poniedziałek, 24 marca 2014

5. Zaliczenie

Coraz rzadziej mam pomysł na wstęp odautorski. Nie wiem, czy ktokolwiek to czyta... Czytacie to? Halo? Dajcie znać! Bo nie wiem, czy to nie jest najzwyklejszy monolog... 
W każdym razie, może to nie miejsce na to, ale Enji ma nową schizę, która najprawdopodobniej da mi trochę inspiracji do "Haiku na wachlarzu". A tymczasem, na osłodę owego poniedziałku, szkolny fick, ale w bagatela znacznie przyjemniejszych realiach. Szkoła w takim wydaniu nie jest taka zła, prawda? 
Ikonki powrócą na bloga, kiedy znajdę program do edycji grafiki...



Na przerwie przed ostatnią lekcją poszedł szukać Suzukiego. Nauczyciel zdawał się mieć jakiś plan, więc nie mógł go zbagatelizować. W takiej sytuacji, chwyciłby się nawet brzytwy (w kontekście jego problemów, brzmiało to jak najbardziej dosłownie).

 - Panie profesorze? Jestem - wszedł do kantorka przy klasie biologicznej.

Akira siedział w swoim mini-gabinecie, popijając kawę i obracając w dłoni swoim telefonem komórkowym. Uśmiechnął się pokrzepiająco do Rukiego, który przybył wedle ich planu w wyznaczone miejsce ze zwolnieniem na lekcję widmo.
- No, mały. Siadaj, patrz i ucz się – rzucił swoim nauczycielskim tonem te nienauczycielskie słowa i wybrał jakiś numer telefonu z dziennika lekcyjnego. W słuchawce po kilku sygnałach odezwał się kobiecy głos. Takanori nawet z odległości poznał, że to jego mama. Chłopak poruszył się niespokojnie i nabrał powietrza w płuca, bojąc tej całej rozmowy. Chyba nie miał jeszcze na tyle zaufania do Suzukiego-sensei. - Dzień dobry Matsumoto-san, z tej strony Suzuki Akira, wychowawca Takanoriego-kuna i nauczyciel biologii. Dostałem właśnie od pani syna zwolnienie z ostatniej lekcji, z powodu wizyty u specjalisty i Takanori zdradził między nami, że chodzi o sesję u psychologa. Jako wychowawca, chciałbym się dowiedzieć, czy w tym przypadku jest to na pewno konieczne. Nie zaobserwowałem znacznych zmian w zachowaniu pani syna, wręcz śmiem twierdzić, że bardzo poprawił się na tle poprzedniego semestru. Mhm, mhm. Rozumiem... Proponowałbym najpierw rozmowę z naszym pedagogiem szkolnym, ponieważ... Zapewne sama pani wie, ale rozpoczęcie drogi psychoterapeutycznej jest stresogenne dla całej rodziny. W końcu to także sesje cało-rodzinne. Nieco kosztowne w czas i finanse. Wspomnę jeszcze, że Takanori dzisiaj jest strasznie rozkojarzony i całe to wydarzenie działa na niego negatywnie. Zostałem powiadomiony przez nauczyciela matematyki, że dzisiejszą kartkówkę napisał na ocenę niedostateczną – puścił mu perskie oczko. - Nie, nie. Spokojnie, jego wyniki są całkowicie zadowalające i ta ocena nie wpłynie na jego wynik końcowy, ale zwyczajnie obawiam się, że jeżeli w ten sposób reaguje na psychologa, jego oceny, jak i sprawowanie może się znacznie obniżyć. Bardzo bym prosił, aby zacząć od niższego pułapu, bo cała ta sprawa jest niezwykle delikatna. Tak, oczywiście, rozumiem... Nie wątpię, że martwi się pani o syna, bo faktycznie w tym wieku, to spory kłopot, ale zupełnie standardowy. Również mam syna w wieku Takanoriego i znam pani zmartwienia. Myślę jednak, że psycholog jest zbyt obciążający dla młodego człowieka. Chłopak zrobił ostatnio duże postępy, stał się bardziej odpowiedzialny. Zapewniam panią, że chyba można mu nieco bardziej zaufać. Nie, ależ nie neguję pani metod wychowawczych, ale jako wychowawca powinienem ingerować w takich przypadkach, bo to odbija się na życiu szkolnym ucznia, zwłaszcza kiedy nagle są potrzebne zajęcia indywidualne. Jeśli pani chce, moglibyśmy się spotkać w moim gabinecie i przedyskutować to wspólnie we trójkę, spróbować znaleźć jakieś relatywne rozwiązanie. W tym roku w końcu Takanori musi przygotować się do egzaminów, a wizyty u specjalisty na pewno będą z tym kolidować. Matura to jeden z najbardziej stresujących momentów w życiu młodego człowieka. Wydaje mi się, że dla dobra jego zdrowia najlepiej będzie trochę poczekać z takimi decyzjami. Jeśli zauważę jakieś niepokojące symptomy w zachowaniu pani syna, na pewno państwo poinformuję. Dobrze, dziękuję bardzo. Przekażę mu. Pozostaniemy w kontakcie, do widzenia – rozłączył się i odetchnął z ulgą. - No, jakoś poszło – zwrócił się do Rukiego, który siedział jak na szpilkach. - Wizyta odwołana.

- Co? Już? To wszystko? - zapytał, nie dowierzając. Nabujał jego matce i ot tak odkręcił sesję u psychologa? Takanoriego ogarnęło ogłupiające szczęście. Siedział oniemiały i zastanawiał się, czy przypadkiem to wszystko mu się nie przyśniło. - Um, dziękuję… - wydukał w końcu. Akira spojrzał na niego dziwnie, unosząc sceptycznie jedną brew w górę. Takanori wstał z krzesełka i po prostu go przytulił. Mocno. Na co więcej mógł sobie pozwolić? Zwłaszcza w takim miejscu.

– W takim razie, co teraz? - spojrzał z zainteresowaniem na senseia, kiedy mężczyzna zamienił ich niewinny uścisk w nieco bardziej miłosny, dotykając niższych partii jego pleców. Chłopak zachichotał cicho. Odpowiadało mu to, jak go obejmował nauczyciel. Widać było, że brakowało mu wczoraj w łóżku obecności Rukiego, chociaż był to zaledwie jeden dzień. Spoglądał na jego opatrunki badawczo i wierzył, że jego rany już się goją. Chłopak nie mógł patrzeć na to, jak Akira troska się o jego zdrowie, więc pocałował go dyskretnie w policzek. Mężczyzna ocknął się momentalnie z zadumy. 
 - Zobaczymy, co z twoim szlabanem, łobuzie - poczochrał jego blond czuprynkę. - Jeśli nieprędko go odwołają, będziemy jak dotychczas spotykać się u mnie na korkach i ewentualnie... Mógłbym cię odwiedzać w domu pod nieobecność rodziców, co ty na to? - wiedział, że ten pomysł jest szalony, ale jako nauczyciel był niemal świętą personą.

Takanori był zaskoczony odważną propozycją Suzukiego, która kłóciła się z jego niby-poważnym wizerunkiem pedagoga. Przygryzł nerwowo wargę, nie wiedząc, co powinien odpowiedzieć. Spotkania po kryjomu, podchodzące niemal pod kategorię schadzek. Przelotne, miłosne spojrzenia podczas lekcji. Jakieś intymne chwile w kantorku... To wszystko było takie ekscytujące dla Rukiego. Nigdy nie sądził, że mógłby doświadczyć takiego przypływu adrenaliny. - Hm…może i… - zawahał się przez chwilę, namyślając, jak powinien się do niego zwrócić tudzież zatytułować go. W końcu nie byli jeszcze kochankami, ale również już nie uczniem i nauczycielem. – Może i byś mógł... W sumie, rodzice nieraz razem wyjeżdżają na kilka dni do pracy i zostawiają mi cały dom pod opieką – odpowiedział z pewnym mozołem, jakby zdradzał poufne informacje. Nie był pewien, czy dobrze robi. Jego dobre superego mówiło: Stop! Zatrzymaj się w tej chwili Matsumoto-kun! W pewnym momencie Takanori zauważył w oczach Reity namiętność. Pomyślał sobie, że nic nie zaszkodzi, jeśli teraz troszkę się popieszczą. W końcu są w jego gabinecie, który Akira zamknął na klucz. Zaczął całować mężczyznę niespiesznie, jakby te piętnaście minut przerwy było niczym zobowiązującym. Starał się być namiętny. Wsunął palce w jego puszyste włosy. Suzuki przysunął się do niego bliżej i głaskał go po plecach. Ruki czuł, jak zaciska dłonie na jego drobnych pośladkach. Tylko tyle wystarczyło, aby zrobił się aż tak łakomy.

