niedziela, 16 marca 2014

4. Reckless Point

Obiecywałyśmy special na 30 000 wyświetleń (za które już teraz serdecznie dziękujemy i nie omieszkamy tego jakoś wynagrodzić!), ale edukacja rządzi się własnymi prawami i niestety, czasami trzeba odłożyć yaoi na bok - o zgrozo? - i zabrać się za marketing polityczny czy historię sztuki. W każdym razie, Wasz special jest już w połowie napisany i tylko czeka na wolną chwilkę, aby go dokończyć. Myślę, że warto na niego troszkę poczekać. Dzisiaj według biorytmu, Reckless Point! Uwaga, będzie pikantnie, więc mamy nadzieję, że chociaż tak umilimy poniektórym wieczór i się reflektujemy pieprznym tekstem, youkoso~

~ * ~


W poprzednim rozdziale:  - Jesteś strasznie słodki - oparł się wygodnie na kanapie. Zmarszczył śmiesznie brwi. Odwrócił twarz w stronę mężczyzny. - Sugerujesz coś? Huh? Ze mną się wspaniale współpracuje. Jestem mistrzem w odnajdywaniu rytmu z innymi - fuknął jak obrażone dziecko. 
 - Lepiej nalej mi jeszcze - podsunął mu szklankę pod nos. Wyjął z kieszeni spodni paczkę papierosów, a z niej jedną sztukę. - Zapalę sobie - poinformował o swoich zamiarach, jako że w domu swojej siostry miał surowy zakaz palenia tytoniu. Nie czuł potrzeby pytania o zgodę, skoro Takanori sam był palącym. Miał za to ochotę trochę pogrymasić. Ruki był taki skory do zacieśnienia więzi, to może robić za jego prywatną meido. Gdyby Akira poprosił, żeby się przebrał, pewnie nie miał by nic przeciwko. W sumie była taka jedna rzecz, którą Takka robił naprawdę wybitnie...

Reita stanął dumnie na swoich nogach, a jego dłonie powędrowały do zapięcia koszuli. Odpiął wszystkie guziki po kolei i zdjął koszulę w bardzo zmysłowy sposób. Tak jak robią to mężczyźni stricte przed stosunkiem.

[...]

- Pomasujesz mnie. Możesz dorzucić od siebie coś ekstra. I don't mind.

Takanori rozpogodził się pod wpływem komplementów Akiry. Faktycznie, potrafił mu poprawić humor, nawet jeżeli to on go poniekąd zepsuł...

- Rytm? Szkoda, że nie umiesz go odnaleźć, kiedy proszę cię, żebyś przyniósł mi tekstylia z magazynu... - obruszył się na jego domniemaną temperamentność. Jakoś nie bardzo mu ją okazywał. Na informację o chęci zapalenia, jedynie podsunął mu kryształową popielniczkę, dając przyzwolenie, aby się nie krępował. Akira chyba jednak wziął to na zbyt do siebie... Wbił się mocniej w zagłówek sofy, patrząc jak mężczyzna rozpina swoją jedwabistą koszulę, odsłaniając naprawdę umięśniony brzuch i wyćwiczoną klatkę piersiową. Wstrzymał oddech. Dym z papierosa nadawał tej scenerii erotyzmu. Zamglony obraz jego ciała był jeszcze bardziej kuszący. Półnagi Akira leżący przed nim... Nie może tego zaprzepaścić. To jego szansa.

- Ależ oczywiście, połóż się - zaprosił go do siebie, moszcząc się zwycięsko na jego lędźwiach i to okrakiem. Jego krocze wpijało się w pośladki Akiry... Był ciekaw, czy na to zareaguje. Oblizał apetycznie wargi, patrząc na mocne plecy Reity. Miał ochotę zatopić w jego śniadej, sprężystej skórze paznokcie... I wiecie co? Nawet tak zrobił. Mrucząc do tego jak kociak. - Wybacz, nie mogłem się oprzeć, żeby cię nie połaskotać.

Przystąpił do masażu. Był w tym nadgorliwy. (oczywiście wszystko w tej jednej intencji, aby pokazać się z jak najlepszej strony) Podczas ugniatania jego spiętych mięśni, unosił całe ciało i również całym ciałem na niego opadał. A konkretniej kroczem, chociaż dla niektórych panów to już jest „całe ciało”. Miał wrażenie, że...

Że się kochają. Nadawał im rytm niby-stosunku. Nawet nabawił się odrobinę kuszącej zadyszki, bo takie rytmiczne opady tułowia były dość męczące. Nachylił się nad barkami Akiry, oblizując wargi, sygnalizując, że coś zamierza.

- Oko za oko - szepnął i delikatnie ugryzł go w szyję, smagając swoim mokrym języczkiem. - Na pewno dalej masz ochotę na masaż? A może chcesz, abym zaczął to robić po tajsku... Z elementami jogi? - spacerował dwoma paluszkami wzdłuż jego kręgosłupa, jakby to była ścieżka. - Wymasowałbym również siebie...

Ciepło gładkich dłoni rozchodziło się po całym ciele Akiry. Haruki masował tylko jego kark i ramiona, ale on czuł, jak wszystkie jego mięśnie znacznie zelżały. Odwrotnie niż u jego masażysty, który z premedytacją naciskał mu swoim kroczem na pośladki. To się Reicie akurat nie podobało. Nie o takich bonusach myślał, prosząc o bycie oryginalnym. „Pocałunek” był przyjemny, choć wywołał cichy chichot zamiast zmysłowego pomruku, czyli wbrew oczekiwaniom Takanoriego. Język połaskotał go po wrażliwej skórze.

- Myślę, że wystarczy - wsparł się na łokciach i powrócił do pozycji siedzącej. Sięgnął po nadal tlącego się papierosa ze szklanej popielniczki i dopalił go do końca. Wypuścił z ust smugę dymu tytoniowego, która prędko zmieszała się z powietrzem i rozrzedzona rozmyła się tworząc obszerną siwą chmurę. - Chciałbyś coś w zamian? - zapytał w swoim szarmancki stylu. Nie dało się ukryć, że Akira u dołu czuł się coraz bardziej odprężony. Trochę przez alkohol, a trochę przez samego gospodarza...

Haruki przyjrzał się dokładnie Akirze. Może jedynie mu się wydawało, ale był nieznacznie zarumieniony. Jego oczy były migotliwe, a źrenice rozszerzone. Wyglądał na podnieconego, a przynajmniej rozemocjonowanego. Nie, stop, to zbyt odważne wnioski.

- W zamian? – podchwycił niepewnie. Jak przed chwilą miał ochotę robić Akirze wszystko, w tym najbardziej perwersyjne, oralne rzeczy, tak w tym momencie nie miał ani jednego pomysłu na zbyciu. Nie myślał o tym, czego sam chce, ale jedynie o tym, czego może chcieć gość. – Może… spałbyś dzisiaj ze mną? W sensie tak, wiesz… razem w łóżku? – zapytał, patrząc na niego wnikliwie. Była to niewinna prośba w oczach Rukiego. - Ale jeśli nie chcesz, mogę wymyślić... coś innego... - przejechał bezwiednie, ku zniesmaczeniu Suzukiego, swoimi palcami po jego udzie, posuwając je odrobinę w stronę krocza. Tym bardziej było to niewygodne, zważywszy, że było już odrobinę wzdęte, czego Ruki nie mógł jeszcze zaobserwować. Mężczyzna szarpnął się i poprawił w siadzie.

