnotę?
            Jak on utracił swoją czystość? Z dużym trudem przypomniał sobie przez mgłę sklerozy i alkoholu ich pierwszy, energiczny, pełen złości seks. Byli wtedy pijani i napaleni. Bynajmniej on. Ruki przecież po pierwszej nocy wyrzucił Reitę z sypialni, drąc na niego mordę mocniej niż on jego tyłek… Taka prognoza nie podobała się Takanoriemu. Były walentynki – musiał znaleźć jakąś fajkę pokoju.
            Fajka pokoju – dlaczego pomyślał o tym tak dwuznacznie? Gdyby nie dwa orgazmy Akiry, na pewno zrobiłby mu loda.
 – Dlaczego się nie odzywasz? – zapytał go, obejmując od tyłu i przywierając do tych umięśnionych pleców swoim torsem. – Zraniłem cię?
 – Nie… – posilił się na zwięzłą odpowiedź.
 – To co jest na rzeczy? – dopytywał się matczynym głosem. Taka nadopiekuńczość wyraźnie potrząsnęła Akirą, bo odruchowo spiął mięśnie i wyprostował sylwetkę, jakby chcąc przypomnieć mu swój wzrost oraz wiek.
 – Nic, po prostu… Jestem w lekkim szoku – odpowiedział w końcu bardziej ochoczo, jak delikwent na przesłuchaniu, któremu funkcjonariusz zaproponował cheeseburgera, kawę i papierosa na zachętę.
            Ruki zaśmiał się ochryple, słysząc, że udało mu się wstrząsnąć Reitą. Tak, tym zatwardziałym playboyem, który nawalał w eroga[17] równie wprawnie, co weterani w World of Warcraft. Niby taki znawca, a wpadł w tak banalną miłosną pułapkę. Zaraz… Wcale nie była banalna. Zwyczajnie zorganizował ją z zaskoczenia i to dało mu przewagę.
 – Ale już dobrze?
            Rei nic nie odrzekł, tylko spojrzał na Rukiego dwuznacznie.
 – Wiesz, co cię jutro czeka, za to co zrobiłeś, prawda? – już nie marszczył swoich ust, jak francuska matrona, tylko rozciągał je w łuk półuśmiechu. Rukiego przerażała sama myśl tego, jaka może być zemsta Rei’a… Sądząc po tytułach płyt na jego regale – typu: „Pornole na sto dwa”[18] – Takanori cieszył się, że był ubezpieczony na wysoką kwotę. Szkoda tylko, że więcej wybulił na gardło, a nie pomyślał o swoim tyłku, kiedy wiązał się z Akirą.
 – Nie, wolę żyć w błogiej nieświadomości… – burknął Ruki, chcąc osunąć się na drugą stronę łóżka, ale ramiona Reity pokrzyżowały jego zamiary.
 – Myślałeś, że w taki sposób mnie utemperujesz, tak? – zacisnął dłonie na jego klatce piersiowej. – To mnie tylko bardziej zachęca… Że mam takiego zadziornego uke.
 – Nie nazywaj mnie jak postaci z yaoi…
            Uspokoił się, bo jego usta musnęły wargi Akiry. Bardzo delikatnie.
 – Dziękuję – wyszeptał. Ruki poczuł, jak na jego policzki wstępuje gama różów.
 – Za co? – obrócił się w stronę kochanka.
 – Że nie jest z tobą monotonnie. Jeszcze żadna dziewczyna nie robiła ze mną niczego tak… odważnego.
 – Nie dziwię im się… Pewnie ukrywałeś swoją duszę erotomana.
 – Zastanawiam się… Jak to jest, że nie lubisz zboczonych kobiet, a sam jesteś zboczuchem?
            Ruki, aż wzdrygnął się słysząc jego słowa.
 – Że niby kim jestem?
            Reita odchylił się od mężczyzny, uśmiechając przebiegle.
 – Perwersem. Strasznym. Naprawdę.
 – Nie prawda! – zasłonił twarz, jak dziecko, które oskarża się o coś brzydkiego. – Jestem ułożony. Cielesność to dla mnie walor sztuki…
 – Jestem dla ciebie walorem sztuki? – rozpromienił się Rei, rozkładając na łóżku w pozycji jakiegoś greckiego bóstwa. Ruki zgromił spojrzeniem jego frywolne zachowanie.
 – Coś strasznie dowcipny się zrobiłeś. Tyłek już nie boli?
 – Pociesza mnie fakt, że jutro obaj nie usiądziemy na dupie. Kto będzie kierował? Haruko ma prawo jazdy?
            Takanori położył się obok Akiry i wbił mocniej w poduszkę.
 – Przestań, bo już czuję siniaki na prostacie – zmrużył powieki. – I nie wiem, czy ma. To twoja przyjaciółka.
 – Ale to ty z nią spiskowałeś parę miesięcy temu – przypomniał mu Reita. Pił zapewne do tego pamiętnego incydentu w pseudowłoskim hoteliku.
 – Bo zadajesz się z jakąś agentką tajnego wywiadu – parsknął Ruki. – Kobiety to wcielone diabły.
 – Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że ten cały pomysł z zabawkami to był wymysł Haru-chan… – Akira rzucił mu podejrzliwe spojrzenie. Doskonale wiedział, jaka była geneza ich spotkania w DOLCE RESTO i szczerze, nagła dominacja jego kochanka mocno mu zalatywała rosyjskimi perfumami przyjaciółki.
            Ruki specjalnie udał, że nakrywa się kołdrą, aby nie mógł zobaczyć jego jednoznacznego, zbaraniałego wyrazu twarzy.
 – No wiesz. Coś za często myślisz o Haruko. To jakaś psychoza – burknął, chcąc odwieść Reitę od tematu jego konsultacji uke–uke. – Ale nie dziwię się, bo w zasadzie to bardzo ładna dziewczyna – uśmiechnął się chochlikowato.
 – Coś sugerujesz? – Akira zmarszczył brwi. Chwilę milczał, ale wkrótce poderwał się energicznie, jakby dostał nagłego ataku konwulsji. – Zaraz, zaraz! Co robiliście sami w tym pokoju przed moim przyjściem?
            Ruki zagwizdał teatralnie, wywracając oczami na baldachim łóżka. Poczuł dłoń zaciskającą się na jego…
 – Rei… nie dotykaj go. Śpi – mruknął niezadowolony.
 – Powiedz, co robiliście…
 – Sam ją jutro zapytasz. Panią-bardzo-ładną-przyjaciółkę…
 – Wiadomo. Nie proponowałem byle komu seksu.
 – Dlatego tak rzadko go uprawiałeś.
 – Nadrabiam z tobą, kochanie – wyszeptał Rukiemu do ucha, muskając ustami jego małżowiny. Mężczyzna zadrżał. Jego ciepły oddech w połączeniu z głębokim głosem… Przy nim czuł się jak epileptyk.
            Reita nakrył ich obu kołdrą i przysunął do siebie Takanoriego, jak ulubioną przytulankę. Wokalista próbował się trochę wyrywać, walcząc o przestrzeń osobistą, ale ostatecznie poniósł klęskę, więc przytulił się do większego od siebie Akiry.
 – Słodkie – skomentował to.
 – Nie mów tak… – mruknął bezbronnie, tonąc w poduszce.
            Wcześniej tego nie czuł, ale kiedy tylko zamknął oczy, osaczyło go zmęczenie.