- Wybornie – stwierdził lakonicznie Suzuki. Widać było w jego oczach, że tak naprawdę nie to go interesowało. Myślami był już zupełnie gdzie indziej. Patrzył na usta swojego ucznia, które po chwili wbiły się w jego własne. Uniósł go na swoich rękach. Całowali się przelotnie na stojąco, a nawet przez chwilę w powietrzu, kiedy Akira uniósł go odważnie. Ale nawet to nie wystarczało nauczycielowi. Popchnął go na pustą ścianę, blokując mu przejście rękami. Chłonął jego malinowe wargi, przypierając do lamperii. Ruki ocierał się o jego biodra uniesionym udem i posapywał cichutko, za bardzo wczuwając się w to, co robią, a za mało w to, gdzie są.  - Jedna zasada, młody – przerwał im w boleśnie rozsądny sposób. W tak rozsądny, że odrobinę nie na miejscu. - Żadnego seksu w szkole. Tutaj akurat nie ma monitoringu, ale w większości klas są zainstalowane kamery.
Takanori zmarszczył brwi, kiedy powstrzymał ich pieszczoty, aby oznajmić teoretycznie oczywistą rzecz jak CCTV w szkole. Chłopak już miał żachnąć się, że chyba go nie sprawdzają, skoro nieraz nauczyciele, u których zaliczał przedmioty, posuwali go mało dydaktycznie na swoich biurkach, ale się powstrzymał. Dał Akirze przelotnego buziaka i wyszedł z gabineciku. Zanim zamknął za sobą drzwi, przedstawił Suzukiemu jedną ze swoich zasad. - Jeśli będziemy u mnie, to ja jestem na górze, pamiętaj - puścił mu oczko i zniknął za progiem. 

Niepewnie otworzył drzwi od swojego domu, czekając na reakcję rodziców po szczerej rozmowie z wychowawcą. Ku jego zdziwieniu, nikogo nie zastał w salonie, ani w żadnym innym pomieszczeniu na parterze. Wszedł po schodach na piętro i zaczął przeszukiwać szeregowiec, sądząc, że może ojciec jest w swoim gabinecie. Przeliczył się, bo wokoło nie było ani jednej żywej duszy. Jedynie na stole w jadalni znajdowała się wszystko tłumacząca karteczka od mamy:

Stwierdziliśmy z Twoim tatą, że pójdziemy za radą Twojego wychowawcy. Chcemy Ci dać nowy pakiet zaufania, więc przez cały tydzień nie będzie nas w domu. Napisałam wiadomość do pana Suzukiego, aby odwiedzał Cię w razie możliwości i sprawdzał, jak się sprawujesz. Jeśli jego opinia będzie pozytywna, odwołamy wszystkie szlabany i damy Ci trochę więcej luzu.

Mama z Tatą.

Pod spodem znajdował się nieelegancki postscriptum od ojca, paradoksalnie dopisany eleganckim pismem: 

Nie martw się synu, nie ma w domu podsłuchów ani kamerek. Możesz spokojnie zapraszać panienki ;) 

Ruki nie potrafił wyjść z szoku. Kiedy wszystkie nowe informacje dotarły do jego świadomości, zaczął podskakiwać i wykonywać frenetyczny taniec szczęścia. Nazajutrz nie omieszkał nie pochwalić się ich szczęściem Suzukiemu. Nauczyciel nie potrafił uwierzyć we własne krasomówstwo – bo oczywiście wszelkie zasługi przypisał jedynie sobie - ale był niezwykle z siebie dumny. Właśnie została przed nimi otworzona nowa furtka. 
- To cudownie! Będziemy mogli porządnie się sobą zająć. Może wprowadzę się na kilka dni, co o tym sądzisz? - był pełen entuzjazmu, wyobrażając sobie to, co będą wspólnie robić. - Będziemy mogli ze sobą troszkę... - Takanori położył mu paluszek na ustach w uciszającym geście. Cieszył się wraz z Akirą z zaistniałej sytuacji, ale niestety zareagował mniej entuzjastycznie na kolejny zwariowany pomysł nauczyciela, żeby zamieszkał w jego domu pod nieobecność rodziców. Rzecz jasna, nie chodziło o to, że nie chciał go u siebie. Bał się, że mama z tatą wrócą wcześniej albo wpadną z niezapowiedzianą wizytacją, chcąc sprawdzić, czy nie robi jakiejś the wildest night w ich szeregowcu, niczym w filmie „Projekt X – domówka wszech czasów”. W końcu wychowawca miał wpadać tylko na chwilę, w dodatku pewnie w godzinach popołudniowych. Nie muszą wcale o tym wiedzieć, że będzie przesiadywał u niego znacznie dłużej niż tylko na rzeczoną herbatkę. I że jego inspekcja nie poprzestanie wyłącznie na rewizji domu, ale samego lokatora również... 
- Zastanowię się - odpowiedział wymijająco, starając się brzmieć beznamiętnie. Nie wiedział, co powinien dodać do swojej zdawkowej riposty, więc odwrócił się i postanowił wrócić na lekcję. Chłopak przez cały pobyt w szkole zastanawiał się nad propozycją spędzenia kilku dni razem w jego mieszkaniu. To był rzeczywiście wspaniały pomysł. Wspaniały i szalony jednocześnie. Piekło go z podniecenia, kiedy myślał, że wówczas nie byłoby żadnych przeszkód, aby „to” zrobili... Sama myśl o bliskości Akiry odbierała mu mowę. Jeśli rodzice zobaczyliby, że Suzuki-sensei siedzi u nich w salonie, to jeszcze nic skandalizującego – w końcu sami go poprosili o tymczasowy dozór – jednak co, jeśli złapią ich w trakcie jakiejś mniej oczywistej czynności? Jak się wtedy wytłumaczy? Dadzą mu się w ogóle wytłumaczyć? Nie był w stanie rozstrzygnąć tego samemu. Stwierdził, że podchodzi do sprawy dość sceptycznie i profesor sam musi mu pokazać plusy tego pomysłu. W końcu jako dyplomowany pedagog powinien znać się na zasadach bezpieczeństwa (nie tylko bhp) jak nikt inny. Wyjął swój telefon i napisał na jego numer krótkiego esemesa: Wpadnę o 18. Do tej godziny masz czas, żeby wymyślić jakieś mega-super powody, dla których warto zaryzykować twoją przeprowadzkę do mojego domu. Ma być ich przynajmniej 5!

Po krótkiej chwili poczuł wibracje w kieszeni. Nadeszła odpowiedź. Aż zapiekło go w lędźwi na samo wyobrażenie, co też mógł mu zaesemesować: Dlaczego piszesz smsy na lekcji!? To niezgodne z regulaminem szkoły. Nauczyciel powinien ci skonfiskować telefon.
Wywrócił oczami i włożył komórkę z powrotem do spodni. To nie była jedyna wiadomość od nauczyciela: Już ja ci takie plusy znajdę, że sam mnie spakujesz i zabierzesz do siebie.
Odczytał SMS z delikatnymi wypiekami na twarzy. Akira był niezwykle pewny siebie. Nawet jeśli zignoruje jego prośbę o wymyślenie pięciu powodów, to Takanori już postanowił, że i tak przystanie na tę propozycję. W końcu nie żyje się raz - będą jeszcze inne inkarnacje, aby być nieco bardziej przykładnym... Pozostaje się tylko modlić, aby nie zostali przyłapani na gorącym uczynku.

*

Akira siedział podekscytowany przez resztę zajęć. Przez swój dreszczyk podniecenia i dekoncentrację wykręcił się z dzisiejszego kółka biologicznego, chociaż mieli przeprowadzać sekcję zwłok szczurów, które nie powinny za długo leżeć w prowizorycznym prosektorium tudzież lodówce. Wszystko, byle być wcześniej w domu i przygotować się do wizyty swojego kochanka. Chyba pustka po Kenjim została częściowo zapełniona. Nawet dla niego nigdy nie starał się aż tak bardzo, by ryzykować własną posadą oraz reputacją. Może to po prostu powiew sercowej świeżości podziałał na niego tak odmładzająco? W drodze ze szkoły kupił coś na wynos do jedzenia, bo z pewnością Ruki będzie głodny. W końcu zostawienie młodego faceta samemu w domu wiąże się niewątpliwie z żywieniem zupkami instant i hermetycznie pakowanym sushi przez okrągły tydzień. Zdecydował się na tempurę tendon, chociaż nie był pewien, czy chłopak lubi krewetki. Najwyżej zje samo tiramisu, które miał naszykowane w chłodziarce na deser. Który z Japończyków mógłby nie lubić włoskiej kuchni?

Przejrzał jeszcze raz swoją listę powodów, którą sporządził, kiedy uczniowie rozwiązywali krzyżówkę biologiczną – oczywiście, z idiotycznym hasłem „SPERMATOGENEZA”. Gdyby podopieczni wiedzieli, co takiego esemesuje ich sensei, i do kogo! Już nigdy nie wzięliby go za szkolnego nudziarza… 

Wkrótce przy furtce od jego domku wolnostojącego pojawił się spóźniony Ruki. Otworzył mu dziarsko bramkę, komentując to prześmiewczym: „A myślałem, że tylko na lekcje się spóźniasz”. Zaprosił go do środka i dopiero wtedy przeszedł do intymniejszej części powitania, kiedy wścibskie oczy sąsiadów nie miały ich w zasięgu. Objął go w pasie i pocałował przelotnie. Cudownie pachniał i równie cudownie się prezentował.
 – Ślicznie dzisiaj wyglądasz – pochwalił jego wygląd. – Um, powinniśmy uważać z tym, co robimy, aby sąsiedzi nas nie podejrzeli i nie podkablowali. Przecież wiedzą, że jestem nauczycielem i przyjmuję uczniów w domu… Mogliby się czegoś domyślić.