- Spać razem? - zażenował się, po czym porządnie zniesmaczył, bo dotyk kolegi stawał się coraz bardziej frywolny. Złapał za nadgarstek zadbanej dłoni Harukigo i odsunął daleko od swojego skarbca. - Słuchaj. Możesz mnie dotykać, gdzie chcesz. Przytulać, nawet dać całusa. Ale! Łapy precz od Małego. Jasne? - był na pół poważny, żeby nie przestraszyć Takanoriego. Pewne zasady musiał znać, chociaż i w tym przypadku obowiązywała formuła ignorantia legis nemineni excusat1.
Reita skorzystał z chwili konsternacji i ruszył w stronę łazienki, aby opróżnić swój pęcherz. Między innymi dlatego. Załatwił swoje potrzeby, ale jego penis… niewiele opadł. Nadal był nieco wzdęty. Wiedział, że jeśli napije się jeszcze odrobiny alkoholu to będzie miał po prostu wzwód.

W drodze powrotnej chyba zapomniał o swoich przemyśleniach, bo złapał za szyjkę od butelki z winem i przechylił, upijając trzy spore łyki do gardła.

- No more... - mruknął i otarł wargi ręką.

Takanori wpatrywał się w jego kocie ruchy, kiedy odchodził w stronę toalety. Jego spojrzenie było mętne, a wzrok identycznie zamglony przez działanie alkoholu na jego narząd wzroku. Czekał cierpliwie, aż mężczyzna wróci do niego, a wtedy… spełni jego nieme życzenia. Być może Suzuki nie mówił tego na głos, ale Haruki widział po nim, że mięknie. W innym wypadku w ogóle kazałby mu się od siebie momentalnie odsunąć. Dożywotnio odsunąć. Nie prosiłby go o masaż, nie lizałby jego szyi, nie kazałby tak stanowczo nie naruszać okolic jego penisa… Pewnie już go świerzbił. W dodatku czerwone wino zmieszane z krwią działało jak płynna, błyskawiczna levitra. Żaden kutas tego nie przetrzyma bez ani drgnięcia. Akira pozwolił mu robić ze sobą wszystko inne, ale Takanori był zaaferowany tylko tym jednym „zakazanym owocem”. Jego męskością.

- Chodź Aki, usiądź, bo zaczynasz się chwiać – zachichotał pijacko, ciągnąc go za rękę w stronę sofy. Położył mu rękę na piersi i zaczął ją masować delikatnymi opuszkami. Odnalazł pod materiałem koszuli napięty sutek. Niemal westchnął na to znalezisko, bo jego twardość była dowodem tego, że Akira zaczął się cieleśnie podniecać. – Nie będę cię dotykał tam-na-dole, jeśli tego nie chcesz… Chcę, żebyś czuł się
dobrze – zwilżył swoje spierzchnięte wargi i przytknął je do grdyki Akiry, która zawsze przyprawiała go o dziwne zachcianki. Objął ją, zamykając w swoich gorących ustach i zaczął delikatnie ssać, ściągając słony posmak. Bezwiednie ściskał jego udo między swoimi nogami, prężąc się przed nim na klęczkach i pieszcząc oralnie męską szyję. Miał ochotę całować ją, dopóki jego wargi nie opuchną. Hamulce w końcu puściły… Suzuki był zbyt kuszący…

Akira oddawał się przyjemności, jaką sprawiał mu Haruki, ale kiedy pragnienia mężczyzny wymykały się spod kontroli, złapał go za nadgarstki. Jego uścisk nie był wystarczająco mocny, aby je unieruchomić, więc nie mocował się z nim.

- Taka, nie. Przestań. Będziemy… Ja będę tego żałował. Nie podaruję ci tego… - Owszem, sprawiał mu przyjemność, ale cena była zbyt wysoka, aby móc dać się ponieść. – Chcesz, żeby tak do tego doszło? Przez alkohol? - Suzuki spróbował wstać, ale zachwiał się. Oparł dłoń o zagłówek i ponownie opadł na kanapę. Był spocony i rozedrgany do tego stopnia, że nogi mu zmiękły. Dawno nie trzeba było mu tak niewiele, aby się w ten sposób podniecić. Raptem parę drinków i drobne, błahe pieszczoty przez ubrania.

- Haruki? – zawołał go i zwrócił tą niewinną twarzyczkę ku sobie. Złożył na jego różowych ustach głęboki pocałunek, aby go odrobinę uspokoić. - Możesz próbować… Byle nie dziś. I nie w ten sposób...

Takanori szarpnął się, kiedy Akira go zatrzymał. Najpierw odczuł palącą złość, a potem żal (niemniej palący niż to pierwsze), że zakazuje mu tego, na co sam mu pozwolił, aż w końcu wstąpił w niego zgaszony smutek. Opuścił swoje ręce i spojrzał na ich splecione nieromantycznie dłonie. Milczał. Pokręcił głową na wszystkie jego pytania, chociaż nie wiedział, czy to było potwierdzenie czy zaprzeczenie. 

 - Ja tylko chcę… Chciałbym, żebyś był blisko – przytulił się do niego nieśmiało. Akira ponownie odnalazł jego wargi i pocałował zaborczo, ściągając grzywkę z jego twarzy. To wystarczyło, aby Ruki tym razem eksplodował. Zaczął płakać jak dziecko. Nie wiedział czy to efekt wywołany przez alkohol, podniecenie skumulowane na marne czy odtrącenie przez mężczyznę, którego pragnął. Jego tors był taki ciepły, szeroki, chyba również mocny… Dlaczego nie da mu się dzisiaj spróbować? Mógłby być nawet jego próbną, eksperymentalną dziwką. Przetarł załzawioną twarz. – Przepraszam, ja nie chciałem… myślałem, że… ale ja już nie będę. To się nie powtórzy – powtarzał nieskładnie jedną myśl, próbując ją jakoś z siebie wyrzucić. Bezskutecznie. Spróbował przywołać się do porządku, ale nawet to nie pomogło mu wydusić z siebie choćby półsłówko.

Akira dojrzał jego łzy, więc zacieśnił ich ramiona. Haruki wtulił się w niego ufnie, bo nie pozostawało mu nic innego. Chciał choć odrobiny pokrzepienia, a tylko to zaoferował mu na chwilę obecną mężczyzna.

- Nie chcę ci zrobić krzywdy i… za bardzo cię szanuję - szepnął mu na ucho i poczuł jak zaczyna kręcić mu się w głowie. Oparł kark na zagłówku i przymknął niby to na chwilę powieki, aby spróbować przywrócić obrazowi przed oczyma stabilność. Nie musiał ich otwierać, aby czuć się jak na karuzeli. Symulacja ta była tak doskonała, że Akira stracił poczucie przestrzenności i opadł na Takanoriego. Znieruchomiał i usnął natychmiastowo, jak kamień rzucony głucho w falujące morze.

Matsumoto drgnął niespokojnie, kiedy Suzuki opadł na jego ciało bezwładnie. Zacisnął dłonie na jego plecach i potrząsnął nim delikatnie, chcąc sprawdzić, czy aby nie omdlał. Oddychał miarowo w spokojnym, naturalnym rytmie. To uspokoiło podejrzenia Harukiego. Wysunął się ostrożnie spod ciała Reity, aby go nie zbudzić z półsnu. Spojrzał na niego z boku, mając teraz na niego najlepszy widok. Kiedy spał, wyglądał jak nieszkodliwe, duże dziecko. Żałował, że był nie najmocniejszej postury - nie mógł wziąć go tak po prostu na ręce i zanieść do łóżka, aby mogli spać tej nocy razem. Nie chciał też rezygnować z tej jedynej szansy tylko dlatego, że nie jest wzorem tężyzny fizycznej. Jeśli nie może zanieść go do sypialni, to będzie musiał sypialnię przenieść tutaj. Przyniósł cienką kołdrę i nakrył nią półnagiego mężczyznę, aby nie zmarzł przez sen. Wyłączył wieżę, która wciąż pobrzmiewała trip hopem w tle. Przyglądał się mu przez chwilkę jak śpi, po czym z lekką obawą przed wylądowaniem na podłodze, wsunął się pod pościel, przytulając do obnażonego torsu mężczyzny. Poczuł ciarki na całym ciele. Jego zapach... oddech... ciepła, sprężysta skóra. Miał ochotę... Chciał, aby był jego...