 EPILOG

            Został obudzony bardzo niefortunnie przez brak dyskrecji Reity w tym, co robi. A trzeba było nadmienić, że siedział i przeglądał zawartość płyt DVD jakie można było znaleźć w ich pokoju. Były to filmy jednej kategorii, jako że znajdowali się w love hotelu… Filmy które można było znaleźć w przeglądarce z zakładkami Reity w „Best of…”.
 – Cholera jego mać, wyłącz to – warknął Ruki znad poduszki i ponownie opadł na miękki puch, próbując odizolować się od tych dyskomfortowych dźwięków wydawanych naprzemiennie przez aktorów. No, głównie aktorki… Zaraz, zaraz… Aktorki? – Mógłbyś mi okazać szacunek i oglądać coś odpowiedniejszego dla gejów.
 – Nabawiłbyś się kompleksów – usłyszał niewzruszoną odpowiedź.
            Ruki uniósł się na łóżku jak czuwająca surykatka. Zaś nos zmarszczył myszowato.
 – Długo już tak siedzisz?
 – Nie bardzo.
            Mężczyzna przerzucił wzrok nieco bardziej w bok na stos pudełek o nieprzyzwoicie kolorowych okładkach i złapał się za głowę.
 – Tyle zdążyłeś już obejrzeć?!
 – Nie, no co ty – Reita popukał się palcem po głowie. – To są te, które widziałem wcześniej. Odłożyłem je sobie na bok.
            Ruki rozdziawił buzię.
 – Jesteś chory i niewyżyty. Uciekam od ciebie – warknął, odrzucając kołdrę i kompletując swoje wczorajsze, porozrzucane ubranie. Tak naprawdę chciał się stąd jak najszybciej zwinąć, aby Reita sobie czasem nie przypomniał o tym, że miał się mścić. Może Ruki nie miał dobrej pamięci, ale jeżeli chodziło o własny tyłek – dosłownie? – sam instynkt samozachowawczy narzucał mu pewne komunikaty.
 – E-e. Nie tak szybciutko, najukochańszy – wyrósł przy nim Akira, kładąc na jego ramieniu swoją łapę wątpliwej czystości po oglądaniu tych wszystkich „filmów”.
            Ruki ścisnął mocniej w rękach pozbieraną odzież. Po jego plecach przebiegł mocny dreszcz.
 – Nie zapomniałeś o czymś? – mruknął mu do ucha zuchwale.
 – Nie wydaje mi się…
            Rei nie zaważając na protesty mężczyzny, złapał go i przewiesił sobie przez ramię.
 – Przypomnisz sobie w trakcie – z tymi słowami na ustach, Akira wyniósł Rukiego do łazienki.