Ruki obdarzył Akirę swoim najszczerszym uśmiechem, prezentując mu wszystkie ząbki.  Uwielbiał, kiedy ludzie obsypywali go komplementami. Również pochwali mężczyznę za jego strój. Wyglądał z kilka lat młodziej w tych spodniach oraz koszulce z nadrukowanym logo rockowego zespołu, którego – pomimo nie zbyt rażącej różnicy wieku – nie kojarzył. Takanori nie spodziewał się, że nauczyciel przed trzydziestką może słuchać undergroundowej muzyki. Akira dostał od niego kolejnego plusa w swojej karcie postaci, które sobie w głowie czasem układał, patrząc na ludzi.
 - Okay, postaram się nie rzucać w oczy - obiecał i obaj przeszli do livingu, gdzie Akira przygotował jakieś przekąski i kartkę. Ruki zdziwił się na jej widok, jednak po chwili domyślił się, co może skrywać owy świstek. Nie sądził, że profesor weźmie jego słowa aż tak dosłownie. Ach ta nauczycielska solidność... 

Akira poszedł przygotować lemoniadę, bo dzisiejszy dzień był wyjątkowo duszny. Widać było zbliżającą się kaminazukę. Skruszył lód w blenderze i podał mroźne slushy Rukiemu. 
 - Chcesz trochę alkoholu czy wolisz być grzecznym synkiem? - zapytał, łapiąc w usta swoją rurkę i pociągając z niej napój. - A tak w ogóle, to masz tutaj swoje pięć powodów – wskazał na małą karteczkę z notatnika z wypisanymi samymi seksualnymi anaforami:
1. seks na dzień dobry
2. seks po śniadaniu
3. seks przed obiadem
4. seks po kolacji 
5. seks na dobranoc
- Podoba ci się? - zapytał, widząc zaskoczoną minę chłopaka.

Takanori przejrzał treść karteczki z niemym szokiem. Zdziwił się i nie miał pojęcia, jak ma to potraktować. To żart? Znając Suzukiego, wszystkiego mógł się spodziewać z jego strony. Spojrzał na niego z szeroko otwartymi oczami i zamrugał nimi kilkukrotnie. Może się już śmiać, czy lepiej bać się o swój tyłek? Nie znał jeszcze apetytu swojego nauczyciela, ale był pewien, że nie należał on do ascetów.
 - Hm, czyli mam rozumieć, że dzisiaj czeka mnie seks po kolacji i na dobranoc, tak? Wysoko się cenisz. W to, że długo potrafisz się kochać może i bym uwierzył, ale viagra się nie liczy. Chyba, że jesteś seksoholkiem? - wymruczał upijając pierwszy łyk napoju. - Nie dzięki, lemoniada jest smaczna bez alkoholu - znów się zamyślił. - Chyba, że chcesz mnie upić? - spytał, uśmiechając się słodko. Przysunął się bliżej do Akiry. Położył mu swoją dłoń na policzku i pocałował go w usta. Były chłodne od zmrożonego napoju, a to podziałało na profesora elektryzująco. 

Zaśmiał się ochryple, kiedy skończyli.
- Nie używam ani viagry, ani levitry, ani cialisu czy innych sildenafili. Aż tak staro wyglądam? To, że próbuję się odmłodzić, nie znaczy, że mam bóg wie ile lat... - obruszył się nieco, że jego fizyczne możliwości zostały przecenione, a raczej wycenione przez małolata. - Mam dwadzieścia osiem lat – przyznał się, bo Ruki patrzył na niego wyczekująco. - To wcale nie tak... dużo. Niektórzy w tym wieku dopiero wyprowadzają się od rodziców, kończą studia czy żenią się – wydął wargi - ja zdążyłem zrobić wszystkie trzy kroki do tego czasu.

- Jasne... - Ruki nadal go podburzał. - I dlatego próbujesz mnie spić, staruszku.

 - Wcale nie muszę cię upijać - mruknął niskim głosem, zapominając o swoim kłopocie wiekowym. - I tak wiem, że masz na mnie ochotę. Na tego swojego „staruszka” – powędrował ręką do jego krocza, na co Takanori wzdrygnął się nieprzygotowany. Nauczyciel zaczął masować to czułe miejsce, aż poczuł, że coś drobnego drgnęło pod materiałem. Wtedy zostawił jego zaczątek erekcji, bo jeszcze nie chciał robić niczego zobowiązującego.

Chłopak milczał, ale dało mu to trochę do myślenia, że jego profesor ma już dwadzieścia osiem lat. Z ręką na sercu kalkulował, że ma znacznie mniej. Bądź nieco mniej. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak wiele lat ich dzieli. Chyba z dziesięć. To rzeczywiście dużo. Przygnębiło go to, jednak nie miał czasu, aby nad tym dumać, bo Akira właśnie zaczął pieścić jego wrażliwe miejsce. Zamruczał mu do ucha i oddał się chwili, będąc pewnym, że to już ten czas... Mężczyzna jednak przestał go masować, kiedy poczuł, że Ruki się przedwcześnie podnieca.
 - Ehh już? - mruknął zawiedziony. Zagryzł wargę i starał się opanować. - To co? Wprowadzasz się? Mam nadzieję, że się spakowałeś. Tylko w czwartek po lekcjach znikasz, bo jeżeli rodzice wrócą przed weekendem, to nie mam zamiaru się przed nimi tłumaczyć.

Obdarował chłopaka tylko szyderczym uśmiechem i usiadł spokojnie. 
- Już chcesz mnie zabrać do siebie? Myślałem, że dziś zostaniemy tutaj, chociaż wydaje mi się, że lepiej, abyś tej nocy spał u siebie – stwierdził po krótkim namyśle. Nie mieli pewności, że jego rodzice nie sprawdzą od razu, jak się sprawuje synalek pierwszej nocy i czy już nie zamierzał rozpieprzyć ich chaty. W końcu lepiej to sprawdzić od razu niż po pięciu dniach wrócić na spalone gruzowisko otoczone taśmą bezpieczeństwa i radiowozami. - Oczywiście, że się spakowałem – odparł pewny swego. - Wiedziałem, że moje argumenty do ciebie przemówią... Chociaż to dziwne, że tak od razu przytaknąłeś na seks, chociaż nawet go jeszcze ze mną nie uprawiałeś. Teoretycznie nie wiesz, co cię czeka w łóżku... Nie boisz się?

Zaśmiał się słodko i prychnął, pstrykając Akirę w nos. Znów zmniejszył dystans między nimi. Przymknął oczy i spojrzał na niego wzrokiem pełnym ognia. Położył mu palec wskazujący na wargach, a później całą dłonią przesunął na policzek i zsunął na mięsistą szyję kochanka. 
– Niczego tak nie pragnę jak bliskości z tobą. Nie wątp w to - wyszeptał i przytulił go do siebie. Nie chciał robić nic śmielszego, ale pragnął już czuć jego nagie ciało, ciepło oraz… miłość? Czy Akira go kochał? Nie chciał na niego naciskać. Jeśli poczuje coś głębszego, na pewno mu to wyzna jak prawdziwy, dojrzały mężczyzna.
- W takim razie, zabierzmy się już do ciebie – wyszeptał, jakby obawiał się, że ktoś ich podsłuchuje. - Wtedy będziemy bliżej siebie przez całe trzy dni. Blisko jak tylko chcesz... - przesunął palcem po jego udzie, przejeżdżając nim między jego nogami i artykułując tą wypowiedź delikatnym „wierceniem” jego dziurki przez materiał. Pocałował przelotnie jego ciemię i wstał, aby spakować dzisiejszą kolację do pojemników termicznych. Zniósł z piętra swoją małą walizkę z rzeczami na te kilka dni i wybrał numer telefonu do najbliższego postoju taksówek. Samochód miał podjechać pod dom za dziesięć minut. Faktycznie, kierowca nie spóźnił się ani o minutę, na co powiedział do Rukiego „widzisz, to jest właśnie punktualność z jaką masz problemy”. 

Dalej chłopak wskazał taksówkarzowi drogę do swojego miejsca zamieszkania i po dwudziestu minutach byli już w domu państwa Matsumoto. 
- Czyściutko – skomentował wnętrze Akira, stawiając swoją walizkę po środku salonu. - Nie zdążyłeś nasyfić jak prawdziwy facet?

Chłopak zmieszał się na komentarz Akiry i oburzony fuknął na niego.
- To trzeba robić bałagan, żeby być prawdziwym facetem? Pierwsze słyszę – wydął usteczka i zapytał, czy nie chce się czegoś napić. Traktował go stricte jak gościa, a nie kochanka. Swoją drogą, nie wiedział, gdzie niby miała zaczynać się różnica. Kochankowie przecież też muszą gasić pragnienie i to nie tylko te erotyczne...