Przymknął powieki i zasnął, ukołysany rytmem jego wdechów-wydechów.

*

Haruki obudził się przedwcześnie, zapominając, że jest weekend. W pierwszej chwili poczuł zaskoczenie, czując, że śpi obok półnagiego mężczyzny, którym był Akira. Zalało go bezmyślne podekscytowanie, ale powoli zaczął uzmysławiać, że zostało to okupione wieloma nieprzyjemnościami i jego entuzjazm się zredukował do zera.

Nie można mieć wszystkiego... Dlatego nie mogę mieć ciebie - pomyślał sobie z zawodem i wygrzebał się spod pościeli. Poszedł przyrządzić im jakieś śniadanie w wersji anti-hangover. Proste, tradycyjne przekąski z bentou, tak nie charakterystyczne dla nowatorskiego projektanta mody. Zaparzył im kawy i zaniósł wszystko na tacy do salonu, gdzie spał jego wspólnik. Przysiadł na skraju sofy i czekał, aż obudzi go intensywny aromat kawy. Miał nadzieję, że taka pobudka go nie rozdrażni z samego rana, bo trudno jest się wściekać na cudowny zapach espresso.

*

Dla Reity ich wspólna noc miała zupełnie inny finał. W równoległej rzeczywistości, jaką jest sen, wykreował sobie nagiego Takanoriego, który całował go łakomie po całym ciele, testując, na ile pozwoli mu się skosztować po alkoholu. Nawet we śnie miał wrażenie, że jest nietrzeźwy. Soczyste malinowe usta ssały jego wargi nieśmiało. Do ich pieszczot dołączyły języki oraz ośmielające dłonie.

- Rei... ahh - Ruki jęczał mu do ucha. Akira wsunął mu na sucho swoje palce do otworka. Takanori sapnął ciężko i otarł się o jego podbrzusze. Wzajemnie wzmagali swoje doznania, aż w końcu jego wymyślony kochanek zaczął ssać jego nabrzmiałą męskość. Drażnił go językiem i zębami. Tarł spuchniętego penisa swoimi puszystymi wargami.
- T-aka! Agh! Mocniej...!

Wyrwał się spocony ze snu, czując znajomy zapach w swoich nozdrzach, który robił za sensualny budzik.
- Kawa... - mruknął półgębkiem. Otworzył oczy i zauważył swojego wspólnika. Przypomniał sobie swój erotyczny sen i machinalnie zerwał się do siadu. Przetarł twarz rękoma. Nie musiał zaglądać do spodni. Wiedział, co się stało – tym bardziej, że wczoraj był nabuzowany jak wulkan przed erupcją.
- Um... Taka-kun, Skarbie. Może... - próbował ubrać w słowa swój problem, nie wiedząc jak dyskretnie mu przekazać ten cholernie niezręczny fakt. - Zamknij oczy i przynieś mi bokserki do łazienki, okej?

Usiadł obok swojego wspólnika, chcąc się z nim przywitać i pochwalić się, że zrobił im śniadanie. Zamiast tego, spotkał się z dość nietypową prośbą.
- Huh? - zgodnie z zasadami odwrotnej psychologii, Haruki zmierzył całą jego sylwetkę pytającym spojrzeniem, zatrzymując się w okolicy clou czyli kroku. - Ou - wydał z siebie odgłos zaskoczenia i rzucił spojrzenie na podwieszany sufit, odrobinę pąsowiejąc. - Poczekaj chwilkę, może coś znajdę. 

Miał spory dylemat, jak rozwiązać problem Suzukiego, jako że jego dupeczka była raczej niepokaźnych rozmiarów, nie mówiąc za to o obszernej obręczy biodrowej niczym u dziewczyny. Akira na pewno nie wejdzie w jego majtki. Ze wstydem otworzył szufladę z bielizną Keisukiego i zaczął przeszukiwać ją, aby znaleźć jakiś komplet nieużywanych bokserek. Z wahaniem zabrał opakowanie, nie wiedząc, co odpowiedzieć, kiedy Kei-kun zapyta o swoje nowe slipy.
- Proszę - podrzucił mu bieliznę na sofę, zamiast do łazienki. Uśmiechnął się dwuznacznie. - Faktycznie dawno nie uprawiałeś seksu - stwierdził i usiadł obok, pogwizdując znacząco. - Ciekawe, co ci się śniło... - zastanawiał się ostentacyjnie na głos. Nie ukrywał, że to mały odwet za wczoraj – tak mu się bronił przed pettingiem, że
voila! Dostał polucji.

- Miałeś nie patrzeć! - skarcił gospodarza za „obczajanie”. Z radością zabrał paczuszkę i popędził do łazienki. Niewygodne pytania gospodarza pozostawił po męsku bez odpowiedzi.

Wrócił odświeżony. Narzucił na siebie koszulę i wyszedł z lekkim rumieńcem na twarzy. Była to wpadka na miarę Suzukiego. Jak coś robić to z nowojorskim rozmachem, bo w Ameryce ponoć wszystko jest „bigger and better”.
- Ekehm! - odchrząknął teatralnie, niemal uroczyście i zajął miejsce przy stoliku kawowym. Za wszelką cenę unikał kontaktu wzrokowego z tym wścibskim gejuchem. Zajął się swoim kubkiem espresso, który pomoże mu się otrząsnąć z syndromu dnia wczorajszego.

Takanori nie był już tak entuzjastyczny ze śniadaniem. Obejrzał swoją twarz w kubku z kawą, zamiast ją wypić. Zrobił poranny, lekki makijaż, w którym wyglądał znacznie bardziej staro - takie wnioski mu się nasunęły.
.
- Wyglądasz na rozluźnionego. Cieszy mnie to - dodał, nieśmiało wyciągając w jego stronę dłoń. Pogładził jego pierś palcami w miejscu mostka. Akira powędrował wzrokiem za właścicielem wścibskiego palca, który go dotykał w okolicach mostka. Ten przeszywający błysk w oku Matsumoto. Akira musiał coś sprawdzić, tym razem na trzeźwo.

- Nachyl się - poprosił i nie czekając na reakcję, wsunął mu dłoń w brązowe kosmki włosów, jednocześnie ciągnąc go ku sobie. Złożył na jego ustach motyli pocałunek, ale okazał się zbyt słaby na sprawdzony tester. Złączył ich wargi ponownie. Całował go teraz bardziej głębiej z nutką namiętności. Obaj czuli zmysłowy smak kawy w swoich ustach. Poraziło go to.
- Chyba nie jestem stuprocentowym straight… - mruknął, odsuwając się powoli od Harukiego.- Skoro to, kiedy się z tobą całuję, mnie nie obrzydza.

Ruki zająknął się cicho, kiedy Reita wpił się w jego wargi. Musiał wykorzystać okazję. Pokazać się z jak najlepszej strony, aby go nie odepchnął. Rozchylił usta i przechylił głowę na bok. Delikatnie poruszał dolną wargą. Położył mu dłonie na szyi, masując ją koniuszkami palców. W pomieszczeniu było słychać tylko ich mlaśnięcia ust i... odgłos wjeżdżającej do salonu walizki. Obaj podskoczyli.

- Ups, nie wiedziałem, że będziesz mieć gościa, sempai - Haruki oderwał się od Akiry. Zwiesił wzrok zakłopotany. To była niezręczna sytuacja, w końcu Keisuke... był kimś pomiędzy kochankiem a przyjacielem. Nie powinien był ich widzieć w tak intymnej sytuacji jak pocałunek, ale nie przypuszczał, że mógłby wrócić wcześniej. - Fotograf w Brazylii się rozchorował. Przenieśliśmy sesję na za tydzień, a tym czasem musiałem wrócić na
photo shoot w Nagoyi - wytłumaczył się, masując po karku.