*

 – Haruko, czas dorosnąć – oznajmił rodzicielsko Akira, popychając ją ździebko zbyt brutalnie w stronę samochodu.
 – Widzę, że ten gest wpychania do wozu dziewczyn masz wyuczony – parsknęła, kompletnie nie wiedząc, o co mu chodzi.
 – Nie marudź. Siadaj za kółkiem, czas na naukę jazdy – otworzył jej drzwi samochodu od strony kierowcy i zamknął za nią. Haruko zaimponowała ta udawana szarmanckość.
            Obróciła się do tyłu, patrząc jak do dwuśladowca gramoli się z finezją inwalidy Akira, po czym zasiada jej dziewczyna Miku. Kiedy pośladki Reity zetknęły się z tapicerką, zrobił taką minę, jakby miał niedobór błonnika. Haruko dosłownie promieniowała triumfem. Wyjrzała przez szybę SUV-a i puściła perskie oczko do Rukiego, który stał przed maską, chcąc się pożegnać.
            Dziewczyna oparła lekceważąco łokieć o siedzenie kierowcy i wychyliła, aby spojrzeć na swojego przyjaciela.
 – Może lepiej, żeby Miku usiadła z przodu, a ty się położysz, co? Taka poważna kontuzja…
 – Spadaj – to była konkluzja ich rozmowy. Akira ścisnął mocniej uda, ale nic nie powiedział.
 – A tak w ogóle, to… mam prawo jazdy.





[1] Nie wiem, czy kiedykolwiek zwróciłaś uwagę na jego domowe papucie, ale wyglądają jak damskie baleriny J.
[2] Event czyli (ang.) wydarzenie.
[3] Od lewej: Suki da hanii! (uwielbiam Cię Kochanie!), Aishiteru yo! (Kocham Cię!), Kisu shitai (chcę Cię pocałować!).
[4] (jap.) autor mangi.
[5] (ang) chmurka komiksowa.
[6] Nazwy dzielnic Tokio.
[7] Obcokrajowców tylko czasem, kiedy hotel jest opatrzony tablicą: only japanese. Singli zaś zawsze (chociaż w jednej z książek Murakamiego czytałam, że dziewczyna spędziła samotnie – po znajomości - noc w love hotelu).
[8] (jap.) mundurek marynarski.
[9] U owadów: dorosły osobnik.
[10] Bozhe moĭ ! (ros.) Mój Boże!
[11] Khristos! (ros.) Chryste!
[12] Izvinite (ros.) przepraszam.
[13] Część podwzgórza mózgu odpowiadająca za komendy: śpij-czuwaj oraz strzeżenia cnoty (decyduje o podjęciu stosunku seksualnego).
[14] Japoński styl architektoniczny – drewniane domy.
[15] Fragment z dialogiem między Rukim a Haruko pisany w porozumieniu i współpracy z pewną osobą.
[16] Czyt. boku (męskie ja, jakiego używają zazwyczaj młodzi chłopcy).
[17] Odłam gatunku gier japońskich visual novel, które opowiadają prostą, fabularną historyjkę i jest wzbogacona o sceny pornograficzne.
[18] Musiałam wstawić cytat mojego brata!

3 komentarze:

  1. Genialne! Super, świetne i kurde, aż brak epitetów aby określić fajność tego opowiadania. Moja zboczona dusza znowu została zaspokojona na jakiś czas ( czyt. może do jutra.) A teraz kończe to moje walentynkowe coś, które przygotowałem, ale chyba to się opóźni nieco...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten shot jest wspaniały normalnie! Cudnee...nwm co napisać T.T emocje tej całej fascynacji mi jeszcze nie opadły wiec nie wymyśle nic mądrego ani nic ; d wybaczcie :3 no...nie mam pojęcia co dalej napisać...przeczytalam wszystkie dzisiejsze notki :3... dobra...życzę wenki i wgl...
    Ahh...całkiem fajny ten szablon...też mam niską samoocenę ale ten szablon jest serio fajny...chyba nawet lepszy niż ten co proponowałam (czarny, biały, czerwony) :3

    OdpowiedzUsuń