Takanori zaczął opiekuńczo wypytywać, na co ma ochotę. Czy chce oglądać telewizję, czy może ma podać jedzenie, które przyniósł? Ruki zaczął fiksować. Bardzo zależało mu, żeby czuł się u niego dobrze i chociaż na chwilę zapomniał, że jest w obcym dla siebie miejscu. Powinien się chociaż trochę zaaklimatyzować. 
 – Może chcesz zobaczyć mój pokój? - spytał, kiedy w końcu usiadł na sofie wraz z kochankiem. Suzuki po prostu chwycił go mocno w pasie, żeby już nigdzie nie łaził i pobył z nim tak, jak uprzednio to zaplanowali. W końcu dorobienie im topionego masełka do popcornu było już lekką przesadą i Suzuki zaczął się zastanawiać, czy nie szuka wymówki, aby od niego uciec. 
 - Starczy już, Maleństwo - poczochrał go po czuprynie, zupełnie nie skupiając się na lecącym akurat thrillerze. Propozycja zobaczenia ich dzisiejszej sypialni spodobała się Akirze. - Jasne, chcę zobaczyć to słynne miejsce, gdzie chowasz gazetki dla panów i... - zmierzył go wyzywającym spojrzeniem. - ...i robisz takie-tam.

Takanori odchrząknął. Zmieszał się lekko, ale odpowiedział na zaczepkę.
 - Nie mam gazetek dla panów… - na twarz chłopaka wpełzł blady rumieniec. - Mama mi wszystkie w gimnazjum wyrzuciła i od tamtej pory przeglądać cokolwiek mogę tylko w necie. Wiesz, tryb incognito... - zaśmiał się pod nosem. Wstał z sofy i ruszył w stronę schodów. - No chodź - ponaglił nauczyciela i zaczął wychodzić na górę do swojego pokoju. 

- Zastanawiam się – kontynuował profesor, wciąż zmierzając za gospodarzem na pięrtro. - E-panienki czy e-panowie? - wieki temu nie próbował oglądać heterowskiej pornografii i był ciekaw, jaką preferuje jego kochanek. Ruki uciął jednak temat. Dał się wprowadzić do facjatki i rozejrzał po pomieszczeniu z sentymentalnym uśmiechem, jakby cofnął się w czasie o kilkanaście lat. Nieśmiało usiadł na pojedynczym łóżku - o których istnieniu już całkiem zapomniał, od kiedy się ożenił, a później kochał z mężczyznami...
Pomieszczenie samo w sobie nie było duże, ale wystarczające dla młodego osobnika w przedziale wiekowym do lat dwudziestu. Takanori zażyczył sobie wyzywającej aranżacji pokoju jeszcze jak był w gimnazjum. Rodzice zgodzili się, w końcu to tylko chłopięca sypialnia, toteż Mały zażądał ścian w kolorze szarego oraz krwistej czerwieni. Niestety tylko jedna z nich była karminowa - ta przy oknie. Przy łóżku miał popielatą. Podłoga była wykonana z tradycyjnego parkietu, a mebelki w kolorze jasnego brązu. Wszystko ze sobą kontrastowało, ale o to właśnie chodziło Takanoriemu. Gdzieniegdzie na ścianach wysiały plakaty visual-keiowych zespołów, a na półkach książki - głównie opowieści lub jakaś szczątkowa pornografia czy seks-poradniki z zastępczą okładką ze szczeniaczkami. Jego pokój prezentował się schludnie, zazwyczaj było w nim czysto, ale dzisiaj błyszczał pedanterią.
 - I jak ci się podobają moje cztery kąty? - spytał. Akira usiadł na łóżku, on zaś na krzesełku obrotowym. Zauważył, że na wysuwanej klawiaturze od komputera leży jakaś gazetka. W porę spostrzegł, że jest to poradników dla gejów - Ruki się chciał lepiej zapoznać z kulturą owego środowiska, tak żeby móc zabłysnąć przed Suzukim. Przeoczył go przy sprzątaniu, więc teraz chyłkiem wyrzucił książkę do małego biurowego kosza. Spojrzał zaniepokojony na Akirę, ale chyba niczego nie zauważył, bo stał już przy jego etażerce z książkami. Adekwatnie do swojego skrzywienia zawodowego, nie omieszkał nie przyjrzeć się bliżej biblioteczce Matsumoto. Kilka zachodnich kryminałów od Alex Kava, jedna powieść Stephana Kinga, zbiory opowiadań – w tym Murakamich: Harukiego oraz Ryuu– i thrillery od Kirino Natsuko w tym kontrowersyjne Real World o nastolatku, który zamordował własną matkę. Dalej zaczynały się mangi, które z tytułów zalatywały tematyką dla seinen. Niektóre znał, ale były to shounen-ai raczej z małą ilością scen łóżkowych, takie jak Croquis czy Liberty-Liberty!
 - Ponoć mamusia je wyrzuciła – mruknął z przekąsem, biorąc do ręki jeden z hentaiów, ale szybko to odłożył, widząc „te sceny”. – Oj, nieładnie… Mam nadmienić w swoim sprawozdaniu rodzicom, że czytasz zboczone komiksy? Hm? – uśmiechnął się szatańsko. Uwielbiał erotyczne szantaże…  – Pokój prawdziwego buntownika. Nie dziwię się, że chodziłeś taki podenerwowany. Czerwień sprzyja indukcji walecznych hormonów, głównie kortykoidów – mruknął, biorąc do ręki piłkę do koszykówki i zakozłował nią kilka razy z odruchu. – Masz jeszcze jakieś swoje… zabawki? – zapytał dwuznacznie.

- Nie. Nie musisz im o tym wspominać. Chyba, że chcesz, żebym miał szlaban i nie mógł się z tobą widywać po za szkołą - odpowiedział beznamiętnie, przy okazji odbijając piłeczkę szantażu. Wstał z krzesełka i ruszył w stronę komódki na bibeloty.
 - Hm… - przeglądał jej zawartość i wymienił kilka rzeczy, znajdujących się w pierwszej szufladzie. - Spinki, kosmetyki, takie-tam - uśmiechnął się rozkosznie i rzucił w Suzukiego puchatymi kajdankami. - O takie zabawki ci chodzi? Wybacz, wszystkie samochodziki powyrzucałem.

 - No proszę, a jednak… - zachichotał mężczyzna, biorąc do ręki erotyczny gadget. - Chciałbym wiedzieć, do czego było ci to potrzebne. Miałeś dziewczynę, czy skuwałeś sam siebie, aby było bardziej hard i extreme, kiedy się onanizujesz? – nie wiedział, dlaczego jest aż tak ironiczny. Chyba zwyczajnie lubił zawstydzać swoich partnerów. A ten Aniołek… tak uroczo pąsowiał, kiedy był dla niego świński. Miał wtedy ochotę, jak to się mówi, „schrupać go”. – Dzisiaj nie będziemy potrzebować kajdanek – powiedział i oddał mu zabawkę, aby znów ją schował w bezpiecznym miejscu.

Tak jak Ruki uwielbiał Akirę i darzył go specjalnymi względami, tak nie znosił, kiedy zasypywał go sprośnymi żartami. To zawstydzało go jeszcze bardziej niż kiedyś, bo teraz Suzuki pozwalał sobie na znacznie więcej. Usiadł ostrożnie na swojej komódce, tak żeby nie zrzucić kosmetyków, których nie schował przed wyjściem.
 – Szczerze powiedziawszy... Panienki ogólnie jakoś za mną nie przepadają, a jak jakaś sporadycznie się trafiała, to krzyczała, jak w ogóle śmiem pytać, czy chce urozmaicić doznania - odpowiedział z przekąsem. Formalnie był biseksualny, ale w swoim życiu erotycznym miał więcej partnerów niż partnerek. Zeskoczył na podłogę i położył się na swoim łóżku, jakby chciał przywołać tamtejsze wspomnienia. - Faceci lubią ostrzej. Praktycznie wszystkich skułem i za każdym razem byłem na górze - pochwalił się z dumą, jakby to było dokonanie godne donżuana. Homoseksualnego donżuana.  

Suzuki już szykował się, aby mu powiedzieć, że współczuje mu tego, iż nie miał powodzenia u płci pięknej, ale właśnie zrozumiał coś, co wywołało u niego rozczarowanie. 
 – „Za każdym”? Znaczy się… – odchrząknął, aby ukryć swoje rozgoryczenie. - Nie jesteś dziewicą? – był nieco rozczarowany, bo sądził, że on pierwszy dostanie to niewiniątko i po raz pierwszy uda mu się spróbować kogoś świeżego. Zawsze chciał się dowiedzieć, jak to jest sprawiać komuś taką przyjemność po raz pierwszy. Jak kochanek wówczas reaguje, kiedy doznaje prawdziwego orgazmu. – No nic, to już się nacieszyłeś byciem na górze, bo teraz jestem ja i wolę poruszać się w dół niż w górę – odparł, przybliżając się do niego. – Ja cię tak broniłem przed mamusią, a tutaj się okazuje, że niezłe ziółko z ciebie… 

 - Myślałeś, że jestem prawiczkiem? - Takanori zaśmiał się uroczo, ale nie złośliwie. Takie myślenie profesora mu schlebiało, miał jednak nadzieję, że to go nie zniechęci. -  Nie denerwuj się, proszę. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby mój pierwszy prawdziwy raz z tobą był taki, jaki sobie wymarzyłeś – wyszeptał ze skruchą, aby Suzuki nie poczuł się uprzedzony. Podniósł się na łokciach i pocałował nauczyciela. Chłonął jego usta subtelnie, a jedną dłonią gładził policzek kochanka, chcąc go dosłownie i w przenośni ugłaskać. 