- Wielka szkoda - skomentował to bez przekonania, patrząc na zachmurzonego Suzukiego. Keisuke również spojrzał na Akirę i zrobił dziwną minę.
- Jakbym gdzieś już pana widział. Nobunaga Keisuke, miło mi - ukłonił się. Na twarzy chłopaka nie było widać ani krzty żalu. Był wysoki, smukły i bezkształtny jak drąg. Uczesany raczej wedle koreańskiej mody i przefarbowany na kasztanowo. Przypominał odrobinę k-popowego maknae z tym, że ubierał się dużo bardziej klasycznie. Zapewne w ubrania projektowane przez jego sempai. - Pójdę się wypakować. Nie przeszkadzaj sobie, sempai. 
Ruki spojrzał ze smutkiem na Akirę. 

- Mówiłeś coś?

Akira wyglądał na wyczulonego. Nie dziwiło go to, w końcu został dość niemile zaskoczony. Nie znał Keisuke. Nie kojarzył go. Nie wiedział, kim jest dla Rukiego i vice versa. Chłopak się na niego nie rzucił, więc mógł śmiało przypuścić, że nie są parą. Współlokatorami, co najwyżej przyjaciółmi.
- Suzuki Akira vel Reita. Mnie również miło - odkłonił się chłopakowi i wsłuchał się w krótką wymianę zdań. Kiedy Keisuke zniknął za drzwiami łazienki, Reita postanowił się dopytać bardziej szczegółowo na temat Nobunagi, aby móc wyrobić sobie o nim jakieś zdanie. I wcale nie pozytywne.
- Kto to jest ten cały Keisuke? Tak dla ciebie. Czy też mnie. Mam się go bać? To moja konkurencja? - zapytał żartobliwie, choć nie było mu wcale do śmiechu. W głowie kreślił pewne plany, co do Takanoriego. Pocałunek był bardzo przyjemny i Suzuki nie pogardziłby czymś więcej.

Ruki uśmiechnął się zalotnie w stronę mężczyzny na jego pytanie o domniemaną „konkurencję”. Zarumienił się i zamrugał powiekami, robiąc sobie cudowny wstęp do kokieterii.
- To jest mój sublokator. Tak, to chyba najwłaściwsze określenie. Lepiej brzmi po angielsku: roommate czyli kumpel z pokoju. Coś w tym guście... Jest jakby u mnie na stancji. Mój protegowany, ale w bardziej poufanych stosunkach - obejrzał się na Akirę. Jego mina była bardziej niejasna niż to, co powiedział właśnie Ruki.- Na facebooku bylibyśmy w statusie „to skomplikowane”, ale nie jesteśmy parą czy coś... - prawie wyszeptał. Nie chciał, aby Kei go usłyszał. Mogłoby go zaboleć. Jak na zawołanie, drzwi od łazienki otworzyły się.
- Już wiem, skąd pana kojarzę - pstryknął w palce Keisuke. Był odświeżony po podróży, ale bynajmniej nie wypoczęty. Miał na sobie samą podkoszulkę, ale nie prezentował się nawet w połowie tak okazale jak Suzuki w tym samym stanie. Ciało Akiry było dobrze wyrzeźbione, wymodelowane i pełniejsze. Ruki potrząsnął głową. Nie powinien ich porównywać. Nie leżą na tym samym stopniu znajomości. - Reckless Point. Jest pan powiązany z tą marką?
- Kei-kun, to Akira jest jej założycielem - wyjaśnił mu Haruki, uśmiechając pobłażliwie.
- Miałem sesję do jednej kolekcji... Pamiętasz, Haruki-sempai? - chłopak nie zraził się swoją omyłką, zupełnie jakby zdarzały mu się tysiące razy. To prawda, był dość prężnie działającym i rozchwytywanym modelem.

Ruki czuł się niezręcznie. Keisuke był bardzo otwarty na ludzi, ale tym razem to mu przeszkadzało.
- Taaak, coś mi świta... Kei? W gabinecie zostawiłem moje nowe projekty. Rzuciłbyś na nie okiem? Powiesz mi co o nich myślisz – poprosił, szukając jak najbardziej naturalnego pretekstu, aby go spławić. Na daremno, bo Nobunaga sam się zorientował, co się święci.
- No dobrze... dam wam prywatności - wzruszył ramionami i wyszedł z livingu, ot tak zwyczajnym krokiem. Bez zbędnej buty czy obrazy.

- Dziękuję, Takanori – zwrócił się do swojego wspólnika. Haruki nie wiedział, czy dziękuje mu za sprostowanie Keisuke, czy za wyproszenie go z pokoju. Sądząc po tym, co Suzuki zrobił chwilę później, chodziło zdecydowanie o to drugie. Akira wstał. Wsunął jedną rękę pod kolana Takanoriego, a drugą pod jego plecy. Haruki był leciutki jak piórko. Dla Suzukiego noszenie kogoś na rękach nie było żadnym wyzwaniem. Przemaszerował dumnie do sypialni mężczyzny. Rzucił go na łóżko i zamknął drzwi na klucz.

Ruki początkowo protestował, wierzgając nogami w powietrzu i mówiąc, że jeszcze nie zjadł śniadania. Nie miał pojęcia, co ma zamiar zrobić z nim Reita. Zmierzali w kierunku... sypialni. Wstrzymał oddech, czując że spada na łóżko, rzucony przez mężczyznę. Automatycznie mu zaschło w ustach i pociemniało przed oczami. Akira chce się z nim kochać. Na trzeźwo. W obecności Keisukiego, który był zaledwie ścianę dalej... Czuł podniecenie pomieszane z obawą.

- To chyba źle, że inni mają na mnie taki wpływ - mruknął gardłowo Akira.
- Nie będziesz żałował? - odszepnął mu do ucha Haruki, ale nie otrzymał odpowiedzi.

Mężczyzna położył się na Takanorim. Przykrył go swoim ciałem. Nagle miał na niego palącą ochotę. Pragnął go - tylko dlatego, że przyszedł jego współlokator. To było takie niedojrzałe, a mimo to nie potrafił się opanować. Musiał go posiąść. Oznaczyć.

Zaczął od pocałunku. Wysunął język między swoimi wargami. Podwinął podkoszulek Takanoriemu i przyssał się do jego szyi, następnie zjeżdżając aż do kremowych sutków.

Ruki westchnął i zaczął ocierać się kroczem o podbrzusze mężczyzny. Widział podniecenie na twarzy Reity, kiedy ten przyglądał się jego gładkiemu, śniademu torsowi.
- Ugryź mnie - zachęcał go, czując swojego sutka w jego męskich ustach. Jęknął. Twardniał stymulowany przez jego łapczywe usta.
Nawet jeśli było mu w tej chwili obłędnie, w Takanorim tkwiła obawa, że partner go odepchnie, kiedy ten tylko się rozbierze. Stwierdzi, iż wcale nie pociąga go jego nagość. W końcu...
- Aki, wiesz, że ja nie mam...tego co panie? - chciał się upewnić, że Akira jest świadomy jego męskości w spodniach.

Napięcie rosło w Akirze. Zdominowała go samcza chęć przywłaszczenia sobie cieleśnie Rukiego. Ocierali się o siebie nawzajem, zajęci pieszczeniem swoich warg. A przerwał tylko na chwilę, aby odpowiedzieć zdyszanemu mężczyźnie.
- Wiem. Nie jestem gówniarzem – szepnął gorączkowo i zjechał dłonią w stronę spodni Harukiego. Rozsunął rozporek i zapuścił się w głąb jego bielizny, gdzie znalazł podpuchniętą męskość, którą zaczął trzeć palcami. - Powiedź Keisukiemu, że wypadł z gry - syknął mu na ucho i uśmiechnął się złośliwie. Takanori miał bardzo wymowny wyraz twarzy i ta informacja zdawała się go nie obejść. Zgrzane policzki, rozchylone wargi i przymknięte powieki. Nic go nie obchodziło. Chciał go posiąść. Teraz.