 - Nie tyle prawiczkiem, co… um – zmieszał się. Nie odpowiadał mu fakt, że niewinność Rukiego była tylko na pokaz. Chciał mu pokazać, że jest wspaniały i że może wiele mu dać… A tutaj nagle na horyzoncie pojawiła się obawa, że okaże się gorszy od któregoś z jego nastoletnich kochanków. Co prawda, miał duże doświadczenie, ale wciąż brakowało mu delikatności w stosunku do partnerów pasywnych. Przy Kenjim nie musiał zachowywać się zbyt łagodnie, bo był silnym mężczyzną z wrodzoną, kobiecą finezją. Chciał czasem poczuć się niższy, ale to nijak nie sprawiało, że był słabszy fizycznie. Potrafił wiele znieść, czego nie mógł jeszcze powiedzieć o swoim Rukim.
Skrzywił się nieco, słysząc ten słaby, potulny ton Takanoriego… To wszystko było na pokaz? Udawana niewinność? 
 – Dlaczego to mówisz? Przecież wcale nie jesteś niewiniątkiem – zapytał spokojnie, spoglądając na niego przeszywającym wzrokiem.

Chłopaka zabolały słowa Akiry. Wychodziło na to, że ludzie go nie cierpieli, bo był pyskatym buntownikiem, a kiedy zmienił się w posłusznego aniołka, zaczął być  podejrzewany o sztuczność i fasadowość.
 - Zmieniłem się i staram być dobry. To, że czasem odezwie mi się mój stary, pyskaty charakter nie znaczy, że od razu udaję, wiesz? - wyjaśnił. Poczuł, że jest rozgoryczony. Wstał i umościł się na skraju łóżka. Nie tak to miało wyglądać. Takanori zupełnie inaczej wyobrażał sobie dzisiejszy wieczór. Miał wrażenie, że za bardzo się ze sobą pospieszyli. - Przeleciało mnie kilku facetów. I co? Nie jestem zboczonym gówniarzem, który przy każdej okazji stosuje najnowsze techniki sadomaso. Byłem po prostu ciekaw, chciałem spróbować pewnych rzeczy - Ruki uniósł się. Nie krzyczał, ale było widać, że jest zdenerwowany na profesora i jego bezpodstawne podejrzenia. – Nie chcesz, żebym był aniołkiem to ci mogę zrobić piekło, jeśli wolisz – rzucił złośliwie, ale natychmiast go przeprosił, czując, że tym razem to on przesadził. Był sfrustrowany na tyle, że odwrócił się tyłem do Suzukiego. 

Profesor zmieszał się. Wiedział, że go poniosło z poprzednimi słowami i powinien być bardziej wyrozumiały. Z pewnością chłopakowi nie było łatwo. Możliwe, że po prostu w ten sposób leczył swoje kompleksy… Chciał poczuć się pożądany, stąd to doborowe, łóżkowe towarzystwo. 
 – To ja przepraszam. Czasem zapominam, że jesteś tylko nastolatkiem, w dodatku moim uczniem – pogłaskał go po policzku. Położył się przy nim na łóżku, próbując odwrócić w swoją stronę jego twarz. Chciał mieć dostęp do jego ust. Móc je całować. Spokojnie, powoli, jakby mieli wiele czasu wpił się w nie… W zasadzie to mieli cały wieczór i całą noc jedynie dla siebie. Chłonął jego wargi, delikatnie je ssąc. Zaczął od dolnej, podgryzając ją  zadziornie. – Nieważne, jaki jesteś. Kocham cię mimo twojego małego rozdwojenia jaźni, cukierku z diabelskim nasieniem… Znaczy się, nadzieniem – uśmiechnął się rozkosznie.

Jego wargi ułożyły się w drobny uśmiech.
 - Nie rzucaj słów na wiatr - szepnął. „Kocham cię” wypowiedziane przez Suzukiego pewnie było jak najbardziej prawdziwe, ale wkomponowane w żart, straciło swoje miłosne znaczenie. Na razie jednak musi mu to wystarczyć. 
Znów się całowali. Z każdą chwilą coraz namiętniej. Ruki starał się być powściągliwy. Nie chciał się ani rzucać, ani narzucać. Obrócił się przodem do Akiry i objął jego mocny kark. Po pomieszczeniu roznosił się szelest pościeli oraz dźwięki jakie wydawali podczas pocałunków. Takanori sapał cichutko i pomrukiwał na każdy pieszczotliwy gest Akiry. Zwłaszcza wtedy, kiedy dotykał dłońmi jego nagiej skóry pod bluzeczką, albo głaskał jego uda, łakomie przesuwając koniuszkami palców w górę. Czuł chmarę małych motylków w całym swoim ciele. To było zupełnie inne uczucie pieścić się z dorosłym mężczyzną. Miał wrażenie, że sam zapach męskiego ciała przyciąga go jak magnez.

 - Nie rzucam – zaprzeczył naiwnie, przewalając na plecy Rukiego, aby nad nim górować. – Naprawdę cię kocham. I chciałbym, żebyś ty również mi to powiedział… - błądził dłońmi po jego kruchym ciele, wnikając nimi pod odzież, aby wymacać małe, różowe sutki. Dziwił się, że Takanori nie zdecydował się ich przekłuć jako buntownik. – Bo mam zamiar się z tobą kochać, a nie pieprzyć… – pstryknął go w garbaty nosek. – Bo może taki diabeł jak ty, chce mnie tylko wykorzystać…

Uczeń zajęczał zawstydzony. Akira znów powiedział mu, że go kocha, tym razem wymownym tonem głosu. To było za dużo dla chłopaka. Odwrócił głowę w bok, żeby nie patrzeć na kochanka, który przeszywał go swoimi rozognionymi oczami. 
 - Przecież już mówiłem… - wykręcał się od wyznań. - J-ja przecież jestem już dobry. Nikogo nie wykorzystuję! - schował twarz za rozwartą dłonią, kiedy profesor szturchnął go w nos, którego tak bardzo nie lubił. Desperacko chwycił jego koszulkę. - Skończymy już gadać! Proszę... Chcę już to z tobą zrobić…Za długo czekałem. Nie odmawiaj mi siebie - poprosił słabym głosem, przestając myśleć nad tym, co takiego majaczy. Cały płonął, czuł dreszcz podniecenia, od którego aż wiercił się niespokojnie. Miał ochotę ocierać się o jego dorodne krocze i całować namiętnie te męskie usta, dopóki nie skończy mu się oddech w płucach.  

Akira obrócił jego głowę w swoją stronę, a wolną ręką przytrzymywał jego ramię, aby się nie poderwał. Widział, że jest napalony. Jego ciemne oczy płonęły, podobnie jak całe drobne ciałko, które lekko się zarumieniło. Pochlebiało mu to, że potrafił wzbudzać tak gwałtowne pożądanie w chłopaku. Zapewne jako nastolatek miał większą ochotę na seks, jako że u Akiry poziom testosteronu już się unormował.
 – Nie, Skarbie. Najpierw powiedz, jak mnie kochasz… Nie chcę być tylko żywym dildem – wyszeptał mu do ucha, odwlekając moment ich zbliżenia. 

Westchnął. Położył mu jedną dłoń na mocnym torsie, drugą zaś gładził pulsującą ciepłem szyję Akiry. Sięgnął ustami do ucha mężczyzny i zaczął szeptać, jakby z głębi samego siebie. 
 - Nie jesteś nim… - zamruczał. Rozpalał go nawet tym, że trzymał go z taką pewnością i stanowczością. - Kocham cię - wypowiedział swoje nieśmiałe wyznanie. Mówił cicho, ale bynajmniej nie dlatego, że kłamał. Czuł, że potrzebują mówić do siebie zmysłowo. Mową ciała oraz płomienistym szeptem. - Kocham się w tobie od tamtej pierwszej lekcji w twoim domu… - jego głos tracił na sile. - Złamałeś mi serce, kiedy skończyłeś nasze wizyty wcześniej… Chciałem do ciebie przychodzić do końca roku szkolnego. Aby móc się tobą napawać jak najdłużej. Mężczyzną, który robił na mnie tak ogromne wrażenie, ale którego nie mogłem mieć – schował całkowicie rozpaloną twarz w jego muskularnej szyi, tuż pod silną szczęką. - … Ale ty mi to tak po prostu zabrałeś i zostawiłeś mnie na całe lato. Zupełnie samego - objął z całych sił barki Akiry, które z każdym momentem i tak słabły. - Nie zostawaj mnie już nigdy więcej. Kocham cię. Na pewno - wychrypiał ostatni raz, zanim wtulił swoją twarz w ramię mężczyzny, które miało być dla niego ochroną. Obiecał mu, że będzie go bronił przed złem, a nawet przed samym sobą. Trzymał go bardzo silnie, może nawet za bardzo, ale na chwilę stracił czucie w swoich ramionkach. 

Suzukiego ścisnęło we wnętrznościach, słysząc wyznanie Takanoriego. Poczuł się podle, chociaż tak naprawdę nie zrobił nic złego. Był zajęty, miał chłopaka, którego kochał… Nie w głowie mu były ekstremalne, ryzykowne romanse na granicy dewiacji a mezaliansu.
 – Wtedy sądziłem, że mnie znienawidziłeś… Że nie chcesz mnie więcej oglądać – jego głos był również smutny. Patrzył na niego cały czas, nawet wtedy, kiedy Ruki schował swoją twarz w jego krępym ciele. Przytulił go do siebie kurczowo, jakby nie miał zamiaru już więcej wypuszczać. Złożył pocałunek na jego pachnącej, smukłej szyi. A po tym kolejne, pojedynczo, delikatnie muskając jego płonącą ekscytacją skórę. – Nie zostawię cię. Pamiętaj, zawsze możesz do mnie przyjść, a ja ci pomogę.

- Kocham cię - wyszeptał po raz kolejny. - Nie przez przypadek się wtedy przejęzyczyłem… - mruknął, kiedy całował jego wrażliwą grdykę. Odchylił głowę do tyłu, aby miał lepszy dostęp do niego. Westchnął zadowolony i zaczął zaciskać dłonie na plecach Akiry. Nie całował go zachłannie, a wręcz ostrożnie dotykał wargami jego naskórka. Ruki był jednak wyjątkowo wrażliwy na dotyk tego wieczoru. - Zrób mi malinki na szyi... Teraz – poprosił cichutko. Dla profesora była to niepoważna zachcianka, ale Takanori chciał, żeby inni wiedzieli, że już do kogoś należy. Nawet jeśli nikt nie będzie świadom tego, że to właśnie Akira jest jego partnerem. 

- A więc to dlatego tak mnie unikałeś? Tak naprawdę mnie pożądałeś i bałeś się tego uczucia... - wywnioskował, odgarniając włosy z jego czoła. Czuł, że musi się nim opiekować. Że tylko on tak naprawdę może mu pomóc i dać prawdziwe szczęście. Ucałował jego bandaże na rękach... Miał nadzieję, że te rany kiedyś znikną i będzie mógł całować jego śliczną skórę w tamtym miejscu, bez żadnych różowych prążków. 
- Malinki? Dorośli mężczyźni nie robią sobie malinek... - zachichotał, odpinając guziczki od jego bluzki i odginając kołnierzyk, aby podgryźć skórę na obojczykach. Skubał go zębami, zasysając się na jasnym ciele, które przybierało wiśniową, płomienistą barwę. Zrobił mu trzy malinki, ale w bardzo erogennych i widocznych miejscach. - Mogłem zrobić ci malinkowe "A" jak Zorro - zaśmiał się.

Ruki cały drżał. Nawet nie reagował na jego słowa, po prostu szumiało mu w głowie od podniecania. Roztrzęsionymi dłońmi trzymał się pościeli, kiedy mężczyzna rozpinał mu guziki, aby spełnić jego prośbę. Wargi Akiry zasysały się na jego kościach, zębami lekko chwytał wrażliwy naskórek, na którym uwypuklały się gruzełki. Zostawił na nim trzy dorodne plamki. Chłopak pojękiwała za każdym razem, kiedy usta Suzukiego dotykały jego ciała. 
 - Możesz robić ze mną, co tylko chcesz - szepnął mu do ucha. Mężczyzna już prawie na nim leżał. Ruki nie czekał na ruch ze strony kochanka. Pocałował go w nieopanowany sposób. Błądził rękoma po jego torsie oraz szerokich plecach. Sięgnął dłońmi do krawędzi koszulki kochanka i zaczął ciągnąć niechciany materiał w górę. - Zdejmij to… - wymruczał. Znów skierował się ku jego obrzmiałym wargom. Z każdą kolejną sekundą jego oddech był coraz płytszy i bardziej rwący. Nie zrażał się tym, że usta zaczynają go piec od nachalnych pocałunków. To miał być ich pierwszy raz, a on zawsze pragnął, aby mężczyzna całował go jak najwięcej i najczulej, zanim będą to robić.

Nad Akirą również pożądanie brało górę. Czuł jak narasta w nim niezbadany wcześniej apetyt na Takanoriego. Zdjął pospiesznie swój t-shirt, chcąc jak najszybciej zetknąć się z chłopakiem nagim torsem. Ruki zwlekał, bo zaczął jeździć palcami po odsłoniętej klatce piersiowej mężczyzny, patrząc na niego z zaimponowaniem w bystrych oczach. A następnie drżącymi od emocji palcami próbował rozpiąć do końca swoją koszulę. Dotyk jego gładkiej piersi, twardych sutków i zarysu żeber był niesamowity, tym bardziej że chłopak ocierał się o niego jak łasa kotka. Suzuki przyglądał się Takanoriemu z nie mniejszym zainteresowaniem. Intrygował go taki drobny partner. Było to dla niego coś nowego, niedoświadczalnego. Objął go w pasie i przywarł do niego całym swoim ciałem. Zetknęły się ich kontrastujące ze sobą ramiona. Chłopak był blady i anemiczny, zaś Akira śniady i rosły. Różnica była piorunująca. Druzgocząca. 

Suzuki rozpiął swoje spodnie i spuścił je do kostek. Zaczął masować swoje krocze przez bokserki, aby szybciej zesztywniało. Mruczał przy tym jak dziki kot, pożerając wzrokiem wijącego się z pożądania kochanka. 
-  Dotykaj mnie... - zalecił ochrypłym głosem.
Chłopak próbował przyzwyczaić się do bliskości ich ciał i narastającej nagości Nie mógł się oprzeć obnażonemu torsowi Suzukiego. Palcami poruszał się po wyrzeźbionych mięśniach na brzuchu kochanka, wyobrażając go sobie, jak wygląda oblepiony nasieniem z nabiegłymi żyłami w podbrzuszu. Takanori cały dygotał w uniesieniu, z niemałym trudem udało mu się rozebrać, kiedy Akira zajął się swoim krokiem, aby doprowadzić do pełnej erekcji.
- Dotykajmy się - poprawił kochanka cieniutkim szeptem. Ruki zdążył już pozbyć się swoich jeansów. Obaj byli w samej, napuchniętej bieliźnie. Chłopak sięgnął dłonią do bokserek Akiry i wyjął z nich rozpalonego członka. Tarł go mocno i wzmagał doznania Suzukiego, szepcząc mu do ucha, jak bardzo go podnieca. Męskość mężczyzny twardniała całkowicie w rękach chłopaka. Położył się i przyglądał się jej z niedowierzaniem. Nigdy nie miał w ręku prawdziwego, męskiego członka. Była ogromna różnica pomiędzy wzwodem mężczyzny a nastolatka. Był grubszy, mocniej wyrysowany i ciemniejszy. Bardzo nieśmiało polizał go koniuszkiem swojego języka, ale cofnął się zaskoczony, widząc, jak niespodzianie z mężczyzny zaczyna wypływać ciepła maź. Nie wypuszczał go jednak, wciąż trzymając oburącz. Akira zwilgotniał ze zniecierpliwienia. Takanori czuł, jak traci kontrolę nad swoim ciałem i jego uda same otwierają się przed kochankiem z gotowości. Na leżąco zdjął swoje bokserki i rozsunął nogi na boki, rozluźniając się.
- Zrób to - szepnął spragnionym, piskliwym głosem. Spoglądał na Akirę spod przymkniętych powiek, jakby jego blask go oślepiał. W rzeczywistości nie mógł patrzeć na to, jak prezentuje się Suzuki w całej okazałości, bo miał wrażenie, że zaraz dojdzie, a to byłoby wstydliwe. Nie miał pojęcia... Nawet w swoich najodważniejszych snach nie przypuszczał, że jego nauczyciel może tak wyglądać nago. Wydawał się być nieco bardziej zniewieściały, podczas gdy w rzeczywistości jest doskonale zbudowany.

Przy każdej pieszczocie, mężczyzna wydawał z siebie odgłos rozkoszy. Dlaczego wcześniej nie zorientował się, że Takanori nie może być dziewicą? Zbyt dobrze dotykał jego penisa. Wiedział, w jaki sposób sprawiać mu przyjemność. Gdzie ścisnąć, pomasować, potrzeć, aby wilgotniał na opuchniętym czubku. Akira był już na tyle rozgorączkowany w swoich lędźwiach, że wiedział, iż dzisiaj długo nie wytrzyma i powinien już w niego wejść. Dopiero wówczas zorientował się, że swój żel zostawił na dole. Był zbyt podniecony, aby chodzić z tą bolącą erekcją zupełnie nagi... Gdyby go ktoś przyuważył... 
- Ruki, masz lubrykant? - poprosił o nawilżacz. Chłopak sięgnął ręką do szuflady niedaleko łóżka i podał mu tubkę. Wycisnął żel wprost do jego otworu, wypełniając go od środka. Kochanek syknął z powodu nieprzyjemnej różnicy temperatur, dopiero po chwili lubrykant zaczął się nagrzewać. Nauczyciel wsunął mu palec w dziurkę, nie żeby go rozciągnąć, lecz rozprowadzić do końca nawilżacz. Dopiero wtedy założył prezerwatywę na swój członek i pochylił się nad rozsuniętymi udami chłopaka. Był całkiem różowy nie tylko na tych anielskich policzkach, ale również i jego penis był już całkiem nabiegły krwią. 
- Dziwne, że krew nie odpływa ci z policzków - zażartował, aby go nieco zawstydzić. W ten sposób miał zagwarantowane, że partner nie będzie próbował go zdominować. Wślizgnął się w jego nieco już wymodelowany otwór, ale nie obyło się bez stęknięć bólu. Zatrzymał się i nie poruszał, aby w końcu wszystkie mięśnie wewnątrz się rozluźniły. Czuł, jak Takanori puchnie w środku.