- Keisukiemu? - zapytał niewyraźnie, jakby po raz pierwszy słyszał to imię. Reita go nakrył sobą.
Takanori czuł, jak penis Akiry rośnie pod nim, przygniatany delikatnie jego penisem. Wygiął swoją smukłą szyję i zajęczał. Podniecenie mieszało mu w głowie. Nie był w stanie uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Ogarnęło go zawstydzenie, jak przy pierwszym razie. Akira - jego współpracownik - rozbiera go, ogląda jego nagość i podnieca się nią. Mało tego. Dotyka go w bezwstydny sposób i pieści w szorstkich dłoniach jego delikatnego penisa. On też już chciał go poczuć...

Akira zdjął mu spodnie wraz z bielizną i przyglądał się temu, jaki jest drobny. Zrzucił koszulę ze swoich ramion i kocim ruchem przykrył partnera swoim ciałem. Przez głowę zdarł z niego pospiesznie t-shirt. Tym sposobem Takanori leżał przed nim już całkiem nagi.
- W tym poradniku wspomnieli o lubrykantach. Podejrzewam, że masz coś takiego... - zapytał ochryple. Jego głos nabrał szorstkości i głębi. Haruki zadrżał. Zastanawiał się, czy zawsze tak brzmi, kiedy ma erekcję.

- Poczekajmy z żelem – westchnął ekstatycznie i wsunął się bardziej pod Akirę. Mężczyzna klęczał nad nim, mając między nogami swojego kochanka, a dokładniej jego chłopięcy tors. Takanori nieśmiało otworzył rozporek i wyjął ze spodni naprężoną męskość Reity z takim zatrwożeniem, jakby wyciągał z cudzego portfela nie swoją własność. Obejrzał ją dokładnie, jakby po raz pierwszy widział coś takiego na oczy, a jego podbrzusze się roziskrzyło i zaczęło go pobolewać od gwałtownego podniecenia. Sam widok tego mężczyzny sprawiał, że mógłby dojść.
- Chcę go polizać... - oznajmił cichutko, proszącym głosem. Zapragnął ssać jego penisa. Tyle razy musiał sobie wyobrażać jego kształt a nawet smak, że już dłużej nie był w stanie powstrzymać swojej seksualnej ciekawości. Nasunął się na twarde prącie swoimi puszystymi wargami i zaczął się poruszać, wydając cichy pomruk.

Akira uśmiechnął się chytrze i prychnął pod nosem. Podniósł się nieco, żeby móc przyglądać się temu, jak mężczyzna próbuje objąć go swoimi drobnymi ustami w całości.
- Proszę bardzo - zachęcał go zmysłowym głosem. Kiedy tylko poczuł dotyk ciepłych i przede wszystkim wilgotnych ust, jego mina stężała. Westchnął głucho i pozwolił się pieścić dowolnie w oralny sposób, który jak dotąd mogły mu zaoferować jedynie prostytutki. - Prawie jak w mojej fantazji… - przyznał się szelmowskim głosem, czując, jak natychmiast osiąga pełną erekcję w wargach kochanka. – Agh! Taka, kończ... W orala nie jestem najlepszy. Spuszczę ci się do ust! - nawoływał go, aby zrezygnował z tej pieszczoty. Tak jak Akira powiedział - przy miłości francuskiej nie umiał długo panować na sobą i bardzo szybko osiągał szczyt, a nie taki był jego dzisiejszy cel.

Policzki Harukiego mocniej poczerwieniały nie tylko od bezdechu, ale przez zdanie sobie sprawy z tego, że Akira rozmyślał o nim w lubieżny sposób. Jeszcze bardziej przyłożył się do swojej pracy ustami, jakby chciał przegonić swoje senne alter ego. Pokazać, że rzeczywisty On jest zdecydowanie lepszy.

Wysunął go ze swoich ust, pozostawiając na penisie śliską strużkę śliny. Uśmiechnął się erotycznie.
- Nie miałbym nic przeciwko... Chcę dąć ci rozkosz - zatrzepotał rzęsami. Na języku wciąż miał posmak jego gęstego preejakulatu. Gorzkawy, lekko mydlany, przywodził trochę na myśl tytoń. Sięgnął ręką do szufladki przy łóżku i podał mu owocowy lubrykant, czując zażenowanie. - Wiesz, jak tego użyć? - rozkraczył się, wstydząc tego, że jego rumiany penis tak bezwstydnie sterczy w górze. Może ten widok gorszył Akirę, bo nie miał muszelki?

- Uprawiałem już nieraz seks analny. Poradzę sobie - odebrał tubkę i położył obok. Chciał jeszcze bardziej zawstydzić Takanoriego. Przykucnął przy jego rozchylonych pośladkach. Rozstawił jego nogi i zaczął go drażnić, łaskocząc językiem jego otworek. Kochanek zaczął się niespokojnie wierzgać. Był w tamtym miejscu bardzo wrażliwy.
- Ale... nie z mężczyzną... - przypomniał mu Ruki, ale szybko zacisnął powieki oraz usta. - Aghh! - jęknął czując w sobie... jego... jego język. - Wyliż mnie... - syknął w nieopanowany sposób. Chciał, aby go zapełniał. Czymkolwiek. Jakkolwiek. Byle szybko, mocno, po brzegi. Rozsunął mocniej uda i sapnął, masując ręką swoją męskość i obrzmiałe jądra. Dawno się nie kochał, a to sprawiało że był bardziej newralgiczny.

Akira wziął do reki żel i rozprowadził odrobinę na dłoni. Spoglądał na Rukiego z wymownym uśmiechem. - Powiedz „A” - poprosił fikuśnie i wsunął mu jeden palec. Do samego końca. Następnie dołożył drugi i trzymał oba nieruchomo w jego odbycie. – Nabijaj się - oblizał wygłodniale wargi i czekał.

Kochanek z przyjemnością i dzikością napierał na palce Akiry, zagryzając się na własnej dłoni, aby nie jęczeć zbyt głośno... Keisuke nie powinien ich słyszeć. Wiedział, że Reicie na tym zależy, ale nie chciał dać mu tej chorej satysfakcji. Miał kochać się z nim dla przyjemności, nie satysfakcji i triumfu dominanta. Wygiął się i sapnął płytko. - Włóż więcej... palców. Rozciągnij mnie mocniej. Do oporu.

- Taki posłuszny i przy tym słodki - szeptał zafascynowany, podziwiając zachowanie małego. Wbił mu palce głębiej i rozstawił je. Chciał go szybko uzdatnić, więc dołożył trzeci i na tym zaprzestał. W głowie huczała mu już tylko myśl o penetrowaniu go. Zdjął swoje spodnie i zsunął bokserki do końca, aby im nie przeszkadzały. Złapał kochanka pod kolanami i zaczął przymierzać się do wejścia w niego. Główka jego penisa drżała czując wlot do szparki. - Złap mnie za rękę.- przysunął bliżej swoją dłoń i splótł ich palce razem. - Zaciśnij, kiedy będzie cię bolało - jego głos był łagodny.