Chłopak odchylił głowę do tyłu, kiedy Akira rozpoczął nieprzyjemną penetrację. Zaciskał drżące dłonie na pościeli i zamykał palce w momencie, kiedy czuł pulsujący ból. Po chwili mięśnie jednak ustąpiły drążącej go męskości i członek wdzierał się coraz głębiej. Jego jamka obrzmiała od tarcia. Akira z początku nadał dość szybkie tempo, jednak zwolnił na prośbę chłopaka i opanował swoje pożądanie. Takano​ri czuł jak penis Akiry wypełnia jego ciało po brzegi. Dławił się swoimi urwanymi jękami. „Ah.. A-ah... A-a!” Sapał głośno i wyginał się frenetycznie z każdym precyzyjnym pchnięciem. Suzuki trafił w jego czułą prostatę. Starał się wychodzić na przeciw kochankowi tak, aby wzmocnić swoje i jego doznania. 
 - Mocniej...ah!​- wyszeptał omdlewającym głosem. Młodzieniec nie oszczędzał swojego gardła. Jęczał tak donośnie, jak nigdy, korzystając z tego, że są sami i pomrukiwał jak kiciuś, kiedy drażnił jego wnętrze. - A-a, tak! A-akira! Jeszcze!-  prosił o więcej, nie będąc pewnym, czy więcej jeszcze można dostać.

Spełniał każdą seksualną zachciankę Rukiego. Dostosowywał tempo do jego ulubionego rytmu. Bardzo szybko się zespolili w swoich ruchach… Byli zgrani, zupełnie jakby się kochali już wiele, wiele razy. Ich ciała zdawały się być stworzone dla siebie. Silne, dojrzałe męskie i giętkie, szybkie, szalone chłopięce… Tak jak przypuszczał, jak na swoje możliwości, szybko wybuchnął, jednak szczytował dłużej niż zwykle. Spocony i ociekający ejakulatem Rukiego, ledwo utrzymywał się na ramionach, aby na niego nie upaść. Zakręciło mu się w głowie od hormonowego haju. Lateksowa prezerwatywa zatrzymała jego soki przed wyciekiem. 
 – T-tego mi brakowało – szepnął, ocierając czoło. Zmokłe pukle włosów przyklejały się do jego czoła. Czuł ulgę w całym ciele, które wreszcie się rozluźniło i zrelaksowało. – A tobie jak się podobało?

Chłopak położył się w końcu wygodnie na łóżku. Jego klatka piersiowa unosiła się wysoko, jeszcze długo oddychał szybko oraz niemiarowo. Kiedy złapał spokojny oddech, w końcu odpowiedział Akirze
- Ba-bardzo… wręcz niebiańsko - zamruczał głośno. Jego twarz nadal była rumiana. Czuł się dopieszczony jak jeszcze nigdy. Ruki przesunął się pod ścianę i zrobił miejsce obok siebie. - Chodź. Połóż się tutaj- poprosił i uśmiechnął się słodko, oplatając swojego mężczyznę rękoma. Nie wyobrażał sobie, że seks z nauczycielem może być tak dobry, chociaż wciąż nie docierało do niego to, że właśnie to zrobili. Jego jamka wciąż pulsowała, czuł w niej odciśnięty kształt Akiry. Jego penis był w nim, chociaż za chwilę to odczucie się ulotni i pozostanie zimna pustka, jakby się to nigdy nie wydarzyło. 

Uśmiechnął się ciepło, czując jak pot studzi jego zmysły.
- Zapomnij o swoich kochankach - ułożył się obok chłopaka, przygarniając go do siebie. Był nieco niższy od jego ex-żony, ale to mu odpowiadało. Kochał tą kruszynkę. Nie wiedział od kiedy, ale był tego pewny. Całował niespiesznie jego szyję, a Takanori chichotał cicho. Nagle jednak Akira uniósł się i zaczął nasłuchiwać czegoś na schodach. Usłyszał szmery na parterze, co go zaniepokoiło. - Masz jakieś zwierzątko, że tak hałasuje?

Chłopak spojrzał zdezorientowany na swojego kochanka. Również podniósł się na łokciach.
 – Nie mam zwierząt w domu… O kurwa! To rodzice! - oznajmij spanikowany. – Uciekaj do szafy! Już! - wyrzucił Akirę z łóżka. Sam również wyszedł i podał mu ich zmięte ubrania, kiedy zamykał za sobą drzwiczki. Zamknął mebel na klucz i prędko schował się pod kołdrą. Kiedy rodzice weszli do pokoju, udawał, że już śpi.
 - Takanori? - usłyszał nad uchem głos swojej mamy. 
 - Chyba śpi - zauważył racjonalnie ojciec.
 - Synku? - kobieta potrząsnęła jego ramieniem.
 - Umm… co? - zamruczał coś niewyraźnie, odganiając ich ręką nad swoją głową.
 - Widzisz, obudziłaś go - stwierdził oburzonym głosem mężczyzna.
 - Włącz świtało – poprosiła jego żona.
 - Co?! Nie!- krzyknął chłopak.
 - Synku co ci jest? Jesteś cały mokry - zdziwiła się kobieta na widok zlanego potem ciała Takanoriego.
 - Ką-kąpałem się.
 - A policzki czerwone masz przez przypadek? - dopytywał ojciec, wcale mu nie pomagając. A to przecież on był inicjatorem pomysłu „możesz zapraszać dziewczyny, nie ma kamer”.  Takanori milczał.
- No, Taka-kun?
- Gdzie jest dziewczyna?
- Nie ma żadnej dziewczyny - stwierdził Ruki. Taka była też prawda.
- To co robiłeś? - pan Matsumoto zaczął obrzucać syna pytaniami, nie zamierzał zaprzestać. Matka wyłączyła się całkiem z rozmowy. 
- Nic. Jak mówiłem kąpałem się…w gorącej wodzie. 
- Ekhm. Takanori… Masturbacja nie jest niczym wstydliwym – pan Matsumoto próbował uratować sytuację, ale niestety uczynił ją jeszcze bardziej niezręczną.
- Bardzo śmieszne, tato… - odparł z przekąsem chłopak, chowając się pod kołdrą. Chciał, żeby to przesłuchanie już się skończyło, a rodzice stąd wyszli i zostawili go w spokoju. Ich w spokoju.
- A szafa? Co w niej jest? - spytała pani Matsumoto, a Ruki poczuł, jak ze strachu cierpną mu nawet palce.
- Ubrania, a co m być?
- Skoro ubrania, to otwórz ją. Czemu jest zamknięta? – mocowała się przez chwilę z drzwiczkami, ale zrezygnowała, widząc, że to bezskuteczne. Nigdzie nie widziała do niej kluczyka.
- Nie - odpowiedział chłopak beznamiętnie, chociaż serce kołatało mu tak mocno, że miał wrażenie, iż za moment omdleje. 
- W tej chwili.
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo tam jest niespodzianka.
- Co niby? - zdziwili się oboje.
- Co dzisiaj jest? - zadał pytanie Ruki.
- No wtorek. 23 października.
- A kiedy się pobraliście?
- Dwudziestego piątego.
- Wy myśleliście, że ja jestem głupi? „Posłuchaliśmy twojego nauczyciela”... Kpicie ze mnie. Pojechaliście sobie na urlop z okazji rocznicy! A tam jest prezent. Nie pokażę wam go!

Oboje byli w szoku. Ich syn pamiętał o rocznicy ślubu swoich starszych? Nie. Nie pamiętał. Wpadł na to właśnie  w tej chwili, kiedy grunt zaczął usuwać im się spod stóp. Matka odsunęła się od szafy i ucałowała syna w czoło.
 - Niech będzie. Czekamy na tę niespodziankę… Ale! czuję obce perfumy na tobie - stwierdziła spokojnie kobieta. Ruki od razu cały zesztywniał. - Nie bój się. Wiemy, co robiłeś. Przedstaw nam ją później. I każ zmienić psikadełka, bo pachną dość męsko.
Bo to są męskie, mamo - odpowiedział jej w myślach. Cieszył się, że jego perfumy były unisex i przy Akirze pachniał damsko. 
- Dobranoc synku.
- Trzymaj się młody. Wrócimy w niedzielę wieczorem - mężczyzna puścił mu perskie oczko, niczym ojciec dumny z syna i oboje wyszli. Odważył się wypuścić Suzukiego z szafy dopiero wtedy, kiedy usłyszeli dźwięk zamykanych drzwi frontowych.

- Ja pierdolę, jaka akcja - chłopak rzucił się na łóżko, przeczesując mokre włosy.  Wciąż nie wierzył, że im się udało. Przez chwilę zobaczył całe swoje życie przed oczami, a zwłaszcza tą scenę zakazanego seksu raptem sprzed kilku chwil. 

Akira poczuł, że podłoga usuwa mu się pod stopami. Dał się wepchnąć do oklepanej, spontanicznej kryjówki z naręczem ich zwiniętych ubrań. Ścisnął nerwowo kupkę ciuchów, czując że poci się ze strachu przed zdemaskowaniem. Wiedział, że grozi to więzieniem i skandalem na skalę kraju! Zrobiło mu się słabo, a adrenalina przyprawiała go o zawroty głowy. Miał dreszcze, bo wiedział że przez ten irracjonalny romans kładzie na szali swoje jaja i resztę życia. Jego genitalia były jednak złotymi jajami wartymi dorobek całej egzystencji. Przyglądał się akcji przez szparkę, a serce mu zamarło, kiedy sylwetka będąca matką, chciała otworzyć szafę. Nie widział ich. Słyszał tylko wymianę zdań a przerażenie mieszało się z rozbawieniem. Czy to tak czuli się jego kochankowie, gdy ukrywał ich przed żoną?
W końcu Ruki cudownym kłamstewkiem zbył swoich rodziców i Akira mógł wyjść. Na miękkich nogach powiódł do łóżka i na nie upadł, jakby za chwilę miał stracić przytomność.
- Phi! Męsko! No jasne! To moje najlepsze perfumy! - oburzył się. - To przez synowe feromony i zbliżoną pulę genów - nadal ubolewał nad tą bzdurką, chociaż w gruncie rzeczy, starał się tylko odciągnąć swoje myśli od tego incydentu. Wszystko, byle uspokoić palpitacje serca.  

- Że co? Co ty masz do moich genów ? Moje geny są zajebiste! Jak zresztą cały ja! - Ruki był w świetnym humorze po tym, jak spławił swoich rodziców. Zsunął kołdrę ze swoich nóg i odsłonił gładkie uda. Było mu gorąco, nie potrzebował grzać ciała pod pościelą w tą duszną noc. Takanori spojrzał na swoje nogi i stwierdził, że czuje się oburzony faktem, że Akira ich nie zauważał. Nie tylko tego, że są gładkie, ale również, że to nietypowe dla chłopców. – Kładź się, nie marudź. Jak mnie wkurzysz, to będziesz spał na kanapie - mruknął. Powinien wziąć prysznic, ale za nic mu się nie chciało. Doszedł do wniosku, że zrobi to rano przed szkołą. Chwycił telefon i nastawił budzik na siódmą. 

- Chodzi o to, że kobiety, a raczej ich nosy, wybierają po zapachu mężczyzn o jak najbardziej różnym genotypie od ich własnego - przestawił się na nauczycielski tryb, ale widząc skwaszoną minę Rukiego, urwał swoje wywody. - Na kanapie? Będę miał dalej do łazienki! Chociaż... I tak mam jutro na jedenastą - uśmiechnął się. Miał trochę cykora przed zostaniem samemu w obcym domu, ale ufał państwu Matsumoto, że nie zamierzają się pokazać do niedzieli w ich domu. - Pójdę się umyć – odparł. Wrócił do małego łóżka dopiero odświeżony i wilgotny, tym razem od prysznica. - To mam spać z tobą, czy wolisz się wyspać? Chyba nie za wygodnie nam będzie we dwóch u ciebie.

 - Mogę rozłożyć futony na podłodze. Chcesz? Będzie więcej miejsca i będziemy mogli spać razem - od razu poczuł się speszony. Szukał pomysłu, jak sypiać z nim w jednym miejscu, jakby by to było coś najważniejszego tego wieczoru. Bardzo mu zależało na jego bliskości. Zachowywał się odrobinę jak małe dziecko, które chce nocować z tatusiem.

Nie czekając na odpowiedź Akiry, ruszył do schowka, który znajdował się pod schodami i wyjął stamtąd materace. Rozłożył je na środku pokoju i zaścielił zapobiegawczo prześcieradłem. Wyjął ze swojej szafy jeszcze jedną poduszkę i rozścielił pościel na przygotowane miejsce. - Może być? - nauczyciel pokiwał głową, że tak i ułożył się do spania. Ruki wybrał się jednak pod prysznic, aby nie drażnić nosa kochanka swoimi nieprzyjemnymi zapachami. Kiedy wrócił, mężczyzna już spał, więc także poszedł w jego ślady i ułożył się obok niego. Usnęli w swoich ramionach już chyba definitywnie kwalifikując się jako kochankowie. 

15 komentarzy:

  1. O mój Boże.....To było boskie, moje kokoro będzie teraz płakało, bo chcę szóstą część. D::::::
    Ta napięta chwila, kiedy wrócili rodzice Taki. XDDD
    Więcej, więcej, więcej, więcej!
    Inaczej tego nie skomentuję, gdyż targają mną jeszcze emocje, które odczuwałam podczas czytania tego. No po prostu bomba!
    Nie ma bata, czekam na dalsze część, bo jest coraz ciekawiej ♥
    Pozdrawiam i życzę dużo, dużo weny!

    Akira

    p.s
    Może zlikwidujecie ten kod obrazkowy, lepiej jest bez tego. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niemal rozkosz czytać taki komentarz od fanki, która nie ma sząłu na punkcie reituki ^^
      Ta sytuacja z rodzicami jest tak śmieszna, że podchodzi już pod groteskę...!
      Co do kodu z obrazka. Ja nie wiem o co chodzi, ale już kiedyś dostałyśmy podobną informację i Enji powiedziała stanowczo, że go nie zlikwiduje. So...
      Mam wrażenie, że w tej sesji Ruki jest bardziej odpowiedzialny od Reity...widać wpływ i różnice naszych(mojego i Enji) charakterów...W każdym razie Zaliczenie jest już skończone wiec potrzeba weny na betowanie *^* /Allisven

      Usuń
  2. Teraz, świeżo po przeczytaniu rozdziału, czuję się wgnieciona w ziemię ilością błędów. Aż nie wiem, co powiedzieć. Nie potrafię w tym momencie dojrzeć treści epizodu spomiędzy tych wszystkich byków, ale może kiedy już ochłonę, będę w stanie napisać konstruktywny komentarz. Doprawdy, błagam, poprawcie.
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawiłam wszystkie znalezione błędy, więc możesz przeczytać ponownie, bez rozpraszania się. Ich ilość nie była wcale taka przytłaczająca, czy "wgniatająca w ziemię", wydaję mi się, że nie większa niż omyłki przy innych publikacjach, dlatego zaskoczył mnie Twój dyskomfort. Tym bardziej, że nazwałaś je "bykami", co jest definitywnie pejoratywnym określeniem. Jak na mój gust były to zwykłe wordowskie literówki i fleksja, nic z rodzaju: wiózł a wjuzł.
      Następnym razem prosiłabym, aby wszelkie błędy anonsować mi w komentarzu. Będzie łatwiej mi je znaleźć i poprawić, bo sama informacja, że one gdzieś tam się czają, nijak mi nie pomaga, niestety.
      Chociaż nie ukrywam, że zaskoczyłaś mnie z tym, że rzekomo te drobne defekty przysłoniły Ci całokształt rozdziału. Mam nadzieję, że jeszcze się przeprosisz z postem i wrócisz : ) /Enji & Allisven

      Usuń
  3. Bosze! To było epickie! Kocham to opowiadanie! <3 A akcja z rodzicami była nieziemska :'O Ja bym dostała palpitacji serca! I ta ulga, gdy Takanori użył olśniewającego mózgu i wymyślił wymówkę pierwsza klasa !
    //Yuuko-san

    OdpowiedzUsuń
  4. Tego to się nie spodziewałam. Najbardziej w pamięci utkwiła mi chwila kiedy wrócili rodzice Taki. To było epickie. Te opisy są po prostu nieziemskie. Jak zawsze niecierpliwie czekam na następną część. Pozdrawiam i życzę weny oraz przepraszam, że tak krótko, ale śpię na siedząco już.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaka rozbieżność. Lubię to, jak czytelnicy są tacy różni. Kilka komentarzy niżej ktoś inny napisał, że to było do przewidzenia, haha~ /Enji

      Usuń
  5. Ciekawe kiedy ich przyłapią :-D

    OdpowiedzUsuń
  6. Asdfghjkjhgfdfgokjuhgffghj~. *q*
    Cudowne! Kocham tą serię!
    Jednak ten moment z rodzicami był strasznie do przewidzenia, ale wymówka Rukiego była cudowna. <3
    Czekam na następną cześć. c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem, ale to raczej nasze odautorskie widzimisię niż zabieg fabularny. Nie mogłyśmy się powstrzymać. Just for fun :3 /Enji

      Usuń
  7. Czytam nocie przedautorskie, gwoli scisloscia
    Rozpieszczacie...tyle dodajecie <3
    Kocham~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1 osoba na 7... I tak niezła statystyka. Dopóki jest chociaż jedna persona, będę pisać te notki, aye~
      Staramy się, bo ostatnio były koszmarne zaległości. Nie chcemy Was zaniedbywać, bo w końcu nie taki był zamysł Fabryki :c
      Prosimy zostać z nami, bo już zabieram się za Borderline /Enji

      Usuń
  8. Nie wypowiem się o tym rozdziale, dobrze? Milczenie będzie wymowną formą recenzji.♥ Jutro doczytam i rzucę się na inne wasze opka, żal mi tylko, że tak późno zabrałam się za tego bloga. Podpisuję się pod anonimem. Jesteście jak na lekarstwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że komuś się tutaj zaczęły ferie zimowe! Zapraszam Cię do czytania innych naszych tworów i... Nie żałuj, że wcześniej nas nie znalazłaś. Notki pojawiają się na blogu nie za często, raz na miesiąc lub trzy ^^"
      Oczywiście twoje komentarze i pozytywna opinia jest dla nas bardzo ważna i motywuje do dalszej pracy!♥
      /Allisven

      Usuń