Uśmiechnął się niewinnie i zmrużył powieki, kiedy go skomplementował. Czuł się... doceniony. Nie na siłę, sztucznie. Był na równi z Akirą. Równie ważny, chociaż zdominowany. Kochali się nie dla Akiry, nie dla niego, ale dla nich obu. Obaj tego chcieli.
Wstrzymał oddech widząc, jak mężczyzna się rozbiera. Zupełnie nagi sprawiał, że Takanori miał wrażenie że sperma z niego wypływa. Czubek jego penisa zwilgotniał i zaróżowił się. Czuł wdzięczność, kiedy kochanek poprosił go, aby ścisnął jego dłoń, kiedy będzie odczuwał ból.

- Na początku zawsze trochę boli - przyznał, gładząc jego policzek zachęcająco. - Jestem twój... - wyszeptał, kiedy zaczął w niego wchodzić, sprawiając odrobinę bólu. Nie przywykł do tak pokaźnych członków, ale naturalnie nieraz miał w sobie szerokie dildo.

Właściwie to w Akirę wstąpił dziwny rodzaj stremowania. To był jego pierwszy raz z mężczyzną, a Ruki robił to pewnie nieraz i z niejednym. Przygryzł dolną wargę i zaczął wślizgiwać swoje prącie. Jęknął. - Cholera – przeklął sykliwie, ale brnął dalej. Nie przerwanie, nawet jeśli czuł, że zaczyna wilgotnieć na czubku.

- S-spokojnie... - uciszał kochanka, delikatnie wprawiając swoje biodra w falowanie. Pomógł nadać mu rytm odpowiedni dla nich obu.

- Shit! - zaklął pod nosem, widząc, a przede wszystkim czując, jak kochanek obejmuje jego członka swoimi mięśniami, jak porusza się zaciśnięty na nim... W przód i w tył. Włączył się aktywnie w odbywany stosunek. Sam wyginał się w przód, kiedy Ruki wychodził w jego stronę biodrami. Nie wsuwał się cały, na razie do połowy, żeby mogli się przyzwyczaić. Jego pewność siebie rosła, aż w końcu nie wytrzymał i eksplodował. Przyspieszył, a penis wbijał się w czuł punkt kochanka. Ruki wygiął się i zająknął się słodko, odpływając. - Oh tak! Jeszcze raz - mruczał do siebie i nadał swój własny rytm. Zdecydowania bardziej wymagający i porywisty. Kochał się z nim po swojemu. Dokładnie, siłowo. Takanori rozpuszczał się w jego objęciach, a jego odgłosy... Już dawno przestał się kontrolować, aby piszczeć w poduszkę.

Haruki krzyknął, kiedy Akira przejął nad nim kontrolę. Oddał się mu. Pozwalał mu kochać się, jak było mu wygodnie. Był posłusznym uke... Przez celibat był niezwykle czuły. Wszystkie jego sfery były obrzmiałe i wrażliwe, czekające na wystarczającą ilość bodźców, aby osiągnąć orgazm.
- Ohh - jęknął, kładąc dłoń na piersi Akiry i mocno się zapierając. Masował rękami jego tors, przesuwając się w kierunku barków, a potem pleców. Zaczepił się na nim, przyzwyczajając do bardzo szybkiego rytmu. Był niezaprzeczalnie wspaniały. Nie dał mu ani chwili, aby odpocząć. Z każdym krokiem zbliżał się do... - A-Akira...! - krzyknął głucho, już nie panując nad sobą i swoimi ustami. Wygiął się, a z jego członka wytrysnęło nasienie. Ulga była niesamowita. Czuł się momentalnie o kilka kilogramów lżejszy, aż w końcu opadł ociężały.

- Taka? Jeszcze… proszę… - Normalnie się cieszyłby, że kochanka doszła przed nim, ale tym razem nie był pewny czy może to ciągnąć. Akira wciąż był w Harunkim, czerpiąc przyjemność z jego ciała. Mężczyzna chciał poczuć, jak to jest, kiedy szczytuje wewnątrz jego odbytu. Podparł się na łokciach, uniósł miednicę i wyszedł na przeciw kochankowi, aby i ten spuścił się - po raz drugi tego dnia. Akira od razu przyspieszył maksymalnie. Nie chciał, aby Takanori kochał się z nim z przymusu.

 - Akira, jesteś... obłędny - szeptał, próbując wyrównać oddech z ruchami bioder.

- Umh! - mężczyzna zacisnął swoje usta i odchylił głowę do tyłu, nie pozwalając, aby najcichszy odgłos wydostał się z jego gardła. Wstrzymał oddech. Orgazm wstrząsnął nim tak, że aż poczuł ciarki na skórze. Porażony przewrócił się na miejsce obok kochanka. Sapał głośno i próbował uspokoić szybkie kołatanie swojego serca. Dawno nie włożył tyle sił w seks. Dawno nawet robił nic, co by wymagało tyle wysiłku. - Ja pierdole. Ale mi zajebiście... - mruczał do siebie euforycznie. Przetarł dłonią spocone czoło i zaczesał grzywkę do tyłu. - Pewnie jesteś głodny. Zabrałem cię tak szybko bez śniadania.

Ruki uśmiechnął się tylko nieobecnie i objął swojego Akirę, mocno się w niego wtulając. Nakrył ich pościelą, aby nadać odrobiny prywatności. Chciał być blisko, chociaż przez chwilę. Chciał, aby z nim został. Pokazał mu, że jest dla niego ważny jako kochanek. Otarł ręką jego czoło i spojrzał w piękne, roziskrzone oczy.
- „Ja pierdole, ale mi zajebiście”? Rozumiem, że to komplement i swoim paniom też tak mówisz? - uśmiechał się do siebie i wtulał w swojego mężczyznę. Swojego kilkuminutowego mężczyznę. - Nie jestem głodny... poleżmy jeszcze trochę - przymknął powieki, wsłuchując się w bicie serca Reity. Męczyło go jedno pytanie, ale bał się je zadać na głos. Chciał wiedzieć, co Akira tak naprawdę czuje. Chemię i pożądanie? Czy było to zaprawione czymś głębszym i trwalszym niż biologizm?

- Nie - odparł krótko. - Kobiety nie lubią wulgarnych mężczyzn – wyjaśnił. - A z facetem nigdy wcześniej... I wiesz, sądziłem, że mogę pozwolić sobie na więcej. W każdym razie, to był poniekąd komplement - ucałował swojego tymczasowego kochanka w czoło i pozwolił, aby faktycznie przeleżeli dłuższą chwilę razem w sypialni.

Takanoriemu zszedł uśmiech nieco z jego rozpogodzonej twarzy. Poziom endorfin spływał, ogarniała go lekka melancholia... Zawsze po wytrysku czuł delikatną nostalgię, ale tym razem była ona spotęgowana poczuciem bezwartościowości. Próbował mu wmówić, że to nie jest brak szacunku, bezuczuciowość wobec niego pt. „przerżnąć, byle mi było przyjemnie”. W końcu na ile procent komplementem jest „poniekąd komplement”.

- Um, rozumiem - odparł niezręcznie. Takanori również nie przeklinał. Mógł to wziąć pod uwagę. Postanowił sobie, że nie będzie niczego nadinterpretował. Skorzysta z chwili...

Tą podniosłą chwilę przerwał im jednak zegar biologiczny Akiry. Jego żołądek dał o sobie znać, wzburzając się głośno, że o nim zapomniano na rzecz genitaliów. Zawstydziło go to bardziej niż leżący między jego nogami nagi Takanori.
- Obawiam się, że to mój limit - próbował zażartować ze swojego apetytu. Apetyt na Rukiego już zaspokoił, teraz miał ochotę na coś mniej ruchliwego i mniej wymagającego. Reita wysunął się spod pościeli i zaczął ubierać, aby nie świecić przy współlokatorze Takanoriego golizną. Widział, jak smutek ogarnia jego wspólnika, ale nie był w stanie niczego mu w tej chwili zapewnić. Niczego innego niż swoje silne ramię i napiętego milczenia.

Burczenie w brzuchu gościa odrobinę odsunęło Harukiego od czarnych myśli, które kreowały się w jego wyobraźni, pomimo towarzystwa Akiry i jego bliskości.
- Przepraszam. To ze mnie taki kiepski gospodarz. Nie dbam o swoich gości, tylko martwię się sobą... un.
Nie chciał, aby go opuszczał. Nie chciał go wypuszczać ze swoich objęć. Pozwolić wrócić do domu. Bał się, że Gdzieś Tam pozna kogoś innego, a jego potraktuje jako chęć spróbowania czegoś nowego. - To może leż spokojnie, a ja przyniosę ci śniadanie do łóżka... kochanie? - ostatnie słowo dodał bardzo cicho, jakby chciał wypróbować, jak zareaguje na nie Akira i czy je odrzuci. - Poczekaj tu na mnie.

Zarzucił na siebie bieliznę, białą podkoszulkę i kremowy szlafrok. Czuł się niezręcznie, wiedząc, że ogląda go teraz Reita. Pewnie w tej chwili, na chłodno pomyśli, że jest zbyt kanciasty, mało kobiecy i ma nadwagę. Chciał zapaść się pod ziemię, kiedy na niego patrzył taksującym wzrokiem.
Wyszedł do kuchni i rozejrzał się. No i oczywiście, był jeszcze Keisuke... Któremu chyba nie da rady spojrzeć w oczy po tym, co musiał słyszeć. Pech chciał, aby chłopak siedział w jadalni i przeglądał segregatory z projektami Takanoriego, jedząc jednocześnie musli. 
- Dobrze się czujesz, sempai? - skomentował jego bladość na twarzy.
A jak można czuć się po orgazmie? - sarknął w myślach. O dziwo, on nie czuł się wcale najlepiej.
- Powinieneś coś zjeść. Ledwo trzymasz się na nogach.
- Nic mi nie jest. Czuję się świetnie - odparł Kei-kunowi, wkładając do mikrofalówki śniadanie przygotowane wcześniej dla Akiry. 
- Nie mam na myśli pana Suzukiego, tylko...
- Nie mówmy o tym - uciął mu krótko, zabierając tacę z jedzeniem. 
- Dobrze, ale później cię zważę - wrócił do przeglądania portfolio. Takanori westchnął. Zaparzył w ekspresie nową kawę dla Akiry i zaniósł całość do sypialni. 
- Proszę - tacę postawił ostrożnie na szafce nocnej, gdzie leżał jeszcze lubrykant. Ze wstydem schował go na swoje miejsce, bo nie za bardzo pasował do ich śniadaniowej scenerii.
- A ty nic nie jesz? - zainteresował się Reita. Wczoraj również nic nie przekąsił. Pił na pusty żołądek, co oczywiście miało swoje konsekwencje.
- Jestem na diecie - wyjaśnił niechętnie. Nie dodał nic więcej, tylko usiadł obok i przyglądał się, jak Akira sięga po śniadanie. - Chcesz spędzić ten dzień razem? - zapytał z nadzieją w głosie, ale pobrzmiewała tak słabo, jakby była jego ostatnią.

Reita od razu się ucieszył na widok posiłku, choć widział, że wspólnik nadal ma bardzo nietęgą minę. Zrobiło mu się go żal, że uległ jego urokowi i dał się mu wykorzystać.
- Hej, otwórz buźkę - poprosił i podsunął mu hashi z ryżem. - Zjedz kawałeczek dla mnie - Takanori zamarudził cicho o swojej diecie, ale Akira nadal czekał, aż zje. W końcu chłopak nieśmiało rozsunął usta i pochłonął kęs. - Grzeczny chłopiec - ucałował go w nagrodę w usta. - No dawaj. Jeszcze raz. Teraz za mnie - Ruki popatrzył na niego jak na wariata z miną „przecież już zjadłem!”. - Come on! Wcześniej było dla mnie, teraz zjesz za mnie, okej?

Takanoro był niechętny na karmienie go, bo czuł że żołądek ma zaciśnięty nieprzyjemnie z nerwów i głodu. Drugi dzień głodówki to najcięższe stadium, nie powinien go przedłużać.
- Aaa – powiedział, otwierając usta. Skubnął kawałek smażonego mięsa, powoli go przeżuł i połknął. Drób był chudy, ale i tak w jego oczach był zbędnymi kaloriami. – Wystarczy… - uśmiechnął się delikatnie. – Mam chyba… kaca – skłamał. – I mi niedobrze, a wiesz, że nie lubię… no wiesz – nie chciał jemu obrzydzić posiłku, więc uciął rozmowę odnośnie jego domniemanych dysfunkcji żołądkowych. – Ale mogę ciebie pokarmić, jeśli chcesz. 

Akira zgodził się. Początkowo był dość chętny, ale przy n-tym kęsie podziękował mu za wyręczanie go, ale uznał tą czynność za niezręczną. Po skończonym śniadaniu Ruki poszedł zmyć naczynia, a Reitę zaprosił do salonu, aby pooglądał telewizję. Z niewyjaśnionych przyczyn był tam również Keisuke, który nigdy nie korzystał z TV. Wolał wisieć na Internecie i czatować ze znajomymi. Usiadł obok Akiry i nieśmiało się do niego przytulił. Nie rozmawiali ze sobą. Ruki z powodu skrępowania, jakie w niego wstępowało, kiedy przypominał sobie, że Kei-kun słyszał jak się kochali. A Akira? Najwidoczniej nie miał żadnych tematów do poruszenia w obecności chłopaka. 

- Taka-kun, wiesz, bo ja muszę już wracać do dzieci - mruknął niemrawo i nie zwlekając, wstał z kanapy. Niby oglądali jakiś film na HBO w telewizji, ale żadne nie przykładało szczególnej uwagi do programu.

 - Do dzieci? Ach, siostrzeńcy. No tak. - Dotrzymał mu towarzystwa do końca, odprowadzając do drzwi. Spojrzał na niego tęsknie, kiedy obuwał się w swoje workery. Jutro się zobaczymy – tłumaczył sobie jałowo, próbując się uśmiechnąć do siebie, chociażby w myślach.

Usłyszał hasło „daj buzi” więc nadstawił Akirze policzek, ale mężczyzna chciał czegoś więcej niż cnotliwy całus. Niespostrzeżenie przysunął go do ściany i wsparł o nią, całując namiętnie. Suzuki rozchylił mu nogi i pomógł wspiąć na jego biodra tak, aby zawisnął nad podłogą. Zachowywali się trochę jak dwa zwierzątka, które straciły poczucie czasu. Zaparł się dłońmi o tors swojego kochanka i zaczął miąć materiał jego koszuli paznokciami. Chyba… Znów czuł podniecenie. To było niesamowite. Żaden mężczyzna jeszcze nigdy nie sprawiał, że tak szybko nabierał ochoty na seks. Niemal pod rząd.
 - Wystarczy, idź już kochany – szepnął mu do ucha, przeczesując leniwie jego włosy, kiedy w końcu zdobyli się na odwagę, aby przerwać te rozwiązłości. – Do zobaczenia jutro – pożegnał go. Czekał, aż zniknie w drzwiach windy i zjedzie całkowicie na parter. Westchnął do siebie i obrócił się tanecznym krokiem na pięcie. Zastał za sobą już nie tak rozanielonego Keisukiego. Patrzył na niego oskarżycielsko. Nie wiedział, czy chodziło mu o to, jak buszowali w sypialni, kiedy on był tuż obok, czy o zaproszenie gościa bez jego zgody czy o… 
- Haruki-sempai – zaczął ostrym tonem. – Chodź, zważę cię. 
 - Po co? – Ruki wyminął go, burcząc z niezadowoleniem. – Nie ma potrzeby. Nic nie jadłem, przyznaję się. Nic nie utyłem. Wczoraj piłem, więc to też jakieś kalorie. Puste, ale jednak.
 - Nie ma wykręcania się – pociągnął go do łazienki i popchnął w stronę wagi elektrycznej. – Stawaj. 
Mężczyzna westchnął i jak więzień, pozwolił się zważyć swojemu stróżowi. 
 - 44,6… - odczytał na głos i zapisał wagę w pamięci urządzenia. Spojrzał karcąco na sempaia. 
 - No co? – Ruki zmarszczył brwi. 
 - Całe 0,4 kilograma mniej. 
 - Przesadzasz, Kei-kun. Sam wyglądasz jak tyczka! – sarknął i wyszedł ekspresowo z toalety.
 - I już jesteś drażliwy! Natychmiast masz zjeść śniadanie. Anoreksja to jedno, ale awitaminoza to równie poważna dolegliwość. 
 - Jasne, pewnie. Dolicz mi osteoporozę, anemię i bezsenność… 
 - Za bezsenność pewnie odpowiada twój nowy kolega – stwierdził relatywnie spokojnie. – Sempai… ja naprawdę chcę się panem opiekować. Chodź, zrobię ci do jedzenia pudding. Czekoladowy. Wiem, że lubisz – poprowadził go do kuchni jak małe dziecko i posadził na krześle. 
 - Ta… ten proteinowy. Myślisz, że jestem głupi? 
 - Ruki – Kei pochylił się nad pulpitem stołu. – Spójrz mi w oczy. 
Haruki posłuchał swojego przyjaciela. 
 - Opiekowałeś się mną, pomogłeś wspiąć się na wyżyny kariery, a teraz… ja chcę się opiekować panem. Nie chcę, żeby świat mody stracił w taki durny sposób świetnego projektanta. Wystarczająco dużo modelek wymiotuje po łazienkach po byle batoniku fitness. Czy według pana są one otyłe? 
 - Ja… no… nie. 
 - A więc właśnie. Dla mnie pan jest tak samo chudziutki – Kei spojrzał tęsknie w stronę lamówki, w miejscu gdzie kończył się szlafrok Rukiego oraz dekolt białej koszulki. Wyobrażał sobie, jak wygląda jego ciało bez tych wszystkich „narzut”. 
 - No dobrze. Zrób mi ten budyń. 

_____________________

1 (łac.) nie znajomość prawa nie zwalnia z jego przestrzegania.   

16 komentarzy:

  1. Kocham ten rozdział! Niesamowity, ale chcę więcej Keia, by wzbudzał zazdrość! :3 tak nie Taką opiekuje!
    //Yūko-3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale lepiej, żeby to się działo bez Keia, ne~? ; > /Enji

      Usuń
    2. Oczywiście, że lepiej z Keiem! Tak między nami, to on jest moim ulubieńcem :3

      Usuń
    3. O, wreszcie ktoś go lubi poza mną ; ;
      (Allis go nie znosi) /Enji

      Usuń
    4. Heej, ja tez go lubie. Mam wrazenie, ze Kei chce jak najlepiej dla Ru, a Rei chce jak najlepiej dla swojej nieokielznanej chuci...moze sie myle, ale Ru polecial na reitowe cialo. To przykre-rozpoczynanie od dupy strony. Homofoby nie lubia homosiow m.in. temu, ze sa swiecie przekonani, ze nie ma jako-takiej wiezi mentalnej miedzy nimi-jest tylko seks

      Nie chce, zeby tak bylo ;c
      Bo po skonczonym wspolnym projekcie Rei rownie dobrze wyjechac do US, nie majac pojecia o tym co Ru lubi czy nie lubi
      ...i tak Was kocham. Urzekacie kazda notka, co jest raczej rzadkoscia.

      Usuń
    5. Just so! To właściwie... kwintesencja tego opowiadania, więc aż sama za bardzo nie wiem, co powiedzieć. Cóż, zobaczycie, dopiero będzie się działo! *zaciera rączki*
      Dziękuję za komentarz :3 / Enji

      Usuń
  2. Więcej, proszę.
    Więcej tego opowiadania i więcej Keia. Polubiłam go ;-;
    I więcej zazdrości~
    I w ogóle. Więcej wszystkiego, tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że powoli zanosi nam się na otworzenie oficjalnego fanclubu Keisukiego. I'm glad ;u; /Enji

      Usuń
  3. Czytałam to na telefonie i z wrażenia zapomniałam skomentować ;-; Bardzo lubie tą serie więc ucieszyłam z kolejnej część. Ech Enji-senpai i co ja mam powiedzieć? Świetne jak zawsze z resztą. Jak zawsze nie mogę się doczekać ciągu dalszego bo jak zwykle nie mam pojęcia co się stanie. Postać Keia jest fajna i ciekawa, ale w końcu to Reituki ma być ne? Jakoś dziwnie się uśmiecham myśląc o natępnej części...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Enji i Allis-senpa! *uczy dobrych manier*. Serio, ja tych sesji nie piszę samodzielnie, w życiu nie dałabym rady wymyślić samemu tych wszystkich wątków, postaci, epizodów, ani nawet samej fabuły. Na przyszłość, prosiłabym, żeby Allis nie pomijać, bo robi jej się wówczas przykro...
      Mam nadzieję, że się powoli przekonujecie do Reckless Point, bo naprawdę nie jest takie złe, jak je piszemy ;n;
      Ari~! /Enji

      Usuń
  4. Wypada napisać, bo ja taki leniuch jestem~!
    Powiem tak: Ja Keia nie lubię, nie znoszę >:C Taki kolejny Hari Pota, tylko że ładniejszy, ale też się czai gdzieś po kątach. Jestem na nie!
    Ja już o swoich feelsach wspominałam, o taaak mnie za brzuch z radości złapało, jak przeczytałam ''daj buzi''. OJEEEJ~ Co prawda ktoś już wspominał, że Ru poleciał na ciało (no ba...) i takie tam, też o tym myślałam, ale... ale nie wszystko stracone, prawda? ;u; (przykuję go w piwnicy, o nie, nie wracasz do USA~ *w sensie Ru, o*) ale jestem ciekawa, co z Keiem. Masz tu pieniążki, załatw sobie jakieś mieszkanko i wypierdzielaj w podskokach, albo sam cię wykopię? xD
    Albo o, albo, wraca Reiówna do młodzieży, ich rodzicielka w domu, a ten taki jak skowronek (nie, nie śpiewa... na szczęście XD)
    - przeleciałeś go?
    - tak :))))))))))))))))))))))))))))))))))))
    - gj.
    - :))))))))))))))))))))))))
    Łaa, co się stanie, co się stanie ;uuuuu;
    Dziękujemy i czekamy na wasze następne notki~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yuuri... Aż mam banana na ustach. Staph it, please!
      Spokojnie, Kei nie jest taką szarą myszką. Może lubi *kaszel* "chować się po kątach", ale jeszcze odegra swoją rolę. I siostra Reity też...
      *koniec spoilera*
      A to już za... trzy tygodnie! *troll* /Enji

      Usuń
    2. 3 tygodnie przy was? Woah, co tak mało? XD
      SIOSTRA REIA I HARI POTA, UWAGA, SHIPPUJE XDDDD

      Ja nic takiego nie powiedziałam! Ale przyznam, że boję się tego, co wymyśliłyście ,___, Powiedzcie mi tylko, czy będą razem, starczy mi!

      Usuń
    3. Enji się opieprza przed kolosami i ma czas na betowanie C;
      Nie bój się Yuuriko. Co złego to nie my~
      No nie wiem czy mogę powiedzieć...niby będą, ale jeszcze pewne kwestie nie zostały rozwiązane ;>/ Allisven

      Usuń
  5. It was fucking amezing!! Czekam na więcej
    -Manson

    OdpowiedzUsuń